Magdalena Chmielewska - Psycholog, Psychoterapeuta

Magdalena Chmielewska - Psycholog, Psychoterapeuta Psychoterapeuta, Psycholog, Terapia rodzin, Psychoterapia indywidualna osób dorosłych i młodzieży

Ku pamięci🙂
08/07/2025

Ku pamięci🙂

Rozmowa z moją 11-letnią córką

Minęło 15 minut, odkąd się na mnie zdenerwowała. Trzeci raz zapytałam, czy jest głodna i to przelało czarę goryczy. Podeszłam do jej pokoju i delikatnie zapukałam.

- Mogę? - zapytałam cicho.
- Co?! - odpowiedziała ze złością.
- Mogę wejść?
- Ok.

Weszłam. Usiadłam na kanapie i spojrzałam na nią spokojnie.

- Wika, powiesz mi coś więcej o tym, co się stało?
- Denerwuje mnie, jak pytasz o to samo! - wybuchnęła.
- Bo to za dużo słów na raz? - próbowałam zrozumieć, czy chodzi o sposób, w jaki pytam.
- Nie!
- A więc co?
- Bo to tak, jakbyś mi nie ufała! - wyrzuciła z siebie.

Zamilkłam na moment. Usiadłam bliżej niej i spojrzałam na nią z czułością.

- To brzmi jak brak zaufania, tak?
- No tak.
- Rany, nie chciałam.

Córka głośno wzdycha. Nie odzywam się przez moment i wracam do rozmowy.

- Kochanie… ja nie pytam, bo Ci nie ufam. Pytam, bo się o Ciebie troszczę i Cię kocham. Czasem moje serce pyta szybciej, niż głowa zdąży pomyśleć.

Spojrzała na mnie już spokojniej.

- Ale ja naprawdę wiem, kiedy jestem głodna…
- Masz rację. I wiesz co? Nauczę się pytać tylko raz. A potem będę po prostu słuchać i czekać, aż mi odpowiesz.

Uśmiechnęła się lekko. Pogadałyśmy o życiu, pośmiałyśmy się razem i po jakimś czasie spokojnie zjadłyśmy. A ja, siedząc przy stole, w ciszy układałam w myślach to, co tak naprawdę wydarzyło się w tej rozmowie. Zrozumiałam wtedy coś ważnego - ta zwykła chwila była tak naprawdę lekcją o zaufaniu, o granicach i o tym, jak nasza relacja dojrzewa razem z córką, ze mną i z nami obydwiema.

Wika pokazuje mi swoje granice i uczy mnie, jak chce być traktowana. Jej złość nie była buntem przeciwko mnie. To było jej: „Mamo, zobacz, że umiem o siebie zadbać.”

Ja uczę się słuchać tego, co jest pod złością. Nie obrażam się, nie odpowiadam złością na złość. Zatrzymuję się i próbuję zrozumieć, co naprawdę chce mi powiedzieć zachowanie dziecka - nawet to, które mnie porusza albo którego nie lubię.

I tak sobie myślę: w pewnym momencie roli mamy nie da się już opierać na prowadzeniu za rękę, na ciągłym sprawdzaniu i dopytywaniu. Jeśli chcę, żeby moja córka ufała sobie i potrafiła działać samodzielnie, mam za zadanie jej na to pozwolić.

Nasza rozmowa wcale nie była o kanapce. Była o czymś znacznie ważniejszym - o tym, że miłość i troska to nie tylko umiejętność zadawania pytań, ale też odwaga, aby w ciszy czekać na odpowiedź. Bo prawdziwa troska nie zawsze mówi - czasem największym jej wyrazem jest spokojne milczenie, które niesie w sobie zaufanie i przestrzeń dla drugiego człowieka.

❤️

04/07/2025

Zapraszamy do zapisów!
Można również umówić się telefonicznie: 857450788 lub mailowo: por.psychiatryczna@udsk.pl

Pisarz Haruki Murakami napisał: "Ból jest nieunikniony. Cierpienie jest wyborem" W jaki jednak sposób możemy zmniejszyć ...
14/06/2025

Pisarz Haruki Murakami napisał:
"Ból jest nieunikniony. Cierpienie jest wyborem" W jaki jednak sposób możemy zmniejszyć a nawet uwolnić się od cierpienia? Shinzen Young przedstawia odpowiedź w postaci swojego "równania bólu".

Mówiąc wprost, że cierpienie (C) jest równe bólowi (B) pomnożonemu przez opór (O), zatem C=B×O.

Aby cierpieć, potrzebny jest ból i opór. Powiedzmy więc, że nie stawiamy bólowi oporu i po prostu akceptujemy dyskomfort, co oznacza, że opór wynosi zero. Ile wynosiłoby nasze cierpienie? Według równania, nawet jeśli wartość bólu wynosi 100, cierpienie równałoby się zeru, pozostawiając nas jedynie z uczuciem dyskomfortu.

- Mark Baker "Nexus"

27/04/2025

Kilka psychoanalitycznych refleksji o dorastaniu pod wpływem serialu:

DOJRZEWANIE

"Stan umysłu nastolatka po okresie pokwitania różni się jednak zasadniczo od wczesnych stanów umysłu, ponieważ nastolatek posiada psychiczną i fizyczną zdolność działania pod wpływem uczuć, pragnień i fantazji. 'Wypływa na szerokie wody': może bowiem zarówno dać początek nowemu życiu, jak i je odebrać; spłodzić lub urodzić dziecko, skrzywdzić lub zabić samego siebie; skrzywdzić innych, swoich rodziców lub zniszczyć otoczenie.Ta nowa potencja ekscytuje, ale i przeraża. Sprawy życia i śm*erci dosłownie materializują się w okresie dojrzewania." (Waddell, 2018/2019, s.75).

