Przestrzeń-psychoterapia jungowska Marta Oraczko

Przestrzeń-psychoterapia jungowska Marta Oraczko Psychoterapia jungowska
ul.Krucza 138/7
ul.Stalowa 71/8
ul.Zwycięska 18 A
https://psychoterapiaprzestrzen.pl/

21/07/2025

Żeby wiedzieć, jacy naprawdę jesteśmy, najpierw musimy się dowiedzieć, że w ogóle istniejemy. To wcale nie jest takie oczywiste. Człowiek, żeby się dowiedzieć, że istnieje, musi się przejrzeć w jakimś lustrze. Pierwszym lustrem jest twarz matki. Brytyjski pediatra i psychoanalityk Donald Winnicott pisał, że dziecko widzi w twarzy matki odbicie siebie – tego, kim jest, i co czuje. Dzięki temu dziecko czuje się widziane – wie, że istnieje. Że ma prawo czuć to, co czuje, i być sobą. Kształtuje się jego prawdziwe ja, poczucie bycia realną osobą. W życiu dorosłego człowieka tego uczucia nie da się pomylić z niczym innym. Wiele osób odbiera to jako rodzaj siły płynącej z fizyczności, chciała. Doznajemy intensywności, całkowicie się czemuś oddajemy – rozmowie, pracy, hobby, nie mówiąc o miłości czy seksie. Kogoś, u kogo na plan pierwszy wysuwa się fałszywa wersja siebie – albo inaczej mówiąc, to odczucie prawdziwości i realności pozostaje ukryte i uwięzione – nie wie tak naprawdę, kim jest. Znajduje się w bardzo trudnej sytuacji psychologicznej – „Wstaję, idę do pracy, wracam, ale wszystko jest jakieś nierealne”, „To nie jest moje życie”, „Wszystko jest sztuczne”, „Żyję tak jakby. Ta fałszywa wersja to rodzaj skorupy. Tacy ludzie wciąż przeczuwają, że w środku siedzi osoba której nie znają. Szukają odpowiedzi na to podstawowe pytanie: Kim jestem? To najważniejsze pytanie w okresie dorastania, ale niektórych dręczy jeszcze długo po trzydziestce.

Danuta Golec, Czyimś życiem żyjesz? Dylematy trzydziestolatków

Brzeskie seminarium psychoanalityczne.Z łagodnością i wdzięcznością w sercu kończę dzisiejszy dzień. Rozumiejące i uważn...
19/07/2025

Brzeskie seminarium psychoanalityczne.
Z łagodnością i wdzięcznością w sercu kończę dzisiejszy dzień. Rozumiejące i uważne obejmowanie wrażliwych i bezbronnych miejsc w ludzkiej psychice czy duszy zawsze mnie głęboko porusza, zasiewa nadzieję, inspiruje i nadaje sens mojej pracy. Wsparcie przewodnika i grupy-nieocenione. Jak dobrze, że możemy się spotykać!

"Mentalność to psychiczna postawa jednostki wobec wydarzeń zewnętrznych i wewnętrznych. Nasza postawa wobec danego zdarz...
15/07/2025

"Mentalność to psychiczna postawa jednostki wobec wydarzeń zewnętrznych i wewnętrznych. Nasza postawa wobec danego zdarzenia jest zasadniczym czynnikiem konstytuującym ów fakt. Ludzie twierdzą: " NIe jesteś w stanie zmienić faktów swojej historii", lecz mówiąc tak, są w błędzie- możemy to uczynić. Wszystkie fakty ulegają przekształceniu, gdy zmienia się mentalność jednostki. Przypomina to pracę chemika, który przeobraża związek chemiczny, dodając lub usuwając określony składnik."

