Gabinet psychoterapeutyczny Monika Kwiecińska - Bukowiec

Gabinet psychoterapeutyczny  Monika Kwiecińska - Bukowiec tel. 504 076 373
Psychoterapia. Grupowe zajęcia terapeutyczno - rozwojowe. Coaching Franza Ruperta
* Terapia systemowa wg. Coaching. Szkolenia.

Jestem psycholożką i psychoterapeutką, pracującą głównie w nurcie ericksonowskim i systemowym. W pracy z pacjentem łączę jednak metody i techniki zaczerpnięte z różnych nurtów terapeutycznych takich jak Somatic Experiencing, ustawienia Hellingera, bioenergetyka Lowena, Gestalt i inne. Stosuję również hipnozę ericksonowską polegającą na głębokiej pracy w transie leczniczym. W pracy terapeutycznej szczególną wartość stanowi dla mnie relacja z drugim człowiekiem, do którego podchodzę z ciekawością i szacunkiem, mając na uwadze nie tylko trudności, jakie przeżywa, ale również siłę jego ogromnego potencjału. Ustawicznie podnoszę swój warsztat w trakcie licznych kursów i szkoleń, jednocześnie poddając swoją pracę psychoterapeutyczną systematycznej superwizji. Wykształcenie:
Studia magisterskie:
Psychologia – Uniwersytet SWPS
Politologia – Uniwersytet Warszawski
Wybrane kursy i szkolenia:
* 4,5 letni kurs psychoterapii akredytowany przez Polskie Towarzystwo Psychiatryczne – Polski Instytut Ericksonowski w Łodzi – w trakcie certyfikacji
* Terapia rodzin – Polski Instytut Ericksonowski w Łodzi (105 godzin)
* Podstawy Systemowej Terapii Rodzin – Instytut Rozwoju Potencjału Życia w Bielsku – Białej (180 godzin)
* Hipnoza ericksonowska I i II poziom – Polski Instytut Ericksonowski w Łodzi (91 godzin)
* Coaching – Instytut Psychoeduakcji i Rozwoju Integralnego w Krakowie (200 godzin)
* Pomoc psychologiczna i socjoterapia – kurs kwalifikacyjny – Ośrodek Metod i Szkoleń Psychospołecznych w Warszawie (280 godzin)
* Mediacja między ofiarą a sprawcą przestępstwa – cykl szkoleń – jako członkini Zespółu ds. Wprowadzenia Mediacji w Polsce
* Szkolenia z zakresu pracy z osobami w traumie, żałobie, wykorzystanymi seksualnie, z zaburzeniami osobowości, zaburzeniami jedzenia, w depresji itp. – Polski Instytut Ericksonowski w Łodzi (135 godzin)
* Moja trauma, moje ciało, moje ja – warsztaty prowadzone przez prof. Berta Hellingera – warsztaty prowadzone przez Marię Senftleben - Gudrich
Wybrane doświadczenia zawodowe:
• Terapia. Monika Kwiecińska – Bukowiec – psychoterapeutka, psycholożka, trenerka,
• Bełchatowskie Centrum Profilaktyki i Terapii – organizatorka projektu/psycholożka/psychoterapeutka,
• Zespół ds. wprowadzenia mediacji w Polsce – członkini, mediatorka,
• Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy w Łękawie/Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii w Łękawie – wychowawczyni/ psycholożka,
• Towarzystwo Przeciwdziałania Narkomanii MOST – członkini zarządu, trenerka, autorka i realizatorka projektów dla osób zagrożonych wykluczeniem społecznym, dla rodzin dysfunkcyjnych, dzieci i młodzieży, organizatorka szkoleń i konferencji z zakresu profilaktyki i terapii,
• Polskie Stowarzyszenie Pracowników Resocjalizacji – członkini zarządu, trenerka, autorka i realizatorka projektów dla dzieci i młodzieży zagrożonych wykluczeniem społecznym, organizatorka szkoleń i konferencji z zakresu resocjalizacji, profilaktyki i terapii
• Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Pajęcznie –psycholożka – konsultacje psychologiczne/diagnoza rodzin zastępczych i dzieci pozostających w pieczy zastępczej,
• MOPS w Radomsku – psycholożka – diagnoza osób wykluczonych społecznie, bądź zagrożonych wykluczeniem i opracowanie indywidualnych ścieżek reintegracji społecznej, prowadzenie warsztatów umiejętności miękkich, wsparcie psychologiczne dla ofiar i sprawców przemocy
• MOPS w Dąbrowie Górniczej – psycholożka, diagnoza osób wykluczonych społecznie, bądź zagrożonych wykluczeniem i opracowanie indywidualnych ścieżek reintegracji społecznej.

Przebłysk narodzin
20/04/2023

Przebłysk narodzin

Eliseo H. Zubiri

14/03/2023

WYCHODZENIE Z BŁĘDNEGO KOŁA PRZETRWANIA – POWRÓT DO ŻYWOTNOŚCI. DROGA ODDOLNA Z CIAŁA DO UMYSŁU.

Zagrożenie, którego aktualnie doświadczamy, wywołuje w nas reakcję stresową, co wiąże się z uruchomieniem STANU GOTOWOŚCI w całym organizmie. Pozostawanie w nim skutkuje między innymi podwyższonym tonusem mięśniowym, który podtrzymuje alert biochemiczny w ciele. Hormony uwalniane okresowo w sytuacjach walki i ucieczki są ciągle na nowo stymulowane do aktywności. Nie ma okresów przerwy i powrotu do spoczynku. Wzbudzona gotowość sumuje się z powstałymi wcześniej szlakami CHRONICZNEGO NAPIĘCIA i zawiesza nas w stanie PRZETRWANIA. To z kolei stale wyczerpuje nasze ZASOBY ENERGETYCZNE, generuje objawy, nie pozwala ODPOCZĄĆ i przerwać aktywizacji napięciowej (o tym więcej macie Państwo w opracowaniu: NAPIĘCIOWA GÓRA LODOWA, link na końcu).

