08/10/2025
[DOM]
Co kojarzy Ci się z tym słowem?
Jakie obrazy widzisz w swojej głowie?
Czy Twoje odczucia są przyjemne?
Dom w pierwszej chwili przynosi mi na myśl bezpieczną przystań, schronienie, miejsce gdzie zawsze mogę być sobą, tak zdaje się często czujemy, że „powinno” być.
Nie zawsze dom to ostoja spokoju.
Nie rzadko to on bywa miejscem nadużyć, nie w każdym domu jest spokojnie.
I nie myślę tylko o przemocy fizycznej czy nałogach, które są widziane i odczuwane przez domowników i otoczenia gołym okiem.
Dziś przychodzi mi na myśl dom, który może być przekraczaniem granic dziecka, stawianiem oczekiwań, które są ponad jego siły, obarczaniem go wymaganiami „bądź grzeczny” – tylko co to właściwie znaczy? Wielu z nas nadal nie ma świadomości, że „bądź grzeczny” niesie w sobie przekaz bądź cicho, schowaj się, nie wychylaj, usiądź w kącie i nie sprawiaj kłopotu. Dzieci tworzą i kreują w chaosie, nie w uporządkowanej strukturze jak my – dorośli. Dzieci potrzebują możliwości wyrażania się, decydowania, dlatego bywają głośne. Dzieci uczą się dynamicznie, działając dlatego ekspresja jest im niezwykle potrzebna.
Chcesz mieć dziecko twórcze i zaradne, umiejące w rozwiązywać problemy i działać, czy marzy Ci się żołnierz, łatwy do zmanipulowania, podążający jedynie za gotowymi rozkazami?
Dziecko musi mieć wolność popełniania błędów i ponoszenia porażek – bo przecież to one są najlepszą lekcją, to one pokazują nam co działa, a co nie, skąd będziesz wiedział czy coś funkcjonuje dobrze, jeśli nie przekonasz się jak to jest gdy nie działa? Dlatego nie wymagaj perfekcji, nie przekraczaj dziecka oczekiwaniami, że zawsze będzie bezbłędnie, że zawsze na szóstkę, nawet na czwórkę. Niech samo sprawdza i wybiera.
Dom = spokój i dobra, porządna rodzina. Tylko czy zawsze? Czy jeśli myślisz, że taki właśnie tworzysz, lub taki Ci tworzono to rzeczywiście tak było?
Tato czasami wracający do domu po imprezie z kolegami, albo po zasiedzeniu się w barze po pracy lekko zataczający się lub wracający chwiejnym krokiem.
Mama zła lub podenerwowana, zła, bo znów sama w domu, czekająca, a miałaby ochotę na wspólny czas po pracy lub wsparcie w obowiązkach. Podenerwowana, bo nie wiadomo w jakim nastroju będzie wracający małżonek.
Czasami złe spojrzenie, czasami nieodpowiednie pytanie i spięcie gotowe, awantura, potem kilka dni milczenia.
Często też odwrotnie, pod przykrywką dobrego domu, kryją się problemy chowane przed światem zewnętrznym, być może tym razem to mama musi uwolnić stres przy kieliszku wina jednym, drugim, trzecim...udaje się, że problemów nie ma, przecież mamy piękne życie na poziomie, w którym niczego nie brakuje, czasami niczego prócz miłości, zainteresowania, bycia słyszanym.
Porządne rodziny, nic się nie dzieje, chodzą do pracy, jadą na wakacje, dzieci chodzą na dodatkowe zajęcia, zawsze ubrane jak należy – wszystko jest okej.
Dorośli często tkwią w tych swoich schematach, przyzwyczajajać się do nich, traktując w zasadzie jak normalność. W tych DOMACH są dzieci, które czując bardzo dobrze wszystkie emocje swoich rodziców, zczytując wszystkie informacje, nawet te niewypowiedziane, kodując je w swoich ciałach – czy one na pewno mają spokój i bezpieczeństwo?
W częstym napięciu, bo wiedzą, że coś może się wydarzyć, w ciągłym wyczekiwaniu czy burza nadejdzie czy to może nie dzisiaj. Być może w gotowości, żeby rozluźniać atmosferę, może rozśmieszać tatę, może przytulać, może wspierać płaczącą mamę. One chcą ratować… wiedzą, że od rodziców zależy ich być lub nie być, podświadomie podejmują te działania, one nie są przemyślane, instynktownie działają… A w środku często zamrażają swoje emocje, które w dorosłym życiu pokażą się także w ciele, w napięciach pleców, w zaciśniętym żołądku, być może już w dzieciństwie w zapaleniach płuc, bo ich terytorium jest zagrożone, być może w problemach z potomstwem, bo ich ciało pamięta, że dziecko może być w stanie zagrożenia, to po co ma przychodzić na świat, konsekwencji może być wiele.
Niełatwo jest zbudować bezpieczny dom, ostoję dla naszych dzieci, bo każdy z nas ma swoją historię. Ale przypominajmy sobie o tym, jak ważne jest spokój … bo w nim nasze dzieci mogą budować swój DOM.
DOM kojarzy mi się też z moim własnym ciałem…
Moje ciało i mój umysł to mój DOM, dlatego chcę o nie dbać...
To tutaj spędzam cały mój czas, to moje ciało potrzebuje być zadbane i ukochane, bo to ono otula mnie każdego dnia i każdej nocy. I mam tu na myśli zatroszczenie się o nie od zewnątrz owszem, bo przecież należy mu się być pięknym, ale nie pięknym zgodnie z medialnymi kanonami, pięknym , czyli w pełni przeze mnie przyjętym i ukochanym. Dbam też o ten cielesny DOM od wewnątrz, zwracając uwagę na to, co jem, nie wrzucam w nie śmieci, choć często jest to dość trudne, bo nie tak uczy nas świat dookoła. Ale wiesz od jakiegoś czasu staram się zawsze myśleć, że chcę wkładać do wnętrza swojego ciała to, co je karmi, to, co jest odżywcze. Dom to też mój umysł, kiedyś był bardzo zabałaganiony, natarczywymi, bezuzytecznymi myślami, kłębiącymi się wkoło, nakręcającymi mnie na sprawy zupełnie nieprzydatne i nie karmiące, a wręcz niszczące, ale każdego dnia uczę się oczyszczać umysł, pozwalać myślom przepływać swobodnie, nie skupiając się na tym co niepotrzebne.
Bo to wszystko to mój DOM…
DOM to wreszcie moi bliscy, z którymi tworzę miejsce, gdzie możemy czuć się bezpieczni, ale tylko wtedy gdy mój i mojego męża indywidualne domy są zaopiekowane czuję, że potrafimy stworzyć ostoję dla naszego syna, nie lada wyzwaniem jest to, aby tworzyć dla niego miejsce wolne od przekroczeń, oczekiwań, respektujące jego wolność i wszelkie uczucia, bo nasze wzorce nie były idealne, wzorce naszych rodziców też nie. Ale z otwartym sercem, często ze słowem przepraszam na ustach... rodzica ...także – możemy go tworzyć każdego dnia, powoli, małymi krokami, do przodu … z miłością...