N. Symington, "Narcyzm, nowa teoria."

"Ta kobieta z plemienia Navajo dumnie stoi otulona kocem. Jej spojrzenie ukazuje rdzenną historię i lud, który od pokole...
14/07/2025

"Ta kobieta z plemienia Navajo dumnie stoi otulona kocem. Jej spojrzenie ukazuje rdzenną historię i lud, który od pokoleń czci tę ziemię. To dziedzictwo, oprawione w tę cenną formację skalną, symbolizuje więź, której wszyscy pragniemy. Zachęcam Was do dostrzeżenia ogromu możliwości, braku paranoi. Zamiast nieufności mamy antonim paranoi – pronoia. Słowo to odnosi się do kogoś, kto wierzy, że świat sprzysięga się, by wyświadczyć mu dobro, a nie zło czy krzywdę. Jako fundament lub kamień węgielny, ta wiara oferuje nastawienie pełne nadziei, dobrobytu, hojności i wdzięczności. Zanieście to przesłanie do swojej pracy i do swojego domu w tym tygodniu."
Tłumaczenie: translate.google.pl

This Navajo Nation woman stands proudly wrapped in the embrace of her blanket. She projects with her gaze her indigenous history and people who have revered the land for generations. That heritage, framed in this precious rock formation, represents a connectedness we all crave. I invite you to see the vastness of possibility, the absence of paranoia. Instead of mistrust, there is paranoia’s antonym, pronoia. The word is used to refer to someone who believes the world is conspiring to do them well, not evil or harm. As the anchor or cornerstone, this belief offers a mindset of hope, well-being, generosity, gratitude. Carry the message into your work and your home this week.

Photo: Countenance of the Earth

Lato jest szansą odnowy zasobów, regeneracji, wyrównania rytmu swojej własnej natury, powrotu do stabilności, do rdzenia...
10/07/2025

Lato jest szansą odnowy zasobów, regeneracji, wyrównania rytmu swojej własnej natury, powrotu do stabilności, do rdzenia.
Łatwiej wyjść na zewnątrz, na łono przyrody,
a natura wspiera.
Słońce -ogniem, energią
ziemia- ugruntowaniem, osadzeniem
woda-łagodzi, koi, oczyszcza
wiatr-wywiewa, przynosi odpuszczenie
cisza-uspokaja.

Natura potrafi wprawić w zachwyt nad tajemnicą istnienia.

Lato rozpościera perspektywę.
Otwiera na to, co działa w tle,
co inteligentnie utrzymuje nas przy życiu,
wprawia w ruch bicie serca,
przepływ krwi,
co utrzymuje sprawnie działające układy
ale też uczucia
i myśli.

Można spróbować w tym odpocząć, odetchnąć, zaufać.
Znaleźć swoje odpowiedzi na ważne pytania.

Też tak masz?

23/06/2025

Dziś, w Dniu Ojca, warto spojrzeć głębiej – nie tylko na naszego realnego ojca, ale i na archetyp Ojca w naszej psychice. Jung uczył, że ojciec to nie tylko człowiek z krwi i kości, ale też wewnętrzna figura: symbol autorytetu, ducha prawa, zasady porządku... ale też potencji do opresji i cienia.

James Hillman mawiał, że ojciec jest tym, który daje granice i kierunek. Ale tam, gdzie ojciec jest słaby lub nieobecny, dusza błądzi.

Dla wielu ludzi Dzień Ojca to nie tylko wdzięczność, ale i ból – po stracie, odrzuceniu, milczeniu. Jung wskazywał, że nawet nieobecny ojciec pozostawia ślad – w snach, w relacjach, w tym, jak traktujemy autorytety i samych siebie.

W pracy wewnętrznej – indywiduacji – spotkanie z Ojcem to często konieczność. Wymaga to konfrontacji z jego cieniem, ale też z potencjałem, jaki niesie: strukturą, siłą, odpowiedzialnością.

Amerykański pisarz i poeta Robert Bly, autor m.in. "Żelaznego Jana" mawiał, że nie chodzi o to, by zabić ojca ale by go zintegrować.

Niech ten dzień będzie okazją do refleksji, nie tylko nad naszymi ojcami, ale i nad Ojcem w nas – tym, którego zintegrowanie może dać nam korzenie i skrzydła.