I. WTARGNIĘCIE. ZATRZYMANIE

W początkowych scenach pierwszego odcinka uderza kontrast między niewinnością dzieciństwa a bezwzględnością dorosłości. Szczególną uwagę zwraca zderzenie zwyczajnej, surowej, proceduralnej, policyjnej codzienności i za dużej bluzy w którą zostaje ubrany główny bohater. Prymitywna, fizjologiczna, reakcja na stres (kto by się nie zmoczył gdyby obudziła go lufa wycelowana prosto w niego) i rzucone przez funkcjonariusza niby nonszalancko "sprawy nieletnich? Nie lubię. Zawsze są trudne."
No są.
Tak właśnie można sobie wyobrażać brutalny najazd dojrzewania na fizyczną i psychiczną rzeczywistość dziecięcego świata. Najazd, który przeraża, odziera z dotychczasowych złudzeń, poczucia stałości, przewidywalności i bezpieczeństwa. Jak mantra powraca fundamentalne pytanie:"Czy to ja?", "Czy to jeszcze jestem ja?" Człowiek kładzie się spać z ciałem dziecka a wstaje rano z funkcjami dorosłego (wzwód, okres, wytrysk). Impulsy, które zawładnęły ciałem, nad którymi nie ma kontroli powodują potworny wstyd i poczucie winy przed którymi nastolatek broni się masywnym zaprzeczaniem: "TO NIE JA".
Bo konsekwencje folgowania swoim popędom wydają się katastrofalne. Dlatego łatwiej się od nich odciąć.

"O ile fantazja dziecka we wczesnej fazie rozwoju obejmuje ś m i * r ć to u nastolatka obejmuje ona m o * d e r s t w o. Nawet jeśli w rozwoju w okresie dojrzewania nie występują większe kryzysy, często trzeba sobie radzić z poważnymi problemami wychowawczymi, ponieważ dorastanie oznacza zajmowanie miejsca rodzica.
N a p r a w d ę.
W nieświadomej fantazji dorastanie jest z natury aktem agresywnym. A dziecko nie jest już dzieckiem." (Winnicott, 1986/2011, s.150-151).

Młody człowiek szuka kontenera i regulatora dla sił, które się w nim budzą. Albo próbuje je zatrzymywać, tłamsić w sobie i wtedy staje się apatyczny, wycofany i zamknięty. Może dlatego tak wielu adolescentów spędza sporo czasu w łóżku, śpiąc i odmawiając niektórych aktywności? Wewnętrzna walka (i przebudowa) pochłania ogrom energii. Być może nie jest to zwykłe lenistwo tylko bardzo wymagający i trudny proces?
Czasami nastolatki wybuchają bo niedojrzała struktura ciała i umysłu nie potrafi jeszcze utrzymać w ryzach (nie mówiąc o odpowiednim ukierunkowaniu) burzy i naporu agresywnych i seksualnych impulsów.
Młodzi szukają rozładowania i ukojenia w sporcie, twórczości, nauce, relacjach rówieśniczych i świecie wirtualnym. Powodzenie tych starań zależy od tego, czy po drugiej stronie spotkają się z kimś myślącym, czującym, obecnym, zaangażowanym i realnie zainteresowanym ich trudnościami. Gorzej, jeśli świat (nie tylko internetu) staje się jedynie okazją do niczym nieograniczonego, bezcielesnego życia w wyobraźni i automatycznego odreagowania w miejsce uczenia się jak surowe doznania, afekty i doświadczenia przekształcić w użyteczne przekonania o sobie i świecie a także celowe działania.
"Obszar nieświadomej fantazji związanej z rozwojem w okresie dojrzewania i dorastania obejmuje c z y j ą ś ś m I e r ć. Na ogół można sobie z nią poradzić poprzez zabawę i przemieszczenie (...) śm*erć i osobisty sukces trzeba rozumieć jako nieodłączne składniki procesu nabywania dojrzałości i statusu człowieka dorosłego. Jest to dość trudne dla rodziców i opiekunów. Możecie być pewni, że jest to również trudne dla samych nastolatków, u których pojawienie się 'mo*derstwa' i triumfu, związanych z krytycznym etapem osiągania dojrzałości, budzi wiele obaw. Ten nieświadomy wątek ujawnia się czasem pod postacią impulsu samob*jczego lub rzeczywistego samob*jstwa. Rodzice niewiele mogą tu pomóc; najlepsze, co mogą zrobić, to p r z e ż y ć, przeżyć w stanie nienaruszonym, bez zmiany podejścia do życia, bez porzucenia jakiejkolwiek ważnej zasady. Co nie znaczy, że nie mogą sami stawać się dojrzalsi."
(Winnicott,1986/2011 s.152)

c.d.n.

Dominika Borowska-Stasica
Psychlożka, ceryfikowana psychoterapeutka psychoanalityczna Polskie Towarzystwo Psychoterapii Psychoanalitycznej

Bibliografia

•Waddell M.(2018/2019). O nastolatkach. Opowieści o światach wewnętrznych. Oficyna Ingenium,Warszawa, przekład M. Kruszyńska-Mąka
•Winnicott D.W. (1986/2011). Dom jest punktem wyjścia. Eseje psychoanalityczne.
Wydawnictwo IMAGO, Gdańsk,przekład Anna Czownicka

Kadr z filmu: Adolescence, Netflix

27/04/2025

Kilka psychoanalitycznych refleksji pod wpływem serialu DOJRZEWANIE

II. SZKOŁA-SPRZYJAJĄCE ŚRODOWISKO?

Drugi odcinek netflixowego miniserialu przenosi nas do szkoły głównego bohatera. Mimo, że wiemy jaki obecnie kryzys toczy szkołę to razem z policjantami doznajemy małego szoku. Na pewno nie jest to środowisko sprzyjające rozwojowi, tak jak je rozumiał D. Winniccott. (1990/2018, s.82)
Brakuje w nim:
*ciągłości (rotacja nauczycieli i brak dobrej więzi z nimi)
*niezawodności (nie ma przewidywalności i adekwatnej reakcji wobec patologicznych zjawisk np. gnębienia)
*stopniowej adaptacji warunków i podejścia do zmieniających się potrzeb dorastającej młodzieży
*urzeczywistniania twórczego potencjału (na lekcjach lecą filmy zamiast żywej bezpośredniej interakcji, rozbudzania pasji i zainteresowań)

