Elena Naturoterapeuta

  • Home
  • Elena Naturoterapeuta

Elena Naturoterapeuta Jestem dyplomowanym naturopatą. Dążenie do zdrowia-moją pasją.

07/08/2025

TOKSOPLAZMOZA I RZĘSISTKOWICA– PLAGA NASZYCH CZASÓW

Już w ubiegłym wieku profesor Korowicki napisał:
„Toksoplazmoza jest chorobą niezwykle rozpowszechnioną, ale mało znaną szerokiemu gronu lekarzy. Zaskakujące jest, że przy tak globalnym rozprzestrzenianiu się toksoplazmozy władze służby zdrowia poświęcają jej tak mało uwagi”. I faktycznie – jeśli w tamtym czasie medycyna miała choćby ograniczone możliwości diagnostyki toksoplazmozy, to dziś… praktycznie ich nie ma. Oficjalnie za w 100% wiarygodny test uważa się badanie PCR, czyli reakcję łańcuchową polimerazy. Brzmi nowocześnie, prawda? Tylko że według PCR toksoplazmoza prawie nie istnieje. Czy to nie dziwne?
Skąd w takim razie amerykańscy naukowcy wzięli dane, że cała populacja USA jest w 100% zakażona toksoplazmozą? Mało tego – nawet ci naukowcy nie zdawali sobie sprawy, że większość ciężkich, „nieuleczalnych” chorób ma swoje korzenie właśnie w tej infekcji.
Każdy z nas, w tym lekarze, ma z nią do czynienia na co dzień – i to masowo. Sami też na nią chorujemy, choć nie mamy o tym pojęcia. Łysienie u mężczyzn, problemy ze wzrokiem, kłopoty z zębami? W wielu przypadkach to efekt toksoplazmozy. To tylko wierzchołek góry lodowej. Miażdżyca tętnic, żylaki, zapalenia wsierdzia – też bardzo często jej „robota”.
Przez pokolenia lekarze wierzyli, że przyczyną chorób serca jest cholesterol. A czy ktoś widział pacjenta, który został wyleczony z miażdżycy na podstawie tej teorii? Nie. Za to odpowiednie leczenie przeciw toksoplazmozie potrafi całkowicie zatrzymać rozwój choroby. Co ciekawe – jeden z leków przeciwpasożytniczych (nie polecam, bo to chemia, ale fakt jest faktem) ma działanie przeciwarytmiczne.
Ostatnio amerykańscy badacze zaczęli dopatrywać się przyczyn miażdżycy w wirusach. Najpierw wini się cholesterol, teraz wirusy, a tymczasem realną poprawę daje oczyszczanie organizmu. Może czas przestać udawać, że problemu nie ma, i spojrzeć prawdzie w oczy?
Z literatury naukowej o toksoplazmozie – której lekarze nie znają, bo została skutecznie „schowana” – wybrano ponad 50 chorób udowodnionych jako toksoplazmoza lub podatnych na leczenie przeciw toksoplazmatyczne. Mała próbka:

▪️mastopatia (u 13–15% kobiet kończy się rakiem piersi),
▪️choroby układu krążenia,
▪️choroba Downa,
▪️Parkinson,
▪️zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa,
▪️osteochondroza,
▪️zapalenia mózgu i rdzenia,
▪️porażenia mózgowe,
▪️schizofrenia.

Kiedy 10 lat temu próbowano tłumaczyć naukowcom, że zmiany toksoplazmatyczne często kryją się pod diagnozą schizofrenii, profesor Korowicki był wyśmiewany. A przecież pokazywał dowody – pacjentów całkowicie wyleczonych z „schizofrenii” dzięki terapii przeciw toksoplazmozie. Dopiero na jednym z londyńskich sympozjów uznano, że może faktycznie schizofrenia nie jest tym, co psychiatrzy leczą. Zbieżność opisów obu grup badaczy – psychiatrii i toksoplazmozy – jest uderzająca.
Najmocniejszy dowód? Pacjenci leczeni na schizofrenię, którzy po terapii przeciwpasożytniczej wracają do pełnego zdrowia. Psychiatrzy swoimi metodami robią z nich inwalidów na całe życie. Czy pacjenci i ich rodziny nie płacą za to zbyt wysokiej ceny? A to dopiero początek. Ostre i przewlekłe choroby układu oddechowego? W ogromnej większości to też toksoplazmoza. Zapalenie migdałków? Bardzo często pierwszy objaw czegoś znacznie poważniejszego.
Zapalenia stawów, problemy z układem mięśniowo-szkieletowym, impotencja – znowu w większości toksoplazmoza. Amyloidoza nerek, kłębuszkowe zapalenie nerek, marskość wątroby – również. A na dodatek toksoplazma przygotowuje grunt pod rozwój raka.
Trzeba to powiedzieć jasno: jeśli masz toksoplazmozę, bardzo możliwe, że masz też rzęsistka. Wielu osobom trudno w to uwierzyć, bo to burzy całą konstrukcję współczesnej medycyny. Ale może czas ją wreszcie przeanalizować? Bo obecnie medycyna jest bezradna wobec wielu poważnych chorób.
Skutecznej diagnostyki praktycznie nie ma. Niezawodnego leczenia – również. Jeśli chodzi o toksoplazmozę i rzęsistkowicę, konwencjonalna medycyna nie ma nam dziś wiele do zaoferowania.
To m.in. właśnie dlatego tak często mówię o kompleksowym oczyszczaniu organizmu, bo jest to jeden z kluczowych kroków na drodze do zdrowia.

04/08/2025

DZIECI PO SZCZEPIENIACH CHORUJĄ CZĘŚCIEJ

Szczepienia: obietnice i rzeczywistość. Co media często pomijają?

Potwierdziły się podejrzenia osób, które z rezerwą podchodzą do szczepienia swoich dzieci. Przeprowadzone zostało duże badanie, które potwierdza wyniki innych, niezależnych obserwacji, w których porównywano dzieci szczepione i nieszczepione. Wszystkie one pokazują, że zaszczepione dzieci chorują od dwóch do pięciu razy częściej niż te, które nie były szczepione. Pierwotnie ostatnie badanie, które wciąż trwa, porównywało stan zdrowia nieszczepionych dzieci z wynikami niemieckiego krajowego badania zdrowotnego KiGGS, obejmującego ponad 17 tys. dzieci do 19 roku życia. To badanie zostało zainicjowane przez klasycznego homeopatę Andreasa Bachmaira.
Informacje o amerykańskiej części badań Bachmaira można znaleźć na stronie VaccineInjury.info, która zaprasza rodziców zaszczepionych dzieci do udziału w obserwacjach. Do tej pory odpowiedziało kilkanaście tysięcy osób, głównie ze Stanów Zjednoczonych. Inne badania prowadziły obserwacje na mniejszych grupach, jednak wyniki były podobne. Oczywiście żadne z tych badań nie zostało nagłośnione w mediach głównego nurtu. Żadne nie było sponsorowane przez CDC (Centers for Disease Control and Prevention), WHO czy inne krajowe lub międzynarodowe instytucje zdrowotne.
One po prostu nie odważą się obiektywnie porównać zdrowia nieszczepionych dzieci z tymi, które były szczepione, bo ryzykowałyby zakończenie swojej „manii szczepionkowej”. Wszystkie te badania skupiały się głównie na chorobach wieku dziecięcego, pojawiających się, gdy dzieci dorastają. Nie brano pod uwagę szczepień, które spowodowały śmierć lub trwałe pogorszenie zdrowia, bo w USA bardzo mało osób (5% lub mniej) zgłasza się do systemu raportowania o skutkach ubocznych szczepień VAERS (Vaccine Adverse Injury Reporting System). Choć w ciągu ostatnich lat ta liczba się zwiekszyła. Powody, dla których ludzie tego nie robią:

·Zgłaszanie skutków ubocznych jest uciążliwe i odciąga lekarzy od ich podstawowych obowiązków

· Większość rodziców nie wie o jego istnieniu.

· Uwzględnia się tylko reakcje negatywne, które wystąpią zaraz po szczepieniu.

· VAERS jest dobrowolny, więc większość lekarzy nie chce brać na siebie odpowiedzialności za skutki uboczne szczepień i nadal zaprzecza ich zagrożeniom.

W efekcie nawet najgorsze reakcje na szczepienia są uznawane rzadko i niechętnie, a długotrwałe problemy zdrowotne po szczepieniach w ogóle nie są rozpatrywane, bo zakłada się, że nie mają z nimi związku.

Krótki przegląd różnych badań

Choroby dziecięce, o które pytano w niezależnych badaniach: astma, nawracająca angina, przewlekłe zapalenie oskrzeli, zapalenie zatok, alergie, egzema, infekcje uszu, cukrzyca, problemy ze snem, moczenie nocne, dysleksja, migreny, nadpobudliwość, ADHD, padaczka, depresja i opóźnienia w rozwoju mowy czy motoryki.

W 1992 roku nowozelandzka grupa Immunization Awareness Society (IAS) przebadała 245 rodzin, w których było łącznie 495 dzieci. Podzielono je na dwie grupy: szczepione (226) i nieszczepione (269). W 81 rodzinach były dzieci z obu grup. Różnice były ogromne- u nieszczepionych dzieci choroby wieku dziecięcego występowały znacznie rzadziej niż u szczepionych. Według innego badania z miasta Christchurch (Nowa Zelandia), obejmującego dzieci urodzone w 1977 roku i później, żadne z nieszczepionych dzieci nie miało astmy, podczas gdy prawie 25% zaszczepionych dzieci w wieku 10 lat było już leczonych z tego powodu.
W ramach trwającego badania Bachmaira na VaccineInjury.info wielu rodziców, którzy nie szczepili swoich dzieci, pisze w komentarzach o zagrożeniach związanych ze szczepieniami i podkreśla, że chcą budować odporność naturalnie.
Doktor nauk immunologicznych Tetyana Obukhanych, autorka książki Vaccine Illusion, odrzuciła dogmaty, których uczono ją w trakcie edukacji. Twierdzi, że szczepionki nie dają prawdziwej odporności na choroby. Prawdziwą odporność daje kontakt z chorobą, niezależnie od tego, czy faktycznie się na nią zachoruje. Największe nieoficjalne badanie organizuje obecnie Tim O’Shea z Dystryktu Kolumbii, autor książki Vaccination is Not Immunization. Rodzice nieszczepionych dzieci po prostu wysyłają mu maile, porównując zdrowie swoich dzieci ze zdrowiem szczepionych dzieci znajomych czy krewnych.

FAKTY:

▪️Śmiertelność dzieci w ciągu 3 dni po szczepieniu DTP jest 8 razy wyższa niż u dzieci nieszczepionych.

▪️Dzieci zaszczepione przeciw Hib mają 5 razy większe ryzyko zakażenia tą bakterią niż dzieci nieszczepione.

▪️ 80% dzieci, które zachorowały na krztusiec przed 5. rokiem życia, było w pełni zaszczepionych.

▪️87% przypadków polio w USA od 1970 r. było spowodowanych przez szczepionki.

▪️90% położników i 66% pediatrów odmówiło szczepienia na różyczkę.

Czy wiesz, że…

– każde szczepienie może spowodować chorobę, niepełnosprawność, a nawet śmierć dziecka;
-odmowa przyjęcia nieszczepionych dzieci do przedszkola czy szkoły jest niezgodna z prawem;
– żadna szczepionka nie daje stuprocentowej ochrony przed chorobą, na którą jest przeznaczona;
– w wielu szczepionkach jako konserwant stosuje się toksyczną sól rtęci – tiomersal;
– oprócz antygenów, wiele preparatów zawiera konserwanty, metale ciężkie (jak tiomersal), resztki ludzkich tkanek czy składniki zwierzęce. Jak to wszystko wpływa na zdrowie dziecka?

Kłamstwo nr 1: Dzięki szczepionkom zlikwidowano ospę prawdziwą

Z literatury wynika, że ospa zniknęła raczej mimo szczepień, a nie dzięki nim. Istnieją dobrze udokumentowane przykłady krajów (Anglia, Japonia, Filipiny, Meksyk), gdzie zachorowania i zgony na ospę rosły wraz ze wzrostem liczby szczepień i zaostrzeniem prawa szczepionkowego. Statystyki pokazują też, że epidemie zaczynały się głównie wśród osób zaszczepionych, a dopiero potem przechodziły na nieszczepionych.

Kłamstwo nr 2: Statystyka powikłań po szczepieniach

Według oficjalnych danych co roku rejestruje się ok. 400 przypadków powikłań po wszystkich szczepieniach. Tymczasem na konferencji „Aktualne zagadnienia wykrywania, diagnostyki i leczenia pozapłucnej gruźlicy”, która odbyła się 20-21 kwietnia 2006 roku, przedstawiono analizę historii chorób 850 dzieci leczonych z powodu gruźlicy kości wywołanej przez szczepionkę BCG. I to tylko dane z jednego miasta i jednej szczepionki. Wyciągnijcie wnioski sami.

Kłamstwo nr 3: Zaszczepieni nie chorują albo przechodzą chorobę łagodniej

Z pisma Służby ds. Nadzoru nad Ochroną Praw Konsumentów z 27.06.2005 r.:
„Jak i w poprzednich latach, wśród chorych przeważają osoby zaszczepione. Odsetek chorych dorosłych, którzy byli zaszczepieni, wyniósł 68,4%, dzieci – 83,2%...”

!Ten wpis ma charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowi porady medycznej.

31/07/2025

ZAWAŁ A CHLAMYDIE CO MAJĄ ZE SOBA WSPÓLNEGO
MIAŻDŻYCA POD MIKROSKOPEM.

W 1988 roku fińscy mikrobiolodzy – małżeństwo Saikku – zupełnie niespodziewanie odkryli w krwi osób cierpiących na miażdżycę (to właśnie ona prowadzi do zawałów) wyjątkowo dużą ilość przeciwciał skierowanych przeciw chlamydiom – mających za zadanie powstrzymać ich namnażanie. Dlaczego układ odpornościowy reaguje aż tak gwałtownie na z pozoru niegroźne mikroorganizmy? Przecież jeszcze niedawno sądzono, że ten właśnie typ chlamydii, odkryty całkiem niedawno, może co najwyżej wywołać lekkie zapalenie dróg oddechowych – nic, co mogłoby poważnie zagrozić zdrowiu.
Kilka lat później Saikku dokonali jeszcze bardziej zaskakującego odkrycia. Badając mieszkańców fińskich wiosek, gdzie z jakiegoś powodu zawały serca zdarzały się wyjątkowo często, zauważyli, że nawet u pozornie zdrowych ludzi występuje podwyższony poziom przeciwciał. Można było odnieść wrażenie, że w tych wioskach szaleje jakaś epidemia. Czy to możliwe, że rolnicy zarażają się od siebie zawałem?
Swoimi obserwacjami i wnioskami fińscy badacze podzielili się w artykule opublikowanym w prestiżowym medycznym czasopiśmie „The Lancet”. Ten tekst wpadł w ręce amerykańskiego epidemiologa Thomasa Graystona, który postanowił pójść ich tropem. I co odkrył? Całe „kolonie” chlamydii w zakrzepach blokujących naczynia krwionośne pacjentów.
Z kolei inny Amerykanin – Josef Muhlestein – przy pomocy cewnika pobrał miażdżycowe złogi z naczyń wieńcowych u 90 pacjentów. W 70 przypadkach znalazł tam chlamydie – w strukturach złożonych z tłuszczu i wapnia.
W ciągu kilku kolejnych lat naukowcy zdobyli jeszcze więcej dowodów. Pekka Saikku przeprowadził eksperyment, który – jak twierdzi – jednoznacznie dowodzi, że chlamydie odgrywają główną rolę w rozwoju miażdżycy. Do nosów królików aplikował roztwór zawierający te mikroorganizmy, imitując naturalną drogę zakażenia – przez śluzówkę. Po kilku tygodniach u wcześniej zdrowych zwierząt pojawiły się wyraźne oznaki miażdżycy.
Amerykańscy lekarze przeprowadzili szeroko zakrojone badanie. Przez pięć lat regularnie pobierali krew od 22 tysięcy swoich kolegów po fachu. Jako uczestników eksperymentu wybrano lekarzy prowadzących zdrowy tryb życia, u których nie wykryto żadnych klasycznych czynników ryzyka chorób serca (jak np. wysoki poziom cholesterolu). Mimo to 543 osoby z tej grupy w trakcie badania doznały zawału lub udaru. W ich krwi stwierdzono obecność białka C-reaktywnego – wskaźnika toczących się stanów zapalnych. A zgodnie z tzw. „infekcyjną” hipotezą, to właśnie zapalenie naczyń wywołane przez chlamydie poprzedza zawał.
Warto też wspomnieć o badaniu brytyjskiego kardiologa Sanjeeva Gupty, który pacjentom świeżo po zawale podawał antybiotyki. Po jakimś czasie z ich krwi zniknęły przeciwciała walczące z chlamydiami. Zdaniem Gupty oznacza to, że pasożyt został zlikwidowany przez antybiotyki.
Jak podsumowują autorzy tych badań – prowadzonych w różnych krajach – udało się zidentyfikować jednego z głównych „wrogów ludzkości”: drobnoustrój odpowiedzialny za zawały, które – obok raka – należą do najczęstszych przyczyn zgonów w krajach rozwiniętych. Odkrycie to niektórzy naukowcy określają jako „światową sensację”, „największe medyczne zaskoczenie XX wieku”. Według amerykańskiego kardiologa Wayne’a Alexandera, „to odkrycie wywraca do góry nogami dotychczasowe wyobrażenia lekarzy o zawale”.

To m.in. właśnie dlatego tak często mówię o kompleksowym oczyszczaniu organizmu, bo jest to jeden z kluczowych kroków na drodze do zdrowia.
P.S. zostaw komentarz, by post mogło zobaczyć więcej osób:)

