WOLNO akupunktura Nazywam się Marta Maziarz i od 2016 roku wspieram moich pacjentów w funkcjonowaniu bez bólu w zdrowiu i harmonii.

Doświadczenie zawodowe zdobyłam odbywając praktyki a później pracując w Przychodni Dobrzyńska we Wrocławiu oraz prowadząc własny gabinet masażu i rehabilitacji. W swojej pracy łączę techniki fizjoterapeutyczne z akupunkturą i medycyną naturalną. Praca jest moją pasją, każdy pacjent to oddzielna historia, która wymaga indywidualnego podejścia zarówno w doborze terapii jak i w kontakcie personalnym,

dlatego obszerny wywiad i poznanie przyczyn problemu traktuję jako podstawę skutecznego działania. W terapii duży nacisk kładę na profilaktykę oraz edukację pacjenta. Zadaję zadania domowe :) Zależy mi, aby efekty terapii były stałe, dlatego staram się motywować do wprowadzania dobrych nawyków

Jestem certyfikowanym terapeutą następujących metod:
- rozluźnianie mięśniowo-powięziowe
- dry needling
- terapia punktów spustowych
- masaż tkanek głębokich
- akupunktura
- stretching optymalny
- kinesiotaping

Pomagam w:
KRĘGOSŁUP SZYJNY, PIERSIOWY, LĘDŹWIOWY
- zespoły bólowe
- dyskopatie i przepukliny
- rwa kulszowa / barkowa
- zmiany zwyrodnieniowe
KOŃCZYNA GÓRNA
- zespoły bolesnego barku
- uszkodzenie stożka rotatorów
- ograniczenie ruchomości (również po unieruchomieniu)
- mrowienie i cierpnięcie
- zespoły bólowe łokcia (łokieć golfisty / tenisisty)
- zespół cieśni kanału nadgarstka
KOŃCZYNA DOLNA
- zespoły bólowe stawu biodrowego
- bóle pachwiny
- bóle kolana
- zapalenie rozcięgna podeszwowego
- ból ścięgna Achillesa
GŁOWA
- migreny i napięciowe bóle głowy
- dysfunkcje stawu skroniowo - żuchwowego
- zawroty głowy

Dodatkowo wspomagająco przy
- alergia oddechowa
- przewlekłe przeziębienia
- bezsenność, niepokój
- problemy trawienne (wzdęcia, zaparcia, biegunki, bóle brzucha)
- bóle miesiączkowe
- zaburzenia węchu i smaku (również po Covid-19)

23/12/2024
O tym, że warto starać się żyć wolniej chyba mówię najczęściej. Zarówno w gabinecie jak i w życiu bardzo pilnuję żeby ni...
14/10/2024

O tym, że warto starać się żyć wolniej chyba mówię najczęściej. Zarówno w gabinecie jak i w życiu bardzo pilnuję żeby nie działać w pośpiechu i stresie.
Po pierwsze dlatego, że na co dzień obserwuję jak negatywny ma to wpływ na nasze zdrowie.
Po drugie - sama kiedyś biegłam tak, że ciągle brakowało mi sił. Mam porównanie i wiem, że naprawdę warto zwolnić.
Po trzecie, pośpiech jest zdradliwy. Nie zdajemy sobie sprawy jak łatwo można się do niego przyzwyczaić oraz jak trudno wyhamować, gdy już zaczniemy biec. Ale na szczęście się da.

Pamiętam jak trafił do mnie chłopak z bólem karku. Spieszył się wszędzie tak bardzo, że jak prowadził samochód, to ciałem chciał być szybciej niż auto i klatką piersiową "biegł" w stronę kierownicy. Trochę tak, jak wprowadza się w ruch huśtawkę. Od razu wyobraziłam sobie to napięcie w mięśniach i okropny głosik w jego głowie powtarzający "szybciej, szybciej". Faktycznie, w tym przypadku moja wyobraźnia nie okazała się zbyt bujna. Mięśnie spięte i głosik niczym mantra w głowie potwierdzony.
Niestety, to nie jest jakiś wyjątkowy przypadek.
Jesteśmy systematycznie przekonywani, że wszystko trzeba robić coraz szybciej. I się dajemy. Na przykład przy kasach w supermarkecie. Przeklikać zakupy w pół minuty i czekać kolejne trzy aż wszystko spakuję. Ma to sens..

Często jak ktoś biegnie "z przyzwyczajenia" to wpada w irytację, gdy inni nie dotrzymują mu tempa. Głównie dzieci nie dotrzymują, bo naturalnym jest, że chcą się uczyć, doświadczać.
A to musi trwać.
Chcą jeść wolniej, chodzić wolniej, wkładać buty wolniej. One jeszcze wiedzą, że gdy je się wolno, to wszystko lepiej smakuje, bo i zapach, i konsystencja, i tyle radości może być z jedzenia.
Gdy idziemy szybko to znaczenie ma start i meta, droga już nie. Droga jest tylko pomiędzy, jest po to żeby ją POKONAĆ. Dzieci wiedzą, że po drodze tyle rzeczy może być fajnych, że czasem warto zwolnić, żeby je zauważyć.

Jak widzę, że ktoś biegnie, to automatycznie staram się go zatrzymać, spowolnić. Bardzo nie lubią mnie przy kasach w supermarkecie 😉
Czasem uprzedzam w gabinecie: im szybciej mówisz, tym ja mówię wolniej.
To samo robią dzieci wszystkich biegnących. Starają się was spowolnić. Swoimi sposobami. "Zbyt szybko to dla mnie, więc spróbuję cię zatrzymać i będę wiązać buta przez najbliższe pół godziny, ha!"
Ten but to nie jest złośliwość waszego dziecka, tak jak moim celem nie jest was zirytować, gdy zaczynam mówić wolniej. To działanie w trosce o was ale też i o własne dobro. To komunikat "hej, biegniesz, zwolnij bo nie nadążam"
Ja to robię w pełni świadomie ale wasze dzieci nie, więc jeśli zobaczysz, że twój syn lub córka zwalnia, nie denerwuj się, tylko zwróć uwagę czy ty przypadkiem nie za bardzo przyspieszasz 🙃

Każdy z nas biegnie z różnych powodów.
Ja biegłam przede wszystkim dlatego, że wszystko co robiłam było naaaaajważniejsze na świecie.
I pilne. I jak biegłam to czułam się bardzo potrzebna bo przecież miałam tyle na głowie.
I absolutnie nie mogłam zwolnić, bo wszystko się zawali, świat wybuchnie i nie będzie już niczego.
Pisałam już, że uczymy się całe życie i jeśli słuchamy innych to naprawdę wiele może się zmienić.
Zwykle myślimy, że nasi nauczyciele to głównie osoby, które zawodowo dzielą się wiedzą. To prawda, ale uczymy się także od osób, które nawet nie wiedzą, że stają się dla nas nauczycielami. Często są to nasi przyjaciele, znajomi, rodzina, czasem przypadkowe osoby.
Dla mnie jedną z ważniejszych lekcji były moje pierwsze regaty. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w zawodach, więc w załodze przypadła mi mega ważna rola - robiłam za balast.
Nasz kapitan jak zawsze był spokojny, działał powoli i w skupieniu, bez nadmiernego emocjonowania się.
A ja, nieznający regat balaścik byłam pełna stresu.
że się spóźnimy.
że nie umiem w te linki.
że nie znam zasad.
że ten nasz kapitan to chyba trochę zbyt spokojny i już powinniśmy się spieszyć.
Teraz widzę siebie w tamtej sytuacji jako małego yorka szczekającego "szybciej, szybciej" na idącego powoli doga niemieckiego 🙂
Usłyszałam wtedy:
"Gdzie ty się tak spieszysz? PAMIETAJ, POŚPIECH PONIŻA"
Trafiło wtedy to do mnie tak bardzo, że na dość długo zawiesiłam się z miną karpia.
Jak już twarz mi się odrybiła, to dałam z siebie wszystko akceptując rangę bycia balastem, robiąc dokładnie to i tylko co kazał kapitan, ufając, że on przecież wie nalepiej.
Bylo super!

To zdanie zostało ze mna jakiś czas. Pośpiech poniża.
Wiem już, że tak mawiał pan Piotr Skrzynecki. Podążając za tym zdaniem, myślałam o dystansie do siebie i innych, o naszych przywiązaniach, o potrzebach.
Zaczęłam obserwować jak się czuję wśród osób, które robią wokół siebie masę zamieszania, są zawsze widoczne i głośne.
Jak reaguję na osoby, które mają najważniejszą na świecie pracę, najbardziej wymagające dzieci i ani nawet pięciu minut żeby pooddychać.
Koło kogo chciałabym przebywać, kogo stawiam sobie za wzór - tego, co biegnie bez wytchnienia czy tego, kto idzie powoli, świadomy tego co wokoło?
I w końcu jak chciałabym być odbierana - jak malutki i żądny atencji york czy spokojny i zrównoważony dog niemiecki?

💛 Marta

Niektórzy mówią, że akupunktura to głównie efekt placebo, że programowanie pozytywne, że jak się bardzo chce, to zobaczy...
09/09/2024

Niektórzy mówią, że akupunktura to głównie efekt placebo, że programowanie pozytywne, że jak się bardzo chce, to zobaczy się efekt nawet jak go nie ma.
Często trafiają do mnie mężowie za namową żon (tzw. wiercenie dziury w brzuchu), żony za namową mężów (rzadziej i mniej wiercenia) lub inni członkowie rodziny bądź nierodziny. Większość z nich jest sceptyczna.
I wtedy często słyszę "Na mnie to chyba nie zadziała, bo nie bardzo w to wierzę"

Jak poznałam swoją pierwszą terapeutkę i nauczycielkę, osobę, dzięki której w ogóle dowiedziałam się, że coś takiego jak medycyna chińska istnieje, sama byłam dość sceptyczna.
Może dlatego tak bardzo lubię tych wszystkich wątpiących.
"Wiesz co, jest efekt ale to chyba dlatego, że się nastawiłam"
"Kurczę, faktycznie boli mniej ale też piłam zieloną herbatę, więc może to to"
i moje ulubione "Pewnie samo przestało boleć"
Jeśli pracujemy dłużej to takie osoby zaczynają zauważać inne zmiany
"Ty, wiesz, że faktycznie jestem ostatnio dużo spokojniejsza"
"Hmm, to prawda, nie pamiętam kiedy ostatnio bolała mnie głowa"

Akupunktura jaką praktykuję, nie działa na pojedyńczy objaw, tylko dąży do doprowadzenia organizmu do równowagi.
Mogę nawet nie wiedzieć, że macie problem np. z obrzękniętymi nogami pod wieczór a sami zauważycie, że w trakcie terapii może się to zmieniać. Często nawet nie połączycie tego z akupunkturą. U jednej z moich pacjentek w taki właśnie sposób, zupełnie przypadkiem usunęłyśmy alergię na orzechy laskowe (to nie była ostra alergia powodująca wstrząs anafilaktyczny. W żadnym przypadku nie zachęcam do świadomego wystawiania się na reakcje alergiczne)

Mój ulubiony przykład sceptyka - pacjent z pękającą skórą na dłoniach i stopach po leczeniu sterydami i po wielu konsultacjach dermatologicznych, trafił do mnie zaznaczając na wstępie, że absolutnie w TAKIE RZECZY nie wierzy ale co mu szkodzi, żona chciała żeby przyszedł i w sumie to próbował już wszystkiego.
Dziś sam przekonuje innych do tej formy terapii 😊
Druga strona medalu - mój stały pacjent, który wie, że zawsze proszę żeby wspomnieć na wizycie u lekarza, że stosuje leczenie akupunkturą usłyszał w odpowiedzi "taki Pan rozsądny a wierzy w TAKIE RZECZY"

TAKIE RZECZY są standardowymi formami wspomagania leczenia w wielu krajach. W Szwajacarii czy Niemczech akupunktura jest refundowana. U nas w Polsce w Poradniach Leczenia Bólu, gdzie leczenie jest refundowane przez NFZ, akupunktura jest również stosowana z powodzeniem.
Część osób trafia do mnie właśnie z polecenia lekarzy.
Ginekologów polecających akupunkturę jako wsparcie przy endometriozie, PCOS czy problemach z płodnością.
Stomatologów - przy dysfunkacjach stawu skroniowo-żuchwowego, bruksizmu.
Neurologów przy bólach głowy.
Ostatnio nawet trafiła do mnie pacjentka, której psychiatra zasugerował akupunkturę, jako skuteczną terapię wspomagającą.

Coraz więcej lekarzy dostrzega potrzebę szerszego spojrzenia na daną dolegliwość oraz, co bardzo ważne, coraz mniej akupunkturzystów tworzy wokół akupunktury otoczkę wiedzy tajemnej, dostępnej nielicznym i wybranym.
Mimo że czasem opowiadam wam o Shen, Hun i Po, a mówiąc o Śledzionie mam na myśli funkcję a nie śledzionę-narząd, to nie tańczę boso w świetle księżyca, nie rzucam uroków i nie formuję kulek energii i zawsze, ale to zawsze, widząc coś niepokojącego, skieruję was do lekarza.
Nigdy nie powiem, że akupunktura zastąpi leczenie konwencjonalne i nigdy nie poproszę, żebyście bez konsultacji z lekarzem przestali brać leki lub przerwali terapię.
W to musicie mi wierzyć na 100% i na tym mi zależy.

A wszyscy sceptyczni, który trafiają do mnie z wywierconymi dziurami w brzuchach są zbyt zorientowani na efekty i nic oprócz efektów ich nie przekona.
I takie podejscie bardzo mi odpowiada 🙂

💛 Marta

Kiedyś myślałam, że wakacje nie są mi potrzebne, że jak mnie nie ma to tylko robię sobie zaległości, które później trzeb...
19/08/2024

Kiedyś myślałam, że wakacje nie są mi potrzebne, że jak mnie nie ma to tylko robię sobie zaległości, które później trzeba nadrabiać i już po tygodniu zapominam o tym, że odpoczęłam.
Na szczęście uczymy się całe życie i jeśli słuchamy innych to zawsze możemy coś zyskać.
Ja zyskałam wiedzę, że oderwanie się od każdej, nawet najbardziej satysfakcjonującej pracy jest bardzo ważne. Pozwala spojrzeć z perspektywy na to co robimy i wrócić ze "świeżą głową" do stałych zajęć.
Zyskałam świadomość, że nic się nie stanie jeśli sami nie dopilnujemy wszystkiego, że inni naprawdę sobie poradzą.
Zaakceptowałam, że nie mamy ani obowiązku ani mocy kontrolowania wszystkiego i nasza sprawczość dotycząca otoczenia, wbrew temu co sobie myślimy, jest naprawdę niewielka.

Dzięki temu od jakiegoś czasu mam co roku prawdziwe WAKACJE😎☀️⛵️🏖

W tym roku było wyjątkowo, urlop spędziłam w lesie z obozem Hufca ZHP Lubań.
Dzieciaki codziennie miały apele, musiały sprzątać dokładnie namioty w których mieszkały, myć naczynia, prać ręcznie swoje ubrania. Telefony dostawały na godzinę dziennie.
Wszystko odbywało się o określonych porach - pobudka, poranna toaleta, posiłki, wieczorne prysznice, cisza nocna.
Obóz trwał dwa tygodnie a ja zafascynowana obserwowałam zmianę w zachowaniu dzieciaków. Z dnia na dzień coraz chętniej uczestniczyły we wspólnych zajęciach, coraz mniej narzekały i marudziły.
Podobno też po telefony coraz mniej ochoczo sięgały 🙂 Bawiły się i nawet "warty z myciem garów" były często okazją do śmiechu i wspólnej zabawy.

Obowiązki i dyscyplina jednoczyły, wiadomo, nic tak nie zbliża jak wspólny wróg, który po raz trzeci wymyśla sobie, że namiot nie spełnia standardów czystości i trzeba poprawiać sprzątanie 😉
Z dnia na dzień nastolatki, które przyjechały w pełnym makijażu, coraz bardziej odsłaniały naturalną skórę... głupio przecież malować się w lesie, gdzie nie ma nawet łazienki z lustrem a zęby trzeba myć przy wspólnym zlewie.

Ja w tym wszystkim też musiałam się odnaleźć, co prawda nikt nie zabierał mi telefonu i było dużo ważek, które uwielbiam ale dla mieszczucha warunki obozowe jednak wymagały przystosowania.
Chodzenie wieczorem do toalety z czołówką, sąsiad nietoperz obok namiotu, uzależnianie swoich planów od pogody i pory dnia, współdzielenie namiotu z pająkami (ja im nie ufam ale podobno chronią namiot przed komarami, więc niechętnie zaakceptowałam ich obecność, zachowując jednak pełną czujność i kontrolując ich położenie)

No i dieta obozowa! Pasty jajeczne, łazanki, zapiekanki ziemniaczane, bułki, serki topione. Wszystko to co dostawaliśmy za dzieciaka na obozach i koloniach. I wymianki - ogórek za pomidora, ser za szynkę 😎
Stałe pory posiłków 7:30, 13:30, 18:30 - jak nie przyjdziesz z własnym talerzem to nie dostaniesz. Porcje wydzielone, dokładki raczej rzadko dostępne, takie all inclusive 😉
Już po trzech dniach jedzenia wszystkiego tego co w normalnych warunkach byłoby dla mnie nie do zaakceptowania, wpadłam w rytm i poczułam się... naprawdę dobrze. Wszyscy to odczuwaliśmy.
W godzinach posiłków przebieraliśmy nóżkami z menażkami w rękach, czekając aż pani z kuchni nałoży nam chochlę zapiekanki makaronowej pełnej obfitości, bo i z kokardkami, i z rurkami, i nawet świderków kilka jak się dobrze poszukało to się znalazło.

Nasza Śledziona (narząd Yin elementu Ziemi) uwielbia rutynę, powtarzalność, systematyczność. Osłabia ją jedzenie zbyt obfitych posiłków, nieregularnie, zwłaszcza wieczorem. Wtedy gorzej śpimy, nie regenerujemy się prawidłowo. Transformacja substancji odżywczych i ich transport są mniej efektywne, nie mamy energii, słabną nam mięśnie i ogólnie jesteśmy tacy rozlaźli (funkcją Śledziony jest też utrzymywanie wszystkiego na swoim miejscu, dlatego słowo "rozlaźli" tak bardzo pasuje mi do jej słabości). Każdy praktyk medycyny chińskiej to wie, opowiadam wam o tym w gabinecie, rozmawiamy często jak wzmacniać Ziemię i Śledzionę ale pierwszy raz tak naprawdę poczułam na sobie, że dla Śledziony równie ważne co jemy, jest to jak, kiedy i ile jemy. Żyję i mam się dobrze, mimo że przez dwa tygodnie jadłam białe bułki i serki topione na śniadanie, na obiad łączyłam ziemniaki z mięsem i surówką, dodatkowo z zupą i deserem (!) ale robiłam to codziennie o stałych porach, bez pośpiechu i dokładek, siedząc z cudownymi ludźmi w otoczeniu natury (wciąż jednak nie ufając pająkom)

💛 Marta

PS
oczywiście nie jest to wpis sponsorowany przez producenta serków topionych. Nie zachęcam do ich jedzenia 🙂

Zachęcam do tego, żeby dać sobie luz z restrykcyjnymi dietami. Ciepłe ciasto drożdżowe zjedzone raz na jakiś czas mniej nam zaszkodzi niż w pośpiechu pochłaniane congee, które co z tego, że nie smakuje ale koniecznie trzeba jeść, bo zdrowe.

Zachęcam do tego, żeby wprowadzić w miarę możliwości jakąś regularność do naszej codzienności. Może spokojne śniadania o stałej porze? albo kolacja o 18?

Zachęcam do tego, żeby nie rozmyślać o rzeczach, które chcemy koniecznie skontrolować (może za rok uda mi się nie kontrolować w których miejscach namiotu pająki rozbiły swoje pajęczyny?)

Śledziona będzie nam wdzięczna 😊

Igły do akupunktury mają średnicę 0,15 - 0,2 mm, są wykonane ze stali chirurgicznej. Uchwyt igły i powłoka ostrza mogą b...
29/07/2024

Igły do akupunktury mają średnicę 0,15 - 0,2 mm, są wykonane ze stali chirurgicznej. Uchwyt igły i powłoka ostrza mogą być stalowe, miedziane, srebrne a nawet złote! W tym temacie u mnie nuda - nie mam złotych igieł tylko te ze stali chirurgicznej 🥱 Wszystkie są jednorazowe, sterylnie pakowane po 1, 5 lub 10 szt. Są giętkie, jedna z moich pacjentek porównała je do kociego wibrysa 🙂 Jak dla mnie bardzo trafne porównanie 🙂

Większość z Was prawie nie czuje momentu wprowadzenia igły. Po chwili może (ale nie musi) pojawić się delikatne rozpieranie, takie uczucie jak twitch przy suchym igłowaniu tylko 20 x lżej.
Dla mnie i dla wielu z Was jest to raczej przyjemnie odczucie, które mija po 1-2 minutach, często nawet szybciej. Później zapominacie o igłach i robimy rzeczy, które są u mnie częścią terapii.
Czasem jest to masaż, czasem rozmawiamy, czasem rozluźniam przeponę, brzuch, staw skroniowo-żuchwowy, kark. Czasem nawet krzyczymy trochę 😏 Dostosowuję zabieg do pacjenta, nie pacjenta do zabiegu, więc tu nie ma reguł. Bywa też tak, że komuś się zaśnie. Wtedy tylko co jakiś czas sprawdzam jak zmienia się puls.

Pamiętam Wiktora, super synka mojej pacjentki, który z ciekawością obserwował podczas zabiegu co ja takiego robię jego mamie. Trochę go zaktywizowałam i pomagał mi dezynfekować skórę przed nakłuciem, nawet sam wyjął igłę ze stopy mamy 💪
I zadawał tyle pytań! 🔥 Oczywiście zakochałam się w nim od razu. Sam w końcu zdecydował, że też chce żeby go nakłuć. Dostał dwie igiełki zgodnie z pulsem wybrane i bardzo mu się to podobało. Powiedział, że nic nie bolało i było fajnie.
Myślę, że było tak fajnie przede wszystkim dlatego, że widział i czuł spokój mamy. I totalny luz, brak bólu, stresu, napięcia. A ja wtedy, odpowiadając na kolejne pytania tego młodego, poczułam, że w moim gabinecie jest dokładnie tak jak zawsze chciałam pracować.
Spokojnie, bez pośpiechu, z uważnością i troską o drugą osobę.
Zależy mi na tym, żeby akupunktura nie była kojarzona z bólem i dziesiątkami igieł. I udaje mi się to.
Oczywiście, są punkty, które ze względu na umiejscowienie odczuwamy bardziej. Zawsze uprzedzam przed ich nakłuciem, żeby nic podczas zabiegu nie było zaskoczeniem. No może tylko to że to już 🙂

Filmik, który dostałam od pacjentki (kochana💙wiesz, że Cię uwielbiam) z komentarzem "Ja na igłach" pokazuje w 7 sekund dokładnie to co staram się tu opisać 🙂

link do filmiku
https://img-9gag-fun.9cache.com/photo/aPgAWBP_460svav1.mp4

💛 Marta

Kochani, można się umawiać do mnie online 😎🥳😁Walczyłam z tym długo, ale udało się, jest i działa. Wybrałam system rezerw...
18/07/2024

Kochani, można się umawiać do mnie online 😎🥳😁

Walczyłam z tym długo, ale udało się, jest i działa. Wybrałam system rezerwacji nakiedy, podpatrzony u jednej z moich ulubionych nauczycielek ☺️ i przetestowany przeze mnie jako pacjenta, więc jest potwierdzenie, że największy opornik się tego nie wystraszy. Mnie się udało, to każdemu się uda💪
No i są przypominajki SMS dla nieogarniętych lub mocno zapracowanych 😉💛

Umówić się lub podejrzeć terminy można z poziomu wizytówki google lub facebooka

Oczywiście jest to opcja, telefoniczne i esemesowe umawianie jak najbardziej działa, tu nic się nie zmieniło. Zawsze też mam schowany jakiś termin "emergency", więc jak coś się dzieje, że trzeba na już, to można bez stresu do mnie pisać🙂

Jestem dla Was

💛 Marta

Nazwałam stronę WOLNO, dlatego że słowo WOLNO i jego znaczenia nabierają dla mnie coraz większej wartości. Większość z m...
14/07/2024

Nazwałam stronę WOLNO, dlatego że słowo WOLNO i jego znaczenia nabierają dla mnie coraz większej wartości.

Większość z moich pacjentów przychodzi do mnie w biegu.
Jak idą to biegną, jak mówią to biegną, nawet jak leżą to biegną.
Nie uda mi się ich dogonić, więc na początku muszę sprawić żeby zwolnili.
W pośpiechu nie czujemy swojego ciała i ignorujemy swoje emocje, a właśnie dzięki temu, że czujemy możemy odczytywać informacje ze swiata zewnętrznego i naszego wnętrza. Bez tego terapia będzie doraźna, będzie tylko łagodzić skutki, nie usunie źródła problemu.
Właśnie dlatego wiele terapii, gdzie działa się szybko i w serii, zaleca powtórkę. Jak działamy WOLNO to nie ma serii zabiegów. Nie wiemy przecież czy będziemy potrzebować jednego, dwóch czy dziesięciu spotkań. Ustalamy tempo indywidualnie. Najczęściej na początku terapii jest to raz na dwa, trzy tygodnie. Później raz na miesiąc lub kwartał.
W ten sposób organizm WOLNO się przestawia, jest czas na wypracowanie nawyków i w większości przypadków nie potrzeba powtórki 🙂

WOLNO oczekiwać efektów od razu. Działamy WOLNO ale musimy widzieć, że idziemy w dobrym kierunku oraz że jestem odpowiednim terapeutą dla tego konkretnego pacjenta. Jeśli po trzech wizytach nie widzimy realnej zmiany WOLNO mi polecić innego specjalistę albo zlecić dodatowe badania.

WOLNO u mnie pytać. Uwielbiam jak pacjenci pytają, gdy rozmawiamy o tym co się dzieje i dlaczego tak a nie inaczej. Czasem nie wiem, dlatego sama zadaję mnóstwo pytań (pozdrawiam serdecznie moich nauczycieli 🌷🧘‍♀️).
Każdy pacjent to osobna historia i aby móc znaleźć źródło, pierwotną przyczynę problemu muszę zrozumieć co się dzieje, więc naprawdę dużo pytam.

WOLNO u mnie czuć i nie wstydzić się tego.

WOLNO przychodzić do mnie ze zwierzętami. Trzeba tylko wcześniej to ze mną uzgodnić, bo mi też WOLNO czasem przyjść do gabinetu z kotem.🐈

WOLNO nie myśleć o pracy i innych codziennościach.

WOLNO się zatrzymać.

Można żyć zdrowo, gdy ciągle się śpieszymy wśród zakazów i ograniczeń?

💛 Marta

Adres

Ulica Tadeusza Brzozy 16/5c
Wroclaw
54-115

Godziny Otwarcia

Wtorek 11:00 - 20:00
Środa 13:00 - 20:00
Czwartek 11:00 - 20:00
Piątek 11:00 - 20:00

Telefon

+48509031074

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy WOLNO umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do WOLNO:

Udostępnij

Kategoria