Melanie Klein (1921-1945) uważała, że szkoła umożliwia nawiązywanie nowych relacji poza domem rodzinnym, kierowanie silnych uczuć do rówieśników zamiast rodzeństwa oraz uzyskanie potwierdzeń odnośnie zdolności do miłości i bycia kochanym. W szkole pojawiają się też nowe okoliczności do wyrażania uczuć rywalizacji, nienawiści na przykład poprzez nielubienie i tworzeni koalicji.

Ale…

„W pewnym sensie każda społeczność - o ile funkcjonuje - ma walor terapeutyczny. Dzieci nie odnoszą żadnej korzyści z życia w chaotycznej grupie i prędzej lub później, jeśli brakuje silnego kierownictwa, wyrasta spośród nich dyktator” (Winnicott, 1986/2011, s.94)

Jeśli nie ma wrażliwego dorosłego umysłu, który przyjmuje, znosi i neutralizuje zwłaszcza destrukcyjne impulsy nastolatków to ulegają one tendencji aby je tłumić lub ewakuować. Brak uwewnętrznionej funkcji umysłu, który pomaga przekształcać oraz integrować niechciane aspekty własnego „ja” może skutkować umieszczaniem ich w innych i prowadzić do potępiania a nawet prześladowania.
Dorośli mogą być postrzegani przez nastolatków jako dręczyciele jeśli ustalają granice i reguły, a jak tego nie robią to zostają obsadzeni w roli pozbawionych troski. Z młodym człowiekiem trzeba być gotowym podejmować dialog, szacować bieżącą sytuację i negocjować zasady umowy. Dorośli, którzy pod naporem własnych lęków, problemów i nieprzepracowanych traum abdykują ze swej kierowniczej roli i przewodnictwa narażają młodzież na niekontrolowany zalew agresywnych impulsów. To, co może pomóc dorosłym wytrzymać nastoletni zamęt to emocjonalny kontakt z własnym okresem dojrzewania i zakłóceniami, jakie wówczas doświadczyli. I świadomość, że dojrzewanie charakteryzuje się właśnie niedojrzałością, niestabilnością i brakiem odpowiedzialności, które w tym okresie są naturalne, potrzebne i zdrowe. To dorośli muszą wtedy mocno trzymać się swojej dojrzałości i przejąć odpowiedzialność do czasu aż będzie ją można oddać nastolatkowi.

„Kiedy zabawa zaczyna się przeradzać w destrukcyjny proces, w którym jedna osoba cierpi, a druga nad nią triumfuje, kiedy przestaje być zabawą, wtedy dorosły interweniuje. Badania pokazują, że te interwencje są przyjmowane z ulgą, że dzieci dobrze je znoszą, ponieważ dalej mogą się bawić. Jeżeli tej interwencji nie ma to zabawa staje się czymś, co nazywa się bullyingiem albo znęcaniem się. I wiem, że takie procesy wśród dzieci i młodzieży mają miejsce, a ich skutki są traumatyczne, czasami na wiele lat” (Żechowski, 2024, s.93)

Policjanci, którzy prowadzą w szkole śledztwo zgodnie twierdzą, że „czasami niewiele potrzeba, żeby docenić ucznia”. Ale trzeba mieć do tego serce. Aby przetrwać szkołę wystarczy jeden nauczyciel z tzw. powołaniem, który sprawi, że dorastający człowiek rozwinie skrzydła. Ale też musi być w takim uczniu uwewnętrzniona umiejętność dostrzegania dobrych obiektów i korzystania z nich.

Jak pomóc im ją wykształcić?

„(…) nie potrzebujemy planować szczegółowo, co mamy zapewnić pozostającym pod nasza opieką dzieciom. Musimy się raczej zorganizować w taki sposób, by w każdym przypadku był ktoś, kto ma czas i chęć wiedzieć, czego potrzebuje dziecko. A można to wiedzieć, jeśli się je zna.” (Winnicott, 1990/2018, s.83)

No właśnie.

Nauczyciele w szkole Jamie’go wydają się przestraszeni, osłabieni i zmęczeni. Albo rezygnują ze swojego autorytetu albo wymuszają posłuszeństwo siłą a uległość jest rozwiązaniem chwilowym, opartym na dominacji i strachu. Na dłuższą metę nie buduje wzajemnego szacunku i zaufania. Takie obiekty nie mogą stanowić oparcia dla nastolatków targanych zamętem. Tym, który mają w środku i tym, który funduje im zewnętrzny świat. Jeśli nie ma bezpiecznej więzi to trudno o szczerość, otwartość i mówienie o problemach.
Wychowawca Jamie’go jest niezaangażowany, zdezorientowany i chyba nie wie, co się wokół niego dzieje. A co dopiero w sercach i umysłach jego uczniów. Nie lubi swojej pracy i młodzieży. Może zmieszanie to jego mechanizm obronny?
Policjant odwiedzający szkołę ma w niej syna i powoli „łączy kropki”. Bóle brzucha i nieobecności Adama nie są oznaką lenistwa a dręczenia i depresji. Funkcjonariusz sam przyznaje, że nie potrafi rozmawiać z synem i że udało mu się to po raz pierwszy od dłuższego czasu. Podejmuje kroki, żeby utrzymać z synem kontakt. Chyba jeszcze nie jest za późno aby poprawić ich relację.

