27/08/2025
Z sobotniej jogi w łące. Miał to być ostatni raz w tym roku (a tak się złożyło, że jednak nie, nie wyjeżdżam w ten weekend, tak więc spotkamy się jeszcze w tę sobotę). Było jak zawsze pięknie, choć bardzo rześko (żeby nie powiedzieć wprost, że diabelsko zimno!). Trzeba było uruchomić głębokie pokłady żarliwości, żeby w tej niesprzyjającej aurze wykrzesać z siebie ogień do praktyki. Ale warto było, oj jak warto - praktyka w takich okolicznościach przyrody nie ma sobie równych. I czasem trudniej, bo nierówno, asany takie bardziej krzywe, bo nie ma klocków. Wszystko to jednak znika w obliczu doświadczenia - ciała, otoczenia, krajobrazu. Wspaniała energia pozostaje z nami długo po śavasanie. Zapraszam jeszcze w tę sobotę, tym razem nieubłaganie po raz ostatni tego lata. Oraz raz jeszcze dziękuję za gościnę na tej przecudnej łące!