08/08/2025
📖 Z pamiętnika dietetyczki i trenerki…
Długo się zastanawiałam, czy pokazać te zdjęcia.
Z jednej strony – przecież jestem specjalistką. Uczę innych, jak dbać o siebie, jak budować zdrową relację z jedzeniem i ciałem.
Z drugiej – jestem też człowiekiem. Z emocjami, ze stresem, z gorszymi dniami.
I właśnie dlatego chcę się tym podzielić.
Bo są takie momenty, kiedy głowa nie nadąża za sercem. Kiedy chaos w myślach odbiera apetyt na spokój i wpycha apetyt… na wszystko inne.
Czasem to wieczór, kiedy lodówka wydaje się jedynym miejscem, które „słucha”. Czasem to tydzień, który mija w biegu, a jedzenie staje się emocjonalną kołderką.
Nie jestem z tego dumna – ale nie będę też tego ukrywać.
Bo to się zdarza. Nawet mnie.
I to nie przekreśla ani mojego zawodu, ani mojej wartości jako człowieka.
To są momenty, nie definicje. Etapy, nie całość historii.
💬 Piszę o tym, bo wiem, że wiele z Was czuje się czasem zawiedzione sobą, gdy pojawi się moment słabości. Ale słabość to nie porażka. To sygnał. Wiadomość od środka, że coś trzeba zauważyć, o coś zadbać.
Nie walczyć z jedzeniem, tylko posłuchać siebie.
I jeśli czegoś nauczyłam się przez te lata, to tego, że proces zdrowienia – czy to z zaburzonej relacji z jedzeniem, czy z perfekcjonizmu – to nie linia prosta.
To sinusoida. Czasem z górki, czasem pod wiatr.
Ale to właśnie te „nieidealne” momenty uczą najwięcej.
Pokazują, gdzie warto być dla siebie bardziej łagodną, a nie bardziej surową.
🖤 Dlatego dzisiaj – zamiast mówić „muszę wrócić na właściwą drogę” – mówię sobie:
„Jestem na tej drodze. Tylko czasem zatrzymuję się, żeby złapać oddech.”