No nie jest łatwo rozmawiać z nastolatkiem a tymbardziej odbudować naderwaną więź. Spróbujcie pogadać z takim, który ma problemy i zapytać:
Co u niego?, Jak się ma?, a dostaniecie w odpowiedzi:
„Normalnie”
„W porządku”
„Nie wiem…”
„Nic…”
„Dobrze…”
„Po prostu…”
„Wzruszenie ramionami”
Albo soczystą ironię, pogardę, odrzucenie, obrazę, milczenie, zerwanie kontaktu. Tak jak to zrobiła przyjaciółka zamordowanej Kate, kiedy nauczycielka chciała jej pomóc. Kruche, niedojrzałe self broni się przed ponownym zranieniem i testuje ile dorosły jest w stanie wytrzymać. Odrzucając pomocną dłoń komunikuje swoj ból i jednocześnie chroni się przed jego odczuwaniem. Młodzi ludzie wywołują w nas stany, których sami nie mogą znieść. Nieświadomie liczą na to, że nie spotkają się z odwetem a przyjęciem i zrozumieniem. Mają nadzieję, że odczytamy nadawane przez nich sygnały. Mówią do nas działaniem, obojętnością, zaniedbywaniem obowiązków, somatyzacjami, problemami z nauką, absencjami w szkole, milczeniem, wybuchem.

A co na to dorośli?

Nic tak nie uruchamia jak własne dzieci dlatego trochę łatwiej rozmawiać z obcymi. Ojciec Adama pokazuje jak to zrobić. Ważne jest szczere zainteresowanie, dzielenie się własnym doświadczeniem, nieustępliwość i dobry humor. Dobrze działa na nastolatków odsłonięcie własnych trudności, słabości i wad. Wtedy schodzimy z piedestału i stajemy się bliźsi, bezpieczniejsi i autentyczni.

Ten odcinek pozostawia nas też z niepokojem o to, co uczniowie robią w social mediach, jak bardzo spłycają i skracają komunikację, która ogołocona z domysłów i fantazji staje się raniącym konkretem decydującym o tym, czy jest się ładnym czy brzydkim, lubianym czy wykluczanym, atrakcyjnym czy pogardzanym. Zostajemy również z bolesną konkluzją, że ofiara nigdy nie uzyskuje tyle uwagi co sprawca. I ze świadomością, jak wobec tego wszystkiego jesteśmy bezbronni i krusi.

"On and on the rain will say
How fragile we are…"

Dlatego

„Niezależnie od kwestii zewnętrznych, musimy dążyć do zrozumienia uwarunkowań wewnętrznych dziecka, charakterystycznych dla niego zdolności wywoływania, przyjmowania i opracowywania doświadczeń oraz radzenia sobie z nieuniknionymi lękami i frustracjami” (Waddell, 2019, s.42)

I o tym będzie następny wpis.

C.d.n. ;)

Dominika Borowska-Stasica
Psycholożka, certyfikowana psychoterapeutka psychoanalityczna Polskie Towarzystwo Psychoterapii Psychoanalitycznej

Bibliografia:

Klein, M. (1921-1945/2024). tom I Miłość, poczucie winy i reparacja oraz inne prace z lat 1921-1945, Gdańsk, GWP

Waddell, M. (2019). O nastolatkach. Opowieści o światach wewnętrznych, Warszawa, Oficyna Ingenium

Winnicott, D.W.(1990/2018). Procesy dojrzewania i sprzyjające środowisko. Badania nad teorią rozwoju emocjonalnego. Gdańsk, Imago

Winnicott, D.W. (1986/2011). Dom jest punktem wyjścia. Eseje psychoanalityczne. Gdańsk, Imago

Żechowski, C. (2024), Rozmowy o miłości, współczuciu i gniwie. Kiedy psychoanaliza spotyka neuronaukę. Warszawa, Oficyna Wydawnicza Fundament

Zdjęcie: Adolescence, Netflix

25/04/2025

Tak przy Wielkanocnym poniedziałku...

"Kilka" psychoanalitycznych refleksji pod wpływem serialu ...

III. PSYCHOLOG. PRZEMOC. POMIESZCZANIE vs ROZEGRANIE

„No, to teraz wyjdzie z niego potwór”. Tak zaspojlerowała mi pewna nastolatka trzeci odcink netflixowego hitu pt. DOJRZEWANIE.

I wyszedł.

Chodzi o to, że gdyby wyszedł wcześniej w obecności wrażliwego dorosłego, ktory by go przytrzymał i pomieścił przy pomocy myślącego umysłu, to może nie doszłoby do rozegrania go w morderczym czynie. Zanim odniosę się do zagadnień trzymania, pomieszczania i rozgrywania, napiszę czym jest ów „potwór” w adolescencji (i nie tylko).

Najpierw jednak chcę wyraźnie zaznaczyć, że niniejszych rozważań nie traktuję jako usprawiedliwiania działań oprawcy, ale jako pomoc w rozumieniu jego motywów.

„Jak zrozumieć zło tkwiące w ludzkim sercu, w sercach nas wszystkich? I co czyni jednego człowieka podatnym na rozgrywanie własnych impulsów predysponujących go do roli prześladowcy albo ofiary, a co pozwala drugiemu je pomieszczać i pozostać na nie odpornym? (Waddell, 2018/2019, s.130)

Niezależnie od tego, jakie jest pochodzenia tego „zła” (osobiste wyposażenie czy/i wpływ środowiska), duże znaczenie ma to, w jakim stopniu, na początku życia udawało się opiekunom na różne sposoby modulować, modyfikować doznania lękowe lub chronić przed nimi dziecko. Wiele zależy od wykształcenia zdolności radzenia sobie z frustracją i od tego, czy jednostka rozwinie myślenie i umiejętność znoszenia bólu psychicznego. Mając do czynienia z dorastającym człowiekiem musimy cały czas pamiętać o współistnieniu w nim silnych, dziecięcych stanów umysłu i konfliktów dotyczących opieki, tożsamości, zależności, odpowiedzialności.

