Psychologteżmatka

Psychologteżmatka Psycholog osób dorosłych
Konsultacja psychologiczna
Interwencja psychologiczna
Psychoterapia

Stres to nie błahostka.Na krótką metę mobilizuje - dodaje siły, ostrzega, chroni. Ale gdy staje się codziennością, zaczy...
19/09/2025

Stres to nie błahostka.
Na krótką metę mobilizuje - dodaje siły, ostrzega, chroni. Ale gdy staje się codziennością, zaczyna cicho niszczyć: odbiera energię, zaburza sen, osłabia odporność.

A my? Zbyt często go bagatelizujemy, mówiąc sobie „takie życie”.

Stres to sygnał. Jeśli go nie usłyszysz i nie zadbasz o siebie - w końcu sam Cię zatrzyma.

Właśnie natknęłam się na klarowne i proste przedstawienie tematu, jak działa na nas przewlekły stres. Organizm ludzki jest systemem naczyń połączonych, nawet najdrobniejszy źle funkcjonujący element może wywołać lawinę niedomagań.

Jedną z korzyści refleksologii jest eliminacja stresu i napięć w ciele. Warto spróbować i doświadczyć, jak nasze ciało może się w szybki i prosty sposób zregenerować.

grafika: Biologia z Blondynką

🤦Daj wujkowi buziaka🙅Dlaczego nie „prosić”, tylko pytać i jak to robić inaczej?Dla wielu dorosłych to „niewinne”: „Daj w...
12/09/2025

🤦Daj wujkowi buziaka🙅

Dlaczego nie „prosić”, tylko pytać i jak to robić inaczej?

Dla wielu dorosłych to „niewinne”: „Daj wujkowi buziaka”, zwyczajowy rytuał powitania/pożegnania. Dla dziecka to często sytuacja przymusu. Zmuszanie do pocałunku/ przytulenia uczy, że ciało dziecka nie do końca do niego należy. To komunikat: „Twoje NIE nie ma znaczenia”, a to podkłada grunt pod późniejsze problemy z granicami i ujawnianiem przemocy.

Nauka granic zaczyna się wcześnie. Badania wskazują, że nawet najmłodsze dzieci rozwijają poczucie integralności cielesnej i stopniowo rozumieją własną autonomię, dlatego to dorośli powinni je uczyć szacunku do granic, a nie je omijać. Edukacja o granicach i zgodzie we wczesnym dzieciństwie jest możliwa i ma sens rozwojowy.

Dlaczego to ma znaczenie dla bezpieczeństwa dziecka? Dzieci, które znają i mają przestrzeń do wyrażania granic cielesnych:

❗częściej opisują i zgłaszają niewłaściwe zachowania;

❗mają większe poczucie kontroli nad własnym ciałem;

❗są statystycznie mniej narażone na trwanie przemocy lub ❗ przynajmniej ❗łatwiej o ujawnienie.

👉❗ Czego absolutnie nie robić:

„Nie dasz buziaka – nie dostaniesz zabawki.”

„Nie przytulisz się – obrażę się.”

„Babci będzie przykro, jeśli nie dasz jej buziaka.”

To są formy emocjonalnego nacisku, które uczą dziecko, że jego granice nie mają znaczenia. W efekcie dziecko traci zaufanie do własnego „nie” i uczy się, że miłość trzeba „zasłużyć” ciałem.
Takie zdania obciążają dziecko poczuciem winy i uczą je, że odpowiada za emocje dorosłych. A to nie jest prawda, dzieci nie są odpowiedzialne za to, jak czują się dorośli. To my, dorośli, mamy regulować swoje emocje i modelować, jak można reagować na odmowę z szacunkiem.

✅ Każde „nie” dziecka powinno być uznane jako ważne i chronione.
✅ To buduje poczucie bezpieczeństwa i uczy, że relacja nie zależy od uległości, tylko od wzajemnego szacunku.

Co robić zamiast „Daj wujkowi buziaka”?
Proste sformułowania, które uczą autonomii:

„Chcesz przytulić wujka?”

„Możesz pomachać/ przybić piątkę/ przytulić jeśli chcesz.”

„Możesz dać buziaka, jeśli masz ochotę albo pomachać.”
To drobna zmiana języka, która od razu przesuwa władzę nad wyborem z dorosłego na dziecko. Badania i praktyki edukacyjne polecają takie strategie jako element programu nauki granic.

Rodzicu, dziadku, babciu:

Twoje emocje wobec braku przytulenia (zranienie, poczucie odrzucenia) są realne, ale nie ważniejsze niż prawo dziecka do zgody. To nie jest „brak miłości”, to nauka autonomii i bezpieczeństwa.

A.

1 września. Nowy rok szkolny.Ci, którzy ze mną pracują i są blisko mnie, dobrze wiedzą, jak patrzę na nasz system szkoln...
01/09/2025

1 września. Nowy rok szkolny.

Ci, którzy ze mną pracują i są blisko mnie, dobrze wiedzą, jak patrzę na nasz system szkolnictwa. Delikatnie mówiąc - mój stosunek jest bardziej zdegustowany niż zachwycony.

Dzisiaj tysiące dzieci zasiada w ławkach, często z plecakami cięższymi niż ich marzenia. W systemie, który od lat niewiele się zmienia. W systemie, w którym chcemy, żeby dzieci stały się dorosłymi uczniami, zanim w ogóle zdążą być dziećmi.

A ja chcę dzisiaj przypomnieć coś bardzo ważnego.
Dzieci są stworzone do ruchu. Do zabawy. Do bycia widzianymi. Do odkrywania świata w swoim tempie.

Zamiast kolejnej lekcji angielskiego czy gry na pianinie, może ważniejsze jest, żeby mogły po prostu być… z innymi dziećmi. Z rodzicami. W lesie. W domu, na dywanie, w rozmowie.

Oczekiwania zabijają w nich lekkość, radość, ciekawość i swobodę. Zamiast dzieci tworzymy dorosłych, którzy już w podstawówce albo przedszkolu uczą się perfekcjonizmu, lęku przed porażką i presji bycia najlepszym. Dzieci, które szybko zapominają, jak to jest nic nie musieć.

Jak pisze Jesper Juul, kluczem jest relacja. Rozmowa. Zauważenie tego, jak naprawdę mają się nasze dzieci. Ich emocji, ich potrzeb, ich świata.

Nie pozwólmy, by oczekiwania zabiły w nich radość bycia dzieckiem.
Szkoła to tylko fragment życia. Najważniejsze jest to, żeby nasze dzieci czuły się kochane, ważne i widziane.

Dajmy im prawo do bycia sobą.

A.

Zrozumieć, zapytać, powiedzieć.Najgorzej jest wtedy, gdy wchodzimy w domysły.Gdy oczekujemy, że ktoś się domyśli, co czu...
28/08/2025

Zrozumieć, zapytać, powiedzieć.

Najgorzej jest wtedy, gdy wchodzimy w domysły.
Gdy oczekujemy, że ktoś się domyśli, co czujemy.
Gdy ukrywamy, zamiast wyjaśniać.
Gdy w głowie budujemy historie, a druga osoba nawet nie wie, że je napisała.

Rozmawiać. BRAĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ za to, co mówimy. Za nasze słowa, ale za nasze milczenie też.

Jest jeszcze coś.
Czasem trafiamy na ludzi, którzy nie potrafią rozmawiać.
Frustracja rośnie.
My chcemy słów, oni milczą.
My pytamy, oni się odwracają.

I wtedy?
Powiedz tyle, ile masz do powiedzenia.
Zrób to jasno. Zrób to dla siebie.
Żeby w Twojej głowie było czysto.
A potem… idź dalej.

Bo Twoim zadaniem nie jest uczyć kogoś mówić.
Twoim zadaniem jest ROZMAWIAĆ.

Jak często zostawiasz drugą osobę w ciszy, licząc, że sama się domyśli?
Ile niewypowiedzianych słów nosisz w sobie, które mogłyby coś zmienić?
Co by się stało, gdybyś pozwolił słowom wybrzmieć, nawet jeśli miałoby to być trudne?
Czy cisza naprawdę chroni, czy tylko oddala?
A gdybyś dziś powiedział wszystko, co niewypowiedziane, co by się zmieniło?

A.

