17/11/2023
Dzisiaj Światowy Dzień Wcześniaka!! 💜💜
Riad ten dzień świętował chyba mocniej niż własne urodziny 😄.
Wszystkim wcześniakom ale też Neonatologom, Pielęgniarkom i wszystkim pracownikom polskiej Neonatologii składamy serdeczne życzenia!!!
Myślimy też, że to dobry moment by rozpocząć cykl "Wspomnienia o dr Riadzie".
Jeśli Chcielibyście podzielić się swoimi własnymi doświadczeniami, czy byliście jego pacjentami, rodzicami pacjentów, współpracownikami - Ślijcie to do nas! Będziemy publikować co jakiś czas bo uważamy, że to są bardzo cenne rzeczy.
Cykl rozpoczynamy wspomnieniem Adama Wiczuka - człowieka, z którym Riad spędzał więcej czasu niż z własną żoną 😁.
ADAM WICZUK O RIADZIE:
"Przez te lata wydarzyło się dużo, ale to jest dla mnie osobiście bardzo ważne jak nie najważniejsze. Pierwszy raz zrozumiałem i "odczułem" jak to jest być jak Riad.
Był piękny majowy dzień, można rzec idealny. Mieliśmy wszystko zaplanowane i niczego nie musiałem korygować, przekładać. Na oddziale spokój, wieczorem spotkanie w Lublinie, na które nie musieliśmy się spieszyć. Pełen luz, tym bardziej, bo tym razem ja miałem prowadzić auto by Riad mógł odpocząć. Planowaliśmy późny powrót a Doktor miał jechać na "ministra".
Zjeżdżaliśmy z obwodnicy Lubartowa, gdy zadzwonił ktoś z oddziału: "Szefie, chłopiec umiera! Co robić?" Chwila rozmowy i ta mina bezradności zmieszanej ze złością, "krzycząca": dlaczego mnie tam nie ma!??!! Znaliśmy się jak bracia, nie musiał nic mówić, wszystko było wypisane na twarzy.
Wiedziałem, co robić.
ZAWRACAM!!! ZDĄŻE!!! Pierwszy raz poczułem tę odpowiedzialność i presję. To ode mnie zależy, czy kilkudniowy chłopczyk przeżyje czy jednak na pomoc będzie już za późno.
Zawróciłem łamiąc po drodze chyba wszystkie przepisy. Zatrzymałem ruch w obie strony stając autem w poprzek drogi, przejechałem po krawężnikach i wysepce. Na szczęście SUVem to nie problem.
Riad skwitował to dwoma zdaniami: "Adaś, spokojnie. Nie szalej, wszędzie policja, fotoradary." Odpowiedziałem w żołnierskich słowach, że mnie to nie obchodzi, wyciszyłem radio, w ruch poszły klakson i światła. Jedziemy!
Przez całą podróż praktycznie nie rozmawialiśmy, Riad ciągle instruował, co dziewczyny mają robić. Obaj wiedzieliśmy, że lepiej dla mnie jak nie będę wiedział o co chodzi dokładnie. Bardzo źle znosiłem tego typu sytuacje, w których zagrożone jest życie dziecka. On miał to praktycznie codziennie przez ponad 40 lat.
Wjechaliśmy do Białej Podlaskiej po kilkudziesięciu minutach, nigdy wcześniej w taki sposób nie prowadziłem samochodu. Oczywiście Riad rozmawiał przez telefon, zakończył rozmowę mówiąc: "WJEŻDŻAMY!"
Pod szpitalem stało kilka pielęgniarek - zorganizowana akcja. Jedna otwiera drzwi, druga zabiera torbę, trzecia trzyma gotowy do nałożenia fartuch, czwarta osoba odbiera koszulę. Jak schodził na dół był już przebrany, ja zdążyłem w tym czasie wysiąść z samochodu, spojrzał na mnie, uśmiechnął się i pokazał kciuk w górę 👍. To był drobny gest, ale jednocześnie największa pochwała.
Nogi zrobiły mi się jak z waty, byłem mokry jak po jakimś maratonie. Z emocji dosłownie padłem na ulicę, usiadłem na krawężniku i zacząłem płakać mówiąc do siebie: ZDĄŻYŁEM!!!
Riad skończył interwencję około 22.00 po prawie 4 godzinach. Na marginesie - chodziło pewnie o 1kg człowieka (albo i mniej?), chłopca ważącego tyle, co butelka napoju, dziecka mieszczącego się w dłoni.
Riad zadzwonił do mnie po wszystkim i powiedział: "Chłopiec żyje, wszystko w porządku, udało nam się! To twoja zasługa, zdążyłeś!"
Przesiedział przy nim do 3 nad ranem, nie opuścił małego nawet na chwilę. Mimo protestów uparłem się żeby odwieźć Riada do domu, żeby położył się spać w swoim łóżku a nie na fotelu w gabinecie. Może to drobnostka, ale nie miał wyjścia, ja też potrafiłem czasami być uparty jak on.
Wróciłem do domu, ale nie mogłem zasnąć. Emocje, adrenalina, zadowolenie z siebie i duma sprawiły, że byłem jak nakręcony. Zadzwoniłem dokładnie o 9 żeby zapytać czy odpoczął, czy się wyspał.
Co usłyszałem, gdy zapytałem, gdzie jest po odebraniu rozmowy słysząc w tle noworodkowe maluchy?
"Jak to gdzie? W szpitalu, a gdzie mam być? O 7 przecież zaczynam pracę!"
Taki był..."
Adam Wiczuk
fot. Kamil Haidar podczas wizyty na Oddziale Neonatologicznym im WOŚP w Białej Podlaskiej. Kwiecień 2015.