Planforma- Krystian Romanowski

Planforma- Krystian Romanowski • Nazywam się Krystian Romanowski, jestem dietetykiem, szkoleniowcem.

Trener Trenerów Personalnych 💪
Pomagam zarobić trenerom 10 000 zł
Prowadzenie pod zawody sylwetkowe😊

https://pysznafabryka.catering/ KRYSTIAN
https://sklep.sfd.pl/ planforma10 trenerem personalnym, kulturystą
• Na co dzień pracuje w klubie Blu fitness, gdzie przeprowadzam treningi personalne oraz prowadzę ludzi online motywując i pomagając im, pomimo zaistniałej sytuacji, wytrwać w zdrowych nawykach oraz poprawiać sylwetkę
• Pracuje głównie z osobami, którzy chcieli by wynieść sylwetkę na kolejny
poziom, jednak zawsze mieli problem aby to osiągnąć
• Angażuje się personalnie, uwzględniając indywidualne preferencje każdej
osoby.
• Takie podejście, daje możliwość trwałej zmiany swoich nawyków, co
przełoży się na skutecznie osiągnięcie celu, nie na chwilę, lecz na lata..
• Sam kiedyś zaczynałem ćwiczyć i byłem początkujący z licznymi problemami, jednak po wielu latach nabierania doświadczenia wiem jak na swoich czy cudzych błędach uniknąć ich aby maksymalnie zoptymalizować progres
• Ponieważ jestem na etapie kompletowania swoich podopiecznych mam możliwość podjęcia współpracy z dwoma lub trzema osobami, wiec jeśli czujesz, że mogę pomóc Tobie, lub komuś z Twoich bliskich wyślij do mnie wiadomość prywatną w celu umówienia się na dogodny termin
bezpłatnej konsultacji

Ciało rośnie, nogi zaczynają przypominać, że kiedyś coś dźwigały. 91 kg na liczniku, forma idzie do przodu, a energia po...
17/09/2025

Ciało rośnie, nogi zaczynają przypominać, że kiedyś coś dźwigały. 91 kg na liczniku, forma idzie do przodu, a energia powoli wraca. Startujemy pierwszy etap przygotowań pod Hyrox gdzie na razie bazę buduję na rowerze i siłowni bo biegać jeszcze nie mogę, ale nie zamierzam się obijać.

Jak wygląda moja periodyzacja i dzikiej drużyny ?
Najpierw klasyka: objętość i intensywność siłowa, czyli skupiam się na rozwoju masy mięśniowej i siły maksymalnej, podstawa pod każdą bardziej zaawansowaną pracę.
Dopiero w kolejnym etapie będę zwiększał objętość, wchodził w treningi mieszane, gdzie dojdzie więcej pracy tlenowej i interwałów.
Finalnie, bliżej startu, dorzucę wyższe tempo, treningi pod moc i wytrzymałość siłową czyli taki Hyroxowy klasyk: dużo powtórzeń, krótkie przerwy, trochę zgonu na koniec i praca na wysokim tętnie.

Cały proces będę tu wrzucał więc jak chcesz zobaczyć, jak to wygląda od kuchni, śledź i komentuj.
A jak ktoś pyta, czy masa i Hyrox się nie gryzą, to odpowiadam: wszystko zależy od periodyzacji i dystansu do siebie.

Lecimy dalej. SIła💪

Metamorfoza Lidki od stycznia do terazNie ukrywam, jestem z niej dumny jak trener po wygranym maratonie. Lidia Ligocka u...
14/09/2025

Metamorfoza Lidki od stycznia do teraz

Nie ukrywam, jestem z niej dumny jak trener po wygranym maratonie. Lidia Ligocka udowadnia, że progres to nie kwestia szczęścia, magicznych proszków czy cudownych diet z internetu. Cała historia ruszyła dzięki Akcja Motywacja - Fligiel Ilona Trener Personalny która rozkręciła pierwszy etap tej przemiany. Potem ja przejąłem pałeczkę i od tamtej pory pilnuję, żeby żaden „cheat meal” nie przemknął niezauważony 😉No chyba, że ze mną 🤣

Od stycznia robimy swoje, krok po kroku, z dystansem i humorem. Teraz jesteśmy na etapie lekkiej masy budujemy co trzeba, ale już za chwilę wchodzimy w tryb redukcja. Wycinamy, rzeźbimy, poprawiamy💪😏

Mamy jeszcze kilka innych celów Półmaraton, Hyrox 🙂 więc będzie się działo
I powiem przekornie Lidka to nie tylko podopieczna. Słucha się (czasami nawet bardziej niż niektórzy panowie), potrafi mieć do mnie pokorę, a jak już sobie ponarzeka, to potem i tak zrobi robotę. Czasami wręcz muszę ją zwalniać, bo tyra za mocno. Znam niewielu ludzi, którym trzeba tłumaczyć, że odpoczynek też jest częścią planu 😅

Największy szacun dla Lidki, bo gdyby nie jej codzienna robota i konsekwencja, nie byłoby takiego efektu. Sami zobaczcie na zdjęciach progres mówi sam za siebie. A najlepsze? Wciąż przed nami😊

Ilona, dzięki za solidny start, Lidka wielkie brawa za wytrwałość, a ja? Tylko dbam, żeby tempo nie siadło. Redukcja już za rogiem

Kto wie, może następnym razem wrzucę tutaj Twoją historię?
Chcesz zacząć? Pisz śmiało

Kto powiedział, że trzeba mieć medal, żeby zrobić formę życia?  Piotr  przykład, że się da, nawet jak nie ma zawodów.Zac...
11/09/2025

Kto powiedział, że trzeba mieć medal, żeby zrobić formę życia?

