Bliżej Siebie Adriana Cylwik

Bliżej Siebie Adriana Cylwik Psychoterapia indywidualna i par. Psychoterapia ericksonowska. Analiza bioenergetyczna A. Lowena

03/07/2025

Berenika Steinberg: Co takiego dzieje się na ekranach, że tak trudno się od nich oderwać?
Magdalena Bigaj, edukatorka higieny cyfrowej: Funkcjonuje wiele błędnych opinii na temat tego, w jaki sposób nowe technologie na nas wpływają. Jedna z nich brzmi, że są jak młotek albo nóż – są neutralne i od nas zależy, jak ich użyjemy. To nieprawda. Oczywiście, kod programistyczny jest neutralny. I możesz go wykorzystać w dobrym celu, np. w diagnostyce nowotworów, albo w złym, np. do tworzenia pornograficznych deep fake’ów.
Oczywiście, te firmy muszą zarobić i to jest okej. Ale już sposoby pozyskiwania naszej uwagi nie są w porządku – są manipulacyjne. Początkowo o ciemnych wzorcach projektowania – tzw. dark patterns – mówiło się tylko w kontekście wprowadzania użytkownika w błąd. Dziś określa się tak sposoby projektowania, które celowo sprawiają, że tracimy kontrolę nad uwagą.

DS: Na przykład?
MB: Kiedy ktoś do nas pisze w komunikatorze, widzimy trzy pływające kropeczki. Zostało to wprowadzone po to, żebyśmy przypadkiem nie odłożyli telefonu i nie zajęli się czymś innym. Albo infinite scroll – możesz przewijać stronę w nieskończoność, a się nie przeładuje, lecz skłania cię np. do zachowania zwanego doomscrolling – kompulsywnego poszukiwania niepokojących, negatywnych informacji. Na TikToku zostało to doprowadzone do perfekcji, nie trzeba już nawet ruszać palcem, feed sam będzie proponował kolejne filmiki. Jedno z badań wykazało, że już 37 minut na TikToku zaczyna powodować symptomy charakterystyczne dla uzależnienia: nie chcesz odłożyć telefonu, czekasz na kolejną nagrodę.
Sean Parker – były prezes rady nadzorczej Facebooka, twórca „kciuka” – powiedział: „Wykorzystaliśmy słaby punkt ludzkiej psychiki. Dajemy ci działeczkę dopaminy”.
Nieżyjący już prof. Clifford Nass z Uniwersytetu Stanforda, który badał wpływ nowych technologii na ludzi, powiedział: „Jeżeli w każdej wolnej chwili, w windzie, na spacerze, w kolejce w sklepie sięgasz po telefon – to znaczy, że twój mózg został już wytresowany do dekoncentracji”.
Mało tego, kiedy piszemy ręcznie, siłą rzeczy dokonujemy syntezy, uczymy się. A zbyt długie przebywanie w internecie powoduje, że mózg ma za mało czasu na klasyfikację treści i tym samym zatraca umiejętność syntezy, czyli wyciągania tego, co najważniejsze, a co za tym idzie, trafnego podejmowania decyzji. Zachęcam, żeby myśleć o swoim mózgu jak o mięśniu, który umie to, co pozwalamy mu powtarzać.

DS: A w jaki sposób fakt, że stale jesteśmy zajęci swoimi telefonami, może wpływać na nasze zdrowie społeczne?
MB: Jedno z ostatnich badań pokazuje, że dzieci zaczynają później mówić. Autorzy postawili hipotezę, że wynika to nie tylko z coraz wcześniejszej ekspozycji na ekrany, ale też z faktu, że po prostu przy dzieciach się dzisiaj mniej mówi. Przecież my żyjemy w cichych rodzinach!
Wyobraźmy sobie raczkujące dziecko. Mama z tatą nie rozmawiają, bo każde siedzi w swoim telefonie. Starsze rodzeństwo się nie kłóci, bo jedno gra, a drugie siedzi na TikToku. W tym domu nie ma odgłosów życia codziennego, a dziecko przecież uczy się mowy poprzez słuchanie i obserwowanie mówiącego.
Korzystanie z urządzeń cyfrowych wpływa na nasze relacje. Zamykamy się w łazienkach na sesje z telefonem, leżymy w łóżkach z telefonem – każdy ze swoim. Atrakcyjność treści cyfrowych może powodować, że życie poza ekranem wydaje się mniej atrakcyjne. Że rozmowa z drugim człowiekiem nie jest tak ciekawa, jak przeglądanie memów.