I właśnie z tego stanu potrzebujemy się jak najczęściej wytrącać, szukać rozluźnienia i przywracać homeostazę (równowagę biochemiczną) organizmu. To czas na redefiniowanie, czym jest dziś BEZPIECZEŃSTWO i odnajdywanie sposobów, by je odzyskiwać. Szukajmy tego, co uspokaja nasze wnętrze i rozluźnia napięcia i w efekcie pozwala WRÓCIĆ DO CIAŁA i zaczerpnąć z jego ZASOBÓW.

DLACZEGO DO CIAŁA?

Udzielając najkrótszej odpowiedzi – bo mamy do niego ciągły dostęp! Zwracając się w stronę tego, co w ciele, oswajamy odczucia i dajemy im zakotwiczenie w czymś tak realnym jak nasza fizyczność. Co więcej mamy namacalny WPŁYW na to – jak się czujemy, poprzez to – w jaki sposób ZDECYDUJEMY się PORUSZYĆ, ODETCHNĄĆ, WYDAĆ DŹWIĘK, DOTKNĄĆ SIĘ, ZAJĄĆ PRZESTRZEŃ. Doświadczamy żywej zmiany w kierunkach, na których nam zależy. Rozpoznając to, co we mnie, mogę adekwatnie i empatycznie na siebie zareagować. Dzięki temu na bieżąco możemy wpływać na stan umysłu, dając mu trzymanie poprzez drogę oddolną z CIAŁA DO UMYSŁU.
I jeszcze jedno: będąc w ciele, jesteśmy w TU I TERAZ, a nie TAM I WTEDY. Trauma zaburza nam poczucie ciągłości czasowej. Kontakt z ciałem ją przywraca.

WYZWANIE

Dobra relacja z ciałem powstaje latami. Dziś, kiedy decydujemy się do niego powrócić, bo potrzebujemy jego wsparcia, ważne jest, by NIE UŻYWAĆ SIEBIE MECHANICZNIE „ROBIĄC ĆWICZENIA NA SOBIE”. Kiedy praktykujemy i odłączamy się od ciała, wędrując myślami gdzie indziej, wychwytujmy te momenty, bo właśnie wtedy opuszczamy siebie. Nie irytujmy się na siebie za to. Tak może być. Ważne jest, by to zauważyć i ponownie WRÓCIĆ do ciała.

SCHEMAT SAMOPOMOCY

Schemat, który opracowałam, stanowi doraźną pomoc, by poprzez kontakt z ciałem wychodzić ze STANU PRZETRWANIA, kiedy tylko tego potrzebujemy. Rozpracowując bieżące napięcia i zawieszenia, przywracając równowagę psychofizyczną, NIE DOPUSZCZAMY DO SUMOWANIA się przeciążeń. Zyskujemy czas na przerwę i puszczenie. Wesprze nas to również w lepszym poradzeniu sobie z kolejnym ewentualnym alertem i pomoże w łatwiejszym przywróceniu równowagi, kiedy zagrożenie minie.
Im częściej to zrobimy, tym szybciej nasz umysł i nasze ciało nauczy się, że kiedy na przykład ściągamy łopatki do uszu lub robimy dłuższy wydech, to czas się rozluźnić. Wtedy tworzymy miejsce dla nas: na nasz oddech i nasze puszczenie!

DOBÓR PRAKTYK

Dlaczego wybrałam właśnie te praktyki? Poza tym, że mają być dostępne w każdych warunkach, jest też uzasadnienie merytoryczne. Zagrożenie i stres z nim związany z poziomu ciała objawi się poprzez bardzo konkretne dwie reakcje (nie tylko oczywiście):
• AKTYWIZACJĘ ZAWIESZEŃ EMOCJI (o tym liczne materiały znajdziecie Państwo tu na stronie), czyli somatycznych sposobów reagowania na doświadczenia konfliktowe w dzieciństwie, zapisanych w naszym ciele. Są to przede wszystkim rejony związane z taśmą wzrokową, oralną, karkową i piersiową, czyli głowy, karku, ramion, łopatek, klatki piersiowej. W tych obszarach mamy nasze atawistyczne pamiątki reagowania i tymi miejscami odpowiemy na zagrożenie, czyli na emocjonalną mieszankę strachu i złości: tu się odruchowo jeżymy, kulimy, zaciskamy.
To, co zapisane w przeszłości, a aktywne objawowo dziś, ma cechy CHRONICZNEGO NAPIĘCIA NERWOWO-MIĘŚNIOWEGO. I właśnie te miejsca chcemy rozluźniać, dając bardzo celowane ćwiczenia angażujące duże brzuśce mięśniowe (to pomaga nie tylko nie gromadzić napięć, ale też uspokajać się i wracać do ciała). Zamiast zaciskać, będziemy poruszać, zwiększać dopływ krwi, przywracać kontakt ze sobą, a wraz z nim poczucie bezpieczeństwa.

• O ile zawieszenia się aktywizują, to POŁĄCZENIE Z ZIEMIĄ zostaje osłabione lub utracone. Każdy z nas w jakiś momencie życia doświadczył „nóg jak z waty”. Nie wchodząc w pogłębianie rozumienia analizy bioenergetycznej – stres zabiera nam nogi, a nadmiar napięciowy przesuwa się w górę ciała, tam próbując znaleźć ujście. Nie może to się powieść tamtejszymi kanałami ekspresji tak długo, jak długo nie mamy dostępu do uziemienia. Możemy coś na chwilę wyrzucić, ale nie przeżyć. Nie mając połączenia z ziemią, tracimy korzenie i to je chcemy odzyskać, wracając do ODCZUWANIA NÓG, POŁĄCZENIA PODESZW STÓP Z ZIEMIĄ i ODDAWANIA DO NIEJ CIĘŻARU. Nasz kierunek to wyjście z przeprostowanych kolan, spiętych łydek i zaciśniętych pośladków w stronę miękkości i zawrócenie tego, co przesunięte w górę, z powrotem w dół: do ziemi.