Piotr przykład, że się da, nawet jak nie ma zawodów.

Zaczął ze 100 kg na liczniku ⚖️
Dziś: 90 kg, czyli -10 kg “smalcu” mniej

Ale tu nie chodzi tylko o cyferki.
Piotr pokazał klasę:

Robota dzień w dzień, zero wymówek 💪

Pytał, szukał, chciał wiedzieć więcej 🤓

Pokora większa niż ego niejednego “influ” 🙃

Był plan, był trening, była konsekwencja. Na koniec symulacja peak weeku i wyszło sztos

Teraz idziemy w masę spokojnie, z głową, bez spiny. Za rok… zobaczycie Piotra na scenie. Już teraz motywuje całą ekipę, więc oby więcej takich podopiecznych. 🔥

Piotr robota na 110%. Szacun za progres i charakter. Takich ludzi się nie da nie docenić

Masz ochotę zrobić taki progres, ale nie wiesz, od czego zacząć? Bez stresu, zapytaj, a coś podpowiem

AUTOFAGIA  NIE TAKI CZYSTY BOHATER, JAK GO MALUJĄ Często w dyskusjach o zdrowiu szukamy bohaterów bez skazy. Niestety, a...
06/09/2025

AUTOFAGIA NIE TAKI CZYSTY BOHATER, JAK GO MALUJĄ

Często w dyskusjach o zdrowiu szukamy bohaterów bez skazy. Niestety, autofagia to nie Kapitan Ameryka komórek to raczej taki „komórkowy Batman”: niby walczy o dobro, ale czasem używa bardzo nieoczywistych metod…

➡️ 1. Nie zawsze bohater
• Są badania, które wskazują, że autofagia może odpowiadać za… wznowę nowotworu po leczeniu. ( 1 )
• Blokowanie autofagii okazuje się być jednym z kierunków terapii raka piersi, bo pozwala zmniejszyć ryzyko powrotu choroby.
➡️ 2. Czarny charakter w przebraniu
• O ciemnej stronie autofagii w mediach mało kto mówi, bo każdy chce mieć krystalicznie czystego bohatera, a jak wiadomo, „bez złoczyńcy nie ma dobrej opowieści”.
• Proces często przedstawiany jest w sposób uproszczony prawda jest jednak bardziej złożona.

Jak działa autofagia „od kuchni”?

Autofagia to komórkowy recykling sterowany biochemią – raz porządkuje śmieci, innym razem wspiera survival nowotworu.
Za sterami siedzą szlaki mTOR i AMPK kiedy masz dostatek, autofagia zwalnia. Głód, stres, chemioterapia? Rusza pełną parą.

Są trzy typy: (2)

➡️Makroautofagia (worki na śmieci dla komórek autofagosomy),

➡️Mikroautofagia (bezpośrednie wrzucanie do lizosomu),

➡️CMA (wybiórcza selekcja przez czaperony).

W praktyce:

W zdrowych tkankach dba o równowagę i usuwa śmieci.

jednak to miecz obosieczny
• Autofagia może:
• zmniejszać ryzyko powstawania nowych komórek nowotworowych (na etapie prewencji)
• ale… już istniejące komórki nowotworowe wykorzystują autofagię, by przetrwać w trudnych warunkach (np. przy chemioterapii albo głodówce).
➡️ To trochę jak z sąsiadem raz pożyczy Ci sól, innym razem pożyczy Twoją żonę… (albo chociaż narobi bałaganu).

Kontekst, czyli gdzie leży problem:
• Autofagia nie jest zawsze dobra ani zawsze zła.
• Podobnie jak stan zapalny czy stres oksydacyjny wszystko zależy od okoliczności.
• Nadmiar autofagii przy chorobach serca, miażdżycy czy neurodegeneracjach też bywa szkodliwy:
➡️ Nasilona autofagia = mniej stabilna blaszka miażdżycowa = większe ryzyko zawału.
➡️ Zbyt intensywna autofagia przy chorobach neurodegeneracyjnych = pogorszenie stanu komórek nerwowych.

Mity i fakty:
• Są różne typy autofagii żaden nie „usuwa toksyn” w magiczny sposób.
• To nie odkurzacz raczej taki recykling, czasem naprawczy, czasem przestawiony na „moduł zniszczenia”.
• Autofagia może rozkładać nie tylko stare, zużyte organelle, ale niestety również zdrowe elementy lub… pozwalać przetrwać tym, które są szkodliwe (np. komórkom nowotworowym).

O nagrodzie Nobla i drożdżach:
• Ohsumi dostał Nobla, ale za odkrycia na drożdżach – nie za magiczne działanie autofagii w człowieku!
• Wyobraź sobie, że na podstawie badań na pszczołach ktoś nagle ustala dietę dla nosorożca… Tak właśnie brzmią niektóre teorie z sieci.

