Położna Ewa Mazurkiewicz

Położna Ewa Mazurkiewicz ewa-mazurkiewicz.pl
Zapewniam holistyczną opiekę okołoporodową. Wizyty odbywają się w dogodnych terminach w domu

W dniach 01-15.07 przebywam na urlopie. Jeśli interesuje Cię opieka w trakcie porodu w domu lub chcesz umówić wizytę, wy...
29/06/2025

W dniach 01-15.07 przebywam na urlopie.

Jeśli interesuje Cię opieka w trakcie porodu w domu lub chcesz umówić wizytę, wyślij mi maila.
Odpowiem po powrocie.

Z pozdrowieniami ❤️

Euforia 🥰Jedno z najpiękniejszych zdjęć porodowych jakie widziałam ♥️TEN MOMENT! Kiedy spotykasz swoje dziecko po raz pi...
30/07/2024

Euforia 🥰
Jedno z najpiękniejszych zdjęć porodowych jakie widziałam ♥️
TEN MOMENT! Kiedy spotykasz swoje dziecko po raz pierwszy. Kiedy czujesz niemożliwa do wyrażenia słowami ulgę.

A Ty pamiętasz jakie to było uczucie?

Fotografia:

,,Jesteśmy w tym razem…”To zdjęcie to po prostu miłość. Wsparcie, obecność i gotowość do bycia dla żony i przychodzącego...
28/07/2024

,,Jesteśmy w tym razem…”
To zdjęcie to po prostu miłość. Wsparcie, obecność i gotowość do bycia dla żony i przychodzącego na świat dziecka.
Wspomnienie ogrzewające wnętrze serca ♥️

A Wy, jakie emocje tu widzicie?
Dziękuję Oli i Grzesiowi za zgodę na publikację.
Autorka pięknej sesji porodowej jest

Widzimy się już we wtorek!
12/05/2024

Widzimy się już we wtorek!

Zapraszam Was do przeczytania pięknej historii porodowej Dominiki, której mogłam być częścią. ,,Zaczęło się 11.08 od sku...
20/03/2024

Zapraszam Was do przeczytania pięknej historii porodowej Dominiki, której mogłam być częścią.

,,Zaczęło się 11.08 od skurczy o 3 w nocy. Jako że takie skurcze towarzyszyły mi od 30 tc to nie przejęłam się nimi zbytnio. Mąż pojechał o 5 rano do pracy, dzień jak co dzień. Obudziłam się koło godziny 8, a skurcze dalej trwały, zaczęłam nieśmiało notować ich częstotliwość w aplikacji. Skurcze były co 6,7 minut, nic nowego, takie rzeczy już były więc wstałam żeby je rozchodzić - zwykle po krótkiej aktywności się wyciszały. Nastawiłam pranie dla małej, bo moja mama dopiero co wróciła z USA i przywiozła tone ubrań (to moja pierwsza ciąża i pierwszy poród). Kręcąc się po domu, skurcze nie wyciszyły się a zrobiły się częstsze, były co 4-5 minut i trwały około minuty, ale były totalnie do zniesienia. Dałam znać mężowi na czym stoimy, a on w ekspresowym tempie znalazł się w domu. Zjedliśmy razem śniadanie i tak kręciliśmy się po domu. Pamiętając o książce Ireny Chołuj, każdy skurcz pokonywałam bociankowym krokiem. Koło południa wskoczyłam na piłkę i oglądając Toy Story kręciłam na niej kółka podjadając racuchy. Czułam się bardzo dobrze. Na piłce skurcze przyspieszyły i były co 2-3 minuty ale dalej do wytrzymania, cały czas starałam się głęboko oddychać. W międzyczasie wzięłam prysznic, żeby się upewnić czy to nie jest fałszywy alarm. Po prysznicu skurcze zrobiły się całkiem intensywne w doznaniach więc dałam znać położnej Ewie Mazurkiewicz że coś się dzieje, ale jeszcze czuje się dobrze więc będziemy w kontakcie.

