02/01/2024
Dawno nic nie pisałam, to VOILA!
Instynkt - wrrr
Do napisania tego artykułu natchnęło mnie kilka wydarzeń - między innymi perypetie pewnej mamy, której pomagam oraz pełen emocji wpis jednej z adminek znanej grupy wsparcia, która to nie mogła pojąć, dlaczego tak dużo pseudopomocy czy wręcz niedouczenia płynie ze strony szpitalnego personelu.
Jak wiecie, oprócz bycia mamą i doulą, jestem promotorką karmienia piersią. Nasłuchałam się różnych historii podczas szkoleń lub pracy i naprawdę podzielam zdumienie wspomnianej adminki. Nie chcę się jednak teraz skupiać na negatywnym personelu, a raczej wytłumaczyć Wam, jak to jest z tym karmieniem piersią.
Otóż - nie jest łatwo! Spytacie - jak to??? Wszak jesteśmy ssakami, nasze babki karmiły piersią, nasze mamy... yyy, no dobra, tu było różnie, a koleżanki - to czasem zupełnie odmienna historia. Pragnę Wam uświadomić, iż piersią - bez pomocy mm - karmi zaledwie 6, może 8 procent kobiet.
Cytuję badania przytoczone w 2018 roku przez portal Puls Medycyny:
"Według badań, 54 proc. polskich matek karmi swoje dziecko piersią przynajmniej do 6. miesiąca życia, ale jedynie 6 proc. zgodnie z zaleceniami WHO, czyli wyłącznie piersią w pierwszym półroczu. Okazuje się także, że spośród mam, które nie karmią już piersią, większość zakończyła karmienie w pierwszym miesiącu życia dziecka."
Skoro to jest takie łatwe, to dlaczego okazuje się takie trudne? Bo potrzebujemy się NAUCZYĆ. Twierdzenie, że karmienie piersią polega na instynkcie, okrutnie krzywdzi większość świeżo upieczonych mam, nierzadko wpędzając je w poczucie winy, a nawet depresję. Jakiś czas temu natknęłam się na filmik o orangutance mieszkającej w ogrodzie zoologicznym. Urodziła ona dziecko i zupełnie nie potrafiła go nakarmić. To gdzie ten instynkt? Wiecie, co jej pomogło? Inna karmiąca - w opisywanym przeze mnie przypadku opiekunka, która sama została niedawno mamą. Orangutanka przyjrzała się technice przystawiania i sama zabrała się do dzieła. A to dlatego, proszę państwa, że potrzeba wioski, by wychować oseska, potrzeba stada, społeczeństwa, jak kto woli. Nie można zatem oczekiwać od położnicy (wrr, takie to słowo), że po pierwszym w życiu porodzie ochoczo i bezbłędnie nakarmi swoje dziecię piersią. Tak, są książki, artykuły, filmy, ale nie każda z nas ma na nie siłę lub pomysł w ciąży. Czasem też trafiamy do szkoły rodzenia i jesteśmy przekonane, że przekazano nam tam rzetelną wiedzę, a czasem, zupełnie zwyczajnie i naturalnie, czujemy, że nic nie wiemy. Takie uczucie jest normalne, hormony przestawiają nam psychikę o 180 stopni i dlatego takiej zagubionej mamie należy POMÓC - a rozumiem przez to: wytłumaczyć, pokazać, przypomnieć.
Drogie mamy! Taki apel do Was - nie straciłyście rozumu i nie minęłyście się z powołaniem, naturą czy instynktem. Jako istoty stadne potrzebujemy wsparcia innych - babć, mam, sióstr, przyjaciółek, ale też wyedukowanych profesjonalistek! Nie ma co się teraz zastanawiać, co się stało i gdzie cywilizacja nam napsuła. Ważne, byście wiedziały, że wszystko z Wami jest w porządku i żaden instynkt Wam nie szwankuje. Chyba że instynkt podpowiadający agresję, gdy słyszę po raz setny od "specjalisty", że nie wolno jeść cytrusów podczas karmienia piersią...
Pozdrawiam Was serdecznie!
Wasza wciąż karmiąca piersią i jedząca dziś pomelo
KamaDoula