JAK KORZYSTAĆ?

Tabelka, którą Państwo widzicie zawiera 3 kategorie ustalone pod względem tego, w jakim jesteśmy stanie w tu i teraz, czego potrzebujemy i jakie wzorce przeżywania rozpoznajemy w sobie.
I tak:

• Kolumna błękitna – PRZYWRACANIE BEZPIECZEŃSTWA
To najbardziej uniwersalna i zarazem bazowa dla pozostałych kategorii praktyka. Służy temu, by poczuć siebie, wrócić do ciała, rozgościć się nim, odczuć i rozluźnić napięcia, odzyskać kontakt z ziemią i na koniec dać sobie ukojenie – wyciszenie. Pozwoli to dezaktywować zawieszenia i osłabić objawy, które one generują i WYJŚĆ Z PRZETRWANIA DO ŻYCIA! Korzystać z niej może każdy, w zasadzie bez ograniczeń.

• Kolumna szara – ODZYSKIWANIE CZUCIA
Część z nas w reakcji na przewlekły stres natychmiast rozpozna siebie poprzez nawykowe odłączanie się od uczuć w momentach, kiedy nie ma już bezpośredniego zagrożenia i można by je dopuścić. Wiemy już o sobie, że tak nie trzeba i że nam to nie służy, ale… no właśnie – dawno temu nauczyliśmy się, że uczucia są oznaką słabości, co więcej – ich przeżywanie może kończyć się upokorzeniem i jeszcze gorszym zranieniem, dlatego dystans i bycie ponad emocjami były optymalną strategią chroniącą. Na swój sposób dzięki niej byliśmy bezpieczni, ale równocześnie staliśmy się bardzo ODDZIELENI OD BLISKOŚCI. Satysfakcja z odcięcia i niedostępności emocjonalnej dawno minęła. Pozostało poczucie osamotnienia i odłączenia od Innych: żywych i czujących. W tej kolumnie znajdziecie Państwo wskazówki, jak krok po kroku zbliżać się do czucia, kiedy właśnie Was dotyka ta bolesna obrona i chcielibyście ją stopniowo opracowywać. Kiedyś miała ona zabrać ból, jednak dziś sama przysparza cierpienia.

• Kolumna łososiowa – REGULACJA ZALEWAJĄCYCH UCZUĆ
Ta część tabelki jest najbardziej złożona. Z jednej strony chciałam w niej zachować prostotę przekazu, z drugiej zaś dać jasną informację, kiedy szukamy pomocy. Tu mamy bardziej pracę rozpoznawczą do wykonania i tylko w części stanów będziemy mogli coś samodzielnie podziałać, poza oczywiście zawsze dostępną kolumną niebieską.
Pierwsze i najważniejsze to rozpoznać: Z JAKIM UCZUCIEM MAM TERAZ KONTAKT.
Ci z nas, którzy doświadczają bycia zalanym – zabranym przez emocje, potrzebują odczuć, że mają WPŁYW na zatrzymanie fali. Rozwijanie tej umiejętności wymaga czasu, a kiedy dotyka uczuć zatrzymanych w przeszłości, takich jak wściekłość i rozpacz, konieczna jest pomoc terapeuty w doświadczaniu pomieszczania i przyjmowania emocji. Kiedy czujemy, że zabiera nas jeden z intensywnych, nieuregulowanych stanów emocjonalnych tj.: strach, wściekłość, rozpacz to:
• Przy zalewającym STRACHU od razu kierujemy się do tabelki niebieskiej. Być może po uziemieniu pojawi się inne uczucie pod nim schowane i wtedy działamy dalej zgodnie z poniższym opisem.

Przy wściekłości i rozpaczy zróbmy TEST KONTROLNY i sprawdźmy czy samodzielnie możemy zmniejszyć ładunek emocjonalny i zejść do uczuć, na które mamy wpływ, czyli do złości i smutku. Jeśli to się nie udaje, koniecznie sięgnijmy po pomoc, a w międzyczasie korzystajmy z niebieskiej kolumny.

• Przy ROZPACZY pozwólmy sobie na głęboki płacz, angażujący przeponę i gardło (szloch), umawiając się ze sobą na 3 min doświadczania. Jeśli ładunek osłabnie i zacznie pojawiać się smutek, możemy przejść do praktyki bazowej, dbając o to, by szloch ją przeplatał, a kiedy w końcu pojawi się złość, by przy niej pozostać i nie zagasić jej łzami. Wtedy pomocna będzie praktyka z kolumny szarej. Jeśli rozpacz będzie eskalować, szukajmy pomocy.

• Przy WŚCIEKŁOŚCI wykonajmy ćwiczenia od 1. do 3. z kolumny szarej sprawdzając, na ile możemy uziemiać wściekłość, osadzając ją w czuciu ciała, i zmniejszać jej ładunek do przeżywania złości. Jeśli czuję, że ładunek wzrasta i nie mogę się zatrzymać, a emocje zabierają mnie, to znak, by szukać pomocy. Jeśli zaś udaje mi się zostawać ze złością, to – korzystając z wymienionych ćwiczeń – buduję na nią pojemność i uczę się doświadczać jej w ciele. Ważne jest, by włączać werbalizację i dodawać zdania, na co konkretnie jesteśmy wściekli. Zbliżać się i oddalać od ładunku to ćwiczenie, kiedy furia chce nas zabrać. Dzięki temu odzyskujemy zdolność regulowania emocji i przestają nam one zagrażać.

Intensywne stany emocjonalne związane są z traumami wczesnodziecięcymi, brakiem zarówno wsparcia z zewnątrz, jaki i wystarczająco rozwiniętych ośrodków mózgowych, które mogłyby przetworzyć trudne sytuacje.
Zarówno w przypadku rozpaczy, jak i wściekłości celem będzie DOŚWIADCZAĆ W DZIESIĄTKACH POWTÓRZEŃ, na małych ładunkach emocjonalnych, że mogę zatrzymywać to, co czuję, i zostawać w ciele.
Z czasem efektem takiej pracy będzie pojawienie się miejsca na RÓŻNE UCZUCIA w tym samym czasie. Przestaniemy się czuć skazani na jeden stan emocjonalny. Zaczniemy odczuwać, że to my mamy emocje, a nie one nas.

