19/11/2025
Ten japoński masaż twarzy, głowy, szyi i dekoltu stał się już tak popularny, że trudno powiedzieć o nim coś naprawdę nowego. A jednak każdy wykonuje Kobido inaczej.
Ponieważ moja droga w masażu zaczęła się od Lomi, moje Kobido jest bardziej płynne, miękkie, spójne z rytmem ciała. Mój dotyk jest uważny i pełen szacunku, a ruchy — naturalne, niemechaniczne.
To nie jest dla mnie zwykły zabieg kosmetyczny ani lista technik do „odhaczenia”.
To masaż, podczas którego układ nerwowy dostaje wreszcie przestrzeń, by się uspokoić, a ciało — by się głęboko rozluźnić.
Wierzę w moc relaksu. I potwierdzają to osoby, które do mnie przychodzą.
Różnie opisują ten stan po sesji — wczoraj usłyszałam, że to „niebo na ziemi”.
Kiedy czujemy taką błogość, ciało samo zaczyna puszczać napięcia.
Nie dlatego, że ja „rozpracowuję” każdy fragment i czekam, aż odpuści.
To Wy to robicie. Ja tylko Wam w tym asystuję, towarzyszę.
Nie obiecuję, że znikną zmarszczki ani że będziecie wyglądać o 10 lat młodziej.
Ale Wasze twarze się zmieniają — stają się miękkie, spokojne, świetliste. Koloryt skóry się ożywia, a w oczach pojawia się ten charakterystyczny, ciepły błysk.
Jeśli chcesz poczuć to swoje „niebo na ziemi”, zapraszam Cię na sesję.
Nie tylko Kobido wprowadza w ten stan — to samo dzieje się podczas Lomi, Lomi Up, Kobilomi czy masażu pleców.