14/02/2023
Godzina wychowawcza. Wychowawca ma pomysł wychowawczy.
- Michał, masz kłopot żeby dogadać się z kolegami. Są między wami ciągle jakieś kłótnie, napięcia i niefajnie się traktujecie. Ja bym chciała żebyśmy to jakoś obgadali bo jesteście w jednej klasie. Paweł i Piotrek i Sebastian powiedzcie co się dzieje, a Michał też powie co myśli.
24 osoby siedzą w swoich ławkach.
- On jest kretynem, jest tłuściochem, nie umie zrobić najprostszego ćwiczenia, jest konfidentem i skarży ciągle nauczycielom. A jego ojciec to leży pod Żabką co drugi dzień - woła Sebastian
- Właśnie i on śmierdzi jeszcze! - dodaje kilka osób.
Michał siedzi i patrzy w ławkę. Serce przestało mu bić. Marzy o tym żeby zniknąć, żeby go nigdy nie było. Koniec z udawaniem przed sobą i światem, że to nie jego ojciec leży pod Żabką. Jeszcze nie wie, że posmak dzisiejszej sytuacji zostanie z nim do śmierci, że będzie się budził z tym obrazem w środku nocy zlany potem. Jeszcze nie wie, że kiedy jego dziecko pójdzie do przedszkola i do szkoły będzie podejrzewał nauczycieli o wszystko co najgorsze.
Kiedy zapraszamy dziesięciolatki, żeby powiedziały na forum jaki mają problem ze sobą nawzajem, ryzykujemy, że krew poleje się po ścianach, a słowa jakie padną będą nożem wbitym w serce.
Można mieć nadzieję, że jeden ośmiolatek powie drugiemu
- Chcielibyśmy się zaprzyjaźnić z Michałem ale napotykamy na kłopoty interpersonalne i widzimy tu pewne ograniczenia. Mamy chyba inną wrażliwość.
Ale przecież kiedy dorosły p o m y ś l i przez ,5 sekundy, to na bank wymyśli, że to kretyński pomysł. To są dzieci. W emocjach, na forum powiedzą co ślina na ozor przyniesie. Tak działa fizjologia układu nerwowego u dziecka. Jest impuls jest działanie.
To jest zaproszenie do linczu. Nie tu nie ma tłumaczenia 'Ja nie wiedziałam".
W mojej karierze zdarzyło się, że w tej sytuacji rodzice przyszli z prawnikiem i w piśmie z kancelarii nazywa się to 'podżeganie do zachowań przemocowych'. Dlaczego? Bo dorosły wiedział czym ryzykuje i podjął to ryzyko. Podjął działanie przekraczające jego kompetencje.
Takie działania leżą w kompetencjach terapeuty, który prowadzi terapię grupową dla 12 osób i ma terapeutę współprowadzącego. Zna się na interwencji kryzysowej i potrafi pozbierać dziecko, które się rozpadło.
'Dlaczego twoja mama nie przychodzi na wywiadówki?' Zapytał mnie wychowawca mówi mi Karol lat 13. I z wściekłością ściska oparcie fotela. A przecież ten wychowawca wie, że jakikolwiek powód by to nie był - to jest totalnie upokarzające pytanie.
Z tego cyklu jest "Dlaczego mama nie czyta Librusa?"
Z tego cyklu jest "Każdy powie Ali jak bardzo przeszkadza mu jej zachowanie na lekcji'. To tak jakby dyrektor na radzie pedagogicznej powiedział 'Każdy powie Bożenie polonistce dlaczego uważa, że jest beznadziejna i zaniża poziom naszej szkoły". No o co kaman Bożena? To tylko przecież informacja zwrotna.
"Bardzo proszę. Michał całą lekcję przeszkadzał, nie słuchał jak go prosiłam żeby przestał. Ja nie zdążyłam zrobić tematu a wy zostaniecie na przerwie. Możecie podziękowac Michałowi"
To nazywa się również zachęcaniem do działań przemocowych. Sama przyszłabym z prawnikiem, a z placówki nie zostałby nawet fundament, no może wypalony krąg i malutka smużka dymu.
Sformułowanie "Podziękujcie koledze, że zostajecie na przerwie / piszecie kartkówkę / nie idziecie do kina" to jest inaczej powiedziane "Ja nie mogę ci Michałku wpieprzyć ale mogę to zrobić za pomocą 30 małych rączek na boisku".
Bo nikt chyba nie oczekuje, że dzieci podziękują Michałowi kwiatkami i Ferrero Rosche, prawda?
Piszę na złości. Nie mogę napisać, że na wku*wie, bo mama Ania będzie mi marudzić, że co ludzie sobie o mnie pomyślą.
Troje. TROJE dzieci w zeszłym tygodniu na konsultacjach, które doświadczyły terapii na godzinie wychowawczej. W tym jedno w wersji eksklusiw, kiedy to wychowawca usadził Zosię na srodku, resztę dzieci w kręgu i dzieci podawały Zosi kartki, na których napisały co paskudnego im zrobiła. A ona musiała czytać na głos przy wszystkich.
Mam dla Was na koniec anegdotę. Ponurą.
25 lat temu miałam praktyki studenckie w szkole. Siedziałam w ostatniej łąwce i cosik obserwowałam.
W pierwszej ławce siedziała siedmiolataka. Bardzo ruchliwa, buzia jej się nie zamykała. Pani ze 4 razy powiedziała
- Ja uczyłam twoją matkę, była taka sama. Widzę, że znowu dostanę w kość.
Siedmiolatka na koniec lekcji podniosła rękę. Jeden jedyny raz. Bo wcześniej komunikowała się bez pozwolenia. I powiedział
- A pani mąż to pije.
Kurtyna.
Czy to jest post wprowadzający zmianę? Nie. Zmianę wprowadzam mówiąc na szkoleniach dla nauczycieli jak inaczej radzić sobie w trudnych sytuacjach, szczególnie tych na forum grupy.
To jest post z bezradności i pisany z nadzieją, że przeczyta go wychowawca Zosi i przestanie. Jeśli nie może powstrzymać się przed piętnowaniem z racji bycia empatycznym człowiekiem, to może chociaż dlatego, że przestraszy się prawnika, prokuratora i Agnieszki Misiak, która z chęcią napisze tę część pisma o szkodach emocjonalnych.
Tak. Studia słabo przygotowują nauczycieli. Po prostu guzik z pętelką dostają zamiast narzędzi do pracy z trudnościami w relacji dzieckiem. I to jest systemowa masakra. Ale to jest tekst o tym, że kiedy dorosły nie wie co zrobić (a może nie wiedzieć, bo jest tylko człowiekiem) - jakim cudem może wpaść na pomysł, że lincz i publiczne upokorzenie mogą stanowić rozwiązanie?
ALE. Interwencje podjęte przez dorosłych, które opisałam powyżej nie wymagają wiedzy, studiów, nie wymagają nawet średniego wykształcenia. Wymagają minimum elementarnej empatii i zadania sobie pytania „Czy chciałbym żeby tak mi zrobiono?", „Czy chciałbym żeby tak zrobiono mojemu dziecku?".
W czwartek wyślę Wam newsletter o tym jak próbowac stawiac granice w placówkach edukacyjnych.
Kogo nie ma - się może zapisać
👇👇👇
https://agnieszkamisiak.pl/moj-newsletter/
👆👆👆