Posty, IF działają, bo robisz deficyt, a nie dlatego, że magicznie włącza się autofagia. Większość korzyści z intermittent fasting bierze się stąd, że nie jedząc przez część dnia trudniej ci „nadjeść” kalorie. Efekt? Bilans kaloryczny spada, masa ciała leci w dół. To nie czary z komórkowego recyklingu, tylko matematyka talerza.

Autofagia to taki porządek w komórce – sprząta, gdy nie ma świeżego żarcia. Ale to nie ona odpowiada za spadek tłuszczu z brzucha czy nową życiówkę na wadze. Możesz mieć turbo-autofagię podczas głodówki, ale jeśli wieczorem uzupełnisz deficyt pizzą i lodami, nie schudniesz ani grama. A ty wierzysz w autofagie ?

Kopyto na wakacjach, ja w robocieNo to wrzucam pierwsze fotki po trzech miesiącach bez pozowania, bez treningu nóg i… , ...
02/09/2025

Kopyto na wakacjach, ja w robocie

No to wrzucam pierwsze fotki po trzech miesiącach bez pozowania, bez treningu nóg i… , ta moja prawa noga chyba dogadała się z Achillesem na długi urlop w Ciechocinku. W górze jeszcze coś tam widać, ale dół? Lipa
W szczycie mocy leciało 300 kg na martwy czy siady 250 kg, teraz 50 kg mnie zabiło. Ostatni raz tyle podnosiłem jak miałem 10 lat XD
Serio bo pierwsze 100 kg poszło jak miałem 13 lat

Ale spokojnie, plan już wjechał. Masa na nogi, więcej żarcia, mniej marudzenia i jeszcze więcej autoironii, bo bez tego byłoby smutno.
W pełni siłowo dopiero za jakiś, ale już coś ta mogę robić + Oczywiści szykowanie pod Hyrox Poland, będzie ciężko, bo jeszcze chodzić nie mogę, a o bieganiu nie wspomnę, ale mam pół roku z moją dziką drużyną 🥰

A na razie zostaw serducho, żebym miał siłę trenować nie tylko bicek do selfie, ale i te nogi, co poszły w świat. Siła

31/08/2025

Ozempic vs Mounjaro vs Retatrutyd kto naprawdę robi robotę?

Jeden silnik, dwa silniki… a teraz wchodzi trzysilnikowy potwór: Retatrutyd.
W badaniach nawet –24% masy ciała w rok. Brzmi jak cheat code, ale jak zawsze – jest haczyk: nudności, bieguny, portfel płacze i… wciąż faza badań.

🔹 Ozempic – klasyk, mocne dane sercowe, średnio –15% masy.
🔹 Mounjaro – upgrade, –20% i więcej, efekt turbo.
🔹 Retatrutyd – Bugatii świata
GLP-1, ale dopiero prototyp.

Na końcu i tak wracamy do podstaw: dieta, ruch, styl życia. Bo nawet rakieta musi mieć paliwo.

👉 A Ty? Który team wybierasz: Ozempic, Mounjaro czy Retatrutyd?

Mówią, że się nie da… Dorian nie słyszał, bo był zajęty robotą Dorzucam trochę motywacji  pokazuję Wam Doriana, który pr...
29/08/2025

Mówią, że się nie da… Dorian nie słyszał, bo był zajęty robotą

Dorzucam trochę motywacji pokazuję Wam Doriana, który przez ostatnie 5 miesięcy robił robotę, o jakiej większość tylko gada przy piątkowym browarze.

📉 13 kg mniej na wadze
📉 13 cm mniej w pasie
💪 mięśnie zostały tam, gdzie ich miejsce bez żegnania się z bickiem

Dorian to ten typ gościa, co nie kombinuje, nie szuka dziury w całym i nie płacze, że „szefowa przyniosła pączki”. Każdy tydzień raport konkretnie, bez bajek. Ani razu nie dostałem wiadomości „nie dam rady”, „coś nie wyszło”, „życie mnie pokonało”.

Wiecie, co dostałem? Progres. I trochę świętego spokoju, bo nie musiałem się zastanawiać, czy ktoś „się znowu poddał i nie wysłał raportu”.

💪 Jakby wszyscy ogarniali temat jak Dorian, to bym musiał zmienić branżę bo nikt już by nie potrzebował motywacji.

Dzięki, stary za mega współpracę i za to, że pokazałeś, że się da. I to bez szukania magicznych pigułek z internetu.

Jeśli też chcesz kiedyś wrzucić fotkę „przed i po” i nie musieć się tłumaczyć, że „to przez stres”, to napisz mi we wiadomości prywatnej, a zobaczymy, czy chcesz zrobić swoją wersję tej historii.

Lubisz słono? Zostaniesz statystykąWyobraź sobie, że każdego dnia dosypujesz do swojego organizmu solidną łyżeczkę dynam...
28/08/2025

Lubisz słono? Zostaniesz statystyką

Wyobraź sobie, że każdego dnia dosypujesz do swojego organizmu solidną łyżeczkę dynamitu. Mała, niepozorna, biała. A jednak to właśnie ten biały proszek sprawia, że twoje serce ma czasem ochotę wyskoczyć z klatki, a nerki mają ochotę rzucić papierami i wyjechać na turnus do sanatorium w Ciechocinku.

