Natalia Kaźmierczak - psychoterapeutka, terapeuta uzależnień

Natalia Kaźmierczak - psychoterapeutka, terapeuta uzależnień Pomagam innym uczynić ich życie bardziej komfortowe. Twórca Manufaktury Emocji.

Często bez wahania umawiamy się do lekarza, gdy coś nas boli A terapia?Tu pojawia się wstyd i obawa, zwłaszcza dla osób ...
24/09/2025

Często bez wahania umawiamy się do lekarza, gdy coś nas boli

A terapia?

Tu pojawia się wstyd i obawa, zwłaszcza dla osób DDA/DDD. Ta karuzela pokazuje, że dbanie o zdrowie psychiczne jest równie ważne i naturalne jak troska o zdrowie fizyczne.

Zapraszam do refleksji i odwagi w sięganiu po pomoc.

Niewypowiedziane emocje mają swój ciężar. Zatrzymują się w ciele: gardle, żołądku, sercu. To czego nie odważymy się wyra...
23/09/2025

Niewypowiedziane emocje mają swój ciężar. Zatrzymują się w ciele: gardle, żołądku, sercu. To czego nie odważymy się wyrazić, często przypomina o sobie napięciem, uściskiem, bólem. Ciało nie zapomina.

W gabinecie często widzę, jak ogromną ulgę przynosi powiedzenie tego, co dotychczas było zamknięte w środku. Czasem potrzeba tylko jednego zdania, by poczuć, że powietrze wraca.

Co Ty masz dziś w sobie, czego nie chcesz lub nie umiesz wypowiedzieć?

Podziel się w komentarzu albo po prostu daj sobie chwilę na zauważenie tych słów. Jeśli czujesz, że potrzebujesz przestrzeni, by je bezpiecznie wypuścić - pisz śmiało.

Dziś chcę Ci opowiedzieć o sztuce siadania na ławce.W rozmowach z moimi pacjentami często słyszę: „Nie mogę teraz odpoc...
15/08/2025

Dziś chcę Ci opowiedzieć o sztuce siadania na ławce.

W rozmowach z moimi pacjentami często słyszę: „Nie mogę teraz odpocząć, mam za dużo na głowie.” „Jak przestanę działać, to wszystko się zawali.” „Nie mam prawa się zatrzymać.”

I widzę, jak bardzo jesteśmy przyzwyczajeni, żeby brać na swoje barki wszystko: obowiązki, troski, oczekiwania, odpowiedzialność — czasem nawet za innych. Jak dążymy do tego, by było „idealnie” i jak trudno nam przyjąć, że wystarczająco dobrze też jest dobre.

Zauważyłam, że wielu z nas w ogóle nie potrafi wyobrazić sobie takiej sceny:
Siedzę na ławce. Nie przewijam telefonu. Nie planuję kolejnych zadań w głowie. Nie próbuję być produktywny. Po prostu... jestem.

Brzmi prosto? A jednak dla wielu to myśl tak obca, że wręcz niewygodna.

A przecież w terapii często to właśnie odpuszczenie, zrobienie pauzy, zatrzymanie się, jest pierwszym krokiem, który pozwala zobaczyć, dokąd naprawdę chcemy iść.
Bo kiedy schodzimy z bieżni, nagle słychać siebie. A kiedy słychać siebie, łatwiej wybrać, co dalej.

Jestem ciekawa: czy potrafisz usiąść na ławce i po prostu pobyć, bez poczucia winy? Czy potrafisz jak te panie na zdjęciu zatrzymać się i wpatrywać w pływające statki?

Uśmiech, którego się wstydziłam. Historia o dorastaniu, złości i zrozumieniu.Jako dziecko miałam bardzo krzywe zęby. Każ...
24/07/2025

Uśmiech, którego się wstydziłam. Historia o dorastaniu, złości i zrozumieniu.

Jako dziecko miałam bardzo krzywe zęby. Każdy rósł w inną stronę, jakby każdy miał swój własny plan. Wstydziłam się ich tak bardzo, że przestałam się uśmiechać. Zakrywałam usta dłonią, śmiałam się półgębkiem albo wcale. Mama podjęła leczenie, pamiętam wizyty, początki, ruchomy aparat. Ale potem… to się urwało.
Nie wiem dlaczego. Przez lata miałam o to do niej żal.
Dlaczego nie dokończyła? Przecież było tak blisko...

Dopiero mając 29 lat, kiedy sama zdecydowałam się założyć aparat, zapytałam ją wprost: „Dlaczego wtedy przestałaś działać?” Jej odpowiedź była krótka: „Nie chciałam, żebyś cierpiała.”

I wtedy coś we mnie się poruszyło. Bo ja cierpiałam tylko inaczej, niż ona się tego bała. Cierpiałam przez wstyd, milczenie, unikanie spojrzeń i zdjęć. A jednocześnie… po raz pierwszy zobaczyłam to inaczej. Zobaczyłam ją mamę. Nie jako tę, która nie zrobiła wystarczająco, ale jako kogoś, kto próbował. Na swój sposób. I w którymś momencie nie uniósł tego wszystkiego.

Nosiłam aparat przez 2,5 roku. Znowu zakrywałam usta dłonią. Tym razem nie przez krzywe zęby, ale przez metalowy uśmiech. W końcu mogłam się uśmiechnąć naprawdę. Przez kilka lat.

Aż znów coś się popsuło. Pękła mi retencja. Kolejny raz aparat na 9 miesięcy. I kolejna okazja do refleksji.

Dziś wiem jedno: to, że mama wtedy nie doprowadziła leczenia do końca, nie znaczy, że muszę całe życie nosić w sobie złość. Dziś jestem dorosła. Mam wpływ. Mam wybór. Mogę zatroszczyć się o siebie.

To, co kiedyś było rozczarowaniem, dziś jest przypomnieniem:
💬 że moi rodzice działali najlepiej, jak umieli
💬 że moje emocje były i są ważne
💬 że teraz to ja jestem odpowiedzialna za swój uśmiech – dosłownie i metaforycznie

Bo dorosłość to nie tylko niezależność. To też gotowość do spojrzenia wstecz z większą łagodnością.

A Ty? Czy nosisz w sobie jakąś dziecięcą historię, która dziś może wybrzmieć inaczej? Może masz ochotę podzielić się nią w komentarzu.

20/07/2025

„Zostajemy razem dla dzieci” – to zdanie pada często, gdy ludzie czują, że relacja się wyczerpała, ale nadal dzielą życie rodzicielskie. Towarzyszy temu strach, jak rozstanie wpłynie na dzieci, czy ich świat się nie zawali, czy nie będą cierpieć. Nadal mówi się, że „pełna rodzina” jest najlepsza i najważniejsza.

🧑‍🧑‍🧒 Co mówią badania psychologiczne? Nie samo rozstanie jest dla dziecka trudne czy traumatyzujące – tylko sposób, w jaki to rozstanie przebiega. Co więcej, dzieci wychowujące się w domu, gdzie panuje chroniczne napięcie – zimna obojętność, pasywna agresja, lub ciche wojny – często doświadczają więcej lęku i objawów psychosomatycznych niż dzieci, których rodzice rozstali się z szacunkiem i odpowiedzialnością.

🚸 Jeśli decyzja o pozostaniu razem opiera się wyłącznie na lęku o dzieci – to warto zadać sobie pytanie: jakie wzorce teraz dajemy? Czy to relacja, która daje im obraz zdrowej, wspierającej bliskości? Czy raczej model cichego wycofania, unikania, wzajemnej obojętności lub pasywnej walki?

💔 Rozstanie może być trudne, ale nie musi być niszczące. Może być lekcją – o tym, że bliskość to nie tylko wspólne nazwisko, ale jakość kontaktu. A miłość dorosłych się zmienia, ale odpowiedzialność za dzieci pozostaje. Czasem najlepszym, co można im pokazać, jest dojrzałe odejście, które nie przekreśla relacji, ale zmienia jej formę.

To zdanie często otwiera czy i serce. Zamiast surowej oceny, wnosi zrozumienie. Zamiast wstydu, łagodność wobec siebie.W...
18/07/2025

To zdanie często otwiera czy i serce. Zamiast surowej oceny, wnosi zrozumienie. Zamiast wstydu, łagodność wobec siebie.

W pracy terapeutycznej widzę, jak wiele osób przez lata nosiło w sobie przekonania, że są „problematyczne”, „za bardzo” lub „niewystarczające”. A tak naprawdę ich reakcje były odpowiedzią na doświadczenie, które przekraczały dziecięcą odporność.

Zatrzymaj się dziś na chwilę przy tej myśli. Może warto spojrzeć na siebie z nowej perspektywy. Tej bardziej czułej, bardziej prawdziwej.

Nie jestem zmęczona terapią. Jestem czasem zmęczona tym, że zapominam, że mam swoje granice.Jestem psychoterapeutką. Koc...
17/07/2025

Nie jestem zmęczona terapią. Jestem czasem zmęczona tym, że zapominam, że mam swoje granice.

Jestem psychoterapeutką. Kocham swoją pracę.
Ale w ostatnim czasie zadałam sobie ważne pytanie:
„Ile pacjentów to jeszcze moja pojemność, a nie przekraczanie siebie?”

Bo nie chodzi tylko o liczbę spotkań.
Chodzi o to, czy po pracy mam jeszcze dostęp do siebie.
Czy moje zasoby starczają też dla mnie.
Czasem mam 14 sesji tygodniowo i czuję się spokojnie. Czasem 10 – i jestem wyczerpana. Wszystko zależy od tego, co niosą pacjenci, co niesie moje życie, co niesie świat. To się zmienia. I to normalne.

Dziś wiem, że: moje pojemność to nie liczba w kalendarzu, tylko jakość obecności, z jaką przychodzę do ludzi.
Oraz to, czy mogę potem wrócić do siebie, nie do zgliszczy.

Piszę to, bo wiem, że wielu z nas (w pomocowych zawodach) myśli:„Jeszcze jedna osoba. Jeszcze jedno miejsce się znajdzie.” Ale czasem nie chodzi o miejsce.
Tylko o to, czy Ty też się tam jeszcze mieścisz.

Też jesteś w zawodzie pomocowym? A może w relacji, w której czujesz, że jesteś „dla wszystkich”?
Daj znać, co pomaga Ci trzymać kontakt ze swoją pojemnością.

„Nie trzeba mieć ‘ciężkiego dzieciństwa’, żeby dźwigać jego skutki.”Wiele osób dorosłych nie zdaje sobie sprawy, że nosi...
14/07/2025

„Nie trzeba mieć ‘ciężkiego dzieciństwa’, żeby dźwigać jego skutki.”
Wiele osób dorosłych nie zdaje sobie sprawy, że nosi w sobie ślady dzieciństwa, w którym zabrakło emocjonalnego bezpieczeństwa, przewidywalności czy miejsca na bycie po prostu dzieckiem.

Nie każdy, kto identyfikuje się jako DDA/DDD (Dorosłe Dziecko Alkoholika lub Dorosłe Dziecko z Rodziny Dysfunkcyjnej), dorastał w domu z uzależnieniem. Czasem to był po prostu dom, w którym emocje były ignorowane, dziecięce potrzeby bagatelizowane, a dorosłość przyszła zbyt wcześnie.

Oto 10 rzeczy, które mogą świadczyć, że jesteś DDA/DDD i nawet o tym nie wiesz:

1️⃣ Masz trudność z nazwaniem tego, co czujesz.
Zamiast emocji, czujesz napięcie. Albo pojawia się złość, którą tłumisz, zanim zdążysz ją w ogóle rozpoznać.

2️⃣ Czujesz, że musisz mieć wszystko pod kontrolą.
Lęk pojawia się wtedy, gdy coś wymyka się spod Twojego wpływu. Trudno Ci odpuścić, zaufać, odpocząć.

3️⃣ Masz trudności z zaufaniem ludziom.
Zbyt długo polegałaś/polegałeś tylko na sobie. Bliskość bywa trudna, wymaga odsłonięcia, a to budzi lęk.

4️⃣ Czujesz się odpowiedzialna/y za emocje innych.
W dzieciństwie byłaś/byłeś „zbyt dorosły”. Dziś nadal czujesz się w obowiązku „ratować”, uspokajać, dźwigać.

5️⃣ Nie potrafisz odpoczywać bez poczucia winy.
Cisza bywa trudniejsza niż działanie. Trudno Ci pozwolić sobie po prostu być, bez celu, bez produktywności.

6️⃣ W relacjach często czujesz się „nie dość dobra/y”.
Nosisz w sobie wewnętrznego krytyka. To głos znany z dzieciństwa. Teraz brzmi w Twojej głowie, jako Twój własny.

7️⃣ Przyciągasz osoby, które Cię ranią i trudno Ci odejść.
Bo znajome schematy potrafią być silniejsze niż zdrowy rozsądek. Nawet jeśli są bolesne, są „jakieś” znane.

8️⃣ Bardziej skupiasz się na innych niż na sobie.
Empatia? Tak. Ale czasem też: rozpuszczanie siebie w cudzych potrzebach, aż znikasz z własnego życia.

9️⃣ Masz trudność z proszeniem o pomoc.
Dawanie przychodzi łatwo. Przyjmowanie budzi dyskomfort, jakbyś była/był „za dużo”.

🔟 W głębi czujesz wstyd. Choć nie wiesz, skąd się bierze.
To nie Twój wstyd. Ale został w Tobie. Z czasów, kiedy nie rozumiałaś/eś, że to, co się działo. Nie było Twoją winą.

To nie diagnoza. To zaproszenie do przyjrzenia się sobie z czułością i zrozumieniem.

Jeśli odnajdujesz się w tych słowach. Wiedz, że nie jesteś sam/a.
To może być początek ważnej rozmowy. Najpierw ze sobą. Potem, jeśli zechcesz z terapeutą.

Z którym z tych punktów najbardziej się utożsamiasz?
Zostaw komentarz albo zapisz ten post.

11/07/2025

Sygnałem zmęczenia jest niezdolność do przeżywania radości. Nagle znika przyjemność płynąca z pracy i z wysiłku, znika też przyjemność z odpoczywania.
Mówi się często, że w dorosłym życiu traktujemy siebie tak, jak byliśmy traktowani w dzieciństwie. Jeśli słyszeliśmy wtedy, że odpoczynek jest nagrodą i zależy od wykazania się, to jako ludzie dorośli prawdopodobnie potraktujemy siebie podobnie. To ma niewiele wspólnego z dbaniem o siebie i wsłuchiwaniem się w swoje potrzeby. Każdy z nas funkcjonuje zasadniczo w cyklu: wysiłek – mobilizacja – zmęczenie – odpoczynek – regeneracja i ponowny wysiłek. O zdrowym funkcjonowaniu świadczy uczucie przyjemności płynące z podejmowanego wysiłku przy jednoczesnej świadomości potrzeby odpoczynku. Jednak nie w nagrodę czy za osiągnięcie czegoś, ale dlatego że jest to naturalny sposób bycia. Nie da się tego schematu skrócić do nieustannego wysiłku i niejasnej perspektywy odpoczynku – kiedyś, w przyszłości i w dodatku tylko na chwilę, bo trzeba się będzie przecież spieszyć, by wykonać kolejne zadanie. Wówczas odpoczynek przybiera karykaturalną formę inwestycji, która ma podtrzymać naszą zdolność do wysiłku i wydajności.

Rafał Bornus
fot Unsplash

Słucham właśnie podcastu .kozak.ak75 i padły tam słowa, które we mnie zostały: Ludzie nas nie ranią, oni dotykają naszyc...
11/07/2025

Słucham właśnie podcastu .kozak.ak75 i padły tam słowa, które we mnie zostały: Ludzie nas nie ranią, oni dotykają naszych ran.”

Dały mi one do myślenia, że jeśli poczujemy ból w relacji to nie jest o nich. To o tym, co w nas. I co nadal boli.

I mam taką myśl, że praca nad soba to nie „odporność na ludzi.” To nauka opiekowania się swoimi ranami, zanim znów ktoś je poruszy.

Z czułością. Z uważnością. Z odwagą.

Adres

Drewnowska 77C/8
Łódź
91-008

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Natalia Kaźmierczak - psychoterapeutka, terapeuta uzależnień umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Natalia Kaźmierczak - psychoterapeutka, terapeuta uzależnień:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria