04/03/2025
Nie ma pory roku, do której nie pasowałoby ognisko. Pora dnia też nie gra roli, choć zwykło się rozpalać ogień wieczorami. Nasi przodkowie patrzyli na płomienie rozpalane przed snem, dzięki czemu szybciej zasypiali. Ogień ma w sobie czar, szlachetność. Transformuje i uzdrawia.
Przebywając w Siedlisku, zanim jeszcze przeprowadziliśmy się tutaj na stałe, spędzaliśmy większość wieczorów przy ognisku (I nie jest to stwierdzenie na potrzeby tego tekstu😊). Upragnione zakończenie dnia. Rzadko zdarzało się, że nie rozpalaliśmy ognia. Musieliśmy padać ze zmęczenia. Ognisko było mocnym akcentem kończącym dobę i zarazem silnym rozpoczęciem dnia następnego. Dar ognia. Wykorzystywali go w swoich ceremoniach Indianie, Słowianie, plemiona syberyjskie, Celtowie, Majowie, Aborygeni – jednym słowem wszyscy, jak świat długi i szeroki.
O oczyszczającej mocy tego żywiołu wiedzą Ci, którzy palą agnihotrę – specjalnie przygotowany ogień. Zgodnie z tym zwyczajem pochodzącym z Ajurwedy, ogień rozpalamy o wschodzie i zachodzie, kiedy ziemia zalewana jest subtelnymi energiami pochodzącymi ze słońca. Agnihotrze towarzyszy akompaniament śpiewanych mantr zapisanych w Sanskrycie, uważanym za matkę języków indoeuropejskich. Całemu procesowi towarzyszy intensywna wymiana ładunków elektrycznych i przyciąganie życiodajnej energii ze słońca.
Przywrócona wiedza o ogniach.
Brzmi dokładnie jak dar zesłany z nieba.
ognisko, agnihotra, dar ognia, oczyszczenie, transformacja, ceremonia