KIEDY ROBIMY

Szczegóły macie Państwo ujęte w każdej z kolumn w zależności od potrzeby, jaką w sobie odnajdujecie w danej chwili. Powiedziałabym, że warunkiem brzegowym jest zobiektywizowane bezpieczeństwo zewnętrzne. Miejsce, w którym nic nam nie zagraża. Ludzie w koło życzliwi nam, idealnie nieoceniający… A z drugiej strony, czy tak jest w schronie albo czy na dworcu? Nie sądzę. Czy warto zrobić błękitną kolumnę? Bardzo! Czy ktoś, kto siedzi w punkcie recepcyjnym albo wysłuchał historii trzydobowej ucieczki, czy też ma swój zapis traumatyczny z przeszłości (i własnej, i pokoleniowej), ma czekać na idealne warunki? Nie! Potrzebujemy robić to za każdym razem, KIEDY NIERUCHOMIEJEMY, ŚCIĄGA NAS NAPIĘCIE CZY ZACZYNA BOLEĆ głowa (pomogą 2 pierwsze ćwiczenia z kol. niebieskiej i szarej), KIEDY SIĘ PRZESTRASZYLIŚMY czy STŁUMILIŚMY UCZUCIA. Wróćmy do ciała, wprowadźmy ruch, dołączmy dźwięk, ukójmy się i tak wyjdźmy z przetrwania, zwracając się w stronę ŻYWOTNOŚCI!
A W CZASACH POKOJU I SPOKOJU PO CIĘŻKIM DNIU LUB W JEGO TRAKCIE TE PRAKTYKI ZAWSZE NAS WESPRĄ!

Oczywiście część z nas odnajdzie się w szarej lub łososiowej tabeli, a część będzie rozpoznawać swoje wzorce przeżywania z obu kolumn. To naturalne! Nasze schematy reagowania są złożone. W zależności od sytuacji i tego, jakie uczucia ona wywołała, możemy uruchamiać różne sposoby radzenia sobie. Dlatego przy wyborze postępowania najważniejsze jest zadawanie sobie pytania:
CZEGO DOŚWIADCZAM W TU I TERAZ?
albo
JAK SIEBIE DOŚWIADCZAM W TU I TERAZ?

NIE ROBIMY PRAKTYKI

• Kiedy siła traumy zakłóciła nam ciągłość czasoprzestrzeni i jesteśmy dalej w tam i wtedy, żywo słysząc i widząc w tu i teraz to, co już minęło.
• Kiedy jesteśmy wyczerpani.
• Kiedy jesteśmy zaraz po stracie bliskiej osoby.
W tych sytuacjach potrzeba drugiego człowieka, który obejmie nas z naszym bólem i zatroszczy się o nas.

Oczywiście są to orientacyjne kierunki pokazujące, w jakich okolicznościach trzeba się zastanowić, czy praktyka będzie pomocna.

WZDYCHANIE

A kiedy już nic nie jest możliwe: WZDYCHAJMY. Kiedy puszczamy napięcia czy coś nas porusza, pojawia się ta samoregulująca reakcja. Nie musimy na nią czekać. DAJMY JĄ SOBIE. Weźmy głębiej powietrze, otwórzmy usta i z miękkim dźwiękiem zróbmy długi wydech. Róbmy to kilka razy w ciągu wymagającej godziny. Kilkadziesiąt razy w trakcie trudnego dnia. Na poziomie fizycznym właśnie dajemy sobie sygnał: oddychaj głębiej, potrzebujesz puszczać, nie chcesz zastygać. Z czasem Twoje ciało zapamięta to dla Ciebie i będzie samo się przypominało! A dziś nie zaciskaj ust… oddychaj. I RUSZAJMY (się), NIE ZAMIERAJMY!

Marzena Barszcz,

Tu znajdziecie Państwo PLIK PDF Z GOTOWYM DO WYDRUKU PLAKATEM: https://www.instytutanalizybioenergetycznej.com/wychodzenie-z-blednego-kola-przetrwania-powrot-do-zywotnosci-droga-oddolna-z-ciala-do-umyslu/

W przyszłym tygodniu na livie zrobimy wspólnie praktykę z kolumny niebieskiej tak, by nie było wątpliwości jak ją wykonywać (będzie utworzone wydarzenie).

Tu link do artykułu „Napięciowa góra lodowa”: https://www.facebook.com/181684601868108/photos/a.786428044727091/4946846562018531/

TRZYMAJMY SIĘ W MIĘKKOŚCI!

🌺🌺🌺
12/10/2022

🌺🌺🌺

Jestem psycholożką i psychoterapeutką, pracującą głównie w nurcie ericksonowskim i systemowym. W pracy z pacjentem łączę...
09/10/2022

Jestem psycholożką i psychoterapeutką, pracującą głównie w nurcie ericksonowskim i systemowym. W pracy z pacjentem łączę jednak metody i techniki zaczerpnięte z różnych nurtów terapeutycznych takich jak Somatic Experiencing, ustawienia Hellingera, bioenergetyka Lowena, Gestalt i wiele innych. Stosuję również hipnozę ericksonowską polegającą na pracy w transie leczniczym. W pracy terapeutycznej szczególną wartość stanowi dla mnie relacja z drugim człowiekiem, do którego podchodzę z ciekawością i szacunkiem, mając na uwadze nie tylko trudności, jakie przeżywa, ale również siłę jego ogromnego potencjału. Ustawicznie podnoszę swój warsztat w trakcie kursów i szkoleń, jednocześnie poddając swoją pracę psychoterapeutyczną systematycznej superwizji. Pracuję zarówno w bezpośrednim kontakcie z pacjentem w gabinecie, jak i online. W obszarze moich kompetencji i kwalifikacji zawodowych znajduje się terapia indywidualna, terapia rodzin oraz par.

