Nie tylko o jodze. Przestrzeń rozwoju

Nie tylko o jodze. Przestrzeń rozwoju O jodze, medytacji, szeroko pojętym rozwoju i życiu. Coach
Praktyk oddechu (w treningu)
Nauczyciel jogi, medytacji
Facylitator medytacji dynamicznych Osho

Nie miałam dzisiaj wielkich planów.Poranek szybko postawił mnie na nogi. Prysznic.Zimny. Lodowaty.Od wczoraj, przez najb...
05/07/2025

Nie miałam dzisiaj wielkich planów.

Poranek szybko postawił mnie na nogi.

Prysznic.
Zimny. Lodowaty.
Od wczoraj, przez najbliższe kilka dni, ciepłej wody brak.

Weszłam pod ten prysznic z wahaniem.
Pierwszy moment, w którym ciało się zaciska i krzyczy. Ramiona poszły do góry, oddech zaciśnięty, brzuch napięty jak struna.
Zimno uderzające w skórę jest "zaskakujące".
W pierwszej chwili jakby bolesne.

I wtedy przypominam sobie – oddychaj.
Zamiast walczyć z tym, co jest, po prostu przez to przejdź.

Wdech. Wydech.
Znowu wdech.

I po chwili ciało zaczyna się rozluźniać.
Nie przestaje być zimno. Ale już trochę łatwiej mi przez to przejść.

I to jest dla mnie o życiu.
Bo często tak jest: najpierw coś mnie uderza.
Zimno. Lęk. Zmiana.
I ciało się zaciska. Chcę uciec.
Ale potem — oddech, obecność, chwila cierpliwości — i można to przeżyć, bez uciekania.
Z delikatnością wobec siebie.
Czasami z ciekawością nowego doświadczenia.

Później spacer. Las. Zieleń.
Czułam, że tego potrzebuję.
Oddychania pełną piersią.

I zgubiłam się.
Wystarczająco, żeby poczuć napięcie.
Serce lekko przyspieszyło, myśli zaczęły szukać orientacji. Musiałam nadrobić ponad 2,5 km.

Las potrafi wytrącić i uspokoić jednocześnie.
Spacer w lesie to najprostsza medytacja w ruchu.
Z rytmem kroków, oddechu, liści pod stopami.
Z czymś, co koi. Oczyszcza. Uziemia.
Krok za krokiem.
Oddychasz ciszą. Śpiewem ptaków.
Oddychasz głębiej, naturalniej.

🌿 ciało się rozluźnia i synchronizuje z rytmem natury,
🌿 głowa odpuszcza analizowanie,
🌿 pojawia się przestrzeń — na nowe myśli albo brak myśli,
🌿 zaczynasz po prostu być.

To leczy. Uspokaja.

Dziś w lesie zrobiłam ponad 11 tysięcy kroków.
Zgubiłam się, ale tak naprawdę trochę się też odnalazłam.

A potem?
Ciasto. Kawa. I ten moment, kiedy wiesz, że zasłużyłaś na wszystko, co właśnie masz przed sobą.

Zaczęłam dzień, tak jak lubię najbardziej - powoli.Moim codziennym rytuałem, który na pozór wydaje się niczym wielkim: p...
03/07/2025

Zaczęłam dzień, tak jak lubię najbardziej - powoli.
Moim codziennym rytuałem, który na pozór wydaje się niczym wielkim: płukanie ust olejem sezamowym. Później ciepła woda w ulubionej szklance. Wypita powoli, bez pośpiechu.

Krótka praktyka jogi, oddechowa medytacja na mojej niebieskiej macie.
Kilka spokojnych minut, które pomogły się zatrzymać, zanim świat znowu przyspieszy.

Poranne mycie głowy.
Z większą uważnością niż zwykle.
Ciepła woda spływała po karku, a ja poczułam właśnie dzisiaj, że jestem za nią wdzięczna. Jutro odkręcając kran o poranku, nie doświadczę tego luksusu.Od jutra przez sześć kolejnych dni z kranu będzie leciała tylko zimna.

Takie niby nic – a ja już teraz wiem, że zatęsknię za tym zwykłym, porannym ciepłem, które każdego dnia mam w dostępie, a na które prawie nie zwracam uwagi.

Wyszłam na balkon. Powietrze już o poranku ciepłe, gęste, wręcz gorące. Czułam, że ten dzień przyniesie upał.

W aucie licznik pokazał 40°C. Pierwszy raz widziałam temperaturową "czwórkę" z przodu.
Oddychało się ciężko.
Ciało było wolniejsze, bardziej miękkie, spowolnione przez temperaturę. Wychodząc na zewnątrz, miałam wrażenie, że powietrze lepi się do skóry.
Mimo tego, było mi dobrze.

Wieczorem uwielbiana przeze mnie joga kundalini. Przygotowałam zajęcia tak, żebyśmy poradziły sobie w tym upale. Dużo łagodności, wsłuchiwania się w ciało. Czułam, że to była dokładnie taka praktyka, jakiej potrzebowałyśmy dziś, my wszystkie. Lżejsza niż zwykle, z myślą o ciałach zmęczonych gorącem.

A potem....
Wieczorna cisza.
W mieszkaniu.
Zamknięte oczy.

To był dobry dzień.
Nie dlatego, że wydarzyło się coś wielkiego. Ale dlatego, że naprawdę go czułam.

Wolny piątek w fotelu dentystycznym. Poranek smakuje słońcem i pomidorami: pyszna szakszuka, gęsty sos, kromka chrupiące...
27/06/2025

Wolny piątek w fotelu dentystycznym.

Poranek smakuje słońcem i pomidorami: pyszna szakszuka, gęsty sos, kromka chrupiącego chleba.
Do tego aromatyczna kawa.
Siedzę w kawiarni i czuję jak ciało mięknie, a głowa przestaje gnać.
Czuję, że zwyczajnie jest mi dobrze.
Że to dobry poranek.

Godzinę później inna scena: fotel dentystyczny, jasne lampy, dźwięk wiertła, usta szeroko otwarte.
Do leczenia żywy, reagujący na zimno ząb.
Trudno dostępny bo to ósemka.
Nie należę do osob, które boją się dentysty, ale wiedzialam, że dzisiaj z tym zębem łatwo nie będzie.

Kiedy igła trafia w nerw, ramiona spinają się automatycznie, palce kurczą, zaciska się wszystko co może się zacisnąć.
Wtedy przychodzi do mnie myśl jak mogę sobie w tej sytuacji pomóc.
Nie mogę zamknąć ust ani głośno westchnąć, ale mogę swiadomie oddychać. Zrobić świadomy wdech w warunkach w jakich jestem, czyli siedząc na fotelu dentystycznym z otwartymi ustami. I taki sam świadomy swobodny, powolny wydech.
Nie jest to łatwe, ale nic innego zrobić nie mogę.
Albo zacznę uważnie powoli oddychać, co pozwoli mi choć trochę zminimalizować ból albo pozostanę w tym trudnym.

Z każdym wydechem rozluźniam barki, puszczam brzuch, pozwalam nogom opaść.
Ból nie znika, lecz przestaje sterować moim ciałem.

Właśnie dlatego praktykuję oddech każdego dnia – nie po to żeby opowiadać, że jestem medytującą, oddychająca joginką.
Tylko po to żeby łatwiej radzić sobie w różnych, trudnych, codziennych sytuacjach. W takich chwilach, kiedy życie testuje moją odporność - na ból, na stres.

Zabieg skończony, ja wychodzę z poczuciem dumy, jakbym zaliczyła mały maraton odwagi. Nawet słowa uznania od doktora - "noo, przetrwać leczenie takiej ósemki bez znieczulenia to nie lada wyczyn".

Dzięki Ci oddechu, że jesteś.
Że Cię poznałam.
Że mnie wspierasz.
W życiu.
W trudnościach.
Że pomagasz mi przetrwać.

A Ty? Jak radzisz sobie, gdy coś boli albo stresuje? Masz swoją małą metodę, gest, myśl?
Podziel się w komentarzu – może komuś właśnie teraz ułatwisz życie.

Ja proponuję uczyć się oddechu.

Dziś robię nic.Poza leżeniem na balkonie.Z książką.Piję kawę.Jem arbuza. Stwierdzam, że arbuz to jeden z lepszych owocow...
22/06/2025

Dziś robię nic.
Poza leżeniem na balkonie.
Z książką.
Piję kawę.
Jem arbuza.
Stwierdzam, że arbuz to jeden z lepszych owocow jakie jadłam.
Patrzę w niebo.

I nie mam poczucia zmarnowanego czasu.

W niedzielę świat zwalnia.
Ale chyba tylko z pozoru.

Bo w głowie często siedzi:
„Zrób coś produktywnego.”
„Nie zmarnuj dnia.”
„Wykorzystaj czas lepiej.”

Tylko że człowiek to nie aplikacja.
Nie musisz działać 24/7.

🧠 Badania dr Sabriny Romanoff, psycholożki klinicznej z Harvard Medical School, pokazują, że ciągła produktywność aktywizuje układ współczulny, odpowiedzialny za stres i napięcie.
To znaczy: jeśli nie dajesz sobie prawa do bezczynności, twój organizm nie umie się naprawdę zregenerować.

A regeneracja — to też rozwój.
Nie widać go w excelu.
Ale widać, kiedy znowu czujesz siebie.

Niicnierobienie też coś robi.
To właśnie wtedy pojawiają się dobre, fajne, nowe pomysły.
To wtedy emocje znajdują przestrzeń, żeby się ułożyć.

Więc jeśli dziś:
🌿 leżałeś w trawie
🌞 patrzyłaś w słońce
🫖 siedziałeś w ciszy
..to nie był stracony dzień.
To był dzień, który Cię napełnił.
Może bez fajerwerków, jak to czasem bywa, gdy jestesmy aktywni.
Ale za to z ukojeniem.

To powiedz co dziś zrobiłaś tylko dla siebie?
Kiedy ostatnio nic nie robiłeś i czułeś się z tym dobrze?

To jak zaczynasz poranek, wpływa na cały Twój dzień.Wszyscy znamy takie poranki - budzisz się i już jesteś spóźniony. Te...
18/06/2025

To jak zaczynasz poranek, wpływa na cały Twój dzień.

Wszyscy znamy takie poranki - budzisz się i już jesteś spóźniony.
Telefon w ręce.
Powiadomienia.
Głowa pełna rzeczy do zrobienia.

To, co robisz w pierwszych 15–30 minutach po przebudzeniu, ma realny wpływ na Twoje emocje, koncentrację i poziom stresu przez resztę dnia.

Psychologowie z Uniwersytetu Stanford potwierdzają: umysł zaraz po przebudzeniu znajduje się w tzw. stanie fal alfa i tetha – to moment pomiędzy snem a pełnym przebudzeniem, kiedy jesteśmy najbardziej podatni na bodźce, sugestie, emocje.

To właśnie wtedy można najłatwiej zaprogramować swoje samopoczucie. Na lepsze albo gorsze.

Jeśli zaczynasz dzień od natłoku informacji i stresu – ciało reaguje jak na zagrożenie.
Podnosi się poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu.
I często już z tego trybu nie wychodzisz przez cały dzień.

Ale jeśli dasz sobie kilka minut ciszy, oddechu, obecności – ciało to poczuje.
Umysł to zauważy.
I dzień będzie zupełnie inny.

Zamiast więc zaczynać dzień od scrollowania telefonu — może najpierw wsłuchaj się w swój oddech?
Przez chwilę – trzy, pięć minut. Możesz dłużej.
Szklanka ciepłej wody wypita w skupieniu.

Zadaj sobie pytanie: Jak się dziś naprawdę czuję?

Drobne gesty.
Zauważenie siebie.
To potrafi zmienić dzień.

Poranek nie musi być produktywny.
Niech będzie Twój.

Kiedy zaczynasz dzień w zgodzie ze sobą, cały świat coraz częściej staje się bardziej przyjazny.

Co robisz rano dla siebie – zanim dasz coś światu?

To nie był zwykły weekend. To było spotkanie dusz. Zdarzają się takie chwile, które są nie tylko miłe.Są bardzo bardzo p...
11/06/2025

To nie był zwykły weekend.
To było spotkanie dusz.

Zdarzają się takie chwile, które są nie tylko miłe.
Są bardzo bardzo prawdziwe.
Poruszające aż do głębi.
Wzruszające tak bardzo, że zostają w pamięci na długo.

W piątek pojechałam nad morze.
Spotkałam się z cudowną kobietą, Olą

Wspólna praktyka jogi, medytacja, oddech, cisza, kawa, wspolne posiłki, rozmowy, spacer po plaży.

Była przestrzeń.
Obecność.
Bliskość bez słów.
Mam wrażenie, że znamy się od dawna, a to pierwsze nasze prawdziwe spotkanie.
Ola otworzyła przede mną swój dom i swoje serce.
Są takie spotkania, które zmieniają człowieka, choć trwaja tylko chwilę.

W niedzielę integrqcyjne spotkanie ze znajomymi z pracy.

Deszcz. Wiatr. Szarość.
A mimo to — ciepło między ludźmi.
Wspólne gotowanie.
Śmiechy.
Czas spędzony razem.

A potem podróż powrotna przez Sopot.
Czas spędzony przy stole w ulubionej knajpce. Kawa. Ciasto.
Z wdzięcznością. Bez pośpiechu.

I dziś, kiedy to wspominam czuję, jak moje serce mówi: "to jest prawdziwe  życie'.
Nie sukcesy.
Nie checklisty.
Czuję miękkość. Bliskość. Obecność.
To wszystko było prawdziwe.

Spotkania. obecność, prawda.
To coś co mnie wzmacnia i ukazuje piękno życia.

Czasem powrót do siebie zaczyna się od chwili ciszy przy kubku herbaty.Od świadomego ruchu.Od zdania: „widzę Cię”. Czase...
05/06/2025

Czasem powrót do siebie zaczyna się od chwili ciszy przy kubku herbaty.
Od świadomego ruchu.
Od zdania: „widzę Cię”.
Czasem wystarczy mały gest, żeby wrócić do siebie i poczuć spokój.

Zacznij teraz.
Daj sobie kilka chwil.
Na powrót do ciała.
Do serca. Do siebie.

Poniedziałkowy poranek ustawia cały mój dzień.Kiedyś, w poniedziałki odpalałam tryb przetrwania.Budzik – kawa – telefon ...
02/06/2025

Poniedziałkowy poranek ustawia cały mój dzień.

Kiedyś, w poniedziałki odpalałam tryb przetrwania.
Budzik – kawa – telefon – lista zadań – zaciśnięte ciało.
Dziś robię to inaczej.
Zanim wejdę w świat zewnętrzny, zaczynam od wewnętrznego.

Każdy poniedziałkowy poranek zaczynam od praktyki jogi kundalini. Ostatnio praktykuję online z Kasią – , u siebie, w domowym zaciszu.

Co daje mi taki poranek?

🌟 Spokój zamiast chaosu
Od razu po przebudzeniu ciało i głowa chcą „działać”. Praktyka uspokaja system nerwowy, wyrównuje oddech, wycisza nadmiar myśli. Zamiast przebodźcowania odczuwam skupienie.

🌟 Ciało się wybudza.
W jodze kundalini nie chodzi o perfekcyjny ruch. Chodzi o to, by dać sobie przestrzeń na czucie. Dzięki praktyce zaczynam odczuwać , jak wracam „do siebie”.

🌟 Wraca kierunek.
Mantry, oddech, intencja – to wszystko ustawia mnie energetycznie. Przestaję się miotać. Mam jasność, czuję, co jest ważne, wiem, gdzie chcę dziś być – fizycznie, psychicznie i emocjonalnie.

🌟 Robię coś tylko dla siebie.
Bez presji. Bez perfekcji. Bez udowadniania czegokolwiek. To moment, w którym jestem po swojej stronie.

Gdy zaczynam dzień z matą, jestem inną wersją siebie.
Cierpliwszą.
Obecną. Mniej reaktywną. Bardziej autentyczną.
Dlatego to robię. I dlatego będę to robić.

To jest praktyka dla każdego.
Dla zmęczonych, przebodźcowanych, wrażliwych, szukających, zwykłych ludzi.
Takich jak ja.
I i takich jak Ty.

Nie musisz znać się na jodze żeby zacząć,
Nie musisz być rozciągnięta.
Nie musisz umieć „ładnie oddychać”.
Nie musisz być elastyczny, spokojny czy „uduchowiony”.
Wystarczy, że dasz sobie szansę.

A Ty – jak zaczynasz swój dzień?

Adres

Łódź

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Nie tylko o jodze. Przestrzeń rozwoju umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Nie tylko o jodze. Przestrzeń rozwoju:

Udostępnij