19/12/2023
Z radością donoszę, że w sklepie Raven - Instytut Studiów Kulturowych pojawiła się już kolejna książka będąca owocem naszej wspólnej pracy: "Córki ojców. Zrywanie splątanych więzi" Maureen Murdock 🎉
Tłumaczenie Maureen Murdock to dla mnie ogromna radość, ponieważ od pierwszych stron pokochałam jej miękki, niekategoryczny styl i otwartość w pisaniu o własnych przeżyciach. Niezwykle cieszy mnie, że mogę uczestniczyć w udostępnianiu jej książek polskojęzycznym czytelnikom 🙂 naprawdę wierzę, że to ważne i cenne prace, i że robimy coś dobrego szerząc ich przekaz ❤️.
Ta konkretna książka ma dla mnie jednak szczególne znaczenie. Przekład zawsze wiąże się z głębokim czytaniem, natomiast w przypadku "Córek ojców" przyznać muszę, że lektura równie głęboko wczytała się we mnie. Rozpoczynając pracę nad nią nie myślałam o sobie jako o Córce Ojca - zdecydowanie nie byłam nigdy "córeczką tatusia" i nie pasowałam nawet do opisu Córki Ojca, który pojawia się na pierwszych stronach książki. Szybko odkryłam jednak, że chociaż autorka rozpoczna od przytoczenia tego typu relacji, wcale się do niego nie ogranicza; że możemy być Córkami Ojców nawet wtedy, gdy ojcowie ci byli wobec nas okrutni, lekceważący, nieobecni, emocjonalnie niedostępni lub fizycznie agresywni. Relacja z ojcem może stać się jednym z filarów naszej osobowości niezależnie od tego, czy jest pozytywna, czy negatywna - a nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że nie było jej wcale.
Przekład "Córek ojców" był dla mnie zatem równocześnie procesem obserwacji samej siebie w zupełnie nowym kontekście. Wielokrotnie w toku pracy musiałam przerywać by przemyśleć to, jak opisywane w danym rozdziale zagadnienia odnoszą się do mnie samej. Nie raz wiązało się to z intensywnymi emocjami 🙂 miałam więc poczucie, że tym lepiej rozumiem, przez co pisząc te książkę musiała przejść sama jej autorka. Dokończenie przekładu, a później korekty, stało się swojego rodzaju rytuałem - ceremonialnym podsumowaniem rozmowy, którą odbyłam w tym procesie z wewnętrznym obrazem własnego, nieżyjącego już ojca. Mam poczucie, że dla dopełnienia tego rytuału czekam jeszcze na wzięcie w dłonie fizycznej kopii książki. Niecierpliwie wyglądam więc kuriera 😉
Po co jednak o tym pisać? Chociaż żadko się o tym rozmawia, tłumaczenie nieuniknienie obejmuje element interpretacji. Jako specjaliści mamy oczywiście szereg technik i zasad, które chronią nas przed nadmiernym przekształceniem treści w procesie przekładu; niemniej przełożony tekst zawsze zabarwiony jest osobowością, doświadczeniami i przekonaniami tłumacza. Czytając "Córki ojców" czytać będziecie słowa Maureen Murdock, lecz na potrzeby przekładu wypowiadane moim głosem. Mam nadzieję, że świadomość tego, jak głęboko i na jak wielu poziomach zaangażowałam się w ich przekaz - jak autentyczne i ważne były nie tylko dla autorki, ale również dla mnie - wzbogaci Wasze doświadczenie tej lektury; i że uda jej się dotrzeć do jak największej liczby Córek Ojców, którym zdaje się jeszcze, jak zdawało się i mnie, że wcale ich ona nie dotyczy.
- Emilia 💜