Odeszła osoba, której słowa i muzyka od lat towarzyszyły wielu z nas. Śmierć Stanisława Soyki zaskoczyła mnie i zatrzyma...
23/08/2025

Odeszła osoba, której słowa i muzyka od lat towarzyszyły wielu z nas. Śmierć Stanisława Soyki zaskoczyła mnie i zatrzymała na chwilę w miejscu.

„Budować ściany wokół siebie - marna sztuka.”
„Na miły Bóg, życie nie tylko po to jest, by brać, życie nie po to, by bezczynnie trwać, i aby żyć, siebie samego trzeba dać.”

Te słowa ze mną rezonują na tyle mocno mocno, że trudno je przemilczeć. To mój odbiór, moja subiektywna refleksja - nie interpretacja.

Bo ile razy odwracamy głowę, chowamy się za murami, zamiast powiedzieć: „jest mi źle”, „potrzebuję cię”, „chcę, żebyś był tu ze mną”? Ile razy zamiast mostu budujemy ścianę?

Wiem, jak to jest - strach, wstyd, poczucie, że musimy być silni, że własne emocje to ciężar. A potem te mury rosną kawałek po kawałku, i w końcu nie tylko odgradzamy innych ale odgradzamy siebie od siebie samych.

Życie przecieka nam przez palce, jeśli nie odważymy się dawać. Bo życie to nie tylko brać. To dawać, swój uśmiech, swoje słowo, swoją obecność, kawałek serca. To zauważać drugiego człowieka, być blisko, być autentycznym, być prawdziwym.

Naprawdę szkoda życia, by nie mówić o tym, co boli. Szkoda życia, by palić mosty i budować ściany. Bo w ten sposób nie jesteśmy bliżej siebie ani bliżej innych - tylko coraz dalej od tego, co naprawdę ważne.

Życie jest za krótkie, by żyć inaczej. Nie czekajmy, żyjmy.

A.

Wiele osób myśli, że ADHD to tylko machanie nogą, rozproszenie czy wieczne „zapominalstwo”. Owszem, można mówić też o „s...
19/08/2025

Wiele osób myśli, że ADHD to tylko machanie nogą, rozproszenie czy wieczne „zapominalstwo”. Owszem, można mówić też o „supermocach” ADHD - kreatywności, energii, nieoczywistych rozwiązaniach. Jednak obok tego są też bardzo realne, bardzo codzienne trudności.

Jakie? Opowiem Wam na przykładzie zwykłego dnia.

Tankuję samochód. Patrzę niby na licznik, ale głową jestem już zupełnie gdzie indziej: urodziny dziecka we wrześniu, klient który idzie dziś na diagnozę, i pytanie - czy w tej przerwie w ciągu dnia zdążę popracować?
I nagle okazuje się, że zatankowałam dużo więcej, niż chciałam, bo moje myśli były już 10 kilometrów dalej.

Wtedy przychodzi inna myśl: „dowód! Przecież muszę wymienić dowód osobisty!”. Bank przypominał mi o tym 300 razy, a ja 300 razy zapominałam. I nie dlatego, że nie chciałam - przecież dziś można to załatwić online. Ale tyle razy, ile mi przypominano, tyle razy o tym zapominałam. Sprawdzam, ważny do jutra.
A konsekwencje? Bardzo realne: odcięcie od konta bankowego, a wraz z nim od własnych pieniędzy.

A w tle dzieje się normalne życie: praca, dziecko, ludzie, którzy coś ode mnie chcą, a ja muszę pamiętać, żeby coś zjeść i może napić się wody.

Trzy razy próbuję zapłacić w parkometrze, a w głowie odpalają się tysiące dialogów. Wracam do auta, ruszam, ale… ktoś trąbi, bo światło dawno zielone, a ja oczywiście byłam myślami gdzie indziej.

Piszę coś „na kolanie”, siedząc na podłodze, bo tak mi wygodnie. Ludzie pytają: „dlaczego pani nie usiądzie na krześle?”. A ja mam ochotę odpowiedzieć: „bo mam ADHD i tu mi dobrze”.

Wzrok nagle ucieka na ładny kubek termiczny z popularnego taniego sklepu. I przez chwilę świat jest tylko o tym kubku.

Potem jadę z bliską osobą na kontrolę onkologiczną, w poczekalni spotykam ludzi, którzy też potrzebują wsparcia. I w trakcie rozmowy myślę: czy podlałam dzisiaj warzywniak? i jaka będzie pogoda we wrześniu na urodziny?

Do tego lęk. Taki, który znam, który potrafię nazwać, ale on wchodzi jak nieproszony gość i krzyczy: „nie dowozisz, nie ogarniasz”.

Wracam do domu, a światło migające między drzewami zaczyna wbijać się w głowę. I pojawia się pytanie: czy dziś skończy się to migreną, czy po prostu mnie odetnie?

A do tego jeszcze te „zbiory przypadków”:
– wyjeżdżam z parkingu źle, więc muszę nadkładać drogi,
– kupuję trzy przyprawy w piątym sklepie (nie poddaję się! znajdę je przecież), przy okazji wrzucam do koszyka kolorowankę dla dziecka, choć mój syn nie koloruje, bo nie lubi,
– jestem przekonana, że przyprawy włożyłam do auta… ale nie ma ich na siedzeniu. Wracam na parking, a one leżą rozrzucone na asfalcie.
– w trakcie płacenia kartą na stacji przypomina mi się, że pewnie znowu przegapiłam wystawienie kosza na śmieci przed domem. Pani do mnie mówi, ale ja nawet nie wiem o czym - profilaktycznie mówię „nie dziękuję”.

I jeszcze te małe absurdy dnia:
– zimna kawa sprzed kilku - no właśnie dni? odnaleziona jak relikt,
– pranie, przy którym zastanawiam się, czy wsypałam proszek,
– pisanie posta, kiedy jednocześnie robię zakupy.

To wszystko - to nie jest wyjątkowy dzień. To jest zwykły dzień, w zasadzie jego mała część.

I czasem przy ADHD… żadna ilość terapii, leków czy ashwagandy, żadna ilość wiedzy i trików organizacyjnych - nie pomaga.
To wszystko dzieje się w jednej głowie. To nie jest kilka osób, które myślą o różnych rzeczach jednocześnie. To ciągle jedna osoba.
Jedna głowa, która nigdy nie przestaje myśleć.
Jadę samochodem i potrafię nagle zacząć rozmyślać o przyszłości mojego dziecka za 20 lat i rozpłakać się przy tym, bo pewnie za 20lat to on nie zobaczy żadnego wróbla, bo wyginą. Może powinnam mu więcej opowiadać o ptakach? A może kupię atlas... Tak jak szybko zaczęłam myśleć i płakać o te nieszczęsne wróble tak szybko o tym zapomniałam i przypomniałam sobie o dowodzie i zaczęłam płakać bardziej. Potem całe szczęście moją uwagę odwrócił ładny kot przy drodze.

I kiedy ktoś pyta mnie: „Jak to jest mieć ADHD?”
to odpowiedź brzmi: właśnie tak.

To nie tylko rozproszenie czy kreatywność – to nieustanne myślenie jednej osoby, jedna głowa, która przetwarza tysiące dialogów, scenariuszy i rzeczy do zrobienia. To trochę zabawne, trochę dramatyczne, trochę absurdalne… i trochę jakby życie samo w sobie podkręcało głośność.

Czy właśnie opowiedziałam wam swój dzisiejszy dzień? Tak, opowiedziałam.

P.S. kiedy wróciłam do domu, uslyszlam że te przyprawy to w zasadzie już nie potrzebne.🤣

♥️

W miniony weekend uświadomiłam sobie coś niezwykle ważnego, jak ogromne znaczenie ma to, kim się otaczamy.Czasami w codz...
12/08/2025

W miniony weekend uświadomiłam sobie coś niezwykle ważnego, jak ogromne znaczenie ma to, kim się otaczamy.

Czasami w codziennym biegu zapominamy obserwować ten prosty, ale kluczowy wskaźnik: jak się czuję po spotkaniu z daną osobą.
Czy wychodzę lżejsza, spokojniejsza, z poczuciem, że coś we mnie wzrosło?
Czy może wręcz przeciwnie, czuję się zmęczona, jakby ktoś odłączył mnie od źródła energii?

Zmęczenie, napięcie, a nawet „pisk w uszach” po spotkaniu, to sygnały, które warto traktować poważnie. To nie zawsze „moja wina” czy „gorszy dzień” – to często efekt tego, w jakiej energii przebywamy i jak ona na nas oddziałuje.

Są spotkania, które są po prostu piękne. W których czuć, że ludzie są dla siebie nawzajem, że dzielą się sobą bez przymusu i bez gry.
Nikt nie musi nikogo ratować, dowozić emocjonalnie czy intelektualnie. Nie trzeba czuwać, nie trzeba udawać, nie trzeba dźwigać. Jest swoboda, lekkość i naturalny przepływ.

I to nie powinien być luksus, to powinien być fundament naszego życia.
Fundament, w którym mamy wokół siebie osoby karmiące nas dobrą energią, a jednocześnie szybko rozpoznajemy te, które nam nie służą – i potrafimy je zostawić.

W ten weekend doświadczyłam tej rzadkości spotkań, po których człowiek czuje się nakarmiony od środka. Lżejszy. Jaśniejszy. Bardziej sobą.
I znów poczułam, jak bardzo warto o to dbać.

Bo ludzie, których mamy wokół siebie, kształtują nasze myśli, naszą energię i… nas samych.

A.

P.S. dziękuję moim gościom ♥️

Ile razy jeszcze schowasz się za wymówką, że “to nie jest dobry moment”?Kiedy wreszcie przestaniesz udawać, że nie wiesz...
09/08/2025

Ile razy jeszcze schowasz się za wymówką, że “to nie jest dobry moment”?
Kiedy wreszcie przestaniesz udawać, że nie wiesz, czego chcesz?

To, czego się boisz, nie zniknie.
Będzie czekać.
Będzie stać przy drzwiach Twojego życia, aż zdecydujesz się je otworzyć.

Możesz całe życie grać różne role.
Ale wtedy nie licz, że poczujesz pełnię.
Prawda nie przychodzi do ludzi, którzy stale unikają lustra.

Patrz prosto w to, co niewygodne.
Oddaj innym ciężary, które nosisz z lojalności, a które Cię duszą.
Weź w ręce swoje życie. Bez asekuracji.
Nie pół kroku - cały skok.

Tak, może zaboleć.
Tak, może ktoś odejść.
Ale jeśli chcesz żyć naprawdę, nie ma innej drogi niż stanąć w całości.

Odwaga to nie brak strachu.
Odwaga to decyzja, że już nigdy nie zdradzisz samego siebie.

A.

Czy znasz kogoś takiego…?Kogoś, kto mówi:„Wszyscy są przeciwko mnie. Kłamią o mnie. Opowiadają bzdury. Oceny, osądy, zło...
06/08/2025

Czy znasz kogoś takiego…?

Kogoś, kto mówi:

„Wszyscy są przeciwko mnie. Kłamią o mnie. Opowiadają bzdury. Oceny, osądy, złośliwości… Oni niszczą mnie. Niszczą mój związek. Zazdroszczą. Ja nic nie zrobiłem/am…”

I chwilę później ta sama osoba mówi (albo pokazuje):

„Mam wszystkich gdzieś. Nic mnie nie rusza. Jestem twarda. Silny. Stoję na własnych nogach. Ludzie mnie nie obchodzą. Żyję dalej. Robię swoje. Oni nie są warci mojej uwagi.”

Czy to wydaje Ci się… znajome?

A kiedy przeczytasz to głośno – czy nie wybrzmiewa w tym jakaś sprzeczność?

Skrajność?

Z jednej strony ofiara. Bezradna, krzywdzona, samotna. Z drugiej – nieczuły bohater, twardy jak skała. Nic mnie nie rusza. Nic mnie nie obchodzi.

Czy to możliwe, by jedna osoba była w obu tych rolach… na zmianę?

Co się za tym kryje?

Czy to sposób na uzyskanie uwagi? Albo kontroli?

Czy to gra? Czy teatr? Czy może mechanizm, który kiedyś naprawdę ratował życie… ale dziś rani już innych?

Ile razy wokół takiej osoby ktoś traci relacje? Ile razy przyjaciele się od siebie oddalają? Ile razy ludzie wybierają „stronę”, nie wiedząc, że zostali wciągnięci w coś, czego nawet nie rozumieją?

Czy to nadal „jej/jego sprawa”?

Czy mamy prawo pytać: gdzie kończy się Twój ból, a zaczyna czyjaś krzywda?

Bo wszystko byłoby "do przepracowania". Tylko że czasem... "do przepracowania" ma już nie tylko ta osoba, ale też ludzie, których po drodze zraniono. Znajomi. Bliscy. Wspólnota.

Bo takie emocjonalne rozpięcia – raz ofiara, raz pewna siebie i swojej wartości osoba – nie są już tylko „czyjąś cechą charakteru”.

One stają się stylem wpływu. Sposobem na zdobycie czegoś. Na uzyskanie obecności, uwagi, wsparcia, podziwu… albo litości.

Chodzi o to, że takie zachowania mają wpływ.

I że czasem warto się zatrzymać. Spojrzeć. Zapytać:

Czy ta osoba naprawdę mnie potrzebuje… czy po prostu potrzebuje widowni? Czy ta historia to prawda… czy teatr? Czy czuję się przy niej bezpiecznie? Spokojnie? Autentycznie? A może – po jej odejściu – zostaje tylko chaos… i pustka?

To nie jest atak. To nie jest diagnoza. To zaproszenie.

Do refleksji. Do ostrożności. Do stawiania granic.

Bo miłość bez granicy przestaje być miłością.
A empatia bez rozeznania… może stać się zgodą na przemoc.

A.

Uroczyście przysięgam, że knujemy coś dobrego ♥️🌻
06/08/2025

Uroczyście przysięgam, że knujemy coś dobrego ♥️🌻

Kochani, miło mi poinformować Was, że od września startuję z nowym projektem.🌻

Rodziców zainteresowanych współpracą serdecznie zapraszam do kontaktu. 😊

P. S Wspólnie z Psychologteżmatka też coś knujemy. 🤗🤭

Nie wszystko jest warte mojej energii.I nie, to nie jest o byciu „miłą”, wyrozumiałą i zawsze spokojną.To jest o wolnośc...
05/08/2025

Nie wszystko jest warte mojej energii.
I nie, to nie jest o byciu „miłą”, wyrozumiałą i zawsze spokojną.
To jest o wolności. O wewnętrznym ogniu, którego nie dam już zgasić byle czym.

Tak, słyszałam, co ktoś o mnie powiedział.
Tak, słyszałam jak ktoś plotkuje.
Tak, słyszałam że ktoś mnie nie lubi.
Tak, wiem, że można byłoby się odezwać.
Że można by „pokazać”, „wytłumaczyć”, „zrobić porządek”.
Ale... po co?

Ja już się nie rzucam do każdego ognia.
Nie idę tam, gdzie śmierdzi jadem.
Nie wchodzę w cudzy brud tylko po to, żeby udowodnić, że jestem czysta.

Bo ja wiem, kim jestem.
I to mi wystarcza.

Odpuszczam i nie dlatego, że nie umiem walczyć.
Tylko dlatego, że szkoda mi siebie.
Mojej głowy. Mojego serca. Mojego ciała, które już za długo nosiło cudze śmieci.

Lubię mój spokój.
Polubiłam go z czasem. Z terapią. Z upadkami. Z samotnością.
To był ciężko wywalczony spokój i nie oddam go za cudzą projekcję.

Nie każdy zasługuje, żeby się do niego odzywać.
Nie każdy ma prawo mnie poruszyć.
Nie wszystko wymaga odpowiedzi.

Bo nie jestem już tą wersją siebie, która rzucała się, by wyjaśniać, prostować, tłumaczyć się z istnienia.
Nie muszę. Nie chcę. Nie wchodzę.

To nie słabość.
To szacunek.
Do drogi, którą przeszłam. Do siebie samej. Do życia, które już nie jest polem bitwy, tylko domem.

I jeśli to kogoś drażni – to niech drażni.
Ja wybieram spokój. Mój spokój. Mój ogień. Moją wersję wolności.

I wiesz co jeszcze?
Strasznie kocham siebie teraz.
Tak prawdziwie. Bez warunków. Bez konieczności bycia „jakąś”.
Jaram się tym, że doszłam do tego momentu świadomie – nie przypadkiem.
Że wiem, że nie muszę. Nie muszę się tłumaczyć. Reagować. Naprawiać cudzego chaosu.