04/02/2022

Zarząd Towarzystwa Przeciwdziałania Narkomanii MOST informuje, że od 04.02.2022r. w Bełchatowskim Centrum Profilaktyki i Terapii jest możliwość skorzystania z konsultacji z radcą prawnym. Kosultacje są nieodpłatne i skierowane głównie do osób doświadczających przemocy oraz osób borykających się z problemem uzależnień. Radca prawny dostępny jest w każdy czwartek w godzinach 16.30 - 19.30. Warunkiem skorzystania z konsultacji jest telefoniczne zarezerwowanie terminu spotkania pod numerem telefonu 572 993 949, który czynny jest od poniedziałku do piątku w godzinach 16.00 - 18.00.

26/06/2020

Nie tylko alkohol czy przemoc powodują, że rodzina nie spełnia swojej roli wobec dziecka. O tym, czym jest syndrom Dorosłych Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych i dlaczego warto mówić oddzielnie o problemach kobiet z takich domów – z psychoterapeutką Eugenią Herzyk rozmawia Beata Pawłowicz.

27/05/2020

„Idea niejednoznaczności i niepewności jest dla mnie znacznie bardziej inspirująca i wartościowa niż zdanie dogmatyka", mówi prof. Bogdan de Barbaro.

18/04/2020



18/01/2020

Zdaniem niemieckiej terapeutki Stefanie Stahl wszystkie nasze powracające problemy – w tym z poczuciem własnej wartości – mają związek z głębokimi zranieniami z okresu dzieciństwa. Uleczy je praca z wewnętrznym dzieckiem.

03/12/2019

System nerwowy dzieci dopiero się rozwija. Jest im znacznie trudniej radzić sobie z trudnymi emocjami niż dorosłym. Niektórym dzieciom przychodzi to szczególnie trudno. Niestety z tego nie zawsze się wyrasta. Jeśli dziecko będzie narażone na zbyt wiele bodźców, z którym emocjonalnie sob...

03/11/2019

„WSTRZĄS GŁOWOWY’’, KIEDY NIE MOŻNA ZAUFAĆ...
Część pierwsza.

"…odnoszę się do osób, które czują, że nigdy nie doświadczyły beztroskiego dzieciństwa, czuły się staro zanim dorosły i które jako osoby dorosłe, rzadko – jeżeli w ogóle – odczuwają spokój wystarczający do tego, by móc przestać kompulsywnie rozmyślać"".
Robert Lewis

Jeśli ktoś z Państwa stale doświadcza niepokoju, nieprzyjemnego, podskórnego pobudzenia czy też przymusu kontrolowania wszystkiego wokół, równocześnie czując się skazanym na ciągłe napięcie, gdzie chwile rozluźnienia wydają się nieosiągalne, być może w poniższym opracowaniu znajdziecie Państwo powody, przez które stan nadreaktywności stał się normą. Wewnętrzny skrypt, który „każe” przeżywać własne ciało jako zagrażające i równocześnie nie pozwala mu zaufać jest jednym z najczęściej spotykanych śladów braku ADEKWATNEGO odzwierciedlania w pierwszym roku życia dziecka.
W ostatnich miesiącach umieszczałam posty, które dotyczyły dwóch wątków: rany narcystycznej oraz rozszczepienia między głową a resztą ciała (linki do obu opracowań znajdują się na końcu tekstu). W taki sposób mogliście Państwo niezależnie zbliżać się do każdego z tematów, dając im uwagę i pozwalając wybrzmieć w pełni. Mogłoby się wydawać, że są to zupełnie oddzielne zagadnienia. W tym artykule pokażę, jak bardzo łączą się one ze sobą i stanowią wzajemne uzupełniającą się reakcję obronną względem PIERWOTNEGO URAZU psychosomatycznego.

Konsekwencją zranienia narcystycznego jest porzucenie siebie, swojej najgłębszej natury, na rzecz adaptacyjnej wersji wybranej i wspieranej przez najbliższe otoczenie. Tak rodzi się to, co Donald Winnicott nazwał fałszywym self (jaźnią).
Zaś odłączenie głowy od czucia, a tym samym oddzielenie jej od reszty ciała jest nieświadomym rozwiązaniem zapewniającym choć namiastkę poczucia bezpieczeństwa w niedającym wystarczającego wsparcia otoczeniu. Powstają więc dwie ILUZJE:

„kiedy nie będę sobą, będę kochany”,
oraz
„kiedy odetnę się od ciała, odzyskam kontrolę i choć odrobinę wpływu”.

Powyższe rozwiązania stanowią kompensacyjną odpowiedź na nie dość dobrze dostrojonych opiekunów i łączy je jedna jakość: PORZUCENIE.

Porzucamy siebie, by stać się tym, kim chcą nas widzieć inni.
Porzucamy ciało, by ochronić głowę (umysł) przed emocjami, które z niego napływają.
Możemy więc już w tym momencie przypuszczać, że obie reakcje biorą swój początek z jakiegoś OPUSZCZENIA PIERWOTNEGO i ono właśnie stanowi zaczyn dla powyższych dynamik.

POMOST PSYCHOSOMATYCZNY

Kiedy coś w sobie odrzucam, zawsze pozostawi to ślad w ciele w postaci napięcia. Pozwala ono ODDZIELIĆ się od tego, co uznaję w sobie za złe lub zagrażające. Część ta zostaje zepchnięta na peryferie świadomości, zaprzeczona, wyparta i w ten sposób SKONTROLOWANA.

