13/06/2025
Kartka z pamiętnika.
Obudziło mnie słońce na policzku. I zapach kawy. Zawsze śmieję się, że dzień, który zaczyna się od zapachu kawy, nie może być zły.
Plan był ambitny – najpierw urząd, potem apteka, potem może chwila w parku, jeśli starczy sił. W urzędzie zaskoczenie – zepsuta winda. Schody wysokie, głośne "To może ktoś z personelu pomoże?" i lekkie zakłopotanie. Ale Ania – moja asystentka – jak zwykle bez cienia paniki. Znalazła ochroniarza, chwilę pogadali i po kilku minutach już jechaliśmy na zaplecze jakimś starym towarem. Trochę absurdalne, ale śmialiśmy się z tego jeszcze dobre pół godziny.
W aptece kolejka, potem pani za ladą nie słyszy, przekręca nazwę leku, Ania tłumaczy spokojnie, ja dodaję z uśmiechem, że nie, nie potrzebuję preparatu na hemoroidy. Uśmiechy przechodzą na twarze wszystkich wokół.
Potem park. Ciepłe światło, dzieci rzucające liście, jedna starsza pani opowiadała komuś przez telefon historię o kocie, który zjadł jej żurek. Śmiesznie się tego słuchało. Siedziałyśmy z Anią na ławce, każda zanurzona w swoich myślach. Lubię tę ciszę między nami – jest taka bezpieczna.
Na koniec jeszcze piekarnia, zakupy i powrót. W domu krótka drzemka, potem zupa. Sama kroiłam warzywa. Lubię, kiedy mogę coś zrobić sama. Nie wszystko – ale coś.
Wieczorem włączyłam “Śniadanie u Tiffany’ego". Znam każdą scenę, każdą pauzę, ale co z tego. Myślę czasem, że właśnie to, co znane, daje największy spokój.
To był dzień długi, trochę chaotyczny, z momentami, kiedy coś nie działało, kiedy ktoś nie patrzył,albo właśnie patrzył zbyt długo, kiedy rzeczy nie były przystosowane. Ale był też śmiech. Była rozmowa. Była wolność.
------------------------------------------------------------------------------------------
A teraz ja, na moment — jako ktoś, kto pracuje z takimi osobami i dla nich.
Ile z tych chwil byłoby możliwych bez obecności drugiej osoby?
Nie tej, co prowadzi za rękę. Ale tej, która otwiera drzwi, rozmawia z ochroniarzem, pomaga przejść przez "zwyczajne" trudności – nie dlatego, że trzeba, tylko dlatego, że to właśnie robi opiekun.
Cicho, codziennie, z boku. A przez to – fundamentalnie ❤️