06/01/2024
KOBIETA I MĘŻCZYZNA
W tym roku kończę 39 lat. Na pierwszą terapię poszłam mając lat 31, półtora roku po urodzeniu pierwszego dziecka, będąc jedną nogą w klinicznej depresji. Ta przygoda trwała rok, i była pierwszym kamieniem milowym do mojego poznawania siebie i oddzielania się od schematów, oczekiwań i pomysłów na mnie, które mieli moi bliscy. 2 lata później wybrałam się w drugą podróż terapeutyczną – z inną terapeutką i pracą poprzez ciało, nie tylko umysł. Ta podróż pomogła mi nawiązać kontakt z moją kobiecością i pojednać się z moją mamą. Wtedy też wpadła mi w ręce „Biegnąca z wilkami” Clarisy Estas, i książka ta stała się początkiem drogi do budowania kontaktu z moją wewnętrzną Kobietą ale też z kobietami wokół mnie – do czasu drugiej terapii relacje z kobietami były dla mnie trudne, wchodziłam w nie z dużą ostrożnością i nieufnością. W ubiegłym roku bardzo wyraźnie poczułam, że zintegrowana, świadoma siebie kobieta potrzebuje mieć równie świadomy i pełny kontakt ze swoim męskim pierwiastkiem. A ten aspekt zaczyna się w pierwszej i najważniejszej dla każdej kobiety relacji – z własnym tatą. Jak cię traktował? Był obecny – fizycznie, emocjonalnie? Jaką relację miał z twoją mamą? Czy dawał ci poczucie bezpieczeństwa, ochrony, uczył cię jak dbać o swoje granice, jak działać, jak wychodzić do świata? Czy czułaś się przy nim ważna, wartościowa jako osoba? Mała dziewczynka przegląda się w swoim tacie jak w lusterku, a w swoim dorosłym życiu będzie poszukiwała tego odbicia u innych mężczyzn. Nasycona w dzieciństwie miłością i akceptacją taty, stanie w dorosłym życiu jako kobieta świadoma swojej wartości, nie potrzebująca nic kompensować ani udowadniać, zabiegać za wszelką cenę o uwagę i akceptację. Mężczyzna będzie dla niej równym partnerem, którego zadaniem nie będzie zaspokajanie wszystkich jej potrzeb i zastępowanie ojca. Czuję, że często pomijamy ten aspekt, dążąc do stawania się pewnymi siebie kobietami. Odczuwam to tym mocniej, że pod koniec zeszłego roku (zabawnie to brzmi na początku stycznia 😉 ) zaczęłam swoją trzecią podróż, dotyczącą właśnie mojej relacji z mężczyznami. Wybrałam sobie na terapeutę mężczyznę, i przyznam wam, że jak do tej pory to najtrudniejsza terapia, w jakiej uczestniczyłam. I jednocześnie mam poczucie, że chyba najważniejsza. Jestem teraz w stanie przeobrażania się, niczym gąsienica w kokonie. Ten proces jest cholernie bolesny, towarzyszy mi lęk związany z tym, kim się stanę, kiedy z niego wyjdę? I jednocześnie, pomimo lęku, trwam w tej zmianie bo wiem, że choć teraz nie widzę jeszcze szerszego horyzontu, to zgoda na umieranie starego jest kluczowa dla nowych jakości, dla takiego Życia, jakie chcę mieć.
To, co ma nadejść, musi mieć przestrzeń.
Sprawdź, jak ty się masz z tematem mężczyzn w twoim życiu. Jak wyglądała twoja relacja z tatą?
Może czas też na twoją podróż?
Przesyłam światło
Paulina