Podłoże pod zasianie ziarna rany narcystycznej powstaje w pierwszych miesiącach życia. Najwcześniejszą reprezentację somatyczną tego psychicznego urazu stanowi ROZSZCZEPIENIE głowy od ciała, które jest siedzibą wszystkich zagrażających uczuć. I tak z jednej strony głowa staje się miejscem SCHRONIENIA przed tym, co z niego może przyjść, z drugiej zaś wieloletnim, kosztownym WIĘZIENIEM.

ZDRADA CIAŁA
Możemy zatem zadać sobie pytanie: dlaczego porzucamy ciało i zamieszkujemy w głowie?
Niezależnie czy operujemy terminologią fałszywego self czy językiem blokad psychosomatycznych, mamy do czynieniem z rozszczepieniem, które stanowi bolesną rysę w charakterze.
Jakiś roku temu napotkałam tekst Roberta Lewisa „Cephalic Shock as a Somatic Link to the False Self Personality”, który pomógł mi odpowiedzieć na pytanie, kiedy po raz pierwszy dochodzi do porzucenia ciała i utwierdził w poczuciu, że objęcie opieką głowy jest koniecznym krokiem w PRZYWRACANIU ciągłości self. Poniżej opisuję powody, które mogą doprowadzić do poczucie odłączenia od własnego ciele, aż do porzucenia go (siebie) jako szkodzącego. Właśnie tak dochodzi do zdrady ciała.
Pracując w Analizie Bioenergetycznej nieustająco napotykam na dualizm ciała i umysłu postrzegany nie jako koncept teoretyczny, ale bolesną rzeczywistość pacjentów, którym to rozszczepienie stale przysparza cierpienia w postaci dojmującego wyobcowania. Nieczucie swojego ciała, a więc siebie albo niedostępność uczuć w ogóle, jest dla takich osób gorzkim, codziennym doświadczeniem.
Każdego dnia spotykam ludzi, dla których własne ciało jest OBCE, wrogie, niepoznane.
Którego nie chcą, którego się BOJĄ, brzydzą.
Którzy właśnie w taki sposób mówią, czego doświadczyli i jak sobie z tym poradzili.
Jak bardzo POŚWIĘCILI swoje ciało, by ochronić się przed zbyt bolesną prawdą o opuszczających najbliższych. Katarzyna Schier w „Pięknym brzydactwie” bardzo trafnie to ujmuje:

"Uważam, że ciało osób chorych psychosomatycznie jest przez nie składane w OFIERZE.
Ta ofiara ma funkcję utrzymania ILUZJI, że było się kochanym lub że miało się „wystarczająco dobrego” opiekuna"

Osoby oddzielone od ciała poszukują pomocy, napędzane jakimś intuicyjnym przeczuciem, że przez ciało właśnie (to samo, które jest tak odrzucane) znajdą odpowiedź na to dawno temu powstałe pęknięcie w ciągłości self, w jaźni pierwotnej. Działo się to w czasach, gdy nie było słów, a obrazy się dopiero kształtowały i powoli następowało wyodrębnianie się z wszechobecnego chaosu, czegoś co nazwalibyśmy „MNĄ”.
Skierowania się ku ciału nie jest łatwym spotkaniem, bo już w pierwszych krokach procesu stajemy na krawędzie przepaści. Na jednym brzegu jest umysł, dobrze nam znany, a za cenę skontrolowania zapewniający poczucie bezpieczeństwa. Na drugim zaś, dalekim i bardzo nieostrym widzimy ciało, to przed którym uciekaliśmy i chroniliśmy się przez większość życia. I którego brak w niezrozumiały dla intelektu sposób odczuwamy w głębi siebie. Odzyskiwanie łączności z ciałem przypomina przerzucanie lin na drugą stronę przepaści. Niektóre zsuwają się, gdy tylko dotkną przeciwległego brzegu, inne nigdy tam nie dotrą, część trafia na swoje miejsce tworząc cienkie, mało stabilne połączenia. Rzucając dalej, podejmujemy kolejne próby zbudowania drogi do siebie. Powstała ścieżka wydaje się wciąż zbyt słaba, by utrzymać ciężar naszej niewiary, zwątpienia i lęku. Dlatego tak ważny jest towarzyszący człowiek- psychoterapeuta, który wie jak istotne jest niepoddawanie się. Osoba, która przechowa dla nas pewność, że kolejne próby przyniosą rezultat i w końcu stworzą drogę: tę metaforyczną między krawędziami przepaści i tę neuronalną w naszym mózgu. To ona stanie się nowym pomostem łączącym między tym, co skontrolowane, ale bardzo samotne i umęczone, a tym, co kiedyś opuszczone i czekające na dziś nasze przyjęcie. Oczywiście postawienie stopy i podejmowanie próby przechodzenia na druga stronę jest wielkim wyzwaniem. Idziemy na spotkanie czegoś, co odrzuciliśmy lata temu jako ryzykowne i zagrażające. Stawiając pierwszy krok wiemy tylko, że to jest CZĘŚĆ NAS i że nie odzyskując jej zawsze będziemy o nią ubożsi. Przeczuwamy, że podejmując tę drogę nad przepaścią, przypomnimy sobie również to przed czym dawno temu chcieliśmy się ochronić: uczucia nieskończonego spadania z czasów, kiedy byliśmy maleńcy. I tak docieramy do terminu, „wstrząsu głowowego.”, zaproponowanego przez Lewisa. Definiuje go tak:

"Wstrząs głowowy zachodzi wówczas, gdy w odpowiedzi na trwałe doświadczenie bycia trzymanym w rękach przez niewystarczająco empatycznego rodzica w pierwszych miesiącach życia, niemowlę, wyczuwając nieprawidłowość rodzicielskiej empatii, rejestruje pewien dysonans. Zdając się na niedojrzały system nerwowy, niemowlę będzie musiało znaleźć sposób na przetrwanie, zachowanie integralności i dostosowanie się do rodzica, który nie może zapewnić mu ego pomocniczego. Naznaczone dysonansem obchodzenie się z dzieckiem tworzy chroniczny stan braku równowagi lub wstrząsu (traumy)".

Lewis stworzył ten opis w 1981 roku. Niestety dziś możemy powiedzieć, że brak dostrojenia, który opisuje jest nadal bardzo obecny.
Dziecko całym sobą musi dostosować się do trzymania jakiego doświadcza: tego fizycznego i tego emocjonalnego. Kiedy opiekunowie nie są dostrojeni do jego potrzeb, porzuca siebie, swoje doświadczenie i jako własne PRZYJMUJE to, co przyszło z zewnątrz. Maluch, który ma być ODZWIERCIEDLANY, stał się ODZWIERCIEDLAJĄCYM. Ta zamiana doprowadza do zasiania nieufności względem samego siebie, tego kim jestem i co czuję:
„skoro nie mogę się PRZEJRZEĆ w Twoich oczach i Ty na mnie nie odpowiadasz, ja odpowiem na Ciebie”.

Ważniejszym jest, to co pochodzi od INNEGO. Taka sytuacja podważa podstawowe poczucie bezpieczeństwa w to, że jest ktoś, kto mnie WIDZI i adekwatnie odpowie na moje potrzeby:
„skoro nie jest to najbliższa mi osoba, to ja sam muszę stać się dla siebie UKOJENIEM”.

I tak rodzi się umysł, który jak opisuje Lewis PRZEJMUJE FUNKCJE OPIEKUŃCZE nad ciałem, bo środowisko jest zawodzące lub zagrażające. Zostaje stworzona potężna iluzja:
„MOJE MYŚLENIE JEST W STANIE ZADBAĆ O MNIE”

Kiedy jesteśmy dziećmi nie jesteśmy w stanie zadbać o siebie. Potrzebujemy FIZYCZNEJ opieki: dotyku, podtrzymywania, karmienia. Kojenia od OBECNEGO drugiego człowieka, który dla nas czuje i na nas odpowiada. Jednak by przetrwać umysł staje się SUBSTYTUCJĄ bezpiecznego trzymania. On właśnie reprezentowany somatycznie przez głowę staje się azylem, w którym można się schronić i dzięki któremu można mieć poczucie panowania i wpływu:
„skoro nie jestem wystarczająco trzymany MUSZĘ PODTRZYMYWAĆ SIĘ SAM”.

Ten rodzaj NADREAKTYWNOŚCI zostaje z nami do końca życia. Maluch nie ma możliwości świadomego wsparcia za pomocą napinania mięśni. Jego układ nerwowy będzie więc stale stymulowany brakiem wystarczająco dobrego trzymania, w znacznym stopniu pomniejszając możliwość odpoczynku.
I tak umysł staje się LOKALIZACJĄ dla fałszywego self:
„musiałem uwierzyć, że sam siebie mogę podtrzymać i nikogo nie potrzebuję”.

Ta obronna adaptacja umieszcza istnienie w procesach myślowych ODRYWAJĄC je od rzeczywistości somatycznej. Identyfikacja następuje z potentnym umysłem, ciało zostaje porzucone jako to zależne i potrzebujące opieki innych. Lewis przywołuje cytat z Winnicotta, które wydaje mi się kwintesencją jakości naszego bycia, mimo że upłynęło tyle lat od wygłoszenia go:

„Dzięki identyfikacji z niemowlęciem matka wie, jak trzymać je na rękach, aby niemowlę zaczęło swoje życie od ISTNIENIA, nie zaś od REAGOWANIA”.

Siła tego przekazu jest porażająca.
Jakby to było móc BYĆ, a nie tylko działać? Pozwolić sobie na odpoczynek nie znajdując uzasadnienia w poziomie wyczerpania. Być w ciele, a nie używać ciała. To jest najtrudniejsza zmiana, wymagającą redefinicji relacji jaką mamy z własnym ciałem, a więc z samym sobą.

UMYSŁ A GŁOWA

Jeśli umieściliśmy funkcje opiekuńcze w umyśle: w jego kontroli, sterowaniu, możliwości intelektualizacji i racjonalizacji, to z jednej strony jest on dla nas czymś najcenniejszym, z drugiej zaś staje się naszym przekleństwem.
Właściwości umysłu, które tak cenimy, równocześnie są źródłem naszej udręki: potoków myśli, stałej nadaktywności, konieczności analizowania, obserwowania i sprawdzania. Z czasem odkrywamy, że poziom tych aktywności nie wynika z naszego wyboru, a jest stale obecnym trybem przymusu. Kolejne frustrujące próby, rozluźnienia się czy odpuszczenia sobie bardzo konfrontują z tym, jak nie jesteśmy w stanie choćby okresowo wyciszyć powyższych funkcji. Nie możemy odpocząć, więc musimy kogoś obwinić, by ochronić iluzję niezawodności kontroli umysłu. I tak z głowy robimy wrogą część, której przypisujemy wszelkie bolączki. To ona boli, odcina od serca, nie daje spać, dymi od myślenia, pęka w szwach. Nasza biedna głowa, dom dla umysłu jest tą, która ponosi koszty rozszczepienia, w jakim żyjemy. A właściwie, to my je ponosimy. Z trudem przyjmujemy, że stała nadaktywność wynikająca z rozbudowanej kontroli powoduje obciążające pobudzenie nerwowe, które nie ma nic wspólnego z dbaniem o nas dziś.

ZAUFAĆ CIAŁU!