ABC higieny cyfrowej
Kontroluj swój czas ekranowy i zwracaj uwagę, czy nie zabiera ci przestrzeni na inne czynności.
W domu, razem z resztą domowników, odkładaj telefon w jedno wspólne miejsce, nie noś go cały czas przy sobie.
Wyłączaj wszystkie zbędne powiadomienia dźwiękowe, zostawiając tylko sygnał rozmowy przychodzącej i SMS.
W czasie czynności wymagającej skupienia odkładaj telefon poza zasięgiem wzroku.
Podczas posiłków nie używaj urządzeń ekranowych.
Kiedy rozmawiasz z innymi, nie patrz równocześnie w telefon.
Po godzinie 22 nie używaj urządzeń ekranowych, a na czas snu telefon pozostaw poza sypialnią.
Dbaj o spontaniczną aktywność fizyczną każdego dnia.
Rozwijaj swoje zainteresowania w trybie offline.
Zwracaj uwagę na treści, które obserwujesz, i uważnie dobieraj je pod kątem tego, jak na ciebie wpływają.
Opracowano na podstawie materiału fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa

fragment rozmowy - z Tygodnika Powszechnego
fot Niklas Haman

Warto przeczytać
03/07/2025

Warto przeczytać

[Z tego wpisu dowiesz się, jak infekcje w ciąży, ma*****na w okresie dojrzewania i geny mogą współdziałać w zwiększaniu ryzyka schizofrenii – oraz dlaczego układ odpornościowy i kannabinoidowy mają tu kluczowe znaczenie]

🧠 Schizofrenia nie ma jednej, prostej przyczyny. To rezultat złożonych interakcji między podatnością genetyczną, wczesnymi nieprawidłowościami w rozwoju układu nerwowego a późniejszymi czynnikami środowiskowymi. W ostatnich latach coraz więcej badań sugeruje, że szczególne znaczenie ma tzw. podwójne uderzenie — sytuacja, w której pierwszy czynnik ryzyka działa na bardzo wczesnym etapie życia (np. w życiu płodowym), a drugi pojawia się dopiero później, np. w okresie dojrzewania, uruchamiając rozwój objawów [1][2].

🌡 Uderzenie pierwsze: infekcja w czasie ciąży.

Jeśli kobieta w ciąży przechodzi infekcję wirusową lub bakteryjną, jej organizm reaguje stanem zapalnym – aktywując wrodzony układ odpornościowy, który pełni funkcję pierwszej linii obrony przed zagrożeniem. Gdy taka odpowiedź zapalna pojawia się w kluczowym momencie rozwoju płodu, może wpływać na kształtowanie się układu nerwowego. Zjawisko to określa się mianem aktywacji odpornościowej matki (ang. maternal immune activation, MIA).

Układ odpornościowy, choć zwykle chroni organizm, w okresie prenatalnym może pośrednio zaburzać dojrzewanie komórek nerwowych, rozwój połączeń synaptycznych czy funkcje glejowe – szczególnie gdy pojawia się nadmierna produkcja cytokin (czyli cząsteczek sygnalizacyjnych stanu zapalnego). Badania na zwierzętach wykazały, że potomstwo narażone na MIA prezentuje później deficyty w zakresie zachowań społecznych, koncentracji uwagi i pamięci roboczej – funkcji, które u ludzi często są zaburzone w przebiegu schizofrenii [1].

