14/10/2024
O tym, że warto starać się żyć wolniej chyba mówię najczęściej. Zarówno w gabinecie jak i w życiu bardzo pilnuję żeby nie działać w pośpiechu i stresie.
Po pierwsze dlatego, że na co dzień obserwuję jak negatywny ma to wpływ na nasze zdrowie.
Po drugie - sama kiedyś biegłam tak, że ciągle brakowało mi sił. Mam porównanie i wiem, że naprawdę warto zwolnić.
Po trzecie, pośpiech jest zdradliwy. Nie zdajemy sobie sprawy jak łatwo można się do niego przyzwyczaić oraz jak trudno wyhamować, gdy już zaczniemy biec. Ale na szczęście się da.
Pamiętam jak trafił do mnie chłopak z bólem karku. Spieszył się wszędzie tak bardzo, że jak prowadził samochód, to ciałem chciał być szybciej niż auto i klatką piersiową "biegł" w stronę kierownicy. Trochę tak, jak wprowadza się w ruch huśtawkę. Od razu wyobraziłam sobie to napięcie w mięśniach i okropny głosik w jego głowie powtarzający "szybciej, szybciej". Faktycznie, w tym przypadku moja wyobraźnia nie okazała się zbyt bujna. Mięśnie spięte i głosik niczym mantra w głowie potwierdzony.
Niestety, to nie jest jakiś wyjątkowy przypadek.
Jesteśmy systematycznie przekonywani, że wszystko trzeba robić coraz szybciej. I się dajemy. Na przykład przy kasach w supermarkecie. Przeklikać zakupy w pół minuty i czekać kolejne trzy aż wszystko spakuję. Ma to sens..
Często jak ktoś biegnie "z przyzwyczajenia" to wpada w irytację, gdy inni nie dotrzymują mu tempa. Głównie dzieci nie dotrzymują, bo naturalnym jest, że chcą się uczyć, doświadczać.
A to musi trwać.
Chcą jeść wolniej, chodzić wolniej, wkładać buty wolniej. One jeszcze wiedzą, że gdy je się wolno, to wszystko lepiej smakuje, bo i zapach, i konsystencja, i tyle radości może być z jedzenia.
Gdy idziemy szybko to znaczenie ma start i meta, droga już nie. Droga jest tylko pomiędzy, jest po to żeby ją POKONAĆ. Dzieci wiedzą, że po drodze tyle rzeczy może być fajnych, że czasem warto zwolnić, żeby je zauważyć.
Jak widzę, że ktoś biegnie, to automatycznie staram się go zatrzymać, spowolnić. Bardzo nie lubią mnie przy kasach w supermarkecie 😉
Czasem uprzedzam w gabinecie: im szybciej mówisz, tym ja mówię wolniej.
To samo robią dzieci wszystkich biegnących. Starają się was spowolnić. Swoimi sposobami. "Zbyt szybko to dla mnie, więc spróbuję cię zatrzymać i będę wiązać buta przez najbliższe pół godziny, ha!"
Ten but to nie jest złośliwość waszego dziecka, tak jak moim celem nie jest was zirytować, gdy zaczynam mówić wolniej. To działanie w trosce o was ale też i o własne dobro. To komunikat "hej, biegniesz, zwolnij bo nie nadążam"
Ja to robię w pełni świadomie ale wasze dzieci nie, więc jeśli zobaczysz, że twój syn lub córka zwalnia, nie denerwuj się, tylko zwróć uwagę czy ty przypadkiem nie za bardzo przyspieszasz 🙃
Każdy z nas biegnie z różnych powodów.
Ja biegłam przede wszystkim dlatego, że wszystko co robiłam było naaaaajważniejsze na świecie.
I pilne. I jak biegłam to czułam się bardzo potrzebna bo przecież miałam tyle na głowie.
I absolutnie nie mogłam zwolnić, bo wszystko się zawali, świat wybuchnie i nie będzie już niczego.
Pisałam już, że uczymy się całe życie i jeśli słuchamy innych to naprawdę wiele może się zmienić.
Zwykle myślimy, że nasi nauczyciele to głównie osoby, które zawodowo dzielą się wiedzą. To prawda, ale uczymy się także od osób, które nawet nie wiedzą, że stają się dla nas nauczycielami. Często są to nasi przyjaciele, znajomi, rodzina, czasem przypadkowe osoby.
Dla mnie jedną z ważniejszych lekcji były moje pierwsze regaty. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w zawodach, więc w załodze przypadła mi mega ważna rola - robiłam za balast.
Nasz kapitan jak zawsze był spokojny, działał powoli i w skupieniu, bez nadmiernego emocjonowania się.
A ja, nieznający regat balaścik byłam pełna stresu.
że się spóźnimy.
że nie umiem w te linki.
że nie znam zasad.
że ten nasz kapitan to chyba trochę zbyt spokojny i już powinniśmy się spieszyć.
Teraz widzę siebie w tamtej sytuacji jako małego yorka szczekającego "szybciej, szybciej" na idącego powoli doga niemieckiego 🙂
Usłyszałam wtedy:
"Gdzie ty się tak spieszysz? PAMIETAJ, POŚPIECH PONIŻA"
Trafiło wtedy to do mnie tak bardzo, że na dość długo zawiesiłam się z miną karpia.
Jak już twarz mi się odrybiła, to dałam z siebie wszystko akceptując rangę bycia balastem, robiąc dokładnie to i tylko co kazał kapitan, ufając, że on przecież wie nalepiej.
Bylo super!
To zdanie zostało ze mna jakiś czas. Pośpiech poniża.
Wiem już, że tak mawiał pan Piotr Skrzynecki. Podążając za tym zdaniem, myślałam o dystansie do siebie i innych, o naszych przywiązaniach, o potrzebach.
Zaczęłam obserwować jak się czuję wśród osób, które robią wokół siebie masę zamieszania, są zawsze widoczne i głośne.
Jak reaguję na osoby, które mają najważniejszą na świecie pracę, najbardziej wymagające dzieci i ani nawet pięciu minut żeby pooddychać.
Koło kogo chciałabym przebywać, kogo stawiam sobie za wzór - tego, co biegnie bez wytchnienia czy tego, kto idzie powoli, świadomy tego co wokoło?
I w końcu jak chciałabym być odbierana - jak malutki i żądny atencji york czy spokojny i zrównoważony dog niemiecki?
💛 Marta