Dalsza ucieczka przed ciałem poprzez próby zarządzania nim, będzie jedynie eskalować lęk przed uczuciami i generować objawy.
Dlatego nawiązanie czuciowej relacji z naszą głową może być wspaniałym początkiem, by ponownie zaufać ciału, czyli zaufać sobie. Całemu sobie!
Zbliżanie się do swojego ciała, poznawanie go, uczenie się dbania o niego, słuchanie jego potrzeb i branie ich na poważnie, pozwoli na doświadczenie tego, czego tak bardzo kiedyś nam zabrakło.
Oddanie głowy w swoje ręce, a później powierzenie jej w dłonie innych, da rzeczywiste doświadczenie opieki. FIZYCZNEJ. Niewyimaginowanej.
Umysł pomoże nam rozumieć, reflektować, widzieć związki przyczynowo-skutkowe. W taki sposób się nami zajmie. By zaopiekować się ciałem trzeba go dotknąć, poruszyć, zapewnić mu to, czego potrzebuje. Jak maleńkiemu dziecku. Zająć się nim realnie, nie pozostając jedynie przy fantazjach.
Opiekując się swoją głową budujemy pomost między ciałem a umysłem, który może być w dużym niepokoju. Możemy go uspokoić, tłumacząc, że wiemy, co robimy, że potrzebujemy też ciała, uczuć i jesteśmy już gotowi, by je przyjąć. Mówmy do naszego umysłu o wdzięczności za te wszystkie lata chronienia nas, równocześnie GŁASZCZĄC się po głowie i pozwalając pękniętym częścią połączyć się na nowo, by odzyskać utraconą dawno temu JEDNOŚĆ.

Mam nadzieję, że powyższe zrozumienie pozwoli Państwu zbliżyć się do swojego ciała. Umysł i głowa potrzebują naszego dorosłego wsparcia, by uznać rzeczywistość ciała, przekształcić lęk przed nim w zaufanie do niego i na nowo zbudować z nim relację.
Zapewne będziemy na tej drodze potrzebować pomocy. I na tym również będzie polegać nasza praca, by pozwolić sobie wyjść poza iluzję kontrolującego umysłu, który każe wierzyć, że sami zajmiemy się sobą najlepiej i sięgnąć po innych ludzi. Być może zawodzących i niedoskonałych, ale żywych i PRAWDZIWYCH w swojej fizycznej obecności.

Z wielką wdzięcznością dla: Katarzyny Schier, Franka Hladkiego, Roberta Lewisa i Donalda Winnicotta.

Przed nami druga część jak zawsze praktyczna!

Marzena Barszcz,
Psychoterapeutka w Analizie Bioenergetycznej

Więcej wyjaśnień i praktycznych ćwiczeń wraz z ilustracjami znajdziecie Państwo w książce „Psychoterapia przez ciało”, przede wszystkim w części 5 w rozdziałach 2 i 3 dotyczących taśmy wzrokowej i oralnej: https://www.instytutanalizybioenergetycznej.com/produkt/psychoterapia-przez-cialo/

Poprzednie artykuły:

Rana narcystyczna:
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=2249284625108085&id=181684601868108&__tn__=K-R

Cz II
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=2260736523962895&id=181684601868108&__tn__=K-R

Uziemienie głowy:
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=2272878302748717&id=181684601868108&__tn__=K-R

Cz. II
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=2293588897344324&id=181684601868108&__tn__=K-R

Newsletter:
https://www.instytutanalizybioenergetycznej.com/kontakt-newsletter/

Adres

Bełchatow

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Gabinet psychoterapeutyczny Monika Kwiecińska - Bukowiec umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Gabinet psychoterapeutyczny Monika Kwiecińska - Bukowiec:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria

Our Story

„Terapia. Coaching. Szkolenia.” oferuje usługi osobom potrzebującym pomocy w rozwiązaniu problemów oraz poszukującym wsparcia i ukierunkowania w rozwoju na płaszczyźnie osobistej, społecznej i zawodowej. Oferta obejmuje psychoterapię indywidualną dla osób dorosłych, terapię rodzinną i par, trening wychowawczy oraz treningi rozwoju osobistego i zawodowego w formie indywidualnej i grupowej. Obszar oferowanych szkoleń obejmuje treningi umiejętności psychospołecznych (tzw. umiejętności miękkie – komunikacja, rozwiązywanie konfliktów, autoprezentacja, asertywność, twórczość, radzenie sobie ze stresem, itp.) oraz szkolenia z zakresu umiejętności psychologicznych i pedagogicznych koniecznych w pracy związanej z edukacją, wychowaniem i szeroko pojętą pomocą. Oferta skierowana jest zarówno do osób prywatnych jak również do firm i instytucji. „Terapia. Coaching. Szkolenia.” współpracuje ze specjalistami z zakresu psychoterapii, coachingu, doradztwa zawodowego i personalnego, PR, pracującymi przede wszystkim w nurtach terapii systemowej, ericksonowskiej, NLP, behawioralno – poznawczej, Gestalt (miedzy innymi Instytut Psychoedukacji i Coachingu w Bełchatowie, Instytut Psychoterapii i Ustawień Systemowych w Bielsku – Białej, Walo Executive Search w Warszawie). Firmę prowadzi Monika Kwiecińska – Bukowiec - psychoterapeutka w procesie certyfikacji w Polskim Instytucie Ericksonowskim w Łodzi, pracująca pod superwizją, absolwentka wydziału psychologii w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, politologii z zakresu profilaktyki społecznej i resocjalizacji na Uniwersytecie Warszawskim, socjoterapii w Ośrodku Metod i Szkoleń Psychospołecznych w Warszawie. Coach, mediator, członek Zespołu ds. Wprowadzenia Mediacji w Polsce oraz były członek zarządu Głównego Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracowników Resocjalizacji. Ukończyła szereg szkoleń dotyczących psychoterapii (terapia rodzin, hipnoza ericksonowska, terapia osób wykorzystanych seksualnie, terapia osób po doświadczeniach traumatycznych itp.), pomocy psychologicznej, metod pracy pedagogicznej i resocjalizacyjnej. Posiada duże doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą przejawiającą problemy w sferze poznawczej, społecznej i emocjonalnej oraz rodzicami potrzebującymi wsparcia w rozwiązywaniu trudności wychowawczych. Pracowała m.in. w młodzieżowym ośrodku wychowawczym, poradni psychologiczno – pedagogicznej, jako psycholog szkolny, nauczyciel akademicki, socjoterapeuta. Autorka i realizatorka programów dla dzieci i młodzieży z zakresu socjoterapii, profilaktyki i arteterapii.