---

Gdyby szukali Państwo inspiracji książkowych, w których poruszany jest temat ojca, Wydawnictwo Therapeutes oraz Raven - Instytut Studiów Kulturowych mają do zaproponowania kilka pozycji, choćby:

"Córki ojców" Maureen Murdock
"Nieobecny ojciec" Susan Schwartz
"W cieniu Saturna" James Hollis
"Mężczyzna w budowie" Murray Stein

A może Wy możecie zarekomendować ważne książki o ojcu - zarówno tym zewnętrznym, jak i wewnętrznym?

́ojca

Na zdjęciu, pierwszy z lewej, to Paul Achilles Jung - ojciec Carla.
📷Wikipedia

""Ja" powinno być świadome tego, co się dokonuje, świadome wewnętrznych konfliktów i obrazów z głębokiej nieświadomości....
21/06/2025

""Ja" powinno być świadome tego, co się dokonuje, świadome wewnętrznych konfliktów i obrazów z głębokiej nieświadomości. Skonfliktowane połówki dostrzeżone i wypełnione energią miłości przestają być sobie wrogie. Integrują się, łączą w całość. Wtedy osiągamy zrozumienie, że wszystko jest miłością.Poszerzając świadomość, wydobywając treści z nieświadomości do świadomości, dostajemy się do tego, co na dnie naszej psychiki - do źródła bezwarunkowej miłości.
Potrzeba nam ogromnego zrozumienia dla wszystkiego, co dokonuje się w stworzeniu, które nazywamy człowiekiem."
M.Żbik

🏵️ Jungowska koncepcja 'coniunctio oppositorum' a wybory.W obecnych okolicznościach przychodzi do mnie jungowska koncepc...
02/06/2025

🏵️ Jungowska koncepcja 'coniunctio oppositorum' a wybory.

W obecnych okolicznościach przychodzi do mnie jungowska koncepcja 'coniunctio oppositorum' czyli procesu indywiduacji, w którym dochodzi do zjednoczenia przeciwstawnych aspektów psychiki, by osiągnąć pełniejszy, bardziej zintegrowany poziom rozwoju.
Czy jako naród jesteśmy gotowi na integrację różnych grup społecznych, odmiennych punktów widzenia, wartości? Czy kiedykolwiek w Polsce będziemy w stanie się jakoś tak bardziej, po jungowsku, "zindywiduować", dojrzeć? Ile taki proces może potrwać i czy w ogóle jest możliwy...?
Tak sobie myślę, że wynik wyborów obrazuje też być może skalę mikro i stan naszych wewnętrznych podzielonych światów...
Co w nas domaga się jeszcze integracji, uznania?
Może chodzi o nasze wewnętrzne dzieci zepchane do cienia? W końcu wybory w Dzień Dziecka się odbyły...

"Split-society phase" to stan, w którym społeczeństwo trwale dzieli się na dwa przeciwstawne obozy i ta polaryzacja utrzymuje się w czasie. Z punktu widzenia fizyki jest to po prostu inny stabilny stan układu, alternatywny wobec konsensusu.
Jest to stabilność potencjalnie kosztowna — sprzyjająca napięciom, utrudniająca podejmowanie decyzji i podważająca zaufanie społeczne. Mechanizm takiego podziału polega na tym, że im bardziej jedna opcja dominuje, tym silniejsza staje się tendencja części wyborców do odwracania się od niej. W efekcie system sam się równoważy - wzrost przewagi jednej strony wywołuje kontrreakcję, która umacnia przeciwny obóz. Granica między tymi dwoma przeciwstawnymi obozami politycznymi ma tendencję do lokowania się wzdłuż istniejących "pęknięć społecznych" lub tak zwanych linii słabej łączności w sieci społecznej. (...) Badacze zestawili swoje przewidywania z danymi z 31 krajów, w których od lat 90. odbyło się łącznie 168 wyborów z dwoma głównymi kandydatami lub opcjami. Analiza ujawniła uderzającą prawidłowość: wybory w małych krajach (poniżej około miliona wyborców) częściej kończyły się wyraźnym zwycięstwem jednej ze stron – wygrana strona zdobywała ponad 60 procent głosów, a czasem odnosiła nawet bardziej miażdżące zwycięstwo. Inaczej dzieje się w społeczeństwach dużych (powyżej miliona obywateli) i dobrze skomunikowanych, takich, w których wszyscy śledzą media i znają sondaże. Tam tworzy się stabilna „faza podzielonego społeczeństwa" charakteryzująca się równym podziałem głosów i polaryzacją.

Na podstawie tekstu Ireny Cieślińskiej i Piotra Cieślińskiego, którzy streścili artykuł "Dislike of general opinion makes for tight elections"
(autorzy: O. Devauchelle, P. Szymczak, P. Nowakowski)
fot Kelly Sikkema

01/06/2025

O NAJWAŻNIEJSZYM DZIECKU NA ŚWIECIE...

Część I: „ODDZIELENI OD MIŁOŚCI”

Jest taki rodzaj rany, którą większość z nas nosi w sercu. Skrywana przed oczami innych, schowana głęboko w środku, przykryta warstwą racjonalizacji i zaprzeczeń, a przez to bardzo trudna do leczenia. To rana, o której chcemy zapomnieć i której nie chcemy czuć, co zresztą często się udaje. Im więcej wysiłku wkładamy w to, by bronić się przed jej istnieniem, tym bardziej kosztowną staje się iluzja, prowadząca nas do nieustannych, bolesnych powtórzeń z przeszłości, które nie pozwalają na proces gojenia i powstanie blizny.

CZYM JEST RANA NARCYSTYCZNA?

Jest rodzajem zranienia dotyczącym samych fundamentów konstrukcji psychicznej człowieka. Jego poczucia własnej WARTOŚCI.

Może przejawiać się ono w tym:

• na ile czuję się wartościową i pełną osobą?
• na ile czuję się bezpiecznie w świecie pokazując siebie?
• na ile czuję, że to kim jestem jest wystarczające?
• na ile pozwalam sobie być takim, jakim jestem?
• na ile czuję radość i spokój, że mam siebie?
• na ile cenię swoją obecność?
• na ile czuję, że przynależę do świata ludzi i wymian toczących się między nimi?
…by ostatecznie sprowadzić te pytania do:
NA ILE CZUJĘ, ŻE JESTEM WART(A) MIŁOŚCI I POZWALAM SOBIE BYĆ KOCHANYM I KOCHAĆ?

Tekst ten jest próbą uchwycenia bardzo powszechnego zranienia, które przez skalę zaprzeczenia wydaje się bardzo pozostawione. Dotyka niezwykle bolesnych i lękowych przestrzeni w nas, zawartych w takich pytaniach, jak: „czy jestem wart miłości?”, „czy to kim jestem, jest wystarczające?”. Obszary te, sparaliżowane lękiem, często zawstydzone, obśmiane, umniejszone czy upokorzone, dodatkowo kojarzone są ze słabością i byciem obnażonym. Sprawiają, że bardzo trudne jest DOPUSZCZENIE I UZNANIE PRZED SAMYM SOBĄ, że „to mnie dotyczy”, „to mnie boli”.

W związku z tym pierwotne zranienie zostaje zepchnięte w głąb podświadomości, przysypane szeregiem kompensacji i w efekcie pominięte na rzecz powstałych zastępczych treści, które skutecznie uniemożliwiają leczenie.

ZACIEMNIENIE to słowo, które bardzo dobrze pasuje do tego zjawiska. Jest na tyle skuteczne, że sporo trudu zajmuje zobaczenie własnego, pełniejszego obrazu siebie. W ten sposób ukryta rana narcystyczna trwale oddziela nas od możliwości czerpania ze świata:

UPOŚLEDZAJĄC NASZĄ MOŻLIWOŚĆ CZUCIA SIĘ KOCHANYM, CHCIANYM WIDZIANYM i PRZYJĘTYM,

jak również

NASZĄ MOŻLIWOŚĆ KOCHANIA, ANGAŻOWANIA SIĘ I BYCIA ODSŁONIĘTYM W SYTUACJACH BLISKOŚCI.

