
01/09/2021
Dwa tygodnie temu skończył się Thai Touch. Opuściliśmy uroczą Gabrielnię, ale nie opuściły nas jeszcze emocje, których doświadczyliśmy. Głęboka praca z ciałem oznacza bowiem uzdrawianie nie tylko napiętych mięśni, ale i trudnych doświadczeń. Mamy poczucie, że wszyscy wyjeżdżaliśmy z festiwalu nie tylko napełnieni nową wiedzą i praktycznymi umiejętnościami, ale przede wszystkim z doświadczeniem uzdrawiającego dotyku. Przez tych kilka dni, nauczyciele oraz uczestnicy stworzyli wyjątkową atmosferę troski, uwagi i miłości. Loving touch...
Właśnie dlatego Robert Henderson, opowiadając o pracy z dyskretną energią, wspomniał właśnie o sercu, jako miejscu, z którego wypływa uzdrawiająca siła, która dotyka osobę masowaną i leczy ją głębiej niż sięga nasz dotyk. Opowiadał też o tym, gdzie każdy z nas nosi w sobie relacje z rodziną i bliskimi. Po jego warsztatach wyłonił się nam obraz pełnego człowieka, który ma swoją wizję życia, wyraża ją, wkłada w nią emocje, planuje realizację i zaczyna działać. Tak, praca z ciałem też jest o tym.
Flora Bisogno pokazała nam podstawy Osteothai, czyli połączenia osteopatycznego podejścia do leczenia z technikami tradycyjnego masażu tajskiego. Otrzymaliśmy konkretne narzędzia do pracy ze stawami, zgłębialiśmy także niełatwą pracę z powięzią oraz dynamiczne techniki na napiętych strukturach. Pozwoliło nam to odkryć, jak głębokie efekty można uzyskać za pomocą delikatnych ruchów harmonicznych.
Tomek Eichelberger uczył nas praktyki Qi Gong o nazwie: Ręce Buddy. Powolny ruch rękami w uważnym i precyzyjnym ułożeniu całego ciała, osadzeniu w nogach, poczuciu ugruntowania i głębokiego relaksu dostarczył nam nie tylko czystej przyjemności, ale uświadomił też, jak ważne w praktyce masażowej jest czucie własnego ciała.
I wreszcie Siawasch Peyman. Niezwykle doświadczony masażysta, z ogromną wiedzą, ale i fantastycznymi umiejętnościami jej przekazywania. Pokazał nam kilka sekwencji, które pozwalają dotrzeć do głęboko ukrytych struktur i poruszają całe ciało. Efekty tej pracy były dosłownie niesamowite. Wywoływały poruszenie, silne emocje, ale na koniec przynosiły głębokie odprężenie i ulgę. Dobrze jest mieć takie narzędzie w swoim zasobniku terapeuty.
Zakończył się nasz festiwal, ale to opróżnione miejsce już zapełnia się czymś nowym. Rodzi się w nas powoli pragnienie powtórzenia tego doświadczenia. Dajcie nam proszę znać w komentarzach, jak sobie wyobrażacie kolejny Thai Touch. Może macie jakieś pomysły albo sugestie. Za wszystko będziemy Wam bardzo wdzięczni.
Zachęcamy też do kliknięcia w poniższy formularz i pozostawienie nam swojego maila. Poinformujemy Was o kolejnej edycji.
https://forms.gle/YsXg66bo4eQ69EDY8
Uściski!