🌿 Uderzenie drugie: ma*****na w okresie dojrzewania.

W drugim etapie ryzyko może zostać nasilone przez czynniki środowiskowe – takie jak regularne używanie marihuany w okresie dojrzewania. Substancja psychoaktywna THC oddziałuje na tzw. układ endokannabinoidowy – złożoną sieć receptorów, cząsteczek sygnałowych i enzymów, która reguluje wiele procesów fizjologicznych, w tym rozwój układu nerwowego, plastyczność synaptyczną, nastrój, apetyt, pamięć, a także reakcje immunologiczne. Jest on szczególnie aktywny w dojrzewającym mózgu.

Zgodnie z hipotezą podwójnego uderzenia, wcześniejsze zaburzenia rozwojowe (np. wywołane stanem zapalnym w okresie prenatalnym) mogą sprawić, że dojrzewający układ nerwowy staje się bardziej wrażliwy na kolejne zakłócenia – takie jak ekspozycja na THC. Jednak wyniki badań przedklinicznych są zaskakująco niejednoznaczne: w niektórych eksperymentach THC nasilało obserwowane u zwierząt deficyty behawioralne związane z wcześniejszą MIA, w innych – łagodziło ich nasilenie lub nie miało wpływu [1].

🧬 Geny: modyfikator całej historii.

Nie każda osoba, która była narażona na infekcję w życiu płodowym albo paliła marihuanę w młodości, rozwinie schizofrenię. Wiele zależy od indywidualnej podatności genetycznej. Klasyczna wersja hipotezy dwóch uderzeń, zaproponowana jeszcze w latach 90., zakładała właśnie taką sekwencję: najpierw uwarunkowana genetycznie podatność, a potem czynnik środowiskowy uruchamiający proces chorobowy [2].

Wiemy dziś, że nie chodzi o działanie pojedynczego genu, lecz o skumulowany wpływ wielu wariantów genetycznych – tzw. ryzyko poligeniczne (polygenic risk). Na podstawie danych całogenomowych można dla każdej osoby obliczyć tzw. wskaźnik ryzyka poligenicznego (PRS), który odzwierciedla, jak wiele wariantów sprzyjających danemu zaburzeniu dana osoba posiada. Im wyższy PRS, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia objawów – zwłaszcza jeśli pojawią się też niekorzystne czynniki środowiskowe.

🧪 Geny działają w różnym czasie.

W jednym z najciekawszych ostatnio opublikowanych badań, Dennis van der Meer i współpracownicy przeanalizowali 345 genów powiązanych ze schizofrenią i sprawdzili, w jakim okresie życia mózgu są one aktywne. Okazało się, że można je podzielić na dwie grupy: jedne są szczególnie aktywne w okresie prenatalnym i związane z cyklem komórkowym, drugie – aktywują się po urodzeniu i są powiązane z układem odpornościowym i sygnalizacją synaptyczną [3].

Co ważne, osoby z wysokim PRS dla obu grup genów – czyli tych aktywnych na wczesnym etapie rozwoju i tych działających później – miały najwyższe ryzyko rozpoznania schizofrenii. Wynik ten potwierdzono w niezależnej próbie ponad 3000 osób. To silne potwierdzenie, że schizofrenia może wynikać z interakcji między różnymi biologicznymi ścieżkami zaburzeń, działającymi w różnych momentach życia.

🧠 Układ endokannabinoidowy jako kluczowy pośrednik.

Wszystkie te mechanizmy – prenatalna aktywacja układu odpornościowego, ekspozycja na THC, rozwój neuropsychiatrycznych objawów – mają wspólny mianownik: układ endokannabinoidowy. To właśnie on reguluje równowagę pomiędzy neuroprzekaźnictwem pobudzającym i hamującym, odpowiada za przebieg rozwoju neuronów i reakcji zapalnych, a jego działanie może być istotnie zakłócone przez czynniki takie jak MIA lub używanie marihuany. Zakłócenia te mogą wtórnie wpływać na funkcjonowanie układu dopaminergicznego – a to właśnie jego nieprawidłowości są jednym z najlepiej udokumentowanych mechanizmów leżących u podstaw schizofrenii [1].

Podsumowanie:
Schizofrenia to nie „genetyczne przeznaczenie”, ale wynik złożonych i dynamicznych interakcji pomiędzy dziedziczoną podatnością, czasem działania konkretnych genów, wczesnymi zakłóceniami rozwoju oraz późniejszymi czynnikami środowiskowymi – w tym używaniem substancji psychoaktywnych. Zrozumienie, jak te procesy się na siebie nakładają, daje nadzieję na trafniejsze przewidywanie ryzyka i skuteczniejsze działania profilaktyczne.

*****na

PS1. Spis cytowanych publikacji znajduje się w komentarzu pod tekstem

02/07/2025

Gdy mówimy o autodiagnozie i samoleczeniu, wykluczamy istotny aspekt procesu terapeutycznego: relację z drugim człowiekiem. Zarówno diagnoza, jak i terapia w normalnych warunkach odbywają się w kontakcie z inną osobą. I nie chodzi tu o zapotrzebowanie na terapeutów, a o to, że bezpieczne, stabilne relacje stanowią najistotniejszy czynnik leczący. Nie musi być to zresztą wcale relacja ze specjalistą w gabinecie – podobnie terapeutyczne oddziaływanie mają po prostu przywiązania do bliskich nam osób, jeśli te więzi są trwałe i zdrowe.

📖 Maciej Papierski, Magazyn Kontakt, nr 55, Zima 2024, "Człowieku, zdiagnozuj się sam! O pułapkach autodiagnozy"
📸 Sandra Seitamaa

29/05/2025

Małgorzata Lachowicz-Jachim: Jaki procent społeczeństwa ma zaburzenia osobowości z cechami anankastyczności*?
Monika Hejna: To dość często występujące zaburzenie osobowości, dotyczy 5 proc. populacji i częściej wykrywane jest u mężczyzn. Nie są to jednak dokładne dane, bo wiele osób może być niezdiagnozowanych.
Anankastyczność jest charakterystyczna dla współczesnej kultury zachodniej i częściej występuje w rodzinach, które kładą nacisk na rozwój przekraczający możliwości dziecka. Osoby, u których występuje to zaburzenie, zazwyczaj dowiadują się o przyczynie swoich problemów przez przypadek – przy okazji wizyty u specjalisty, do którego przychodzą leczyć stany lękowe lub depresyjne.
Ale przecież perfekcjonizm czy sumienność to zalety pożądane w naszym społeczeństwie. Na czym więc polega problem?
Chodzi o słowo „zbyt". O zauważenie momentu, w którym dane zachowanie jest przesadą, o umiejętność wyznaczenia granicy. Osoba, która jest dokładna, będzie czerpać satysfakcję z wykonywania danej czynności lub będzie zadowolona z efektu. Natomiast anankastyczność sprawia, że osoba nie będzie czuła spełnienia, że zrobiła coś dobrze. Ciągle będzie jej mało, niewystarczająco. Będzie przesuwała granice lub dążyła do perfekcji, zatracając cel zadania, które miała wykonać. Tak samo w przypadku delegowania zadań. Osoba, która lubi kontrolę, dzięki racjonalnym argumentom będzie w stanie zobaczyć, że inne rozwiązanie też jest OK. Natomiast osoba z zaburzeniem anankastycznym będzie na siłę obstawała przy swoim.
(*Termin anankastyczność pochodzi od greckiego „anankastikós", co oznacza „zmuszający")
Wywiad Małgorzaty Lachowicz – Jachim z psycholożką i psychoterapeutką Moniką Hejną pt. „Perfekcja, kontrola, pracoholizm. Anankastyczność rozwija się przez całe życie” ukazał się w tygodniku „Wysokie Obcasy” w sierpniu 2023 r.

fot Jack Anstey

O grupach…
21/05/2025

O grupach…

- Co takiego dzieje się w grupie?
Jerzy Dmuchowski: Uczestnicy zdają sobie sprawę, jak ważni są inni ludzie i relacje. Zatrzymują się, otrzeźwiają: że to jest jednak w życiu bardzo ważne. W grupie można być z drugą osobą czy z innymi ludźmi niesłychanie blisko, intymnie. Dla niektórych to bliskość, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyli. Efektem może być odzyskiwanie poczucia sprawczości. Wiem, czego potrzebuję i jednocześnie czuję, że jestem autorem swojego życia, podejmuję decyzje, co dalej z nim zrobić.

- A czego najbardziej się boimy?
JD: W grupie? Tego, że ktoś nas oceni, że ta ocena będzie krytyczna, że nie zostaniemy zaakceptowani, przyjęci. Człowiek przez większość swoich dziejów żył w małych grupach zbieraczo-łowieckich i odrzucenie przez społeczność było jednoznaczne ze śmiercią. Tak samo jest z małym dzieckiem. Jeżeli nie będzie kochane przez opiekunów, doświadcza pierwotnego zagrożenia. Przynależność i akceptacja to podstawowe ludzkie potrzeby, lęk z tym związany może być bardzo duży. A jednocześnie może pojawiać się lęk, że ja się w tej grupie roztopię, utracę odrębność, autonomię. Że zginie gdzieś moje ja. A może pojawić się lęk związany z autorytetem – że będzie się ocenionym lub ukaranym przez autorytet w grupie.

- Autorytetem w grupie jest prowadzący.
JD: Tak i zwykle wywołuje ambiwalentne uczucia.

- Czy daje się zauważyć, kiedy w kimś z grupy budzi pan lęk?
JD: Tak. To się ujawnia na poziomie komunikacji – ktoś omija mnie wzrokiem albo stara się siadać jak najdalej ode mnie lub przeciwnie siada zawsze blisko, żeby mieć kontrolę. Daje się to zauważyć, zanim ktoś to wypowie. Bo w końcu mogę otwarcie zapytać, czy ten ktoś ma problem ze mną. Czasem okazuje się, że to nieuświadomione.

- Co pan wtedy robi?
JD: Na przykład mogę odsłaniać swoje myśli i uczucia. Daję się poznać, przestaję być taki enigmatyczny i to zmniejsza niepokój. Pomaga też rozmowa, zapytanie „Jak się czujesz?”. Takie proste, wydawałoby się, pytanie, ale niektórym nikt nigdy go nie zadał.

fragment rozmowy o grupach dla miesięcznika "Newsweek-Psychologia"
fot Priscilla du Preez

Dlaczego samotność bardziej boli, gdy jesteś biedny.Nowe badanie przeprowadzone w 20 krajach Europy wykazało, że osoby z...
21/05/2025

Dlaczego samotność bardziej boli, gdy jesteś biedny.

Nowe badanie przeprowadzone w 20 krajach Europy wykazało, że osoby znajdujące się w najniższym decylu dochodowym znacznie częściej odczuwają samotność niż osoby zamożniejsze – mimo że spędzają tyle samo czasu na kontaktach towarzyskich.

Samotność w tych grupach silnie wiąże się z zespołem objawów obronnych, takich jak ból, zmęczenie i obniżony nastrój – czyli objawów zakorzenionych w ewolucyjnej reakcji organizmu na społeczne odłączenie.

Chociaż samotność zwiększa ryzyko problemów zdrowotnych we wszystkich grupach dochodowych, jej wpływ jest znacznie silniejszy u osób żyjących w ubóstwie.

W rzeczywistości aż 30% samotnych osób z najniższej grupy dochodowej uzyskało wysokie wyniki w zakresie objawów, w porównaniu z zaledwie 2% niesamotnych osób z najbogatszej grupy.

Badanie wykazało również, że silne więzi społeczne najskuteczniej redukowały objawy właśnie u osób o niskich dochodach.

Wyniki te sugerują, że choć zasoby materialne mają znaczenie, to relacje społeczne stanowią szczególnie istotną ochronę przed zdrowotnymi skutkami ubóstwa.

[Źródło: https://neurosciencenews.com/poverty-loneliness-psychology-28998/]

Why Loneliness Hurts More When You’re Poor

A new study across 20 European countries found that people in the lowest income decile are much more likely to feel lonely than wealthier individuals, despite spending just as much time socializing.

Loneliness in these groups is strongly linked to a cluster of defensive symptoms, including pain, fatigue, and low mood, symptoms rooted in the body’s evolutionary response to social disconnection.

While loneliness raises health risks across all income levels, the effect is significantly more pronounced among those living in poverty.

In fact, 30% of lonely individuals in the lowest income group had high symptom scores, compared to just 2% of non-lonely people in the wealthiest group.

The study also found that strong social connections helped reduce symptoms the most for low-income individuals.

These findings suggest that while material resources matter, social relationships are an especially critical buffer against the health effects of poverty.

https://neurosciencenews.com/poverty-loneliness-psychology-28998/

14/05/2025

Tomasz Kwaśniewski: Znajomy, bo przed tą naszą rozmową zapytałem różnych ludzi, jakie gry prowadzą, opowiedział mi, że jego żona nie odkłada szklanek na miejsce, wkłada je tam, gdzie kubki, i odwrotnie. I on już tyle razy jej mówił, że to go denerwuje, ale ona nadal to robi, co utwierdza go w przekonaniu, że ona ma to w nosie. On zresztą też ma poczucie, że to jest duperela, oskarża się więc o małostkowość, co nie zmienia faktu, że czasem się na nią z tego tytułu złości, zwłaszcza rano, gdy otwiera szafkę.

Paweł Jezierski: To nie jest duperela, bo rozumiem, że uprzykrza życie. Ale jest też wyrażeniem złości nie wprost. Warto zacząć od lepszego zrozumienia siebie, czyli: dlaczego mnie to tak złości? Czy zawsze mnie złościło? A jeśli nie, to od kiedy? Szukałbym przyczyny.

Wie pan, mówienie o parach jest o tyle skomplikowane, że tam naprawdę się dużo dzieje. Tak więc to może być wyrazem wielu rzeczy. Na przykład że ona te szklanki wstawia, bo: „A ja cię tyle razy prosiłam, żebyśmy tak często nie jeździli do twojej matki”. Albo: „Żebyśmy jechali na wakacje nie w góry, tylko nad morze. A ty się na to nie godzisz, więc ja nie będę respektowała tych twoich nudnych kubków i szklanek”. I tak, to też jest gra, o władzę albo o uwagę.

TK: Inny kolega mi opowiedział, że jak mówi partnerce, że rozrzuca skarpetki, to wtedy ona: „A ty to w ogóle nie pierzesz, wczoraj musiałam zajmować się dziećmi, a ty sobie poszedłeś z kolegami, wróciłeś po północy”. Robi się wielka kłótnia, kilka dni się do siebie nie odzywają, a skarpetki jak rzucała na podłogę, tak rzuca.

PJ: Może tam zbyt dużo rzeczy się nazbierało, takich właśnie pretensji ukrytych, żali, i ona mu to w taki bierny sposób okazuje.

TK: Może, ale może zwracanie jej uwagi, że coś tam niefajnego robi, generuje silny kontratak. A dramat tego kolegi polega na tym, że on wie, że jak jej powie o tym, co mu przeszkadza, to właśnie tak się stanie. W związku z tym nie opłaca mu się mówić, co jest dla niego ważne, co go denerwuje. A jak jej powiedział o tym schemacie, to wtedy ona: „Ale skądże znowu”, jakby w ogóle nie zdawała sobie z tego sprawy.

PJ: I oczywiście może tak być.

To, jak powiedziałem, może być okazja do wylania wielu potrzeb, która ona ma niezaspokojone. A może ona gra w grę polegającą na tym, że każdą uwagę partnera traktuje nie jako sygnał, że jemu z czymś jest trudno, ale jako atak na siebie. I odpowiada kontratakiem.

TK: A czy pokazywanie wtedy tego schematu: „Zobacz, jak ja mówię tak, to wtedy ty…”

PJ: Ale to jest przecież woda na młyn. Bo nie dość, że ten ktoś mówi jej o skarpetce, to teraz jeszcze, że ona w ogóle zawsze coś źle robi. Leci więc kolejna lawina, otwiera się pole kolejnego konfliktu.

TK: Ale to aż terapii trzeba, żeby szklanki były, gdzie trzeba, a skarpetki nie walały się po podłodze?

PJ: Bez przesady. Terapii trzeba wtedy, gdy te szklanki i skarpetki są wierzchołkiem góry lodowej i doprowadziły do kryzysu. Bo skoro nie udaje się nam we dwoje zrozumieć, o co chodzi, to może trzeba sięgnąć po osobę trzecią, która to, co się dzieje, wydobędzie, nazwie, opisze.

Jak pana kolega pójdzie na terapię, to może się zdarzyć, że odkryje, w co gra, o co tak naprawdę mu chodzi.

Fragment rozmowy Tomasza Kwaśniewskiego z Pawłem Jezierskim, Wysokie Obcasy Extra nr 3 (94)/2020
kadr z filmu "Vicky Cristina Barcelona"

Ciekawostka o połączeniu mózg-jelita.
06/05/2025

Ciekawostka o połączeniu mózg-jelita.

Czy mózg może kontrolować florę jelitową – i co to oznacza dla naszego zdrowia psychicznego? 🧠🦠

💭 Przez lata badacze skupiali się na wpływie jelit na mózg – analizując, jak bakterie jelitowe mogą oddziaływać na nasz nastrój, stres, czy nawet podatność na depresję. Znacznie rzadziej stawiano pytanie odwrotne: czy mózg może aktywnie zmieniać mikrobiotę jelitową? I czy taka zmiana mogłaby mieć znaczenie nie tylko dla metabolizmu, ale i dla zdrowia psychicznego?

📊 W najnowszym badaniu opublikowanym w Nature Metabolism [1], zespół badaczy postanowił przetestować tę hipotezę na modelu myszy. Wykorzystali w tym celu zaawansowaną technikę chemogenetyki (DREADD), która umożliwia precyzyjne włączanie i wyłączanie określonych grup neuronów. Skoncentrowano się na dwóch populacjach neuronów w podwzgórzu: neuronach POMC (pro-opiomelanokortynowych), które obniżają apetyt, oraz neuronach AgRP (agouti-related peptide), które go zwiększają. Obie te grupy odgrywają kluczową rolę w regulacji energetycznej organizmu – to one „czują”, czy jesteśmy głodni, czy syci.

🧬 Gdy badacze aktywowali lub hamowali te neurony, a także centralnie podawali hormony leptynę i grelinę, zaobserwowali gwałtowne zmiany w składzie mikrobioty jelitowej – w niektórych przypadkach już po dwóch godzinach. Co istotne, zmiany te były anatomicznie specyficzne: dotyczyły różnych odcinków jelita w zależności od rodzaju stymulacji.

🔬 Leptyna – hormon sytości produkowany przez tkankę tłuszczową – okazała się szczególnie skuteczna w modulowaniu mikroflory. Jednak u myszy karmionych dietą wysokotłuszczową przez 12 tygodni (czyli otyłych) efekt ten niemal znikał. To klasyczny obraz leptynooporności – stan, w którym organizm produkuje leptynę, ale mózg przestaje na nią reagować. Oznacza to, że u otyłych myszy mózg tracił zdolność kształtowania składu mikrobioty.

🧠 Co to wszystko ma wspólnego ze zdrowiem psychicznym?

Coraz więcej badań wskazuje, że mikrobiota jelitowa nie tylko wspiera trawienie, ale też uczestniczy w produkcji neuroprzekaźników (m.in. serotoniny, GABA, dopaminy) oraz wpływa na oś HPA (podwzgórze–przysadka–nadnercza), kluczową dla reakcji stresowej [2]. Zaburzenia w składzie mikrobioty – tzw. dysbioza – mogą prowadzić do przewlekłych stanów zapalnych, wzrostu kortyzolu i zaburzeń równowagi neurochemicznej, co z kolei może zwiększać podatność na depresję i lęk.

✨ W cytowanym badaniu z Nature Metabolism zauważono, że centralne podanie leptyny prowadziło do zmniejszenia obecności bakteryjnych szlaków odpowiedzialnych za produkcję neuroaktywnych substancji, takich jak GABA, glutaminian, kwas chinolinowy czy witamina K2. Może to sugerować, że mózg – „uspokajając” mikrobiotę – czasowo wycisza jej wpływ na układ nerwowy. Co ciekawe, u otyłych myszy nie zaobserwowano tego efektu, co może mieć znaczenie dla zrozumienia związku między otyłością, depresją i zaburzeniami osi jelito–mózg.

⚠️ Choć badanie to przeprowadzono na myszach, jego wyniki otwierają nową perspektywę: pokazują, że nie tylko jelita „mówią” do mózgu, ale także mózg może „zarządzać” florą jelitową. Jeśli mechanizm ten okaże się podobny u ludzi, może stanowić punkt wyjścia do nowych strategii terapeutycznych, łączących leczenie depresji, zaburzeń lękowych i otyłości. Choć oczywiście do tego jeszcze daleka droga.

📣 A wy jak uważacie: Czy w leczeniu zaburzeń psychicznych powinniśmy brać pod uwagę to, jak działa nasz układ pokarmowy – i jak mózg wpływa na jego mikroświat?



PS1. Photo by CDC on Unsplash. Na zdjęciu jedna z pierwszych kolonizatorek naszych jelit - pałeczka okrężnicy (Escherichia coli)
PS2. Cytowana literatura znajduje się w komentarzu.

01/05/2025

30/04/2025

Rodzic, który unika głębokich rozmów ze swoim dzieckiem, podświadomie obawia się, że usłyszy coś, co sprawi, że poczuje się złym ojcem albo złą matką. Unikając rozmów, opuszcza swoje dziecko i staje się rodzicem nieobecnym. Nastolatki wyczuwają kruchą samoocenę i lęki rodziców i ukrywają przed nimi trudną prawdę na swój temat, żeby ich nie obciążyć. Najlepsze, co rodzic może zrobić dla nastolatka to powiedzieć i pokazać mu: „możesz mówić o wszystkim co chcesz, nie boję się prawdy o tobie, razem damy radę trudnościom”.
Jeśli stosunek rodzica do nastolatka jest przesycony jego własnym lękiem, to znaczy, że rodzic potrzebuje wsparcia, np. terapii własnej i nie powinien wstydzić się sięgnąć po nie.

Katarzyna Szaulińska

27/04/2025

Trauma nie musi być końcem historii. Może stać się początkiem nowego rozdziału – głębszego rozumienia siebie, relacji, ś...
19/04/2025

Trauma nie musi być końcem historii. Może stać się początkiem nowego rozdziału – głębszego rozumienia siebie, relacji, świata.
To, co boli, może zostać przemienione – nie tylko w twórczość, ale w codzienne wybory, obecność, uzdrawiające relacje.
Przekształcanie bólu w życie to droga odwagi, uważności i nadziei.

Adres

Ulica 6 Sierpnia 14, II Piętro
Łódź
90-418

Strona Internetowa

https://www.znanylekarz.pl/z/n4ywQa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Bliżej Siebie Adriana Cylwik umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Bliżej Siebie Adriana Cylwik:

Udostępnij

Kategoria