28/07/2025

MIT O CHOLESTEROLU-NAJWIĘKSZE OSZUSTWO XX WIEKU

Znany wiedeński chirurg i naukowiec Theodor Billroth (autor znanych operacji usunięcia części żołądka w leczeniu wrzodów) zlecił swoim uczniom przeprowadzenie ciekawego eksperymentu. U kóz i owiec usunięto tarczycę. Wynik był zaskakujący: u zwierząt doszło do gwałtownego wzrostu poziomu cholesterolu oraz rozwoju zaawansowanej miażdżycy tętnic – w tym wieńcowych.
Co ciekawe, były to roślinożerne zwierzęta, które nigdy nie spożywały cholesterolu z pokarmem zwierzęcym. Mimo to rozwinęła się u nich miażdżyca. To właśnie ten eksperyment doprowadził do podejrzeń, że niedoczynność tarczycy może być jedną z głównych przyczyn choroby.
Późniejsze obserwacje u ludzi potwierdziły tę hipotezę – to właśnie osłabiona funkcja tarczycy, a nie tłuszcze zwierzęce, odpowiada za rozwój miażdżycy. Już w XIX wieku leczono ją skutecznie małymi dawkami hormonów tarczycy.
W drugiej połowie XX wieku narodziła się teoria, której skutki można porównać do skutków masowego ludobójstwa. Według niej za miażdżycę odpowiada spożywanie tłuszczów zwierzęcych zawierających cholesterol. Teza ta opierała się nie na faktach, lecz na ambicjach niedoinformowanych naukowców i chciwości koncernów farmaceutycznych. W efekcie miliony ludzi stały się ofiarami tej błędnej koncepcji.
Jednym z nich był prezydent USA Dwight Eisenhower. Po pierwszym zawale serca lekarze zalecili mu dietę niskotłuszczową. Jednak pomimo jej przestrzegania poziom cholesterolu nadal rósł. Im bardziej ograniczano tłuszcze zwierzęce, tym wyższy był zarówno poziom cholesterolu, jak i jego masa ciała.
Skutki były tragiczne-prezydent doznał kolejnych zawałów i ostatecznie zmarł z powodu choroby serca. Jak widać, nawet głowy państw nie zawsze mają dostęp do najlepszych specjalistów. Gdyby jego lekarz, dr D. White, posłuchał rad bardziej doświadczonego kolegi dr. B. Barnesa, historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.
Ogromne fundusze zainwestowano w badania mające potwierdzić winę tłuszczów zwierzęcych. Bezskutecznie – do dziś nie udało się znaleźć twardych dowodów na to, że cholesterol w diecie wywołuje miażdżycę lub zawał serca. Mimo to, społeczeństwo nadal pozostaje w błędzie, a leki obniżające cholesterol – jak Lipitor – wciąż biją rekordy sprzedaży.
Paradoksalnie, Eisenhowerowi mogłaby pomóc nie dieta niskotłuszczowa, lecz ograniczenie cukru, skrobii i rafinowanych węglowodanów – bo to właśnie one są drugą, po niedoczynności tarczycy, główną przyczyną podwyższonego poziomu cholesterolu.
Już Rudolf Virchow, uznawany za ojca nowoczesnej patologii, twierdził, że cholesterol nie jest przyczyną miażdżycy. Według niego cholesterol pojawia się dopiero w końcowym etapie uszkodzenia tętnic, aby „zaleczyć ranę” – ale nie jest powodem jej powstania.
Podwyższony poziom cholesterolu jest tylko symptomem toczącego się stanu zapalnego w organizmie – nie jego przyczyną. Naczynia krwionośne uszkadzają m.in. nadmiar glukozy, wysoki poziom insuliny i inne czynniki metaboliczne. Nie dziwi więc, że połowa osób, które przeszły zawał serca, miała prawidlowy poziom cholesterolu, a u ludzi z cholesterolem zbyt niskim – śmiertelność była dwukrotnie wyższa.
Istnieje wiele przykładów, które przeczą cholesterolowemu mitowi. Na przykład ludność północnych Indii spożywa 17 razy więcej tłuszczów zwierzęcych, niż mieszkańcy południa. A mimo to częstotliwość miażdżycy tętnic wieńcowych w północnych regionach jest 7 razy niższa.
Cholesterol to substancja niezbędna do życia. Ma działanie przeciwbakteryjne. Jest kluczowy dla rozwoju mózgu u płodu i funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego. Nic dziwnego, że aż 23% całkowitego cholesterolu znajduje się w mózgu. Gdyby nasi przodkowie przez tysiące lat żywili się dietą niskocholesterolową, to być może ludzki mózg nigdy nie osiągnąłby swojego obecnego potencjału. Niski poziom cholesterolu jest powiązany z pogorszeniem pamięci u osób w średnim i starszym wieku.
Cholesterol jest też budilcem witaminy D oraz hormonów płciowych i nadnerczowych, które pomagają organizmowi radzić sobie ze stresem. Dieta niskotłuszczowa osłabia te naturalne mechanizmy obronne.
Brak tłuszczów zwierzęcych w diecie zmusza wątrobę do nadprodukcji cholesterolu z węglowodanów – proces ten wymaga ogromnych zasobów energetycznych. To dodatkowe obciążenie dla wątroby, która mogłaby skupić się na ważniejszym zadaniu – usuwaniu toksyn z organizmu. Mało kto wie, że cholesterol to także silny antyoksydant. Jego obniżanie zwiększa ryzyko wystąpienia nowotworów, zaburzeń seksualnych, pogorszenia pamięci, choroby Parkinsona, udaru mózgu, depresji, a nawet agresji. Czy właśnie dlatego w USA – kraju opętanym obsesją „niskiego tłuszczu” – dochodzi do tak wielu masowych strzelanin, np. w szkołach?
Dlatego jeśli ktoś z dumą mówi, że ma bardzo niski cholesterol – lepiej zachowaj wobec niego szczególną uprzejmość… 😄 To tak, pół żartem, pół serio.

Nikt nie mówi, że siwe włosy zawsze oznaczają starość. Podobnie cholesterol nie powoduje zawału serca. Mit o jego „winie” doprowadził do odrzucenia wartościowych produktów, takich jak tłuszcze zwierzęce. Doszło nawet do tego, że białko oddzielano od żółtka i wyrzucano najzdrowszą część jajka.
To nie tłuszcze zwierzęce nam szkodzą, ale przede wszystkim cukier i przetworzona, rafinowana żywność!

SZCZEPIENIE PRZEZ NIĆ DENTYSTYCZNĄ? Brzmi jak żart, ale to nie fikcja. Nowatorska metoda ochrony przed grypą...(YhymYhym...
27/07/2025

SZCZEPIENIE PRZEZ NIĆ DENTYSTYCZNĄ?
Brzmi jak żart, ale to nie fikcja.

Nowatorska metoda ochrony przed grypą...(YhymYhym)
Naukowcy z USA opracowali przełomową metodę podawania szczepionki bez igły – za pomocą specjalnie powlekanej nici dentystycznej. W badaniach na myszach okazało się, że substancje umieszczone na nici skutecznie wnikały w dziąsła i wywoływały silną odpowiedź immunologiczną, porównywalną do tej po tradycyjnych szczepieniach.
Pomysł narodził się, gdy badacze zauważyli, że kieszonki dziąsłowe (rowki między zębem a dziąsłem) bardzo dobrze wchłaniają cząsteczki. Po trzech dawkach „szczepionkowej nici” wszystkie myszy przeżyły kontakt z prawdziwym wirusem grypy, podczas gdy niezaszczepione zginęły.
Eksperymenty z udziałem ludzi (na razie tylko z barwnikiem spożywczym) pokazały, że metoda ma potencjał –większość uczestników była otwarta na taką formę szczepienia i uznała ją za lepszą niż zastrzyk.
Choć potrzebne są dalsze badania kliniczne, naukowcy wierzą, że w przyszłości możliwe będzie szczepienie np. podczas wizyty u dentysty – bez bólu i strzykawek.
Czyż to nie jest "cudowne"?

A teraz do rzeczy. Co to moze oznaczać w praktyce?

1️⃣Nowy sposób podania szczepionki – bez igły, bez zgody?
Substancja (np. białko wirusa, nanonośniki mRNA czy adjuwanty) wchłania się przez kieszonki dziąsłowe – bez potrzeby zastrzyku. Można ją potencjalnie podawać podczas codziennych zabiegów dentystycznych, np. czyszczenia zębów lub nitkowania –teoretycznie nawet bez wiedzy pacjenta, jeśli zabraknie pełnej przejrzystości.

2️⃣Ryzyko „szczepień ukrytych”
Brak igły nie oznacza brak działania biologicznego –substancje mogą nadal wpływać na układ odpornościowy.
W przyszłości może to prowadzić do sytuacji, gdzie ktoś zostaje „uodporniony” bez podpisania świadomej zgody, np. przez „profilaktyczne zabiegi” u dentysty czy higienistki.

3️⃣Potencjalna furtka dla przymusu medycznego
Jeśli technologia stanie się powszechna, może być trudniej odmówić szczepienia, bo forma będzie „niewidzialna” i łatwa do wdrożenia – jak gumka, nić, spray czy pasta. Pojawia się pytanie o etykę i informowanie pacjenta, zwłaszcza jeśli składniki „szczepionkowe” mają trafić do środków codziennego użytku.

4️⃣Konsekwencje prawne i społeczne
Prawodawstwo nie nadąża za nowymi technologiami, więc może nie być mechanizmów kontroli lub ochrony praw pacjenta. Osoby unikające szczepień z powodów zdrowotnych lub światopoglądowych mogą czuć się zagrożone.

5️⃣Zagrożenie dla zaufania do opieki zdrowotnej
Gdy granica między leczeniem a „immunizacją” zaczyna się zacierać, może to doprowadzić do:
📌spadku zaufania do dentystów i lekarzy(co niestety już ma miejsce)
📌unikania wizyt kontrolnych,
📌jeszcze większego napięcia społecznego wokół tematu szczepień.

A Wy, co o tym sądzicie?

New method places inactivated viruses directly into mice’s gums

TEN SAM CHLEB, A JEDNAK INNY. DLACZEGO NAS DZIŚ NISZCZY. OD MŁYNA DO SKLEPU-JAK UTRACILIŚMY ZDROWIE W BOCHENKU.Chleb jes...
23/07/2025

TEN SAM CHLEB, A JEDNAK INNY. DLACZEGO NAS DZIŚ NISZCZY.
OD MŁYNA DO SKLEPU-JAK UTRACILIŚMY ZDROWIE W BOCHENKU.