Adolescenci przejawiają dużą ambiwalencję wobec swoich dziecięcych pragnień oraz dążenia do dorosłości. Chcą tego i jednocześnie bardzo się obawiają. Równolegle poszukują tożsamości, która sprawi, że będzie im ze sobą dobrze. Niekiedy w obronie przed regresją, zależnością i pasywnością nastolatek prezentuje się jako osoba niewrażliwa, niezależna i agresywna.

Widząc Jamiego w pokoju przeznaczonym do przesłuchań najpierw czujemy żal, bo wygląda jak zagubione, niewinne dziecko. Potem z zaskoczeniem obserwujemy rozwój akcji, kiedy zachęcony i sprowokowany postawą psycholog i naporem własnych emocji, pokazuje nam swoją nieobliczalną, arogancką i agresywną część.

Tylko, że każdy ją ma. W różnym stopniu nasiloną i oswojoną.

Moje myślenie na temat agresywnych zachowań opiera się na szukaniu ich rozumienia i znaczenia, szczegółnie nieświadomego, do którego osoba stosująca przemoc nie ma dostępu.

A to, o czym nie sposób myśleć, ujawnia się poprzez działanie.

Niełatwo jest podejmować myślenie o tym, co dzieje się w umysłach istot ludzkich, które popełniają okropne czyny. Szczególnie jeśli te istoty mają niespełna 13 lat. Czasami lepiej nie myśleć niż utracić przekonanie, że żyjemy w bezpiecznym społeczeństwie a sporo dzieli nas od osób, które dopuszczają się morderstwa. W rzeczywistości ta granica jest bardzo cienka a rozpoznanie jej może budzić w nas przerażenie i wściekłość. Pojawia się też pragnienienie wymierzenia sprawcy natychmiastowej kary. Problem w tym, że to niczego nie zmieni, bo nie wyeliminuje z jego świata wewnętrznego potępiającego aspektu, a może nawet go wzmocni (co spowoduje eskalację agresji).

„Jakakolwiek modyfikacja psychiki osób, które żyją w świecie przepełnionym okrucieństwem, wymaga doświadczenia spotkania z umysłem jednostki (terapeuty) zdolnej do nawiązania kontaktu z psychiką sprawcy bez wchodzenia w pozycję osoby nadużywającej lub ofiary.” (Ruszczyński, 2007/2020, s.12).

I takim spotkaniem była rozmowa Jamiego z panią psycholog.

Winnicott twierdził, że terapeutycznie jest wtedy, gdy możemy komunikować się z kimś na głębszym poziomie. (Winnicott, 1986/20011)

Chociaż sesja Jamie’go z biegłą nie była terapią to pozwoliła zajrzeć w wewnętrzny świat głównego bohatera oraz zobaczyć (i poczuć) starcie potężnych, emocjonalnych sił. A jednocześnie dała doświadczenie odparcia prowokacji do agresji, wycofania lub odrzucenia. Pani psycholog wy/uTRZYMAŁA (przestrzeń, swoje emocje i reakcje na wodzy).

Co jest potrzebne aby takie trzymanie i rozmowa na pogłębionym poziomie zaistniały?

Winnicott dodaje otuchy:

„Ten, kto przyjmuje rolę psychoterapeuty, nie musi być mądry. W ograniczonych w czasie, specjalistycznych i intymnych warunkach terapii powinien jedynie chcieć się zaangażować w to, co dziecko w tym momencie wnosi, cokolwiek by to było. Powinien też angażować się w to, co pojawia się za sprawą nieświadomej współpracy, którą pacjent szybko podejmuje i która uruchamia potężny proces. To właśnie ten proces przebiegający w dziecku nadaje sesjom wartość." (Winnicott, 1986/2011, s. 95-96).

Biegła wykazuje godne podziwu zaangażowanie, stanowczość i niezależność. Do sporządzenia opinni potrzebuje 5 sesji i nie daje się zbić z tropu stwierdzeniem ochroniarza, że innym specjalistom wystarczą 3. Może powiedział tak z zadrości, bo pani psycholog poważnie podchodzi do swojej pracy, wczuwa się i jest nią żywo zainteresowana, podczas gdy on swojej nienawidzi? Psycholożka działa według określonych procedur i nie interesuje ją jakie standardy mają inni. Zależy jej by chronić przestrzeń potrzebną do wykonania odpowiedzialnego zadania i nie ulega zewnętrznym naciskom. Dobrze radzi sobie też z agresywnymi atakami, które przypuszcza na nią Jamie. Budzi tym szacunek i zaufanie. Często jako specjaliści zmagamy się z dużą presją. Oczekuje się od nas trafnej diagnozy i przydatnych zaleceń po zaledwie jednym spotkaniu z pacjentem, a po paru sesjach efektów terapii. Do tego dochodzą wymagania i procedury systemowe: NFZ-owski, sądowy, rodzinny, szkolny. On-line, już, zaraz, teraz, jak najlepiej i jak najmniejszym kosztem. A terapii i dojrzewania nie można skrócić, okroić, skondensować i przyspieszyć. I nie są to sprawy łatwe i przyjemne ale szalenie ważne i potrzebne. Jeśli mamy rzetelnie pracować na tak delikatnej materii jak psychika ludzka (chwiejna, krucha, nastoletnia!!!) i badać zakopane głęboko w nieświadomości fantazje, blokady oraz traumy to kilka spotkań nie wystarczy. Co prawda mogą pomóc zbudować bezpieczną przestrzeń, zaufaną więź i motywację do pracy ale to dopiero początek i fundament dla „potężnego procesu” leczenia, o którym wspomina Winnicott.