I cieszę się tym. Naprawdę się tym cieszę.
Że mam wybór. I że z niego korzystam.

Z radością.
Z lekkością.
Z szacunkiem do siebie.

Czekam na kolejne zmiany we mnie, nie ze strachem, tylko z ciekawością.
Bo jeśli się nie zmieniamy, to stoimy w miejscu.
A ja uwielbiam iść.
Podróżować przez siebie.
Odkrywać te cudowne miejsca spokoju, które są we mnie i dla mnie.

Jest mnie coraz więcej we mnie.
I to jest najpiękniejsze uczucie, jakie znam.

A.

🌧️Pada.Niektórzy wyjdą na balkon, wezmą głęboki oddech i pomyślą: „Dobrze, ziemia się napije. Będzie świeżo.”Inni spojrz...
03/08/2025

🌧️
Pada.

Niektórzy wyjdą na balkon, wezmą głęboki oddech i pomyślą: „Dobrze, ziemia się napije. Będzie świeżo.”

Inni spojrzą przez okno i westchną: „Znowu ten ponury deszcz. Nic mi się nie chce. Wszystko dziś będzie nie tak.”

Czy pogoda się zmieniła w zależności od tego, jak o niej pomyślimy?

Nie. Ale nasz świat wewnętrzny tak.

Bo to, jak sobie coś tłumaczymy, staje się tym, jak to przeżywamy.
I to dotyczy nie tylko deszczu.

To dotyczy korka w drodze do pracy.
Kanapki z pomidorem.
Suszącego się prania, które nie chce schnąć.
Tego, że dziecko znów nie chce włożyć butów.
Tego, że boli głowa.
Tego, że zupa się przypaliła.
Tego, że mleko do kawy się skończyło.

Czasem nie chodzi o to, co się wydarza, ale o to, jak o tym opowiadasz sobie w głowie.

I nie chodzi o to, by udawać, że wszystko jest super.
Chodzi o to, żeby nie pozwolić, żeby każda drobnostka była kolejnym dowodem na to, że życie Cię nie lubi.

Bo życie nie działa przeciwko Tobie.
Ono po prostu się dzieje.

A Ty możesz wybrać, czy będziesz je opowiadać sobie z czułością, wdzięcznością i spokojem,
czy z frustracją, porównywaniem, brakiem i rozczarowaniem.

Możesz narzekać, że znowu makaron.
Albo poczuć cichą wdzięczność, że Twoje dziecko je dziś ciepły posiłek.

Możesz złorzeczyć na deszcz.
Albo ucieszyć się, że możesz napić się herbaty i usiąść pod kocem w cieple.

Możesz skupić się na tym, czego nie masz.
Albo na tym, co masz nawet jeśli to "tylko" oddech, dłonie, łóżko, pomidor, moment spokoju.

Psycholog Martin Seligman powiedział kiedyś, że optymizmu można się nauczyć.
Nie chodzi o to, by udawać, że wszystko jest dobre.
Chodzi o to, by nie dodawać sobie cierpienia tam, gdzie już i tak jest trudno.

Czasem nie potrzebujemy zmieniać życia.
Potrzebujemy zmienić opowieść, którą sobie o tym życiu mówimy.

💭 I jeszcze jedno.

Mamy ten przywilej, że możemy wybierać.
To ogromna rzecz, a często jej nie dostrzegamy.

Mamy wolną wolę. Mamy świadomość. Mamy możliwość zatrzymania się i zdecydowania.

Możemy wybrać, jak myślimy.
Możemy wybrać, jak reagujemy.
Możemy wybrać, czy coś w nas zostanie czy pozwolimy temu odejść.

I choć czasem te wybory są trudne, czasem nieświadome, czasem odruchowe, to nadal są nasze.

To samo dotyczy innych.
Inni też mają prawo wybrać. Nie zawsze to, co wybierają, jest zgodne z nami. Jednak to ich wybór.

A Twoje życie zależy od Twoich wyborów.

🌀 Więc...

Co dziś wybierasz Ty?

Adres

Karpacka
Łódź
93-539

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Psychologteżmatka umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Psychologteżmatka:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram