
19/09/2025
Za mało mówi się o tym, że zmiana nawyków jest związana z dyskomfortem.
Nawet smaczna, dobrze zbilansowana, elastyczna dieta NIE JEST TYM SAMYM do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Zwykłe, spontaniczne odżywianie jest dużo łatwiejsze niż początku zdrow(sz)ego życia.
I realizacja tych głupich postanowień, które na siebie wzięliśmy dla głupiego zdrowia i głupiej kondycji bywa 🤬🤬🤬.
Lecz w tym cały jest ambaras, by Ci się nie odechciało zaraz.
Gdy pojawi się dyskomfort, wiedz, że to NORMALNE.
Nie jesteś dziwna.
Nie musisz próbować się go pozbyć.
Nie trzeba rzucać diety.
Ani wyrzucać sobie, że "wszystkim jakoś idzie, a u Ciebie zawsze, kurde, coś".
Mój dialog wewnętrzny bywa rynsztokowy.
Więc w obliczu dyskomfortu zaczęłam per: STARA!
Jak jest ci najciężej i najbardziej chcesz rzucić cały ten pomysł, tooo… Właśnie to jest moment, który zadecyduje, czy tym razem skończy się inaczej.
Zrobisz krok do przodu (nawet jeśli to będzie oznaczało leżenie obrażona I niezadowolenie na kanapie 😂) czy znowu zamówisz te pieprzone lody sprzedawane w pakiecie z wyrzutami sumienia.
Co oni do nich dosypują? :D
To bywa trudne, bo Twój schemat będzie próbował przekrzyczeć nowy wybór argumentami typu:
„To bez sensu, nie zrobi różnicy ten jeden wieczór/baton/lód/piwo…”.
No niby nie zmieni, skoro przekładamy to od tak dawna. Nie pogorszy istotnie zdrowia, sylwetki, no serio: nic takiego się nie stanie. Ale też nie wydarzy się nic w kierunku zmiany na lepsze.
MEH! Żeby się tak raz na jakiś czas samodyscyplina chciała spontanicznie stworzyć jak ochota na lody.