Na filmie widzimy pozytywny efekt dotychczasowych rozmów psychologicznych w postaci dobrego, serdecznego porozumienia i zalążków więzi. W terapii nazywamy to zawiązanym/ustanowionym sojuszem/przymierzem terapeutycznym. Mamy tu dorosłego, który chce słuchać na głębszym poziomie i szukać „rozumienia rozumienia” spraw, zjawisk, czynów. W pewnym momencie nawet (typowo dla nastolatków) Jamie z tego żartuje. Wydaje się zawiedziony i przestraszony podtekstem rozmowy i kierunkiem w którym ona zmierza ale łatwiej mu z tego drwić niż ujawnić, co naprawdę myśli. Szczególnie wobec kobiet. Pozwala sobie na to (tak jak na krzyki i skracanie fizycznego dystansu), gdy czuje się na tyle bezpiecznie aby ujawnić wstydliwe, zagrażające i przerażające kawałki. A tak naprawdę pokazał jak bardzo wzgardzony i upokorzony czuł się w środku i co musiał z tym zrobić, żeby się nie załamać. Zakomunikował to wszystko biegłej za pomocą identyfikacji projekcyjnej i rozegrania swoich uczuć w działaniu.

Już wyjaśniam o co chodzi.

Melanie Klein pierwszy raz opisała IDENTYFIKACJĘ PROJEKCYJNĄ w latach 40-tych XX wieku kiedy analizowała mechanizmy obronne charakterystyczne dla wczesnych faz rozwojowych i stanów psychotycznych. Jest to złożony mechanizm psychiczny, który łączy projekcję z identyfikacją. Najpierw osoba nieświadomie „wypiera” własne uczucia, impulsy lub części siebie, które są trudne do zniesienia (np. agresja, zazdrość). Następnie rzutuje je na inną osobę – czyli nieświadomie przypisuje je komuś innemu. Ale to nie wszystko – odbiorca projekcji rzeczywiście zaczyna zachowywać się zgodnie z tym, co zostało mu przypisane. Wilfred Bion w latach 60-tych rozwinął ujęcie mechaznimu identyfikacji projekcyjnej jako naturalnej formy pierwotnej komunikacji. W relacji niemowlęcia z matką, niemowlę projektuje na nią swoje niezrozumiałe stany (lęk, frustrację). Jeśli matka potrafi te stany „przetrawić” i oddać dziecku w bardziej zrozumiałej formie, to dziecko uczy się regulować emocje. Jeśli jednak matka nie jest w stanie tego zrobić, mechanizm się „zatrzymuje” – i zostaje jako szkodliwa obrona. Dziecku pozostaje ewakuacja (pozbywanie się) swoich uczuć w osoby lub działania, które je rozładują. Matka, która rozumie niemowlę i empatycznie identyfikuje się z nim oraz potrafi wytrzymywać nietolerowane przez dziecko lęki, łagodzić je i zwracać w formie dla niego znośnej, wzmacnia zdrowy rozwój psychiczny i fizyczny potomka. Funkcja terapeuty polega na tym samym. Poprzez uważną obecność, słuchanie i interpretowanie pomieszcza emocje pacjenta i nadaje im znaczneie.

Winnicott (1954) uważał ponadto, że sytuacja terapeutyczna pełni funkcję trzymania, czyli zapewnia sprzyjające środowisko (patrz poprzedni wpis), które daje ramy (oparcie) dla fizycznych i psychicznych aspektów pacjenta. Identyfikacja projekcyjna jest więc naturalnym elementem rozwoju psychicznego, ale może przekształcić się w patologię, jeśli nie znajdzie odpowiedniego „odbiorcy”.

Jamie rzutował na panią psycholog emocje, których się wstydził: lęk, bezsilność, upokorzenie. Próbował pokazać jej (nieświadomie) jak się czuł kiedy dziewczyna miała nad nim przewagę, publicznie go poniżyła i odrzuciła. Sytuacja ta została ponownie odegrana w sesji kiedy Jamie przestraszył biegłą a potem wyśmiał naturalną, żywą rekację widoczną na jej twarzy i ciele (odruch strachu). Pewnie sam był okropnie zażenowany swoimi prawdziwymi emocjami. Biegła nie broniła się przed tą projekcją, nie „oddała” jej Jamie'mu oraz nie zerwała z nim kontaktu. Nie uniosła się też dumą i gniewem, choć bardzo ją do tego prowokował. W terapii mówimy o powstrzymaniu reakcji przeciwprzeniesieniowej aby to, co w nas wyprojektował pacjent nie wróciło do niego z „nawiązką” zanim zostanie przez nas psychicznie „przetrawione”.Tu aż się prosi skojarzenie z hymnem o miłości, która powstrzymuje się od różnych rzeczy (np. nie unosi się pychą). Można powiedzieć, że funkcja trzymania i pomieszczania jest pierwotnym językiem miłości, którym możemy mówić do drugiego człowieka.

Gdyby to była terapia to interwencja pomieszczająca mogłaby brzmieć tak:

„Właśnie pokazałeś mi jak bardzo przestraszonym i zawstydzonym można się czuć, kiedy ktoś dla nas ważny wyśmiewa nas i odrzuca. Myślisz, że lepiej być wściekłym bo to daje poczucie siły niż bezbronnym i słabym.”

Jamie skorzystał (w dobrym sensie użył dostępnego, responsywnego obiektu) z sytuacji rozmowy, nawiązanej więzi i pani psycholog aby wyrazić trudne uczucia. Zrobił to nie tylko dla poczucia kontroli i ulgi ale też w nadziei, że to, co wyraził, zostanie również przyjęte i zrozumiane.

A czym w takim razie jest ROZGRYWANIE UCZUĆ W DZIAŁANIU?