Pod wpływem zranienia obieramy jedną z dwóch wyczerpujących i destrukcyjnych strategii:

- STARANIE SIĘ (świadome lub nie): „kim mam być, byś mnie kochała?”, „co mogę dla Ciebie zrobić?”, „co jeszcze mogę Ci dać?”…
- PODWAŻANIE (świadome lub nie): „na pewno mnie nie kochasz”, „mnie nie da się kochać”, „gdybyś wiedział(a), kim jestem nie kochał(a) byś mnie”, „co z tobą nie tak, że mnie kochasz?”, „udowodnię Ci, że nie wytrzymasz i mnie opuścisz”.

Te strategie prowadzą do nieustającego, nieświadomego zwykle otwierania rany pierwotnej: „trzeba się na starać i być kimś innym, by dostać”. A kiedy już dostaję, nieufność i oczekiwanie zawodu nie pozwalają przyjąć: „jak taka osoba, jak ja, może dostać coś dobrego”, „nie jestem tego wart”.

Obie taktyki skutecznie CHRONIĄ przed miłością, wymuszając stałe zadowalanie innych, a tym samym opuszczanie siebie z nadzieją: „może w końcu ktoś MNIE pokocha”. Kiedy równocześnie to MNIE jest wycofane z kontaktu jako marne i nie dość warte, by zadowolić innych. Sam AKT STARANIA jest więc nieuświadomionym, powtórzeniowym AKTEM ODRZUCANIA siebie z poczuciem, że kiedy pokażę siebie takim, jakim jestem, nie mam szans na cokolwiek.

Równocześnie stała niewiara w to, że jestem wart miłości i opieki powoduje PODWAŻANIE tego, co dostaję, nie pozwalając często na przyjęcie tego albo w znacznym stopniu ograniczając możliwość czerpania z dobrego.

Metaforycznie przypomina to sytuację świata pełnego wymian dostępnych dla wszystkich, tylko nie dla mnie. Bo albo nie wierzę, że mogę zrobić ruch KU I DOSTAĆ albo boję się, że to jednak mi ZASZKODZI. A może, co gorsze, poczuję już smak i zostanie mi to WYRWANE z gardła lub okaże się, że nie mam enzymów, które pozwoliłby mi PRZYJĄĆ treści, NAPEŁNIĆ SIĘ nimi i wejść w wymianę ze światem.
W efekcie powstaje stałe poczucie ODDZIELENIA I NIEDOSTĘPNOŚCI – w obu kierunkach: i ja wobec świata i świat wobec mnie. Oczywiście w zależności od głębokości rany będzie to rzutować małym cieniem na codzienne życie lub stanie się wielką przepaścią oddzielającą od świata i ludzi.

CZERPANIE NIE UŻYWANIE.

Czerpanie zakłada pewien poziom ufności, że świat ma dla MNIE coś dobrego, wobec tego ma sens skierować się do… i zaczerpnąć. Jeśli jestem w stanie uznać, DOSTĘPNE DOBRO DLA MNIE w świecie, w jakimś stopniu UZNAJĘ istnienie tego dobra również w sobie. Otwiera to przestrzeń wymiany i wzajemności. Mogę zaczerpnąć OD KOGOŚ, przyjąć dla SIEBIE i pozwolić temu stać się częścią MNIE. W tym kontekście oznaczałoby to uznanie, że ludzie widzą mnie i chcą mi dać, a ja jestem tego wart i pozwalam sobie wziąć. Powstaje wymienna łączność światów.

Używanie zaś oznacza widzenie Innych przez użyteczne dla mnie funkcje, z których okresowo mogę skorzystać, po czym odsunąć, gdy tę użyteczność tracą. Jestem gotowy również zaoferować jakieś swoje działanie, ale bez potrzeby wymiany światów czy ich połączeń, bez konieczności wpuszczania czegoś w siebie. Takie bezpieczne działanie użytkowe pozwala na korzystanie bez otwierania się i wzajemnego przenikania. Ma jednak jeden minus, nie zapełni pustki.

