
31/07/2025
Nasza wakacyjna joga
Od lat większość wakacji spędzamy na kempingach. Podobnie i w tym roku - na chwilę w góry i potem prosto pod namiot.
Uwielbiamy ten klimat niczym w cygańskiej wiosce, powolnych poranków, długo parzonej kawy, spacerów, wielu godzin na kąpanie i czytanie książek. Kiedy słońce przestanie tak grzać, obiado-kolacji przygotowywanych bardzo długo, bo na jednym palniku i jednej deseczce do krojenia, z małą turystyczną tarką do warzyw, z blatem roboczym wielkości połowy stolika kempingowego, wszystkie czynności wymagają skupienia, żeby połowa składników nie wylądowała na ziemi. W końcu wspólnego biesiadowania, już o lekkim zmroku, pod zapaloną girlandą kolorowych światełek rozwieszonych pomiędzy namiotem a samochodem, albo okolicznym drzewem. Potem dyżurów mycia naczyń, dwuosobowych, bo tak łatwiej wszystkie brudne naczynia donieść, umyć, wypłukać i wrócić z nimi na miejsce, nie gubiąc nic po drodze.
Po kolacji - gry w szachy, badmintona (mamy świecące lotki), karty, piłkę, a kiedy dzieci już padną, bezcenny czas przy butelce dobrego wina.
Bardzo przywykliśmy do takiego rytmu, chyba nie odnaleźlibyśmy się w hotelach, na wyjazdach typu all-in, za mało natury, za mało luzu.
W tym roku również miało być tak, jak lubimy. Niestety, wyjątkowo wilgotne i chłodne jak na Balaton lato, przyniosło w te okolice chmary muszek, które do tej pory zdarzały się raczej wiosną i jesienią.
Muszki przeganiane są setkami ptaków, które kiedy lecą, kojarzą się ze znanymi z opowieści biblijnych apokalipsami.
Balaton mało przyjazny, fale nie pozwalają na zwykłą kąpiel, a prognoza pogody sugeruje że silne wiatry dopiero przed nami.
Podobnie jak przed laty w takich chwilach, włączyła się panika i chęć ucieczki, bo jak w takich niedoskonałych warunkach relaksować się i wypocząć. Dużo osób wokół pakuje się i wyjeżdża.
Łatwo byłoby zrobić podobnie, jednak kilka uważnych wdechów i wydechów pomaga otrzeźwieć, nabrać dystansu i trochę pokory, przypomnieć sobie, że świat bezustannie dąży do równowagi, a my jesteśmy jego częścią. Skoro w górach mieszkaliśmy w przepięknym apartamencie z prywatną sauną, może teraz mamy mieć trochę mniej luksusowo, aby móc dostrzec inne rzeczy.
Wygląda na to, że podczas tych wakacji, zamiast na macie, którą po rozłożeniu obległaby cała chmara muszek, praktykować będę pranajamę. To pewnie jest to, czego najbardziej mi teraz trzeba.
Wspaniale, że joga jest tak pojemna, znajduje rozwiązanie dla wielu scenariuszy.
Spokojnych wakacji, 🍀
Na zdj. Balaton / Węgry.