30/10/2025
Napar z imbiru – sztuka równowagi
Zazwyczaj wrzucamy plasterek imbiru do wrzątku i oczekujemy cudów. Tymczasem jogini robią to inaczej. Uważają, że wrzątek „zabija oddech rośliny”. W wysokiej temperaturze ulatniają się olejki eteryczne – główny składnik aktywny imbiru – przez co napar traci część swoich właściwości. Dlatego stosują wodę nie cieplejszą niż 60°C. W ten sposób napar zachowuje swoją „żywą strukturę” i delikatnie pobudza krążenie, działając jak mikromasaż dla naczyń krwionośnych.
Jogini piją imbir nie rano, lecz między 16:00 a 18:00 – wtedy, gdy naturalny ogień trawienny słabnie. W tym czasie napar nie przegrzewa organizmu, ale budzi wewnętrzne ciepło i przywraca równowagę. Jak powiedział jeden z indyjskich nauczycieli: „Imbir po południu nie leczy – on równoważy.” To właśnie dlatego po takiej filiżance znika senność i ochota na słodycze, nawet po całym dniu spędzonym przy komputerze.
Ważne jest też, by nie dodawać cytryny od razu. Kwas neutralizuje zasadowe działanie imbiru, które wspiera oczyszczanie krwi. Jogini robią to etapami – najpierw piją napar, a dopiero po około 15 minutach dodają kilka kropli cytryny. Dzięki temu ciało najpierw się rozgrzewa, a potem łagodnie oczyszcza. Efekt to detoksykacja bez nagłych skoków ciśnienia.
Mnisi mówią, że „imbir zaczyna działać dopiero wtedy, gdy się go przeżuje”. Ślina aktywuje enzymy, które pomagają przyswoić jego składniki. Dlatego nawet mały plasterek żuty lub trzymany pod językiem potrafi pobudzić metabolizm skuteczniej niż cała filiżanka naparu.
I jeszcze jedna zasada – imbiru nie pije się na pusty żołądek. Jogini powtarzają: „Nie da się rozpalić ognia bez drewna”. Napar najlepiej wypić około pół godziny po posiłku, by wspomóc trawienie i uniknąć skurczów. Wtedy działa najłagodniej i najskuteczniej – rozgrzewa ciało, nie wprowadzając go w stres.