Kiedy wobec relacji ustawiamy się głównie użytkowo, brak przenikania się światów i jedynie wymienianie się usługami nie pozwala na budowanie WSPÓLNEGO między nami. Związek staje się niczym wpłatomat, do którego wkładamy i wyjmujemy pieniądze, ale nawet zakładając równość wkładów, nie pozwalamy sobie wspólnie z nich czegoś stworzyć. Brak AKTU KREATYWNOŚCI doprowadzi do znajomej martwoty i pustki towarzyszących ranie narcystycznej: „coś tu jest dla mnie niedostępne”. I kiedy nie widzimy oddzielającego wpływu własnego zranienia ruszamy na poszukiwania nowego wpłatomatu.

TO, KIM JESTEM, TO ZA MAŁO

Zasługiwanie na miłość jest przewlekłym procesem, niszczącym miłość własną i godność małego człowieka. Kiedy jesteśmy kochani, za to jacy jesteśmy, a nie kim jesteśmy. Dochodzi do wewnętrznej sprzeczności, gdzie poczucie SELF ulega rozszczepieniu na to, które zasługuje na warunkową miłość i na to, które jest odrzucane przez świat. Oczywiście dziecko identyfikuje się z tą częścią, która jest pożądana, a zepchnie w głąb tę, która została porzucona. W ten sposób dochodzi do najbardziej bolesnego poczucia: „JA to za mało”; i do przekonania: „Gdybyś wiedział kim naprawdę jestem, od razu byś mnie zostawił”. Powstaje sytuacja, w której nie dość, że ktoś zadał nam ranę, to musimy zaprzeczać jej istnieniu, by nikt, nigdy jej nie zobaczył:
„RANA TA MNIE NIE DOTYCZY, TO NIE JESTEM JA!”

Strategie, które w przeszłości były znakomitą obroną, dziś są taflą szkła oddzielającą od miłości. Pierwsza złożoność tej obrony polega na tym, że przede wszystkim jesteśmy wewnętrznie oddzieleni sami od siebie. Zepchnięta i odrzucona część mnie, staje się tą, którą Ja sam odpycham i z którą ja sam nie chcę mieć łączności. Tą, którą obwiniam i utożsamiam ze złem. Mały, odrzucony człowiek w nas nie miał szansy dojrzeć, jest dalej głodny, przerażony i zagubiony wobec oczekiwań. Jest też wściekły i zrozpaczony. Dobija się na różne sposoby, by ten dorosły w końcu go zobaczył. Uznał. Przyjął. Wewnętrzne dziecko marzy o tym samym, o czym marzyło po prostu dziecko 30, 50, 60 lat temu. Chce łączności i opieki. Chce przestrzeni na JEGO potrzeby i JEGO kreatywność. Chce JEGO tempa, by móc dojrzeć.

CZEGO W SOBIE NIE CHCĘ WIDZIEĆ?

Proces rozpoznawania swoich części i budowania relacji z nimi jest najważniejszą ścieżką do odzyskania siebie: „To też Ja. Oj i to Ja. Wow! To też Ja! O nieee, to też Ja”. Oczywiście wymaga odwagi, zaangażowania i CZASU, ale przyjęcie SIEBIE jest najistotniejszą częścią umożliwiającą leczenie.

Umieszczanie trudnych treści w tzw. „wewnętrznym dziecku” jest antytezą przyjęcia. Bo najpierw zapraszamy Je do relacji, ciekawimy się nim, obiecujemy, że pozostaniemy przy nim, po to, by przy najbliższym kryzysie obarczyć je winą: „no nie, to z dziecka mi idzie”. Z dziecka czyli z kogo? I czy na pewno z niego, czy z nieumiejętnej reakcji DOROSŁEGO na nie?

Kiedy w trudnych momentach ODRZUCAMY nasze wewnętrzne dziecko obwiniając winą za to, że jest nie takie, nie dość i w ogóle nie, jest ponownym otwieraniem narcystycznej rany. Staje się ono wygodnym koszem na wszystkie nasze niezadowolenia: „To nie ja, to ono, ciągle niedojrzałe”.

W kryzysie właśnie te odrzucone części nas wymagają szczególnej uwagi, przyjęcia i troski. I POZOSTANIA przy nich właśnie wtedy! „Po co mam się wyłaniać, kiedy ponownie zostanę odrzucony?” Kiedy DECYDUJEMY się skierować ku dziecku, pierwsze, co ustalmy ze sobą, niech będzie zapewnienie, że zostaniemy z nim (ze sobą), gdy nadejdą ciężkie czasy. A nadejdą. Właśnie wtedy ZOSTAŃMY ZE SOBĄ, WŁAŚNIE WTEDY BĄDŹMY SZCZEGÓLNIE DLA SIEBIE DOBRZY.

PS. Przed nami część druga: „Gojenie”, czyli o tym jak relacja z ciałem wesprze nas w procesie leczenia.

Marzena Barszcz

Więcej znajdziecie Państwo w książce "Psychoterapia przez ciało": https://sklep.marzenabarszcz.com/categories/ksiazka

❤️
26/05/2025

❤️

Z przesłaniem - Bądźmy wrażliwi na matki wokół nas - od Joanna Chmarzyńska-Golińska :
Matki, by wypełnić swoją rolę wystarczająco dobrze potrzebują wsparcia ze strony otoczenia. Z tym bywa różnie, bo matki wychowują swoje dzieci w różnych czasach, w różnych miejscach na świecie - nie mając za dużego wpływu na czasoprzestrzeń w której żyją. W tych światach dochodzić może do niekorzystnych zdarzeń, które nie wspierają ich poczucia bezpieczeństwa. Konflikty, przemoc, bieda, presja na szybki powrót do pracy, materialistyczny, stechnicyzowany świat, który osłabia nasz kontakt z naturą, z instynktem - w tym macierzyńskim - to wszystko nie ułatwia dostrojenia się do emocjonalnych potrzeb dziecka.
Matki i tak próbują robić, co w ich mocy, ale ich moc ma granice. Poza tym, by matka wystarczająco dobrze matkowała, to trzeba nie tylko dwojga - pary, ale całej wioski. Z wioską bywa różnie, a nawet odwrotnie, bo jak wskazuje Gabor Mate - „W naszej kulturze opiekowanie się innymi spada w głównej mierze na kobiety. Współczesne określenie „praca emocjonalna” świetnie oddaje zawodowy charakter tej stresującej, narzuconej z zewnątrz roli. Prawdopodobnie w jeszcze większym stopniu niż zajmowanie się domem i rodzenie dzieci jest to ten rodzaj kobiecej pracy, która nigdy się kończy”.


od porysunki

Temat konfliktów w relacjach partnerskich to częsty temat w gabinecie. Poniżej Gabor Mate w prosty sposób podsumowuje, j...
21/05/2025

Temat konfliktów w relacjach partnerskich to częsty temat w gabinecie. Poniżej Gabor Mate w prosty sposób podsumowuje, jakie masz opcje do wyboru, gdy Tobie jest trudno z partnerem.
Którą opcję wybierasz na dziś?

"Ciemna noc duszy przychodzi tuż przed objawieniem. Kiedy wszystko jest stracone i wszystko wydaje się ciemnością, wtedy...
20/04/2025

"Ciemna noc duszy przychodzi tuż przed objawieniem. Kiedy wszystko jest stracone i wszystko wydaje się ciemnością, wtedy pojawia się nowe życie i wszystko, co potrzebne."
J.Campbell ,Reflections on the Art of Living

Życzę nam wszystkim radości bezchmurnego nieba i pamięci, że możliwość odrodzenia i odnowy jest zawsze.

Adres

Wroclaw
53-406

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Przestrzeń-psychoterapia jungowska Marta Oraczko umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Przestrzeń-psychoterapia jungowska Marta Oraczko:

Udostępnij

Kategoria