Chleb jest sprawcą wielu objawów chorobowych. Dlaczego zatem nasi przodkowie jedli chleb i byli zdrowi? Ciemne pieczywo uchodziło za podstawę zdrowia, symbol prostego i pożywnego życia. Co się więc zmieniło? Dużo! Właściwie – wszystko.

Nasi pradziadkowie jedli zupełnie inny chleb, z zupełnie innych ziaren i wykonany zupełnie innymi metodami. Przyjrzyjmy się powodom, dla których dziś warto unikać chleba z półki sklepowej- i jednocześnie zrozumieć, dlaczego kiedyś chleb był zupełnie innym, zdrowym pokarmem.
Z czego kiedyś robiono chleb? Ziarno rosło na ekologicznie czystej ziemi, bez nawozów sztucznych i oprysków. Suszono je naturalnie – w stodołach, na słońcu, młócono ręcznie, przesiewano na wietrze. Ot, praca i cierpliwość. Dziś nazwalibyśmy to „Bio”. :) Obecnie pszenicę uprawia się masowo – na ziemiach nawożonych chemią, opryskiwanych pestycydami. Po zbiorach ziarno konserwuje się chemicznie, żeby grzyby, bakterie i gryzonie nie miały uczty. I wszystko to trafia potem do naszej mąki. Ziarno uprawiane na różnych ziemiach ma zupełnie inny skład – inne minerały, inną wartość. Mąka z Japonii nie jest tym samym, co mąka z Polski. A co dopiero mąka GMO z przemysłowej pszenicy, nie wspominając o opryskach z glifosatem. Warto się zastanowić, co tak naprawdę jemy.
Dawniej – mąka razowa. Mielono ziarno na kamieniach młyńskich i… to wszystko. Żadnego odsiewania. Grubo mielona, z całym błonnikiem, zarodkiem, witaminami. I właśnie taka mąka była używana do wypieku chleba – często żytniego, na zakwasie, gęstego i sycącego.
Dzisiaj? Mąka jest rafinowana. Wyrzuca się zarodek (czyli biologicznie najbardziej wartościową część), usuwa się otręby, a zostaje tylko czysta skrobia – biała, lekka i... bezwartościowa. To puste jedzenie. Jedzenie, które nic nie wnosi – nie daje błonnika, nie karmi mikrobioty, nie wspiera odporności. Zero wsparcia – same kalorie.
Biała mąka była kiedyś luksusem- uzyskiwano ją przez długie przesiewanie, z niewielkiej części ziarna. A dziś? Dziś mąka jest wybielana chemicznie – chlorem, dwutlenkiem chloru, bromianem potasu. Wszystko po to, żeby była śnieżnobiała i wyglądała „estetycznie” Gdzie wartości odżywcze ja się pytam? Gdzie natura? Zamiast odbudowywać skład, dodaje się parę syntetycznych dodatków – np. sztuczny kwas foliowy, który nie występuje nigdzie w przyrodzie. Trochę jakby z plastiku zrobić warzywo i udawać, że to jedzenie.
Dawniej pieczono chleb na zakwasie – każda gospodyni miała swój. Zakwas tworzono na bazie fermentujących ziaren, mleka, chmielu. Żywy, pełen enzymów i naturalnych bakterii. Taki chleb nie tylko sycił, ale wspierał odporność i florę jelitową. Dzisiejszy chleb robi się na drożdżach termofilnych – produkt niemieckich laboratoriów z czasów II wojny światowej. Te drożdże przetrwają wszystko: piekarnik, żołądek, wrzątek. Potem trafiają do jelit i zaczynają rządzić – zaburzają mikroflorę, wypierają dobre bakterie, promują procesy gnilne.
W jednym centymetrze sześciennym ciasta drożdżowego jest aż 120 milionów komórek drożdży! To nie są „naturalne grzybki” – to pełnoprawna armia pasożytniczych mikroorganizmów. Produkują toksyny, niszczą równowagę, zakwaszają organizm, a przy tym wytwarzają antybiotyki – tak, antybiotyki, które osłabiają odporność i torują drogę pasożytom.
Pszenica – nowy produkt laboratoryjny.
Aby wyżywić świat, wymyślono „lepszą” pszenicę – karłowatą, szybciej rosnącą, bardziej wydajną. Tylko że nowoczesna pszenica to nie pszenica naszych dziadków. Zawiera więcej glutenu, nowe białka, których wcześniej nie było i których nasz organizm nie rozpoznaje.
Dr William Davis, autor książki Wheat Belly, alarmuje: pszenica podnosi poziom cukru we krwi bardziej niż cukier. To prowadzi do otyłości, insulinooporności, trądziku, wypadania włosów i przyspieszonego starzenia. No i... uzależnia. Bo to nie przypadek, że po białą bułeczkę sięga się jak po czekoladę – to reakcja neurochemiczna, dokładnie taka, jaka wywołują substancje uzależniające.
I na koniec o dodatkach, które nie mają nic wspólnego z chlebem:
Dlaczego chleb z supermarketu ma tak długą listę składników? Kiedyś wystarczyła mąka, woda i zakwas. Dziś mamy całą chemię przemysłową: rafinowana mąka, drożdże, margaryna, utwardzone tłuszcze, emulgatory, konserwanty (np. octan sodu – E262), aromaty, barwniki, syropy.
Margaryna – produkt uwodornienia. Tłuszcze trans – produkt uboczny, ale tłuszcze trans to już temat na osobny rozdział: zaburzenia hormonalne, choroby serca, nowotwory. Im twardsza margaryna, tym więcej tłuszczów trans. Tłuszcz utwardzony – najtańszy tłuszcz, zwykle palmowy, przetworzony, toksyczny. W Japonii dodaje się go niemal do wszystkiego – chleb, batoniki, polewy, ciasteczka… Sprawdź skład, a się zdziwisz.

Podsumowując:
Chleb sam w sobie nie jest zły. Zły stał się sposób, w jaki go dziś produkujemy. Jeśli chcesz jeść chleb – wybieraj świadomie:
– mąka z dobrego źródła,
– zakwas zamiast drożdży,
– bez dodatków, bez wybielaczy, bez „wzmacniaczy smaku".

Uwaga! Temat kluczowy dla przyszłych mam – warto wiedzieć❗MUTACJA GENU MTHFR A KWAS FOLIOWYczyli dlaczego kwas foliowy n...
21/07/2025

Uwaga! Temat kluczowy dla przyszłych mam – warto wiedzieć❗

MUTACJA GENU MTHFR A KWAS FOLIOWY
czyli dlaczego kwas foliowy nie zawsze jest bezpieczny(zwłaszcza dla kobiet w ciąży)

MTHFR, czyli metylentetrahydrofolian reduktaza, to enzym, który odpowiada za prawidłowe przetwarzanie folianów i metioniny w naszym organizmie. To jeden z najbardziej znanych wariantów genetycznych, który nie bez powodu ma dość złą opinię.

Podczas gdy na Zachodzie wydaje się książki typu „Jak żyć z MTHFR?”, u nas wciąż niewiele się o tym mówi.

Zdarza się, że przed ciążą albo przy in vitro lekarze zlecają badanie na MTHFR. Niestety, nawet gdy wyniki pokazują nieprawidłowości, wielu lekarzy wciąż przepisuje zwykły kwas foliowy — który w takich przypadkach może bardziej zaszkodzić niż pomóc.

Dlaczego tak się dzieje? Co jest nie tak z kwasem foliowym?

Dzięki badaniom DNA wykryto, że część osób nie potrafi skutecznie przetwarzać syntetycznego kwasu foliowego. Powodem są właśnie mutacje genu MTHFR. Gdy osoby z takim defektem przyjmują zwykły kwas foliowy, w organizmie zaczynają odkładać się toksyczne substancje, jak np. homocysteina.

Okazało się, że problem dotyczy nawet ponad 40% ludzi. To dlatego osoby z mutacją MTHFR powinny stosować od razu aktywną, naturalną formę kwasu foliowego — L-5-metylfolian.

Jeśli jesteś w ciąży albo miałaś poronienia, masz wysoki poziom homocysteiny albo podwyższone ryzyko chorób serca — lepiej uważnie sprawdzaj składy suplementów i witamin, które przyjmujesz.

Co warto zrobić, żeby sobie nie zaszkodzić:

▪️Unikaj produktów przetworzonych z dodatkiem syntetycznego kwasu foliowego.

▪️Nie kupuj suplementów, które zawierają kwas foliowy w sztucznej formie.

▪️Jedz więcej produktów bogatych w naturalne foliany — np. zielone warzywa, brokuły, szpinak, szparagi, marchew, buraki i td.

▪️Jeśli się suplementujesz, wybierz L-metylfolian.

Metylowane formy witamin są aktywne i bezpieczniejsze — jeśli nie znasz swojego genu MTHFR, lepiej wybierać właśnie je (np. metylowana B12, metylowany folian).


̨ża

Address


Opening Hours

Monday 09:00 - 18:00
Tuesday 09:00 - 18:00
Wednesday 09:00 - 18:00
Thursday 09:00 - 18:00
Friday 09:00 - 18:00
Saturday 09:00 - 14:00

Telephone

+447935220068

Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Elena Naturoterapeuta posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Practice

Send a message to Elena Naturoterapeuta:

Shortcuts

  • Address
  • Telephone
  • Opening Hours
  • Alerts
  • Contact The Practice
  • Claim ownership or report listing
  • Want your practice to be the top-listed Clinic?

Share