24/05/2025
Ważny tekst ..
CO TO ZNACZY UWOLNIĆ MOC Z TRAUMY?
Część z nas przestała ufać swoim emocjom i instynktom. Wmówiliśmy sobie, że nie mamy prawa czuć się źle, więc pracujemy nad tym, żeby tego nie czuć – zamiast skupić się na faktach, czyli:
Co dokładnie te emocje WYWOŁUJE?
Czy celem rozwoju jest znieczulenie się na kryzysowe sytuacje i ludzi, którzy je powodują?
Oczywiście, że nie. Jak pokazuje doświadczenie, trudne emocje mogą być OSTRZEGAWCZYM sygnałem.
Mówią wyraźnie, co w naszym życiu wymaga zmiany – a niekoniecznie, że nasze odczuwanie jest niewłaściwe.
Znam osoby, które przepracowały dzieciństwo a nawet rodowe traumy i wspomnienia przodków, a mimo to zmagają się z trudnymi emocjami i chcą się ich pozbyć.
Gdy jednak uczciwie analizujemy okoliczności życiowe, okazuje się, że te odczucia mają ścisły związek z dysfunkcyjnymi relacjami, które są niespójne, niebezpieczne – a czasem wręcz jawnie przemocowe.
Oczywiście nasz umysł nie chce uznać tej prawdy, ponieważ musiałby zacząć stawiać granice.
Dla osób z bolesnymi przeżyciami z dzieciństwa stawianie granic jest bardzo trudne, ponieważ były one łamane przez silniejszych bliskich już od najmłodszych lat.
Dlatego szukają sposobu, by nie czuć (bo z tym utożsamiają rzekome 'uzdrowienie traum') i wciąż chronić podobne relacje w dorosłym życiu. Jest to w pełni zrozumiała, unikowa strategia, ale jak zawsze Cień uczy, że to nie jest właściwa droga.
Trudne emocje – jeśli są osadzone w rzeczywistości – słusznie motywują nas do zmiany tego, co nam nie służy. Przypominają o zagrożeniu, które kiedyś naprawdę przeżyliśmy.
Nie zawsze jednak potrafimy je prawidłowo odczytać, zwłaszcza gdy osoby manipulujące i dominujące celowo sugerują, że nasze emocje są niewłaściwe i że to my wymagamy 'terapii', zamiast uznać, że sytuacja, w której się znaleźliśmy, po prostu jest krzywdząca.
Dlatego rozważmy dwie sytuacje:
🔹 Jeśli obiektywnie nikt nas nie rani ani nie nadużywa, a mimo to odczuwamy silny lęk przed bliskością i reagujemy przesadnie tam, gdzie wystarczyłaby spokojna rozmowa – to tak, te dramatyczne reakcje są do przepracowania.
To oznacza, że nosimy w sobie zranienie z dzieciństwa - bliskość była karana, choć jej bardzo potrzebowaliśmy. W takim przypadku praca z projekcją i wzorcem cierpienia ma głęboki sens i przyczyni się do poprawy relacji ze sobą i z otoczeniem.
🔸 Natomiast, jeśli ktoś nas FAKTYCZNIE oszukuje, zdradza, dewaluuje i traktuje przedmiotowo, to nasza emocjonalne odpowiedzi są tu uzasadnione.
Nie one są do „zmiany” – tylko do zmiany są nasze granice, ludzie i sytuacje. Stres i napięcia pochodzą od ciała, które boi się i przewiduje cierpienie, jeśli dalej będziemy to kontynuować.
Wmawiamy sobie, że to „reakcja z traumy” do uzdrowienia, a NIE WIDZIMY, że to sygnał ostrzegawczy przed kolejną traumą/jej pogłębieniem.
Duchowość uczy, że nasza MOC leży w akcie woli i działaniu. Chodzi również o zatroszczenie się o siebie, gdy przeżywamy kryzys.
Znasz to? Głębokie poczucie BEZSILNOŚCI, zakorzenione w doświadczeniach z dzieciństwa, gdzie jako dzieci byliśmy narażeni na sytuacje, w których nie mieliśmy kontroli ani możliwości obrony.
Wzorzec bezsilności nieświadomie powielamy także w dorosłym życiu, gdy nie reagujemy na sytuacje, które nam szkodzą i pozostajemy biernymi wobec poniżającego traktowania.
BRAK REAKCJI w dzieciństwie mógł być konieczny do przetrwania, ale w dorosłości staje się przeszkodą w zdrowym funkcjonowaniu. PASYWNOŚĆ nie jest oznaką siły czy dojrzałości, lecz może być przejawem lęku i braku wiary we własną sprawczość.
Aby przerwać ten cykl, konieczne jest uświadomienie sobie prawa do wyrażenia siebie i wyjście z roli milczącego dziecka. W odzyskaniu poczucia kontroli niezbędne jest chronienie swojego dobra, co jest kluczowe dla wewnętrznego zdrowienia.
Dlatego – jeśli masz do czynienia z człowiekiem, który FAKTYCZNIE narusza Twoje granice – masz prawo czuć stres, napięcie, złość, lęk, paraliż, dół… Jeśli ktoś próbuje Ci wmówić, że Twoje odczucia są nieprawidłowe i wymagają „naprawy” – to również jest forma naruszenia.
Te emocje są po to, byś wiedział, że jest źle. Że jesteś znowu NADUŻYWANY, tak jak w przeszłości.
Niestety, nawet w trakcie terapii można usłyszeć, że nasze odczucia są nieprawidłowe i wymagają uzdrowienia. Znam takie sytuacje, sama ich doświadczyłam. W moim przypadku jedynie droga akceptacji własnej ciemnej strony i objęcia siebie w całości przyniosła spokój.
Pomogła mi także odnaleźć źródło mocy w piętnie traumy – poprzez świadomość, że choć NIE MOGĘ CZUĆ INACZEJ w pewnych sytuacjach, to jednak mogę dokonywać INNYCH WYBORÓW niż w przeszłości. To jest kluczowa różnica.
Zamiast robić problem z tego, jak się czujesz, możesz przekuć emocje w działanie. Tego właśnie potrzebuje ciało i wewnętrzne, skrzywdzone dziecko.
Naszym zadaniem nie jest je uciszać – ale je obronić. Wziąć za rękę i pokazać:
„Widzę, co się dzieje. Reaguję. Sprzeciwiam się agresji drugiego człowieka oraz swojej własnej. Nie pozwalam na niesprawiedliwe traktowanie w relacji. Wychodzę z uwikłań i toksycznych układów.”
Reagowanie z poziomu Dorosłego jest uwalniające. Nie walka z tym, co Twoje wewnętrzne dziecko czuje – ale stanięcie po jego stronie i WYRAŻENIE TEGO.
Jak często postępujemy odwrotnie? Nokautujemy własne odczucia. Tłumimy je, umniejszamy, nazywamy wariactwem. I w ten sposób pogłębiamy swoje rany. Robimy sobie to, co robiono nam w dzieciństwie - bagatelizujemy swoje „ja”.
Wmawiamy sobie, że nie wolno nam czuć. Że musimy być twardzi. Idziemy na kolejną terapię wierząc, że w końcu się pozbędziemy cierpienia.
Po co? Po to, by dalej przyjmować ciosy w milczeniu.
Jako osoba, która przez wiele lat pracowała ze swoimi zranieniami, a teraz wspiera innych w odzyskiwaniu siebie, uważam, że skuteczna terapia nie polega na tym, byśmy uczyli się kasować swój ból. Często tego pragniemy – nieświadomie po to, by dalej znosić destrukcyjne relacje (tak jak wtedy, gdy byliśmy dziećmi).
Nie udowodnimy sobie siły poprzez duszenie wrażliwości, milczenie i samozaparcie. To już znamy – z dzieciństwa, z traumy, z kultury, która gloryfikuje wytrzymałość, a pomija godność.
Dzięki pracy terapeutycznej uczymy się rozpoznawać, co mówi nam ciało i odzyskiwać swoje pełne czucie. Następnie uczymy się świadomie komunikować nasz stan.
W końcu - w działaniu asertywnym, stanowczym i wytrwałym – odzyskujemy moc i budujemy lepsze życie.
Kiedy mówisz głośno: „to mnie boli, nie zgadzam się na to”, „nie chcę dłużej tego znosić”, „moje emocje są prawdziwe” – przestajesz być ofiarą.
Zaczynasz być swoim własnym opiekunem. Już nie identyfikujesz się ze zranionym dzieckiem, które próbuje oddzielić się od swojej rany i być lojalnym względem oprawców.
Jesteś dorosłym, który staje obok tego dziecka i mówi:
„Teraz ja się tobą zajmę. Już nie musisz milczeć. Już nie musisz znosić. Już jestem.”
To jest koniec walki z samym sobą.
To jest koniec wiecznego naprawiania siebie.
To jest uwolnienie mocy z traumy.
Nie przez zaprzeczenie, wyparcie ani tłumienie reakcji obronnych, do których masz prawo – lecz przez trafne rozpoznanie przyczyn bólu i sprawcze działanie, które pozwala zapobiegać przemocy w przyszłości.
Zgadzasz sie z tym? Jakie masz doświadczenie w temacie obejmowania swych ran z przeszłości i jaki masz do nich stosunek, gdy się odzywają ?
[Ciemnanoc. pl Farida Sorana]
Grafika- The Pain