Nadmiar sodu zabija. Wcale nie przesadzam. Badania pokazują, że z powodu zbyt dużego spożycia sodu umiera na świecie ponad 1,89 miliona osób rocznie.(1) Wyobraź to sobie: co roku cała Warszawa znika z mapy, bo ludzie przesadzili z solą. W Polsce średnie spożycie wynosi około 11 g (2)dziennie na osobę (z uwzględnieniem soli dodawanej i ukrytej w produktach), czyli ponad dwa razy więcej niż zalecane 5 g dziennie przez WHO, więc to niestety nie wróży nic dobrego.

Ale dlaczego to takie złe? Bo sól, a właściwie sód, podnosi ciśnienie jak kawa podwójna z rana, tylko bez tego miłego pobudzenia. Sód zatrzymuje wodę w organizmie, podnosi ciśnienie tętnicze i powoduje, że twoje naczynia krwionośne są w ciągłym napięciu. Efekt? Więcej udarów, więcej zawałów, więcej niewydolności nerek. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że gdybyśmy wszyscy zmniejszyli spożycie soli do 5 gramów dziennie (czyli łyżeczka od herbaty!), można by uniknąć nawet 2,5 miliona zgonów rocznie.

A jak ktoś mówi, że „nie solę”, to najczęściej po prostu nie liczy tych wszystkich „ukrytych” porcji z pieczywa, wędlin, serów, chipsów i sosów. 70% spożycia soli pochodzi właśnie z produktów przetworzonych, więc nawet jak nie solisz jajecznicy, to i tak się „zasalasz”.

A jak to wygląda u sportowca? Tutaj zaczynają się schody, bo osoba aktywna może tracić sód z potem nawet kilka gramów dziennie, więc te same „normy” nie zawsze mają sens. Przeciętny Kowalski (czyli ten, co zna rower tylko z reklam Lidla) powinien trzymać się tych 5 gramów soli dziennie, czyli ok. 2 gramy sodu. Osoby bardzo aktywne, trenujące kilka godzin dziennie w upale, mogą potrzebować więcej – nawet do 8–20 gramów soli dziennie, bo sód jest kluczowy dla przewodnictwa nerwowego, kurczliwości mięśni, nawodnienia. Tylko że... większość „sportowców” z siłowni traci mniej potu niż ich smartfon baterii, więc niech się nie łudzą, że muszą dosalać jak kolarze na Tour de France. (3)

No dobrze, ale co dokładnie robi sód w ciele? Jest jak portier wpuszcza wodę do komórek i trzyma porządek w gospodarczej firmie pod tytułem „organizm”. Za dużo sodu i portier zaczyna wpuszczać wszystkich – zatrzymujesz wodę, puchniesz, podnosi ci się ciśnienie, serce robi nadgodziny. Za mało sodu? I wtedy też niefajnie mogą pojawić się zaburzenia rytmu serca, osłabienie mięśni, zawroty głowy. Tylko że „za mało” zdarza się rzadko i raczej dotyczy maratończyków, a nie przeciętnego kanapowca.

Najlepsze? Organizm nie magazynuje sodu na zapas i dobrze, bo przy polskich zwyczajach już dawno byśmy się „przesolili” na amen. Nerki muszą codziennie filtrować to, co zjesz, a one nie są z żelaza. Z czasem przeciążenie nerek prowadzi do ich niewydolności, a to już prosta droga do dializ, leków i szpitalnej diety o smaku „niczego”.

No i wisienka na torcie: badania pokazują, że większość osób nie rozpoznaje smaku nadmiaru soli, bo kubki smakowe po prostu się przyzwyczajają. Jak zmniejszysz sól w diecie przez dwa tygodnie, nagle wszystko zacznie smakować bardziej „naturalnie”, a nawet pomidor potrafi być słodki.

Teraz czas na największy hit Instagrama, czyli sól kłodawska, sól himalajska, sól morska i inne „solne mercedesy” Sorry, muszę to napisać: dla twojego organizmu każda sól to praktycznie czysty chlorek sodu. Różnice w mikroelementach są i tu uwaga –tak małe, że żeby pokryć dzienne zapotrzebowanie na magnez, żelazo czy cynk z tej różowej himalajskiej, musiałbyś zjeść jej… kilka kilo dziennie😊
Sól himalajska zawiera raptem promile tych pierwiastków realnie to wartości śladowe, które nie mają ŻADNEGO wpływu na twoje zdrowie, jeśli masz choćby przeciętną dietę. Zanim ktoś powie, że „himalajska oczyszcza z toksyn”, niech policzy, ile sodu trzeba by zjeść, żeby uzbierać zalecaną porcję tych mikroelementów. Podpowiem: szybciej dorobisz się nadciśnienia i kamieni nerkowych, niż uzupełnisz niedobory tym „różowym złotem” To trochę jakbyś kupował frytkownicę dla fit osób wygląda ładnie, ale efekt zdrowotny ten sam, co zwykła sól.

Dla tych, którzy lubią konkrety, meta-analiza z 2021 roku ( 4 ) pokazuje, że ograniczenie spożycia soli o 4–6 gramów dziennie znacząco obniża ciśnienie krwi, zarówno u osób z nadciśnieniem, jak i zdrowych. To nie jest magia, tylko czysta fizjologia. Podobne wyniki dają badania PURE (5) im więcej soli w diecie, tym wyższe ryzyko zawałów i udarów, a efekt widać już przy 6 gramach dziennie.
Sól jest jak ten kolega z osiedla, z którym dobrze czasem wypić kawę, ale nie zapraszasz go codziennie na imprezę. Ciało potrzebuje sodu, ale tylko tyle, ile zużyje. Zasada jest prosta im mniej przetworzonego żarcia, tym mniej ukrytej soli. Czyli odstaw chipsy, wędliny i słone sery, a solniczkę traktuj jak narzędzie, nie jak magiczny amulet. 🧂

Na koniec: jeśli codziennie masz ochotę na coś słonego, sprawdź, czy to nie nawyk albo po prostu stres. Czasem zamiast dosalać, lepiej po prostu wyjść na spacer albo zadzwonić do znajomego. Dla zdrowia, dla serca, dla nerek. I żeby nie skończyć jako statystyka w kolejnym raporcie WHO
Smacznego, ale… nie za słono 💪

Wyobraź sobie, że masz taki niebieski barwnik, który niby naprawia mitochondria, poprawia pamięć i robi z Ciebie Einstei...
26/08/2025

Wyobraź sobie, że masz taki niebieski barwnik, który niby naprawia mitochondria, poprawia pamięć i robi z Ciebie Einsteina po godzinach… a przynajmniej tak twierdzą internetowi biohakerzy, którzy właśnie wrzucają na Insta swoje niebieskie języki. Brzmi jak bajka? To poznaj prawdę o błękicie metylowym tej modnej substancji, która w rzeczywistości jest znacznie mniej magiczna, niż by się wydawało.

Czym w ogóle jest ten błękit metylowy?

To stary barwnik i zarazem lek. Jak jeszcze nikt nie wiedział, co to kreatyna i ashwagandha, to właśnie błękitem metylowym próbowano leczyć malarię. T

W czym błękit metylowy naprawdę pomaga?

Malaria tutaj błękit metylowy faktycznie działa i to nie od dziś. Badania na ponad 1500 osobach pokazały, że MB w połączeniu z innymi lekami skutecznie niszczy pasożyty. Efekt uboczny: mocz jak u Smerfa. Trochę trudno się tym pochwalić na randce, ale działa.

Zatrucia i intensywna terapia jeśli ktoś połknął nie to, co trzeba i grozi mu methemoglobinemia (czyli krew nie przenosi tlenu), błękit metylowy potrafi uratować życie. To nie jest „domowy patent”, tylko lek podawany w szpitalu, przez ludzi w fartuchach bo tu dawka naprawdę ma znaczenie.

Co z mózgiem, pamięcią i długowiecznością?

Tutaj zaczynają się schody –a raczej iluzje rodem z TikToka. W badaniach na myszach błękit metylowy rzeczywiście ograniczał starzenie, poprawiał pamięć i robił porządek z patologicznymi białkami. Ale… mysz to nie człowiek, nawet jak dobrze trenuje.
Na ludziach przeprowadzono już kilka większych badań –np. w chorobie Alzheimera. Efekty? Raz coś zadziałało, innym razem już nie. Są nawet metaanalizy, które mówią: za mało danych, żeby powiedzieć, że to cud na sklerozę i demencję. Trochę jak z suplementami na rzeźbę –każdy coś słyszał, ale mało kto widział efekty na własne oczy.

Błękit dla zdrowych –hit czy ściema?

I tu cała magia pryska. Chcesz mieć więcej energii, pamięci, albo po prostu „niebieską przewagę” nad sąsiadem? Badania na zdrowych pokazują jedno –efekt taki sobie, czasem wręcz odwrotny. W jednym badaniu na ochotnikach MB nieco aktywował obszary w mózgu, które odpowiadają za pamięć. W innym… obniżał przepływ krwi w mózgu. Super, nie?
Do tego nie ma żadnych dowodów, że MB poprawia pamięć, wydłuża życie, czy sprawia, że zaczniesz cytować Szekspira z pamięci. Może poza tym, że będziesz miał efektowny kolor na języku i w toalecie gwarantuję, że sąsiad z bloku obok nie przebije takiego efektu na osiedlowym grillu.

Ryzyko czyli za co płacisz, kupując błękit metylowy

To silny lek, a nie żadne zioło z ogródka.

Błękit metylowy to inhibitor MAO W dużych dawkach (zwłaszcza dożylnych powyżej 5 mg/kg) może powodować niebezpieczny wzrost poziomu serotoniny w ośrodkowym układzie nerwowym. Jeśli ktoś przyjmuje jednocześnie leki antydepresyjne z grupy SSRI lub inne zwiększające serotoninę, kombinacja z MB grozi wystąpieniem zespołu serotoninowego
Za wysoka dawka może uszkodzić wątrobę, rozbić czerwone krwinki (szczególnie jeśli masz niedobór G6PD i nawet o tym nie wiesz),

Większość preparatów dostępnych na Allegro, Amazonie czy w sklepach zoologicznych to wersje techniczne z domieszką metali ciężkich i innymi dodatkami, które nawet tablica Mendelejewa uznałaby za zbędne.

Nawet farmaceutyczna wersja potrafi mieć śladowe ilości zanieczyszczeń więc jeśli już, to tylko pod nadzorem lekarza.

Skąd ta moda?

Moda na błękit metylowy przyszła, bo wszyscy szukają „eliksiru młodości”. Influencerzy z TikToka wrzucają filmiki, jak biorą MB i od razu mają lepszy dzień (albo lepszy zasięg). Szkoda tylko, że nauka jeszcze nie dogoniła hype’u z internetu i zanim uznamy błękit za ratunek na wszystko, lepiej poczekać na porządne badania, nie lajki pod postem.

Błękit metylowy? Ciekawa cząsteczka, stary lek, działa tam, gdzie trzeba (malaria, zatrucia), ale nie róbmy z niego nowego klucza do długowieczności. U zdrowych? Więcej efektu w niebieskim języku niż w głowie. Lepiej skupić się na śnie, diecie, ruchu i odrobinie dystansu do każdego nowego trendu z internetu. Oczywiście, może być ciekawą suplementem, ale potrzebujemy dużo większej ilości badań.
A Ty co sądzisz o tym ?

Efekt jojo nie jest przypadkiem to Twój mózg i hormony robią Ci psikusa!Przedwczoraj dodałem rolkę, jak to kalorie się l...
20/08/2025

Efekt jojo nie jest przypadkiem to Twój mózg i hormony robią Ci psikusa!

Przedwczoraj dodałem rolkę, jak to kalorie się liczą. Dziś jednak pokaże drugą stronę medalu, że też liczą się inne rzeczy w kontekście redukcji, żeby nie było za prosto XD
Twój metabolizm NIE JEST kalkulatorem. Adaptacje metaboliczne, o których nikt nie mówi (a każdy czuje je na własnej skórze)
Ile razy słyszałeś, że „mam wolny metabolizm”, „jem tyle co nic i nie chudnę”? Okej, czas w końcu rozgryźć ten temat bez ściemy i na faktach. Twój metabolizm nie działa jak prosty kalkulator kalorii, tylko jak bardzo przebiegły księgowy na sterydach, który potrafi „oszukać system” wtedy, kiedy chcesz się pozbyć tkanki tłuszczowej.
Metabolizm to suma wszystkich reakcji chemicznych, dzięki którym przeżywasz nie tylko dzień na diecie, ale i trening z pompą.
Emocje i wyobrażenia zostawmy na boku to nauka. Mamy dwa główne nurty:
👉 anabolizm, czyli budowa i rozwój tkanek,
👉 katabolizm, czyli rozpad i uwalnianie energii.

Najważniejsza waluta? ATP energia, za którą Twój organizm płaci za każdą akcję, od mrugnięcia po serię na klatę. Im lepiej Twój organizm potrafi produkować ATP, tym mniej energii potrzebujesz z zewnątrz, czyli… łatwiej Ci przytyć, jeśli masz „wydajny silnik”.

A jak się to przekłada na spalanie tłuszczu?
Twój dzienny wydatek energetyczny to coś więcej niż liczba spalonych kalorii na siłce:
👉 BMR – ile kalorii spalasz na samą egzystencję (tak, nawet leżąc w łóżku z Netflixem).
👉 NEAT – machanie nogą pod stołem, chodzenie po kawę, trzepanie dywanu (tu zaskoczenie: to potrafi spalić nawet 1000 kcal dziennie )
👉 TEF – ile energii zużywasz na strawienie tego, co zjesz (białko wygrywa, bo organizm sporo się namęczy, zanim zrobi z niego coś użytecznego)
👉 EAT – planowany trening, cardio, rower, siłka.
I tutaj wjeżdża cała magia fit-świata: możesz mieć wszystko ogarnięte na 100%, każdy brokuł policzony, każda seria wyciśnięta z mind-muscle connection, a mimo to… masa ani drgnie. A Ty zamiast zmieścić się w garnitur z matury, masz ochotę wyrzucić wagę za okno.
Wyobraź sobie, że masz jasno sprecyzowany cel: redukcja życia, zero kompromisów. Liczysz każdą kalorię, jesteś jak robot, treningi to nie siłka, tylko wydarzenie transcendentalne, a każdy kęs jedzenia smakuje jakby był sakramentem z planu dietetycznego olimpijczyka. I jest progres! Waga leci, fałdki topnieją, Pizza/ burger/ czekolada wołają nocami, ale jesteś nieugięty jak górnik z Katowic w PRL-u.
Ale potem… nagle wszystko się zatrzymuje. masa nie drgnie, centymetr w pasie stoi. Tniesz kalorie, dorzucasz cardio, idziesz w spalacze, a masa ciała w najlepszym razie stoi. W najgorszym masz kilogram więcej. Fizycznie niemożliwe?
A jednak praktyka pokazuje, że nie tylko Ty tak masz.
Adaptacje metaboliczne, czyli Twój organizm gra w survival.
Dłuższy deficyt = organizm wrzuca tryb „oszczędzanie” jak Windows na baterii.
👉 Spowalnia BMR (mniej ciepła, więcej energii idzie w mięśnie, mniej w podtrzymanie komfortu).
👉 NEAT leci w dół zaczynasz się ruszać jak emeryt na zwolnionym tempie.
👉 TEF też maleje, bo mniej jesz, więc mniej musisz trawić.
Możesz mieć najlepszy plan świata, a Twój organizm i tak spróbuje Cię wyrolować.
Dlaczego? Bo jego głównym celem nie jest six-pack, tylko przetrwanie nawet jeśli Ty masz już świętego kurczaka z ryżem w pudełku
No dobra, w takim razie czy to możliwe, że tyjemy na deficycie?
Tu trzeba rozwiać mity: jeśli faktycznie trzymasz deficyt, nie pojawia Ci się nowa opona na brzuchu tylko dlatego, że zła energia kosmosu się na Ciebie uwzięła. To nie tłuszcz, to nie mięśnie (te bez wspomagania raczej na deficycie nie rosną), więc co?

Woda, czyli największy sabotażysta redukcji
Odpowiedź brzmi: woda. Ruchy wody w ciele to prawdziwy fitnessowy rollercoaster. Czasem +2 kg, czasem -1 kg w dobę, a Ty już myślisz o zmianie trenera.
Za całą tą karuzelę odpowiada układ podwzgórze-przysadka-nadnercza. Deficyt to stres, a stres = wyższy kortyzol, a kortyzol to… retencja wody.
Mało tego:
👉 Samo monitorowanie efektów, codzienne ważenie, obsesyjne analizowanie postępów to też stres. Psychika robi swoje
👉 Przewlekły stres (nie tylko z treningów, ale też z życia codziennego) może skutkować większym zatrzymaniem sodu i wody i nagle progres na wadze znika, mimo idealnej diety.
Twój organizm traktuje kalorie jak gotówkę, a tłuszcz jak rezerwę na koncie. Jak ciągle podcinasz wpływy (deficyt), ciało odpala „tryb survival” – czasem objawia się to zatrzymaniem wody, nie tłuszczu.
To znaczy, że nie przytyłeś po prostu Twoje ciało robi sobie zapasy H2O, póki nie poczuje się bezpiecznie.
Rada? Nie panikować, nie zmieniać wszystkiego co dwa dni i pamiętać, że liczy się trend tygodniowy, nie to, co pokazuje waga z poniedziałku.

Hormony szefowie podziemia
👉 Leptyna spada Twój mózg krzyczy „więcej jedzenia!”
👉 Grelina rośnie lodówka robi się nagle dużo bardziej atrakcyjna.
👉 T3, testosteron, estrogeny spadają, masz mniej energii, mniej mocy na treningu, mniej ochoty na życie (i czasem na ludzi).
👉 Kortyzol rośnie przez chwilę pomaga spalać tłuszcz, ale jeśli zostanie za długo, to zaczyna Cię sabotować.
Dodaj do tego zmiany wrażliwości insulinowej i wychodzi na to, że Twój organizm to mistrz robienia psikusów wtedy, gdy najbardziej liczysz na progres.
Set point i efekt jojo
Twój organizm ma swój termostat tłuszczowy jak schodzisz poniżej niego, odpala wszelkie rezerwy, żeby Cię tam nie zostawić na długo. Po ostrej redukcji, jak polecisz z powrotem z jedzeniem, Twoje ciało nie tylko odbuduje tłuszcz, ale może zrobić zapas na kolejną „wojnę”. Stąd te 8–10 kg w tydzień po zawodach czy urlopie.
Wnioski, które bolą:
👉 Metabolizm nie lubi długich deficytów.
👉 Adaptacje metaboliczne mogą sprawić, że realne zapotrzebowanie spada nawet o kilkaset kcal.
👉 Kalkulator kalorii to tylko punkt startu reszta to gra z hormonami i Twoją biologią.
👉 Białko to Twój sprzymierzeniec syci, wymaga energii do strawienia, chroni mięśnie.
👉 Nie licz, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Organizm zawsze się „uczy” i potem szybciej gromadzi tłuszcz po powrocie do nadwyżki.
👉 Nadal jednak będziesz chudł jeśli będziesz w deficycie, jednak może to powodować porcje niemowlęce jedzenia i do tego zmuszanie do ruchu, na które nie masz energii

Redukcja to nie bitwa z kalkulatorem, tylko pojedynek z własnym organizmem, hormonami i głową. Im lepiej zrozumiesz, jak działa metabolizm, adaptacje metaboliczne i jak na Ciebie działa stres tym mniej frustracji, a więcej realnego progresu, nawet jeśli waga przez chwilę robi z Ciebie przysłowiowego „barana”.
Chcesz wygrać z własnym metabolizmem? Naucz się grać w tę grę mądrzej niż on

Nie pytał, czy warto. Po prostu wsiadł w auto.Janusz jechał do mnie 4,5 godziny tylko po to, żeby zrobić treningNie po g...
14/08/2025

Nie pytał, czy warto. Po prostu wsiadł w auto.

Janusz jechał do mnie 4,5 godziny tylko po to, żeby zrobić trening
Nie po gadkę. Nie po selfie. Po konkretną robotę.

Mógł się wykruszyć. Mógł powiedzieć: "za daleko", "za późno", "jestem zmęczony".
Ale nie powiedział. Wszedł na salę i zrobił to, co do niego należało.
Na czysto. Technicznie. Skoncentrowany jak chirurg przed cięciem.

