07/09/2025
Nauczyciele i dyrektorzy ponoszą odpowiedzialność. To oni mieli obowiązek chronić dzieci. Tymczasem udawali, że nie widzą, nie słyszą, nie wiedzą. Ich milczenie nie jest neutralne – to przyzwolenie na krzywdę. To tchórzostwo, które zrobiło z nich współsprawców.
Dyrektorzy szkół chowający głowę w piasek, zamiast stanąć po stronie ofiary, stają po stronie sprawców. To oni pokazują uczniom, że przemoc można usprawiedliwić, że krzyk i łzy nie znaczą nic, że bezpieczeństwo dziecka nie ma żadnej wartości.
Szkoła, w której nauczyciel odwraca wzrok, nie jest miejscem nauki – to obóz przemocy, gdzie ofiary skazuje się na cierpienie, a sprawców nagradza bezkarnością.
Każdy dyrektor, każdy nauczyciel, który zignorował wołanie o pomoc, ma krew na rękach. Bo bierna postawa dorosłych nie tylko zabija w dziecku poczucie bezpieczeństwa – ona niszczy życie.
- Anka była cała sztywna ze strachu. Już wcześniej miała z nimi do czynienia. Wyzywali ją od najgorszych. Zaczepiali w gimbusie, na korytarzu, rzucali mięchem. Kurwo, szmato (...). Rzucali w Ankę kawałkami jedzenia, pluli na nią. Ona była taka trochę ofiara. Drobna, cicha. I taka ładna - opowiedziała uczennica II F w rozmowie z Bożeną Aksamit i Piotrem Głuchowskim dla "Dużego Formatu". Z kolei nauczycielka, która znała Anię od podstawówki opowiedziała, że dziewczynka "nie pasowała" do obecnych czasów. - Ona była podobna do tych uczniów, których pamiętam sprzed dwudziestu, trzydziestu lat. Grzeczna, pilna, obowiązkowa. Uczynna, skromna. Gdy coś trzeba było w szkole zrobić, od razu zgłaszała się do pomocy. Zbyt delikatna, by rozpychać się łokciami, radzić sobie z tym dzisiejszym chamstwem - wyjawiła.