Koło godziny 15 czułam silne parcie (jeszcze wtedy nie wiedziałam że to tylko dziecko się obniżało i goniło mnie do toalety ), jako że był to mój pierwszy poród, nie wiedziałam czego się spodziewać i to parcie trochę mnie wystraszyło, chciałam żeby Ewa była już z nami więc poprosiłam o jej przyjazd. Do jej przyjazdu leżałam plackiem na kanapie, bo bałam się ruszyć, to były najgorsze skurcze z całego porodu! Nie wyobrażam sobie spędzić całego porodu przykutej do łóżka w pozycji leżącej. Po przyjeździe położnej poprosiłam o badanie, a tam werdykt 2 cm rozwarcia, nie powiem, trochę mnie to rozczarowało ale też zmotywowało, że to dziś urodzimy. Od tego momentu skurcze były na tyle intensywne, że czas przestał dla mnie istnieć, nie jestem w stanie ubrać w ramy godzinowe pozostałych wydarzeń. Cały czas pokonywałam skurcze chodząc normalnie lub krokiem bociankowym, mąż uciskał biodra bo towarzyszyły mi bóle krzyżowe, prosiłam go żeby uciskał tak mocno, że w pewnym momencie jego ucisk bolał bardziej niż skurcz po ponownym badaniu okazało się że rozwarcie postępuje w tempie 1 cm na godzinę. Ewa zaproponowała żebym w trakcie skurczy próbowała się zwieszać na mężu zamiast dreptać, bo robiłam to już pół dnia, co było strzałem w 10 w tym momencie. Pamiętam, że wbiłam sobie do głowy, że w wannie skurcze będą mniej boleć więc czekałam aż Ewa wyrazi zgodę żebym mogła do niej wskoczyć. W międzyczasie zaproponowała pozycję na toalecie ale tam skurcze były bardzo nieznośne i nie chciałam na niej dłużej zostać. Wpadła więc chusta, to na niej spędziłam większość skurczy, wieszając się i kucając. Przyszedł taki moment, że gdy zbliżał się skurcz od razu kucalam wsparta na chuście i tylko oddychałam. W końcu rozwarcie było na tyle duże, że udało się mi się wejść do wymarzonej wanny, jakież było moje rozczarowanie, kiedy ból nie zelżał a mi brakowało ruchu podczas skurczy. Wyskoczyłam z wanny jak z procy i dalej wieszałam się na mężu. Ewa ponownie zaproponowała żebym usiadła na toalecie, ale żebym wsparła się na mężu, który siedział na przeciwko poprzez chustę. Dalej odczucia były bardzo intensywne, ale mniej niż na początku, czasem gdy spinalam się za mocno, zapomniałam o prawidłowym oddechu, mąż oddychał ze mną i to przywracało mnie na właściwe tory.

Później przeniosłam się do małego pokoju, gdzie spędziłam trochę czasu na kolanach, Ewa masowała mi lędźwie przy użyciu olejków zapachowych, bo cały czas dokuczały mi bóle krzyżowe. W pewnym momencie zwymiotowałam zjedzone w południe racuszki - do tej pory nie mogę ich odżałować. Około godziny 22 akcja stanęła, skurcze były, rozwarcie było pełne ale szyjka nie chciała przepuścić do końca. Wystraszyłam się ogromnie, że będziemy musieli jechać na szpital. Ewa zbadała małą, tętno miała idealne więc decyzja - czekamy. Przy kolejnym badaniu chlusneły wody, były czyste. Ewa powiedziała że już niedługo, że już za chwilę urodzę i to dało mi potężnego kopa. Wróciłam na toaletę z mężem i chustą, tam przeżyłam kilka skurczy bez bóli krzyżowych, bardzo wtedy odpoczęłam.

