
05/08/2023
Misja mama
To moja misja.
Są kobiety, które wybierają nie mieć dzieci, bo w tym życiu mają inne cele.
Są kobiety, które nie mogą ich mieć.
Są kobiety, które mają dzieci i jest im z tym trudno.
Są kobiety, które bardzo się o nie starają. Jestem jedna z nich.
Dzieci były moim marzeniem. Były marzeniem, ponieważ nie było oczywiste, że je urodzę. Długo pracowałam ze swoimi ograniczeniami, by przyszły. I urodziłam je.
Urodziłam dzieci, które nie są i - mam nadzieję – nigdy nie będą grzeczne.
A jakie są: wolne, niezależne, odważne, wrażliwe, ciekawe ludzi i świata, kochane bezwarunkowo, kochające bezwarunkowo, przyjmowane takimi jakie są, radosne, smutne, złoszczące się, eksplorujące, kreatywne, nudzące się czasem,czasem głośne, czasem ciche, czasem wycofane, czasem zaangażowane, wkurzone i wkurzające, są cudem i pełnią.
Dzieci są kosmiczną mieszanką możliwości, które przynoszą na Ziemię.
Dzieci łączą w sobie Mamę i Tatę i przynoszą na Ziemię dodatkowo swoje unikalne cechy.
Dzieci nie są moja ani Twoją własnością. Zaszczyciły mnie swoją obecnością w Życiu i na pewno uczą mnie najwięcej.
Wybrały sobie Pawła i mnie na rodziców i mogą być największym Darem od Losu, Boga. Dla mnie są.
Wpływ, jaki mogę na nie mieć, wkrótce się skończy (mają 9 i 7,5 roku). Wychowanie trwa do 13-14 roku życia.
Mam -jako rodzic - niewiele czasu, by przekazywać dzieciom moje spojrzenie na świat.
Jeśli potrafię być spójna w tym, co robię i mówię, jest szansa, że część wartości przejmą.
Później będę im dalej towarzyszyć i obserwować ich własne doświadczanie świata.
Ola i Rafał wiedzą, że mama – psycholog towarzyszy ludziom w dochodzeniu do wewnętrznej równowagi. Wiedzą, że pracuję z ludźmi o różnym kolorze skóry, o różnych językach ojczystych, o różnych religiach, o różnej orientacji seksualnej, w różnym wieku, z kobietami, z mężczyznami, z ludźmi o różnym wykształceniu, i że mama ma serce otwarte na wszystko, co ci ludzie przynoszą ze sobą do gabinetu, czy na spotkania online. Wiedzą, że każdy człowiek jest wyjątkowy i każdy ma swoje talenty.Wiedzą, że warto robić w życiu dobre rzeczy.
Ola i Rafał wiedzą, czym zawodowo zajmuje się ich tato. Tato uczy ich świata, zabiera na wycieczki, zachęca do wszelkich aktywności. Tato się mniej rozczula, bywa bardziej wymagający, zasadniczy od mamy. Tato uczy granic, stawia je, respektuje je u dzieci. Tato uczy mówić nie,. Tato komunikuje się bez przemocy, mają szczęście, że ich tato to potrafi.
Z dziećmi czasem bywa trudno.
Jestem pracującą mamą, więc czas dzielę od 7 do 15 jestem dla Klientów w gabinecie, od 15 jestem dla dzieci i rodziny. Jeśli dzieci chorują zawsze wybieram towarzyszenie im.
Miłość mamy uzdrawia.
Gdy moje zasoby są wyczerpane po pracy (czasem tak mam),a dzieci po szkole są pełne emocji i wiele chcą przekazać, wówczas mówię:
- czuję się zmęczona, mam gorszy dzień, dziś bez przekrzykiwania się w aucie proszę (uczę je wówczas tego, że jestem zwykłym człowiekiem i czasem nie jestem w pełni do dyspozycji),
- odpoczywam w nocy, podczas spacerów z psem, w pracy, albo podczas warsztatów u ciekawych osób, w których biorę udział dla siebie.
Jeśli dzieciom dzieje się coś trudnego emocjonalnie, zdrowotnie, to ZAWSZE sprawdzam, czego ja doświadczam, z czym mi jest trudno obecnie, albo co dzieje się między mężem a mną, jakie mamy wobec siebie emocje. Gdy to w sobie nazwę, idąc na terapię, pracuję z tym czymś we mnie.
Dzieci przez pierwsze lata życia są przedłużeniem nas, szczególnie mamy, ale taty też, pokazują wszystko to, czego my nie pokazujemy na zewnątrz.
Nigdy nie chodzi o dzieci, zawsze chodzi o dorosłych.
Dzieci są cudowne, wspaniałe, wszystko jest z nimi w porządku.
Jeśli rodzic szuka „problemu” w dziecku, zachęcam, by spojrzał, co mu dziecko pokazuje swoim zachowaniem, czego mu rodzic nie daje, albo czego rodzic nie zaopiekował w sobie.
Moja mama mówiła do mnie: „trudno cię kochać”, „łatwiej kochać twojego brata od ciebie”, „jesteś jak kaktus, którego nie można kochać” (wręczając mi kaktusa na osiemnaste urodziny).
Przyjmowałam to wtedy, bolało, nie rozumiałam, czułam winę, myślałam, że coś jest ze mną nie tak.
Na szczęście jest psychoterapia i po dziewięciu latach wróciłam do mamy i powiedziałam: „Ty miałaś problem mamo z przyjęciem mnie, z miłością do mnie, to była Twoja odpowiedzialność. Ja byłam przecież tylko dzieckiem, które kochało bezwarunkowo”.
Czy to doświadczenie sprawiło, ze jestem szczególnie wrażliwa na bycie z dziećmi, na komunikację z nimi, na uważność na nie, na ich potrzeby?
Na pewno tak! Dzięki temu mam dziś szeroką perspektywę patrzenia na rodzinę, rolę rodzica, wyjątkowość i bezbronność dzieci i mogę trochę inaczej niż maja mama mogła być dla dzieci.
Dzięki temu doświadczeniu chętnie towarzyszę w pracy mamom, które przychodzą na spotkanie i mówią: „nie umiem kochać mojego dziecka”, „trudno mi przyjąć moje dziecko”. Pracujemy i otwierają się ich serca. Oczywiście, że to możliwe!
Masz możliwość stać się tarczą, która oddziela stare wzorce od teraźniejszości i nie pozwolić by miały wpływ na Twoje dziecko.
Jeśli to czytasz i masz moment, że jest Ci trudno z Twoim dzieckiem, poczuj, jak możesz najpierw zaopiekować się sobą, jakie zasoby wyczerpują się i jak je zaspokoić.
Poproś o wsparcie dla Siebie.
Twoje dziecko poczuje się inaczej, zacznie się zachowywać inaczej, gdy Ty poczujesz się inaczej.
Twoja dbałość o Siebie odciąża Twoje dziecko.
Ono jest wspaniałe, bezbronne i kocha Cię bezwarunkowo.
Też je tak kochaj.
Odda te miłość w przyszłości swoim bliskim, swoim dzieciom, zwierzętom, ludziom, których spotka na swojej drodze, odda tę miłość światu.
Jeśli jesteś mamą, urodziłaś dziecko dla świta, nie dla siebie.
Zrób wszystko, co w Twojej ludzkiej mocy, by zaniosło w świat dużo miłości.
Zdjęcie pochodzi ze strony freepik.