
04/06/2025
UMNIEJSZANIE
„Oj tam, tylko żartowałem.”
„Bez przesady, nie bądź taka wrażliwa.”
„Nie umiesz przyjąć żartu?”
Brzmi znajomo?
Zabawne, jak często słowa te padają po tym,
jak właśnie coś w Tobie się zwinęło w kłębek.
Jakby ktoś z pozoru puszystą bawełną dotknął rany.
Z pozoru miękko ale piecze.
Cynizm i sarkazm elegancko przebrane formy emocjonalnej przemocy,
które na pierwszy rzut oka brzmią jak dowcip, a na drugi już jak cios.
Ale nie taki oczywisty, tylko taki… sprytny.
Z uśmiechem.
Z uniesioną brwią.
Z inteligencją.
Z ironią, która rzekomo świadczy o głębokim intelekcie.
A czasem świadczy o głębokiej ranie.
Albo głębokim lęku.
Sarkazm jest jak nóż owinięty w aksamit
W porządku hellingerowskim cynizm i sarkazm
nie są przejawami „inteligentnego humoru”,
lecz często nieświadomą próbą ukrycia bólu.
Czasem swojego.
Czasem cudzego.
Czasem przejętego bólu z systemu rodzinnego.
To język ludzi, którzy zamiast powiedzieć:
„Czuję się niewidzialna.”
„Nie jestem pewna, czy mnie kochasz.”
„Boję się odrzucenia.”
– powiedzą:
„Fajnie, że ZNOWU się spóźniasz. Na zegarek Ci nie stać?”
„O wow, nowa sukienka. Super. Taka... odważna.”
„No pewnie, bo Ty to zawsze masz rację, prawda?”
I potem jeszcze dołożą:
„Żartowałam. Weź wyluzuj.”
A dusza słyszy prawdę
W porządku duszy nie ma czegoś takiego jak „żart bez emocji”.
Nie istnieje „suchy sarkazm”.
Dusza nie zna ironii.
Zna intencję.
Więc nawet jeśli Twój umysł próbuje tłumaczyć:
„On po prostu tak ma.”
„Ona tak się wychowała.”
„To tylko taki styl bycia.”
To ciało wie.
Dusza czuje.
Dziecko wewnętrzne w Tobie się kurczy.
Bert Hellinger, twórca ustawień systemowych, patrzył głębiej.
Cynizm to dla niego często
przejaw odcięcia się od bólu pierwotnej relacji
zazwyczaj z matką.
To mechanizm ochronny.
Zamiast powiedzieć:
„Mamo, było mi źle.”
„Tato, potrzebowałam Cię, kiedy mnie nie było.”
To lepiej (czyli: bezpieczniej) jest żartować.
Z wszystkiego.
Z siebie.
Z Ciebie.
Z życia.
Z duchowości.
Z miłości.
Sarkazm jako zbroja.
Cynizm jako mur.
I niby stoisz obok człowieka,
a jakby go nie było.
Czym cynizm NIE jest?
To nie:
- umiejętność ciętej riposty,
- błyskotliwy komentarz na imprezie,
- zdrowy dystans do siebie.
To raczej:
- brak zdolności do autentycznego wyrażenia potrzeby,
- zamiana wstydu na pogardę,
- przejęta złość, której nikt wcześniej nie wypowiedział.
Bo jeśli dziecko dorastało w domu,
gdzie wszystko było „na dystans”,
gdzie czułość była śmieszna,
a potrzeba bliskości „słabością”,
to potem to dziecko zamienia słabość na cięty język.
I staje się dorosłym, który:
śmieje się z uczuć,
nie mówi „kocham”, tylko „ale się roztyłaś”,
nie mówi „przepraszam”, tylko „Oj, wybacz, księżniczko”.
Jak patrzeć na osobę, która używa cynizmu?
Nie z litością.
Nie z wyższością.
Ale z uważnością.
Bo pod sarkazmem zawsze jest historia.
I prawie zawsze to niewypowiedziana tęsknota.
Za ciepłem.
Za uznaniem.
Za tym, żeby w końcu ktoś zobaczył,
jak bardzo bolało albo nadal boli.
Ale to nie znaczy,
że masz to znosić.
Bo każde ciało,
każda dusza ma swoje granice.
A duchowość to nie rezygnacja z siebie.
To powrót do siebie.
Jeśli jesteś w relacji z kimś cynicznym...
Zatrzymaj się i zapytaj siebie:
Czy potrafię czuć się bezpiecznie przy tej osobie?
Czy mogę tam być miękka? Ciepła? Autentyczna?
Czy po rozmowie z tą osobą czuję się większa – czy mniejsza?
A jeśli odpowiedź boli
to to jest ważna informacja.
I jeszcze jedno.
Jeśli to Ty używasz cynizmu lub sarkazmu,
nie obwiniaj się.
Nie oceniaj.
Ale też nie zasłaniaj się „takim stylem bycia”.
Zajrzyj głębiej.
Zadaj sobie pytanie:
Kiedy pierwszy raz nauczyłam się, że wyśmianie jest lepsze niż przytulenie?
Kogo tak naprawdę próbuję ugryźć, gdy kąsam najbliższych?
Czy mam jeszcze kontakt ze swoim sercem, czy tylko z językiem?
I jeśli poczujesz gotowość — zacznij to rozplątywać.
To mały temat relacyjny, ale ogromny w skutkach.
Bo wystarczy kilka „żarcików”, by ktoś przestał mówić, co czuje.
By zamknął się w sobie.
By ciało zaczęło mówić za niego przez napięcie, migrenę, tiki, chroniczny stres, jąkanie się itd
To nie żart.
To wołanie.
Kiedy coś nazwiesz – nie musi już Cię ranić.
A miłość,
ta prawdziwa,
żywa,
nie potrzebuje ironii.
Wystarczy jej prawda.
„Za każdym sarkazmem stoi ból, który nie dostał języka.”
Niech ten post będzie krokiem do jego odzyskania.
Jestem kobietą - Magdalena Dembowska