08/12/2024
Święta nie zawsze bywają czasem łatwym… i myślę, że jestem jedną z osób, które doskonale sobie zdają z tego sprawę…
✨ Pamiętam, gdy w dzieciństwie - co roku - nie mogliśmy się doczekać ubierania choinki. To był bardzo fajny czas. …Musiała być wielka, koniecznie do sufitu, i bombki koniecznie wszystkie, jakie tylko były, i łańcuchy, i lampki też wszystkie - bez gadania…
Każdego roku była kolorowa i najpiękniejsza, bo ubieraliśmy ją we czwórkę: mama, tata, Bartek i ja. Ciocia Kasia natomiast miała swoją całą w brokacie i ciepłych ledach, a u przyjaciółki podobały mi się najbardziej drewniane ozdoby.
Moje dorosłe drzewko też musi być wielkie - „koniecznie do sufitu”, i brokatu trochę od cioci Kasi, i drewna od koleżanki, i brąz i to ciepłe światło - bo lubię 🧡 To takie MOJE…
Przyniósł mi dziś dużo radochy… ale i refleksji… - ten jeden symbol przywołujący wspomnienia dziecięcych lat.
Wiecie… była i radość płynąca z dzieciństwa… i refleksje z niektórych lat, gdy ubierałam ją sama, a serce nie mieściło się w gardle… ALE POWIEM WAM COŚ JESZCZE… Ten symbol, ta choinka, zawsze pozwalała mi się na chwilę zatrzymać, zastanowić: gdzie jestem, czego chcę, czego nie…, co jest moim marzeniem, gdzie za chwilę chcę być… Choinka zawsze dawała nadzieję… A ja zawsze miałam ją w sercu.
Ahhh - dziś śpię w salonie, nie mogę się napatrzeć ☺️
I JESZCZE COŚ ! … czy ubieramy ją w pojedynkę, czy nie - ONA JEST NASZA, wygląda po naszemu, towarzyszy nam od lat, a jeśli nie to niech zacznie, niech niesie światełko w ten czas: i piękny - i często trudny… niech niesie nadzieję 🧡
P.s. Jak widać na zdjęciu jeszcze nie do końca zdrowa 💪 Walczę !
____________