16/09/2024
Kiedy mówię komuś, że jestem psychoterapeutką, często odpowiada mi pełna zdziwienia cisza, po której następuje seria niezręcznych pytań. „Psychoterapeutką! Mam opowiedzieć o swoim dzieciństwie?”. „Pomożesz mi rozwiązać pewien problem z teściową...?”. „Zdiagnozujesz mnie?”. (Odpowiedzi brzmią kolejno: „Proszę, tylko nie to”. „Mogę spróbować”. „Dlaczego miałabym to robić poza gabinetem? Czy gdybym była ginekologiem, też poprosiłabyś mnie o szybkie badanie przy okazji?”).
Rozumiem jednak, skąd się biorą tego typu reakcje. Wszystko sprowadza się do strachu – przed zdemaskowaniem, obnażeniem. Czy dostrzeżesz kompleksy, które nauczyłam się tak dobrze maskować? Czy zobaczysz moje słabości, kłamstwa, wstyd?
Czy zobaczysz moje ukryte człowieczeństwo?
Zawsze uderza mnie fakt, że ludzie, z którymi rozmawiam na przyjęciach, wydają się w ogóle nie brać pod uwagę, iż to oni mogą we mnie dostrzec coś, co wolałabym ukryć w eleganckim towarzystwie. Jakby sam fakt bycia psychoterapeutką zmieniał mnie w istotę zdolną do czytania w ich duszach, jeśli nie będą wystarczająco ostrożni. Dlatego zasłaniają się żartami o psychoanalitykach lub korzystają z pierwszej okazji, żeby pójść po kolejnego drinka.
Niekiedy padają pytania bardziej szczegółowe. „Jacy ludzie do ciebie przychodzą?”. „Tacy jak my, jak każdy”, odpowiadam.
Lori Gottlieb CZY CHCESZ OTYM POROZMAWIAĆ?
Psychoterapia oczami psychoterapeutki i jej psychoterapeuty
Przełożyła MAGDALENA RYCHLIK