W pewnym momencie poczułam silną potrzebę wejścia do wanny, nie pamiętam kto napełnił ją wodą ale faktycznie działo się to bardzo szybko. Pamiętam ten moment gdzie Ewa poszła do toalety, mąż polewał mi plecy wodą i przyszedł pierwszy skurcz party. Nie spodziewałam się tak ogromnej siły i z przerażeniem kazałam mężowi wołać Ewę bo coś się dzieje Ewa zapytała czy chce urodzić do wody, odpowiedziałam że tak, więc zaczęła szykować wszystko na przyjęcie malucha. Cała faza skurczy partych trwała 20 minut i malutka wypłynęła prosto na ręce mojego męża 12.08 o godzinie 1:25. Mała urodziła się w swoim tempie, do wody, chwilę minęło zanim się zorientowała że już nie jest u mnie w brzuchu. Po porodzie przenieśliśmy się do łóżka we 3, mała pozostała w kontakcie skóra do skóry ze mną, Ewa sprawdziła moje krocze, jak pępowina przestała tętnić została odcięta przez mojego męża.

Mimo 22 godzin skurczy z bólami krzyżowymi czułam, że to był dobry poród. Czułam się zaopiekowania w 100%, czułam że mam moc urodzić, czułam się bezpiecznie . Ewa była niesamowitym wsparciem przez cały ten czas, zaufałam jej w pełni i słuchałam tego co radziła w trakcie, a jej uwagi zawsze były trafione. W trakcie skurczy byłam prawie w każdym pomieszczeniu mojego domu a nazajutrz nie było śladu po tym, że coś się w nim działo, wszystko zostało przez Ewę sprzątnięte, pomogła też mi się wykąpać, bo po tylu przysiadach miałam niepewne nogi cały poród towarzyszył mi mąż, oddychając ze mną i dbając o dobre samopoczucie, wszystkim powtarzam że urodziliśmy razem, bo bez niego na pewno byłoby trudniej. Dzielnym towarzyszem okazał się też nasz pies, który trwał z nami do samego końca.

Bezcennym było spędzić pierwszą noc we trójkę we własnym łóżku, jeżeli będzie mi dane rodzić po raz kolejny to będzie to poród w domu
Odnośnie porodu to wszystko, chciałam jeszcze dorzucić słówko jak bardzo przygotowania do porodu popsuli lekarze, którzy prowadzili moją ciążę. W sumie przez całą ciążę było troje lekarzy - lekarz prowadzący, lekarz wykonujący USG trymestralne, lekarz który wykonał echo serca płodu. Kiedy w ostatnim trymestrze ciąży przyznawałam się lekarzom, że mam zamiar rodzić w domu, moja ciąża z fizjologicznej stała się nagle zagrożona i dostałam skierowanie na indukcję porodu do szpitala po 37 tc u lekarza wykonującego USG trymestrów robiłam USG kwalifikujące do porodu i tak jak zawsze badania przebiegały rzetelnie, w miłej atmosferze, tak to kwalifikujące było okropne. Lekarz wyszukiwał co mi tu napisać żebym nie mogła rodzić w domu, był niemiły i opryskliwy, krytykował mnie i kwestionował kwalifikacje położnej. Cała trójka to byli młodzi lekarze, myślałam że z otwartymi umysłami, jednak bardzo się pomyliłam ’’

Zapraszam Was na garść ciekawostek z porodów domowych :)Co Was najbardziej zaskakuje?
13/01/2024

Zapraszam Was na garść ciekawostek z porodów domowych :)
Co Was najbardziej zaskakuje?

Dziękuję za zaufanie w 2023 🌞Widzisz siebie w moim podsumowaniu, a może planujesz być w nim w 2024? ♥️
31/12/2023

Dziękuję za zaufanie w 2023 🌞
Widzisz siebie w moim podsumowaniu, a może planujesz być w nim w 2024? ♥️

Dziękuję za zaufanie w 2023 🌞Widzisz siebie w moim podsumowaniu, a może planujesz w nim być w 2024? ♥️
31/12/2023

Dziękuję za zaufanie w 2023 🌞
Widzisz siebie w moim podsumowaniu, a może planujesz w nim być w 2024? ♥️

Adres

Wrocław, Trzebnica, Oborniki Slaskie, Brzeg Dolny, Wolow
Zmigrod
55-120

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 09:00 - 15:00
Wtorek 09:00 - 15:00
Środa 09:00 - 15:00
Piątek 09:00 - 15:00

Telefon

+48726186268

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Położna Ewa Mazurkiewicz umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Położna Ewa Mazurkiewicz:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram