27/09/2025
Część osób próbuje radzić sobie z emocjami w inny sposób - podrzucają je komuś. Niby chcą uprościć sobie życie, a w rzeczywistości komplikują je jeszcze bardziej. Ludzie są bardzo przemyślni w żonglowaniu tym kukułczym jajem. Czuję lek? No to zrobię tak, żeby czuł go ktoś inny. To dzieje się poza świadomym oglądem. Skoro udało mi się wzbudzić w kimś lęk, sprawić, że czuje się zraniony, może porzucony, wtedy mnie to już nie dotyczy. To częsta reakcja osób zdradzonych. Wybierają wtedy metodę „klin klinem" Uwodzą i zostawiają, a inni czują to, czego oni czuć nie. chcą, czego się boją. Nie zamierzam oceniać takich poczynań, ale warto pamiętać, że człowiek staje się wtedy coraz bardziej odcięty od emocji, coraz mniej wie, kim jest i z czego jest utkany.
Rozwój emocjonalny polega właśnie na tym, że dopuszczamy do siebie jak najszerszą gamę emocji, bez oceniania i selekcji przy drzwiach, ale też bez utraty równowagi. To początkowo bywa trudne, ale praktyka czyni mistrza. Gdy emocje trochę poleżakują, można odzyskać równowagę i znaleźć sensowne rozwiązanie.
Taki pokój do myślenia nie jest nam dany na starcie. Początkowo przypomina małą
klatkę. Nie mieścimy się w nim ani my, ani nasze uczucia. To dlatego, że emocji uczymy się z doświadczenia. Musimy je przeżyć, a nie przeczytać o nich w książkach. Powiększenie naszego pomieszczenia wymaga więc wysiłku. Jeśli czujemy, że jego rozbudowa idzie opornie, możemy poprosić o pomoc kogoś, kto nie ocenia, tylko słucha. Nieocenianie jest bardzo ważne, bo niełatwo myśli się na sali sądowej. Niech ten wspomniany pokój nie będzie salą sądową, tylko wykładową. Albo laboratorium. Bo w takich przestrzeniach można naprawdę myśleć, przeżywać, uczyć się.
Pamiętajmy też, że drzwi do tego pokoju otwieramy tylko my. Jeśli ktoś chciałby złożyć nam wizytę, to wyłącznie na zaproszenie. W przeciwnym razie zrobi tam bałagan. Zniszczy przestrzeń, która jest osobista, stwierdzając na przykład: „A co to za problemy? Każdy by sobie z nimi poradził"; albo „Nie powinieneś tego czuć, bo to nie ma sensu";.
Dopiero gdy bezpiecznie i bez oceniania przyjrzymy się wszystkim tym emocjom,
przestaną być tak intensywne i męczące. Jeśli pobędziemy z nimi, przekonamy się,
że tu mamy na coś wpływ, a tam możemy postawić komuś granicę. To ważny moment, bo myślenie, racjonalność stają się wtedy prawdziwymi sprzymierzeńcami,
można z tych narzędzi mądrze skorzystać. Potrzebujemy obu tych światów, obu
trybów - logiki racjonalności i logiki emocjonalności. Jeżeli wchodzą w spór i jedna
próbuje drugą usunąć, mamy wojnę w głowie. Trzeba też jednak pamiętać, że rozum
zawsze będzie niewolnikiem emocji, od nich więc porządek trzeba zacząć.