I właśnie dlatego Janusz to podopieczny, którego chce się prowadzić
Bo się słucha
Bo nie szuka wymówek
Bo szanuje proces

Efekty? One się zrobią
Bo jak ktoś potrafi przejechać pół Polski, żeby dopracować ruch
to nie pytaj "czy coś z tego będzie"
Tylko kiedy. Siła :)

JASNE, ŻE MOŻNA JEŚĆ WSZYSTKO. TYLKO TRZEBA WIEDZIEĆ JAKZnasz to uczucie wieczorem po pracy? Dzieci śpią, maili już nie ...
12/08/2025

JASNE, ŻE MOŻNA JEŚĆ WSZYSTKO. TYLKO TRZEBA WIEDZIEĆ JAK

Znasz to uczucie wieczorem po pracy?
Dzieci śpią, maili już nie odpiszesz, w głowie korek od stresu i jedyne, co woła, to pizza, chipsy, kabanosy, albo coś słodkiego 🍕
🍫. Prosecco delikatnie mruga 🥂. I wcale nie dlatego, że jesteś słaby. Twój mózg od lat łączy jedzenie z szybkim spuszczeniem pary. To nie grzech, to mechanizm.
Problem zaczyna się, gdy słyszysz zakazy. W dzieciństwie było: posprzątaj pokój. W dorosłości: wynieś śmieci, napraw kran. Nagle chęć znika.

To psychologiczna reaktancja, czyli opór wobec narzuconych zasad. Działa też przy diecie. Ktoś mówi: nie jedz słodyczy, nie pij, trenuj 5 razy w tygodniu. Mózg stawia tarczę jak Spartanie pod Termopilami. I kończy się na tym, że wieczorem i tak otwierasz szafkę z czekoladą.
Tu wchodzi moja filozofia. Nie jestem policjantem od talerza. Jestem gościem od strategii. Zamiast łowić za Ciebie, daję wędkę i uczę, gdzie ją wrzucić. Bo to, co łapiesz, zostaje na lata.

Najpierw nazwijmy bóle, które masz w wieku 30-40 lat:
➡️ brak czasu, ciągły stres i głowa jak suwak z myślami na full
➡️ wieczorne podjadanie, bo w końcu można usiąść
➡️ milion podejść do diety i wieczny powrót do punktu zero
➡️ wyrzuty sumienia po weekendzie i myśl, że znowu od poniedziałku
➡️ waga stoi, a Ty robisz niby wszystko dobrze
Co z tym zrobić praktycznie, bez kultu zakazów:

👉 ustaw budżet na przyjemności, a nie zakaz totalny. Można chudnąć, jedząc słodycze, ale w limicie,
👉 jedz 80-20. 80 proc. jakości, 20 proc. luzu. To nie furtka do szaleństw, tylko zawór bezpieczeństwa
👉 kotwice posiłków: w każdym białko i objętość. Skyr z owocami, jajka z warzywami, ryż z kurczakiem i sosem, zupy krem. Prosto, sycąco, bez kuchennych doktoratów
👉 mikroreguła 2 minut. Zanim sięgniesz po coś wieczorem, zrób 2 min oddechu albo krótki spacer po mieszkaniu. Czasem tyle wystarczy, żeby wybrać mądrzej
👉 plan zamiast siły woli. Miej w domu słodycze, które łatwo porcjować, a nie tablicę do zniknięcia na raz. Porcja to decyzja, nie przypadek ✅

A teraz kilka pytań, które zadaję podopiecznym i które warto, żebyś zadał sobie dziś:
➡️Co to za sygnał teraz czuję ? głód fizyczny czy napięcie emocjonalne w skali 0-10 i gdzie to mam w ciele ?
➡️Jaką potrzebę próbuję zaspokoić jedzeniem: ? ulga, nagroda, kontakt, odpoczynek i jak mogę ją ogarnąć inaczej w 5 minut
➡️Jeśli teraz zjem, jak będę się czuł za 10 minut, jutro rano i pod koniec tygodnia gdy podsumuję swoje wybory ?
➡️Jaki wybieram plan B bez jedzenia na 5 minut ? woda lub herbata, 10 spokojnych oddechów, szybki prysznic, krótki spacer po mieszkaniu, wiadomość do kogoś bliskiego

Chcesz wejść w to na luzie, ale skutecznie? 👉 Napisz do mnie słowo GŁOWA, a wyślę Ci mój prosty starter: jak ułożyć tydzień 80-20, jakie porcje mają słodycze w redukcji i jak zbić wieczorne napady w 3 krokach.

Adres

Aleksandrów

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 06:00 - 13:00
17:00 - 21:00
Wtorek 06:00 - 12:00
Środa 09:00 - 17:00
Czwartek 09:00 - 17:00
Piątek 09:00 - 17:00

Telefon

511-273-848

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Planforma- Krystian Romanowski umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Planforma- Krystian Romanowski:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria

O mnie

Nazywam się Krystian Romanowski, jestem dietetykiem, szkoleniowcem, trenerem personalnym.

➡️Na co dzień pracuje w klubie fitness, gdzie prowadzę treningi personalne, jak i zajmuje się również prowadzeniem online zmieniając nawyki podopiecznych na lepsze.

➡️Pracuje z kobietami które chcą wymodelować swoją sylwetkę, sportowcami oraz z osobami które chcą podnieść jakość własnego życia.

➡️Angażuje się personalnie, uwzględniając indywidualne preferencje każdej osoby.