To kliniczna koncepcja psychoanalityczna, która odnosi się do całego zakresu impusywnych, antyspołecznych i niebezpiecznych zachowań, które ujawniają się nie tylko w sytuacji terapeutycznej, ale też odzwierciedlają specyficzne dla jednostki tryby aktywności wynikające z jej osobowości i psychopatologii. Mogą to być działania kompusywne związane z ciałem, jedzeniem, otoczeniem, uzależnienia, kradzieże, powtarzalne schematy wchodzenia, utrzymywania i zrywania interakcji z innymi. W tym znaczeniu np. akt przemocy miałby zastępować myślenie. Wiele osób agresywnych opisuje, że w trakcie agresywnego zachowania w ogóle nie myślą i często doświadczają obezwładniającego braku kontroli. Jedno z zadań psychoterapeuty polega na umożliwieniu pacjentowi myślenia o znaczeniu przemocy, wspieraniu badania swojego umysłu, nieświadomych procesów i mechanizmów obronnych oraz źródeł niebezpiecznych zachowań tkwiących w psychice jednostki (Minnie, 2003). Hale (2003) pisał, że załamanie nerwowe lub niebezpieczne zachowanie pojawia się, kiedy zewnętrzna rzeczywistość odzwierciedla budzącą strach jednostki wewnętrzną fantazję.

U Jamie'go była to obawa granicząca z pewnością, że jest brzydki, nic nie znaczy i JUŻ ZAWSZE TAK BĘDZIE, że to się NIGDY NIE ZMIENI.

Gilligan (2000) wskazał, że doznanie lekceważenia lub n i e p o s z a n o w a n i a to istotny czynnik prowokujący agresję a uczucie wstydu to podstawowa lub najważniejsza przyczyna agresji, zarówno tej kierowanej na innych, jak i na siebie.

Obawy o to, czy możemy być kochani, o swoją męskość/kobiecość i poczucie własnej wartości dotyczą każdego z nas. Tak jak pytania, czy jestem kimś czy raczej nikim i co mam zrobić z tą całą nagromadzoną przez lata wściekłością? Czy ona może tylko eksplodować i niszczyć wszystko we mnie/wokół? Czy też można potraktować ją poważnie, poddać refleksji, zastanowić się co ją powoduje, zasila, wzmacnia, a co zmniejsza i neutralizuje?

Do tragedii dochodzi kiedy w otoczeniu nastolatka nie ma bezpiecznych kontenerów, rozumiejacych, myślących i stabilnych ludzi, którzy ani nie zwrócą tej energii przeciwko niemu ani nie karzą mu jej stłamsić tylko pokażą jak ją mądrze wykorzystać i spożytkować. I dadzą do zrozumienia, że ona może twórczo i witalnie zasilać miłosne aspekty naszego „ja” i rozwijać nas w kreatywny i relacyjny sposób. Jak nie ma obiektów, które pomagają przekształcać wewnętrzne siły, to ta energia krąży niezwiązana, doprowadza do załamania, chaosu lub przypadkowych wyładowań (jak pobicie kolegi Jamie'go przez przyjaciółkę Katy). A to tylko powierzchnia. Wierzchołek góry lodowej. Pod spodem jest całe morze cierpienia i bólu.

„Wydaje mi się, że ludzie tak mocno i uparcie trzymają się nienawiści, poniewać wyczuwają, że gdy nienawiść się ulotni, oni będą zmuszeni uporać się z bólem: (Klein, 2017, s.61)

Jakie jeszcze mamy przyczyny agresji i przemocowych zachowań?

Przede wszystkim warto rozróżnić agresję o charakterze samozachowawczym i sadomasochstycznym. Glasser (1998) dokonał tego podziału opisując przemoc samozachowawczą jako prymitywną reakcję na uczucie zagrożenia fizycznego lub psychologicznego wywołanego niebezpieczeństwem. Może to być zagrożenie zewnętrzne - na przykład atak na samoocenę jednostki, frustracja, upokorzenie lub podważenie wizerunku do którego dana osoba dążyła albo wewnętrzne czyli strach przed utratą tożsamości pod wpływem dezintegracji lub pomieszania. Agresywna reakcja wygrywa z innymi motywacjami, jest natychmiastowa, a jej cel to eliminacja źródła zagrożenia, czyli obiektu zewnętrznego. Tak było najprawdopodobniej w przypadku Jmie'go i jego ataku na Katy. Kiedy obiekt doświadczany jest wewnątrz i zostaje utożsamiony z ciałem, wówczas może dochodzić do samouszkodzeń i aktów samob*jczych. W fantazji agresywny czyn paradoksalnie chroni życie i służy odzyskaniu psychicznej równowagi. Przemoc sadomasochistyczna wywodzi się z samozachowawczej poddanej porocesowi seksualizacji. O dziwo jest ona wyższym poziomem rozwoju bo wymaga nawiązania jakiejś relacji z obiektem i nadawania znaczenia oraz pozostawia obiekt żywy, nie eliminuje go. Wywoływanie fizycznego lub psychicznego cierpienia, kontrola i dominacja służą tutaj odwróceniu roli i zanegowaniu niebezpieczeństwa. Ktoś, kto czuł się wcześniej ofiarą zamienia się ze sprawcą miejscami.

Każdy z nas czerpie przyjemność z destrukcji, natomiast przeżycia z początkowego okresu życia pomagają odpowiednio radzić sobie z tym aspektem siebie i nie poddawać się okrutnym i niszczącym impulsom. Im mniej w rozwoju danej osoby było doznań miłości i międzyludzkiego zaangażowania, tym większą przyjemnosć czerpie z zachowań destrukcyjnych. (Brennman, 2003).

