12/05/2023
Kocham takie artykuły😍 Kocham, bo dzięki nim mogę się pośmiać przed snem. A wiadomo: śmiech to zdrowie! Rzecz jasna mowa o artykule, jaki pojawił się dziś na łamach Rynek Zdrowia. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to gorąco polecam: https://www.rynekzdrowia.pl/Prawo/Ratownicy-medyczni-beda-mogli-stwierdzic-zgon-Czy-bedzie-wiecej-nieuzasadnionych-wezwan,245539,2.html
Czemu artykuł wzbudza u mnie tyle radości i śmiechu? Rzecz jasna z powodu argumentacji jaką przedstawiciel - o zgrozo - ratowniczych związków zawodowych w nim przytacza. Ale po kolei...
⚫ Nadanie uprawnienia nam - ratownikom medycznym - do stwierdzania zgonów ma na celu wyłącznie protezowanie systemu podstawowej opieki zdrowotnej. Stwierdzenie zgonu nie jest medyczną czynnością ratunkową, i nie powinno wstawać się prerogatywą ratownika medycznego.
⚫ Słowa cyt. "Dzisiaj, w sytuacji śmierci domownika, stajemy przed zapłakaną rodziną, której tłumaczymy jakie musi podjąć kroki, by uzyskać akt zgonu Patrzymy na tragedie wiedząc, że powinniśmy wesprzeć rodzinę, ale możemy tylko poinstruować, że powinna zadzwonić do przychodni, w której leczył się zmarły" mają na celu wyłącznie wzbudzić emocje u czytelnika.
Odstępowanie od medycznych czynności ratunkowych przez podstawowy zespół ratownictwa medycznego i stwierdzanie zgonu przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (lub lekarza wyznaczonego do stwierdzania zgonu w przypadku braku lekarza uprawnionego do stwierdzania zgonu) funkcjonuje dobrze. A informacje o rzekomych wielogodzinnych oczekiwaniach na przybycie lekarza rodzinnego to pojedyncze przypadki określane mianem danych epizodycznych.
A nawet jeśli tak się dzieje, to wielogodzinne oczekiwanie wynika z niewydolności systemu podstawowej opieki zdrowotnej w tym kraju, a nie działań zespołu ratownictwa medycznego. Tym samym danie możliwości ratownikom medycznym stwierdzania zgonu jest zwykłym działaniem zastępczym. Działaniem nielikwidującym przyczyny stanu rzeczy. Aż trudno uwierzyć w to, że przedstawiciele związków zawodowych nie rozumieją, że system ochrony zdrowia jest systemem naczyń połączonych.
Skoro przejmujemy - z ochoczym aplauzem części środowiska ratowniczego - kompetencje podstawowej opieki zdrowotnej, to błagam... Nie dziwmy się, że liczba wezwań niestanowiących stanu nagłego zagrożenia zdrowotnego będzie wzrastać. Już niedługo - zgodnie z retoryką przedstawioną w artykule - zespoły będą niedostępne nie z powodu prowadzenia medycznych czynności ratunkowych, czy transportu pacjenta, ale z powodu tego, że zadysponowano je, aby stwierdzić za lekarza rodzinnego zgon pacjenta. GRATULACJE panowie związkowcy!
⚫ I na koniec... Poważnym problemem naszego środowiska jest brak tożsamości zawodowej. Próbujemy być lekarzami. Próbujemy być pielęgniarkami. A tymczasem jesteśmy tylko i aż ratownikami medycznymi. Przypominam, art. 1 ustawy o PRM "W celu realizacji zadań państwa polegających na zapewnieniu pomocy każdej osobie znajdującej się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego tworzy się system Państwowe Ratownictwo Medyczne, zwany dalej systemem". Nie wydaje mi się, aby potrzeba stwierdzenia zgonu była stanem nagłego zagrożenia zdrowotnego!
P.S. Im dalej od stwierdzania zgonów, tym bezpieczniej dla nas!
Już wkrótce kierownicy zespołów ratownictwa medycznego otrzymają uprawnienia do stwierdzania zgonu osoby, której nie udało się uratować podczas interwencji pogotowia. To rozwiązanie ma zapobiegać sytuacjom, gdy zwłoki pozostawały wiele godzin w miejscu publicznym lub w domu, gdyż nie m...