30/05/2023
Tym razem nie o obniżone napięcie mięśniowe chodzi ...
Taka oto sytuacja …
Dwóch 4 latków. Prośba logopedów o konsultacje. Chodzi o napięcie mięśniowe i małe postępy w terapii.
- W czym mogę pomóc? – standardowe pytanie, które jest zadawane na początku wizyty.
- Pani logopeda poprosiła nas byśmy przyszli i zobaczyli, czy gdzieś nie jest coś napięte, co przeszkadza synkowi wyraźniej mówić. – odpowiada mama.
Na kolejnej wizycie, druga mama, odpowiedziała bardzo podobnie.
- Przysłała nas nasza pani logopeda z przedszkola, syn zaczął późno mówić, choć dużo ćwiczymy, to jeszcze chyba daleka droga przed nami.
W wywiadzie pierwszego chłopca najważniejszą informacją, która powinna zwrócić uwagę, to pominięcie raczkowania, i bardzo szybkie próby wstawania i chodzenia. W 7 miesiącu pojawiło się pierwsze podciąganie przy meblach, samodzielne chodzenie w 10 miesiącu.
U drugiego chłopca nie co inny początek. Po długim okresie pełzania pojawiło się raczkowanie, ale na bardzo krótko, przez około 2 tygodnie a potem już tylko próby wstawania i chodzenia przy meblach. Samodzielne chodzenie rozpoczęło się po 13. miesiącu.
Chłopcy w dalszym wywiadzie prezentowali podobne zależności, okres przedszkolny z dużą ilością infekcji górnych dróg oddechowych, bez nawracających infekcji uszu czy dolnych dróg oddechowych. Leczenie najczęściej sterydowe, bez nadużywania antybiotyków. Trawienie, wypróżnianie bez większych problemów. Dieta różnorodna w składzie i w konsystencji pokarmów. Bez hospitalizacji i innych problemów klinicznych.
Badanie od małych stóp po czubek głowy.
U jednego, jak i u drugiego chłopca pierwsze różnice w strukturach tkanek pojawiły się w górnej części ciała. U pierwszego z nich w obrębie barków i szyi a u drugiego nie co niżej już na poziomie przyczepów przepony do żeber. Jakby te struktury mówiły terapeucie „Hej, nie ruszaj nas, my tu musimy być cały czas w pełnej gotowości!”
Co mogło się wydarzyć?
U pierwszego z chłopców proces tak szybkiej pionizacji i walki o utrzymania ciała w pionie, przeciwko sile grawitacji, mógł doprowadzić do nadmiernego zaangażowania obręczy barkowej, mięśni szyi (głównie mięśni mostkowo-obojczykowo-sutkowych), by tę pionizację móc ‘kreować’ w kolejnych tygodniach i miesiącach.
To jakby mózg stwierdził, „Ej ,przecież nie muszę wysyłać wszystkich sygnałów do mięśni brzucha, mogę sobie pomóc tymi na górze. A efekt będzie ten sam. Młody i tak stoi”.
U drugiego pacjenta mógł się rozwinąć nie co inny mechanizm kompensacyjny.
Dlaczego inny?
Ze względu na to, że chłopiec prezentuje wysoką, wdechową pozycję żeber. Górna część mostka jest uniesiona, a chłopczyk podczas próby odezwania sie, wstrzymuje wpierw powietrze w klatce piersiowej, tworząc w niej ogromne ciśnienie, zanim wypowie niepewnie krótkie słowo.
U tego małego pacjenta, najprawdopodobniej przepona (a zwłaszcza jej część żebrowa) stała się jeszcze dodatkową kompensacją, by utrzymać ciało w równowadze podczas pierwszych prób pionizacji, kiedy był malutki.
Przyczyny obecnych trudności?
Wśród nich, na pewno niepoprawna dystrybucja napięcia mięśniowego, ale nie związana ze standardowym kanonem – obniżone napięcie w tułowiu a podwyższone na obwodzie.
Tu powstała kilkuletnia ADAPTACJA regulacji napięcia mięśniowego wynikająca z tego, że ciało bardzo szybko doświadczyło pionizacji, a nie do końca było na nie motorycznie przygotowane.
Mózg zatem znalazł sobie inne rozwiązanie, obszedł problem ‘na skróty’, wykorzystał inne algorytmy, zaadaptował je….i pozostawił na następne lata.
Terapia?
Trudna, i czasochłonna, gdyż potrzeba czasu na reedukację. Czasu, by zmienił się nawyk ruchowy „w głowie”.
Źródło inspiracji: gabinetowe dzieci.