Nie wiemy jakie doświadczenia i przeżycia ukształtowały Jamie'go. Próba doszukiwania się przemocy ze strony ojca wydaje się trochę naciągana. Dopiero ostatni odcinek dostarcza strzępków informacji na temat dzieciństwa ojca Jamie'go w którym najprawdopodobniej dochodziło do zaniedbań.

„Terapeuta często stoi na końcu procesu międzypokoleniowego rozegrania i otrzymuje zaproszenie do wytrzymywania nieznośnych doświadczeń i zaznajamiania się z wiedzą utrzymywaną przez lata w postaci czarnych dziur psychikli.” (Ruszczyński, 2007/2020, s. 21). Tym dziurom przyjrzymy się dokładniej w omówieniu ostatniego odcinka serialu.

Sohn (1997), Hyatt Williams (1995) łączą zachowania agresywne z utratą i niepowodzeniami w procesie symbolizacji czyli nadawania psychologicznego znaczenia faktom (doznaniom fizycznym, wydarzeniom w otoczeniu). Kiedy utrata jako fakt zostaje całkowicie i psychotycznie zanegowana to wywołuje stan w którym totalna nietolerancja jakiegokolwiek depresyjnego doświadczenia prowadzi do potrzeby fizycznego rozgrywania (Sohn, 1997). Tak prawdopodobnie czuła się przyjaciółka zamordowanej Katy kiedy wyładowała swoją wściekłość na koledze Jamie'go. I tak się poczuł Jamie kiedy uzmysłowił sobie, że to ostatnie spotkanie z panią psycholog.

Adolescencja usiana jest stratami.

Młodzi w okresie pokwitania bardzo intensywnie przeżywają utratę obrazu dziecięcego ciała i matki w roli głównego opiekuna. Wcześniej mogli polegać na dorosłych, którzy interweniowali, jeśli ich agresja wymknęła się spod kontroli. Teraz muszą pożegnać się z dziecięcym ciałem, światem i przywilejami oraz relacją z rodzicami w jej dotychczasowym kształcie. Bardziej niż w jakiejkolwiek fazie rozwoju targają nimi emocjonalne poruszenia, zmiany fizyczne zachodzące w ciele i mózgu, a także zewnętrzne wymagania. Podstawowy dylemat sprowadza się tu do tego, czy młody człowiek będzie projektował swoje bolesne uczucia w celu pozbycia się ich (ewakuacji), czy też zdoła przyjąć z zewnątrz coś, co pozwoli mu ukoić nieznośny stan. To „coś” to w najlepszym przypadku pomieszczająca funkcja rodziny, grupy rówieśniczej lub wrażliwy umysł dorosłego. Taki umysł, który słucha i reaguje zachowując powściągliwość oraz świadomość własnych, dziecięcych impulsów i nastoletnich stanów umysłu.

Obcując z nastolatkiem musimy nieustannie pamiętać o istnieniu tych niemowlęcych stanów, które aktywują podobne obszary w nas samych, co często „zaprasza” do rozegrań w postaci kłótni czy destrukcyjnych zachowań.

„(…) myślenie buduje się dzięki słowom. Słowa pochodzą stąd, że kiedyś ktoś je do nas wypowiada (Freud 1923/1994, s.66).

Dlatego rozmawiajmy z naszymi nastolatkami albo pozwólmy, żeby najpierw ktoś czule i troskliwie porozmawiał z nastolatkiem wewnątrz nas.

Dominika Borowska-Stasica
Psycholożka, Certyfikowana psychoterapeutka psychoanalityczna PTPP

Bibliografia

•Brennman, E. (2003). Słowo wstępne w: The Sadomasochistic Perverion by F. Demassi. London. Karnac.
•Freud, Z.(1923/1994). Ja i to. Tłumaczenie: Maria Łapińska, Warszawa, Wydawnictwo PWN
•Gilligan, J. (2000). Violence. Reflections on our Deadliest Epidemic. London: Jessica Kingsley Publishers.
Glasser, M. (1998). On violence: a preliminary comunication. International Journal of Psychoanalysis, 79: 887-902.
•Hale, R. (2003). Setting the scene 1:from common law to statue law. British Journal of Psychoterapy, 20(2):135-139.
•Hyatt Williams, A. (1995). Murderousness in relation to psychotic breakdown (madness). W: J. Ellwood (red.), Psychosis:Understanding and Treatment. London and Bristol/Pennsylvania: Jessica Kingsley.
•Klein, N. (2017). No Is Not Enough: Defeating the New Shock Politics. London: Allen Lane.
•Minnie, C.(2003). Psychoanalytic aspects to the risk containment of dangerous patients tread in high security hospital. W: R. Doctor (red.), Dangerous Patients: A psychodynamic Approach to Risk Assessment and Management. London: Karnac Books.
•Ruszczyński, S. Morgan, D. (2007/2020), Wykłady o przemocy, perwersji i przestępczości. Przekł. K. Okoń, Warszawa, Ingenium.
•Sohn, L.(1997).Unprovoked assults: making sense of apparently random violence. W:D. Bell (red). Reason and Passion: a Celebration of the Work of Hanna Segal. London. Duckworth.
•Waddell, M. (2018/2019), O nastolatkach. Opowieści o światach wewnetrznych. Przekł: A. Pałynyczko-Ćwiklińska, Warszawa, Ingenium.
•Winnicott D.W. (1986/2011). Dom jest punktem wyjścia. Eseje psychoanalityczne. Przekł. A. Czownicka, Gdańsk, Imago

Zdjęcie: Netflix, Adolescence

Adres

Ulica Wisławy Szymborskiej 2 Lok. 147
Białystok

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 14:00 - 17:00
Wtorek 13:00 - 17:00
Środa 14:00 - 20:00

Telefon

+48531720034

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Magdalena Chmielewska - Psycholog, Psychoterapeuta umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Magdalena Chmielewska - Psycholog, Psychoterapeuta:

Udostępnij

Kategoria