19/02/2022
Ważny głos.. https://www.facebook.com/906640202803251/posts/2463340067133249/
Zauważył pan, że mężczyźni wstydzą się korzystać z pomocy psychiatrów i psychoterapeutów.
– Twierdzą, że nic im nie jest, ale albo codziennie piją, zastrzegając, że nie są alkoholikami, albo biegają po kilka maratonów w roku. Są uzależnieni od skrajności, ale lepiej powiedzieć, że się biega maratony, niż przyznać, że się chodzi do terapeuty.
Przecież to nie jest doświadczenie stygmatyzujące.
– W dużych miastach może nie jest. Pod Białymstokiem jest miejscowość Choroszcz, a w niej szpital psychiatryczny. Kiedy byłem dzieckiem, moja matka krzyczała, że wyląduje przeze mnie w Choroszczy, ewentualnie ja tam skończę, a brzmiało to tak, jakby pobyt w Choroszczy był końcem świata. W moim dzieciństwie i w małym środowisku, kiedy ktoś się leczył psychicznie, to uważano go za dziwaka. I jestem prawie pewny, że to się nie zmieniło.
W niektórych zawodach psychiczna słabość może być zabójcza, więc mężczyźni tym bardziej się do niej nie przyznają. W moim środowisku miewamy globusa, co wszyscy rozumieją, i na wieść, że jest nam źle, słyszymy: „Ojejku, to ja jutro zadzwonię, odpoczywaj”, i jest luz. Wyobrażam sobie jednak prawnika albo biznesmena, któremu oponenci zaraz by wywlekli, że jest niestabilny psychicznie, że bierze leki. I chcesz z nim robić interesy? Przecież nie wiadomo, co z tego będzie.
Mężczyźni unikają terapii, bo nie dość, że wstydzą się opowiadać o swoich słabościach, to jeszcze muszą się odsłonić przed obcymi ludźmi.
– Miałem kilka podejść do terapii i na początku rzeczywiście trudno mi było otworzyć się przed obcym człowiekiem. Przeszło mi, bo wierzę w naukę. Jeśli boli mnie nerka, to idę do nefrologa, zatem dlaczego, gdy nie radzę sobie z emocjami, mam nie pójść do psychiatry czy psychoterapeuty. Czym to się różni? Tak samo wpływa na komfort mojego codziennego życia jak prawidłowo funkcjonująca nerka, a może nawet i bardziej. Bo jeśli cierpię psychicznie, to boli nie tylko mnie, ale także wszystkich dookoła, na których się wyżywam.
Tomasz Organek w rozmowie z Dorotą Wodecką
Fot: Karol Kacperski