19/01/2025
Skąd znam ARFID? Ze studiów, z książek, ale też z własnej historii.
Kiedy byłam małą dziewczynką posiłki były moim koszmarem. Byłam “mącznym” dzieckiem - lubiłam naleśniki, placus, pierogi. Wszystko, co było w odcieniach beżu i było słodkie. Jogurty, które okazjonalnie jadłam musiały być absolutnie gładkie. Królowały oczywiście homogenizowane danonki. Do dziś pamiętam mój sposób jedzenia tradycyjnych owocowych jogurtów, który z perspektywy czasu (i bycia mamą!) wydaje mi się niepokojący. Mianowicie: zanurzałam łyżeczkę w kubku z jogurtem, czekałam aż wszystkie kawałki owoców z niej spłyną i jadłam to, co na łyżeczce zostało. Nie mogłam znieść myśli, że ten kawałek truskawki (która nie wygląda jak czerwcowa truskawka) miałby trafić na mój język. Brr. Podobnie było z dżemami, za duże kawałki owoców nie przechodziły, przed jedzeniem zdejmowałam je skrupulatnie z kanapki. A mięso? Tragedia. Do dziś pamiętam jak zmuszana do jedzenia go umieszczałam kawałki kurczaka prawie w gardle, by tylko nie poczuć charakterystycznej struktury mięsnych włókien. Wszystko musiało być gładkie, musiałam widzieć co jest w środku i absolutnie nie przechodziło wkładanie mi do kanapki plasterka szynki “ukrytego” między sałatą w kanapce - poczułam od razu. Zdarzyły mi się też sytuacje, kiedy jakiś posiłek był dla mnie sensorycznie trudny na tyle, że kończył się wymiotami jeszcze przy stole. Generalnie jadłam niewiele i bardzo mało różnorodnie. Jedzenie było dla mnie sensorycznie trudne, więc odmawiałam wielu posiłków, co przyprawiało o dużo stresu moją mamę. Przy każdym bilansie w zaleceniach lekarskich mój pediatra wpisywał “dieta wysokobiałkowa”, a moja mama słyszała, że ma mnie jakoś nakłaniać do jedzenia. Jak się już pewnie domyślacie, nakłanianie w latach 90-tych, kiedy o psychodietetyce nikt nie słyszał, było bardzo niewspierające. Tego typu atmosfera przy posiłkach tylko nasilała problem wybiórczości. Jednocześnie z ludzkiej strony rozumiem i czuję bezsilność rodziców, od których pediatra wymagał, ale nie dał narzędzi i wsparcia.
Szczęśliwie obecnie narzędzi mamy coraz więcej, a konieczność wsparcia dzieci z wybiórczością nie dziwi.
A ja dbam, by wsparcie dostali też dorośli.