15/01/2025
Metaforyczne zderzenie z murem i okres bezpośrednio po tym nie sprzyja szukaniu rozwiązań długoterminowych i często rozpoczęciu terapii. Zdarza się, że te chwile “po” najlepiej kooperują z czyjąś obecnością, bez zbędnych słów, rad.
To, co następuje w dalszej kolejności często doskonale koreluje z szukaniem pomocy.
Dbajmy o siebie!
Ernest Hemingway powiedział kiedyś:
W najciemniejszych chwilach nie potrzebujemy rozwiązań ani rad. Pragniemy po prostu ludzkiego kontaktu – spokojnej obecności, delikatnego dotyku. Te małe gesty to kotwice, które podtrzymują nas, gdy życie wydaje się zbyt trudne.
Proszę, nie próbuj mnie naprawiać. Nie bierz na siebie mojego bólu i nie odpychaj moich cieni. Po prostu usiądź obok mnie, gdy przepracuję własne wewnętrzne burze. Bądź pewną ręką, po którą mogę sięgnąć, gdy znajdę swoją drogę.
Mój ból jest mój i moje bitwy są moje. Ale twoja obecność przypomina mi, że nie jestem sam w tym ogromnym, czasem przerażającym świecie. To ciche przypomnienie, że jestem warta miłości, nawet gdy czuję się załamana.
Więc w tych mrocznych godzinach, kiedy zgubię drogę, czy po prostu tu będziesz? Nie jako ratownik, ale jako towarzysz. Trzymaj mnie za rękę, aż nadejdzie świt, pomagając mi pamiętać o mojej sile.
Twoje ciche wsparcie jest najcenniejszym prezentem, jaki możesz dać. To miłość, która pomaga mi pamiętać, kim jestem, nawet gdy zapominam.