25/04/2025
Tak przy Wielkanocnym poniedziałku...
"Kilka" psychoanalitycznych refleksji pod wpływem serialu ...
III. PSYCHOLOG. PRZEMOC. POMIESZCZANIE vs ROZEGRANIE
„No, to teraz wyjdzie z niego potwór”. Tak zaspojlerowała mi pewna nastolatka trzeci odcink netflixowego hitu pt. DOJRZEWANIE.
I wyszedł.
Chodzi o to, że gdyby wyszedł wcześniej w obecności wrażliwego dorosłego, ktory by go przytrzymał i pomieścił przy pomocy myślącego umysłu, to może nie doszłoby do rozegrania go w morderczym czynie. Zanim odniosę się do zagadnień trzymania, pomieszczania i rozgrywania, napiszę czym jest ów „potwór” w adolescencji (i nie tylko).
Najpierw jednak chcę wyraźnie zaznaczyć, że niniejszych rozważań nie traktuję jako usprawiedliwiania działań oprawcy, ale jako pomoc w rozumieniu jego motywów.
„Jak zrozumieć zło tkwiące w ludzkim sercu, w sercach nas wszystkich? I co czyni jednego człowieka podatnym na rozgrywanie własnych impulsów predysponujących go do roli prześladowcy albo ofiary, a co pozwala drugiemu je pomieszczać i pozostać na nie odpornym? (Waddell, 2018/2019, s.130)
Niezależnie od tego, jakie jest pochodzenia tego „zła” (osobiste wyposażenie czy/i wpływ środowiska), duże znaczenie ma to, w jakim stopniu, na początku życia udawało się opiekunom na różne sposoby modulować, modyfikować doznania lękowe lub chronić przed nimi dziecko. Wiele zależy od wykształcenia zdolności radzenia sobie z frustracją i od tego, czy jednostka rozwinie myślenie i umiejętność znoszenia bólu psychicznego. Mając do czynienia z dorastającym człowiekiem musimy cały czas pamiętać o współistnieniu w nim silnych, dziecięcych stanów umysłu i konfliktów dotyczących opieki, tożsamości, zależności, odpowiedzialności.
Adolescenci przejawiają dużą ambiwalencję wobec swoich dziecięcych pragnień oraz dążenia do dorosłości. Chcą tego i jednocześnie bardzo się obawiają. Równolegle poszukują tożsamości, która sprawi, że będzie im ze sobą dobrze. Niekiedy w obronie przed regresją, zależnością i pasywnością nastolatek prezentuje się jako osoba niewrażliwa, niezależna i agresywna.
Widząc Jamiego w pokoju przeznaczonym do przesłuchań najpierw czujemy żal, bo wygląda jak zagubione, niewinne dziecko. Potem z zaskoczeniem obserwujemy rozwój akcji, kiedy zachęcony i sprowokowany postawą psycholog i naporem własnych emocji, pokazuje nam swoją nieobliczalną, arogancką i agresywną część.
Tylko, że każdy ją ma. W różnym stopniu nasiloną i oswojoną.
Moje myślenie na temat agresywnych zachowań opiera się na szukaniu ich rozumienia i znaczenia, szczegółnie nieświadomego, do którego osoba stosująca przemoc nie ma dostępu.
A to, o czym nie sposób myśleć, ujawnia się poprzez działanie.
Niełatwo jest podejmować myślenie o tym, co dzieje się w umysłach istot ludzkich, które popełniają okropne czyny. Szczególnie jeśli te istoty mają niespełna 13 lat. Czasami lepiej nie myśleć niż utracić przekonanie, że żyjemy w bezpiecznym społeczeństwie a sporo dzieli nas od osób, które dopuszczają się morderstwa. W rzeczywistości ta granica jest bardzo cienka a rozpoznanie jej może budzić w nas przerażenie i wściekłość. Pojawia się też pragnienienie wymierzenia sprawcy natychmiastowej kary. Problem w tym, że to niczego nie zmieni, bo nie wyeliminuje z jego świata wewnętrznego potępiającego aspektu, a może nawet go wzmocni (co spowoduje eskalację agresji).
„Jakakolwiek modyfikacja psychiki osób, które żyją w świecie przepełnionym okrucieństwem, wymaga doświadczenia spotkania z umysłem jednostki (terapeuty) zdolnej do nawiązania kontaktu z psychiką sprawcy bez wchodzenia w pozycję osoby nadużywającej lub ofiary.” (Ruszczyński, 2007/2020, s.12).
I takim spotkaniem była rozmowa Jamiego z panią psycholog.
Winnicott twierdził, że terapeutycznie jest wtedy, gdy możemy komunikować się z kimś na głębszym poziomie. (Winnicott, 1986/20011)
Chociaż sesja Jamie’go z biegłą nie była terapią to pozwoliła zajrzeć w wewnętrzny świat głównego bohatera oraz zobaczyć (i poczuć) starcie potężnych, emocjonalnych sił. A jednocześnie dała doświadczenie odparcia prowokacji do agresji, wycofania lub odrzucenia. Pani psycholog wy/uTRZYMAŁA (przestrzeń, swoje emocje i reakcje na wodzy).
Co jest potrzebne aby takie trzymanie i rozmowa na pogłębionym poziomie zaistniały?
Winnicott dodaje otuchy:
„Ten, kto przyjmuje rolę psychoterapeuty, nie musi być mądry. W ograniczonych w czasie, specjalistycznych i intymnych warunkach terapii powinien jedynie chcieć się zaangażować w to, co dziecko w tym momencie wnosi, cokolwiek by to było. Powinien też angażować się w to, co pojawia się za sprawą nieświadomej współpracy, którą pacjent szybko podejmuje i która uruchamia potężny proces. To właśnie ten proces przebiegający w dziecku nadaje sesjom wartość." (Winnicott, 1986/2011, s. 95-96).
Biegła wykazuje godne podziwu zaangażowanie, stanowczość i niezależność. Do sporządzenia opinni potrzebuje 5 sesji i nie daje się zbić z tropu stwierdzeniem ochroniarza, że innym specjalistom wystarczą 3. Może powiedział tak z zadrości, bo pani psycholog poważnie podchodzi do swojej pracy, wczuwa się i jest nią żywo zainteresowana, podczas gdy on swojej nienawidzi? Psycholożka działa według określonych procedur i nie interesuje ją jakie standardy mają inni. Zależy jej by chronić przestrzeń potrzebną do wykonania odpowiedzialnego zadania i nie ulega zewnętrznym naciskom. Dobrze radzi sobie też z agresywnymi atakami, które przypuszcza na nią Jamie. Budzi tym szacunek i zaufanie. Często jako specjaliści zmagamy się z dużą presją. Oczekuje się od nas trafnej diagnozy i przydatnych zaleceń po zaledwie jednym spotkaniu z pacjentem, a po paru sesjach efektów terapii. Do tego dochodzą wymagania i procedury systemowe: NFZ-owski, sądowy, rodzinny, szkolny. On-line, już, zaraz, teraz, jak najlepiej i jak najmniejszym kosztem. A terapii i dojrzewania nie można skrócić, okroić, skondensować i przyspieszyć. I nie są to sprawy łatwe i przyjemne ale szalenie ważne i potrzebne. Jeśli mamy rzetelnie pracować na tak delikatnej materii jak psychika ludzka (chwiejna, krucha, nastoletnia!!!) i badać zakopane głęboko w nieświadomości fantazje, blokady oraz traumy to kilka spotkań nie wystarczy. Co prawda mogą pomóc zbudować bezpieczną przestrzeń, zaufaną więź i motywację do pracy ale to dopiero początek i fundament dla „potężnego procesu” leczenia, o którym wspomina Winnicott.
Na filmie widzimy pozytywny efekt dotychczasowych rozmów psychologicznych w postaci dobrego, serdecznego porozumienia i zalążków więzi. W terapii nazywamy to zawiązanym/ustanowionym sojuszem/przymierzem terapeutycznym. Mamy tu dorosłego, który chce słuchać na głębszym poziomie i szukać „rozumienia rozumienia” spraw, zjawisk, czynów. W pewnym momencie nawet (typowo dla nastolatków) Jamie z tego żartuje. Wydaje się zawiedziony i przestraszony podtekstem rozmowy i kierunkiem w którym ona zmierza ale łatwiej mu z tego drwić niż ujawnić, co naprawdę myśli. Szczególnie wobec kobiet. Pozwala sobie na to (tak jak na krzyki i skracanie fizycznego dystansu), gdy czuje się na tyle bezpiecznie aby ujawnić wstydliwe, zagrażające i przerażające kawałki. A tak naprawdę pokazał jak bardzo wzgardzony i upokorzony czuł się w środku i co musiał z tym zrobić, żeby się nie załamać. Zakomunikował to wszystko biegłej za pomocą identyfikacji projekcyjnej i rozegrania swoich uczuć w działaniu.
Już wyjaśniam o co chodzi.
Melanie Klein pierwszy raz opisała IDENTYFIKACJĘ PROJEKCYJNĄ w latach 40-tych XX wieku kiedy analizowała mechanizmy obronne charakterystyczne dla wczesnych faz rozwojowych i stanów psychotycznych. Jest to złożony mechanizm psychiczny, który łączy projekcję z identyfikacją. Najpierw osoba nieświadomie „wypiera” własne uczucia, impulsy lub części siebie, które są trudne do zniesienia (np. agresja, zazdrość). Następnie rzutuje je na inną osobę – czyli nieświadomie przypisuje je komuś innemu. Ale to nie wszystko – odbiorca projekcji rzeczywiście zaczyna zachowywać się zgodnie z tym, co zostało mu przypisane. Wilfred Bion w latach 60-tych rozwinął ujęcie mechaznimu identyfikacji projekcyjnej jako naturalnej formy pierwotnej komunikacji. W relacji niemowlęcia z matką, niemowlę projektuje na nią swoje niezrozumiałe stany (lęk, frustrację). Jeśli matka potrafi te stany „przetrawić” i oddać dziecku w bardziej zrozumiałej formie, to dziecko uczy się regulować emocje. Jeśli jednak matka nie jest w stanie tego zrobić, mechanizm się „zatrzymuje” – i zostaje jako szkodliwa obrona. Dziecku pozostaje ewakuacja (pozbywanie się) swoich uczuć w osoby lub działania, które je rozładują. Matka, która rozumie niemowlę i empatycznie identyfikuje się z nim oraz potrafi wytrzymywać nietolerowane przez dziecko lęki, łagodzić je i zwracać w formie dla niego znośnej, wzmacnia zdrowy rozwój psychiczny i fizyczny potomka. Funkcja terapeuty polega na tym samym. Poprzez uważną obecność, słuchanie i interpretowanie pomieszcza emocje pacjenta i nadaje im znaczneie.
Winnicott (1954) uważał ponadto, że sytuacja terapeutyczna pełni funkcję trzymania, czyli zapewnia sprzyjające środowisko (patrz poprzedni wpis), które daje ramy (oparcie) dla fizycznych i psychicznych aspektów pacjenta. Identyfikacja projekcyjna jest więc naturalnym elementem rozwoju psychicznego, ale może przekształcić się w patologię, jeśli nie znajdzie odpowiedniego „odbiorcy”.
Jamie rzutował na panią psycholog emocje, których się wstydził: lęk, bezsilność, upokorzenie. Próbował pokazać jej (nieświadomie) jak się czuł kiedy dziewczyna miała nad nim przewagę, publicznie go poniżyła i odrzuciła. Sytuacja ta została ponownie odegrana w sesji kiedy Jamie przestraszył biegłą a potem wyśmiał naturalną, żywą rekację widoczną na jej twarzy i ciele (odruch strachu). Pewnie sam był okropnie zażenowany swoimi prawdziwymi emocjami. Biegła nie broniła się przed tą projekcją, nie „oddała” jej Jamie'mu oraz nie zerwała z nim kontaktu. Nie uniosła się też dumą i gniewem, choć bardzo ją do tego prowokował. W terapii mówimy o powstrzymaniu reakcji przeciwprzeniesieniowej aby to, co w nas wyprojektował pacjent nie wróciło do niego z „nawiązką” zanim zostanie przez nas psychicznie „przetrawione”.Tu aż się prosi skojarzenie z hymnem o miłości, która powstrzymuje się od różnych rzeczy (np. nie unosi się pychą). Można powiedzieć, że funkcja trzymania i pomieszczania jest pierwotnym językiem miłości, którym możemy mówić do drugiego człowieka.
Gdyby to była terapia to interwencja pomieszczająca mogłaby brzmieć tak:
„Właśnie pokazałeś mi jak bardzo przestraszonym i zawstydzonym można się czuć, kiedy ktoś dla nas ważny wyśmiewa nas i odrzuca. Myślisz, że lepiej być wściekłym bo to daje poczucie siły niż bezbronnym i słabym.”
Jamie skorzystał (w dobrym sensie użył dostępnego, responsywnego obiektu) z sytuacji rozmowy, nawiązanej więzi i pani psycholog aby wyrazić trudne uczucia. Zrobił to nie tylko dla poczucia kontroli i ulgi ale też w nadziei, że to, co wyraził, zostanie również przyjęte i zrozumiane.
A czym w takim razie jest ROZGRYWANIE UCZUĆ W DZIAŁANIU?
To kliniczna koncepcja psychoanalityczna, która odnosi się do całego zakresu impusywnych, antyspołecznych i niebezpiecznych zachowań, które ujawniają się nie tylko w sytuacji terapeutycznej, ale też odzwierciedlają specyficzne dla jednostki tryby aktywności wynikające z jej osobowości i psychopatologii. Mogą to być działania kompusywne związane z ciałem, jedzeniem, otoczeniem, uzależnienia, kradzieże, powtarzalne schematy wchodzenia, utrzymywania i zrywania interakcji z innymi. W tym znaczeniu np. akt przemocy miałby zastępować myślenie. Wiele osób agresywnych opisuje, że w trakcie agresywnego zachowania w ogóle nie myślą i często doświadczają obezwładniającego braku kontroli. Jedno z zadań psychoterapeuty polega na umożliwieniu pacjentowi myślenia o znaczeniu przemocy, wspieraniu badania swojego umysłu, nieświadomych procesów i mechanizmów obronnych oraz źródeł niebezpiecznych zachowań tkwiących w psychice jednostki (Minnie, 2003). Hale (2003) pisał, że załamanie nerwowe lub niebezpieczne zachowanie pojawia się, kiedy zewnętrzna rzeczywistość odzwierciedla budzącą strach jednostki wewnętrzną fantazję.
U Jamie'go była to obawa granicząca z pewnością, że jest brzydki, nic nie znaczy i JUŻ ZAWSZE TAK BĘDZIE, że to się NIGDY NIE ZMIENI.
Gilligan (2000) wskazał, że doznanie lekceważenia lub n i e p o s z a n o w a n i a to istotny czynnik prowokujący agresję a uczucie wstydu to podstawowa lub najważniejsza przyczyna agresji, zarówno tej kierowanej na innych, jak i na siebie.
Obawy o to, czy możemy być kochani, o swoją męskość/kobiecość i poczucie własnej wartości dotyczą każdego z nas. Tak jak pytania, czy jestem kimś czy raczej nikim i co mam zrobić z tą całą nagromadzoną przez lata wściekłością? Czy ona może tylko eksplodować i niszczyć wszystko we mnie/wokół? Czy też można potraktować ją poważnie, poddać refleksji, zastanowić się co ją powoduje, zasila, wzmacnia, a co zmniejsza i neutralizuje?
Do tragedii dochodzi kiedy w otoczeniu nastolatka nie ma bezpiecznych kontenerów, rozumiejacych, myślących i stabilnych ludzi, którzy ani nie zwrócą tej energii przeciwko niemu ani nie karzą mu jej stłamsić tylko pokażą jak ją mądrze wykorzystać i spożytkować. I dadzą do zrozumienia, że ona może twórczo i witalnie zasilać miłosne aspekty naszego „ja” i rozwijać nas w kreatywny i relacyjny sposób. Jak nie ma obiektów, które pomagają przekształcać wewnętrzne siły, to ta energia krąży niezwiązana, doprowadza do załamania, chaosu lub przypadkowych wyładowań (jak pobicie kolegi Jamie'go przez przyjaciółkę Katy). A to tylko powierzchnia. Wierzchołek góry lodowej. Pod spodem jest całe morze cierpienia i bólu.
„Wydaje mi się, że ludzie tak mocno i uparcie trzymają się nienawiści, poniewać wyczuwają, że gdy nienawiść się ulotni, oni będą zmuszeni uporać się z bólem: (Klein, 2017, s.61)
Jakie jeszcze mamy przyczyny agresji i przemocowych zachowań?
Przede wszystkim warto rozróżnić agresję o charakterze samozachowawczym i sadomasochstycznym. Glasser (1998) dokonał tego podziału opisując przemoc samozachowawczą jako prymitywną reakcję na uczucie zagrożenia fizycznego lub psychologicznego wywołanego niebezpieczeństwem. Może to być zagrożenie zewnętrzne - na przykład atak na samoocenę jednostki, frustracja, upokorzenie lub podważenie wizerunku do którego dana osoba dążyła albo wewnętrzne czyli strach przed utratą tożsamości pod wpływem dezintegracji lub pomieszania. Agresywna reakcja wygrywa z innymi motywacjami, jest natychmiastowa, a jej cel to eliminacja źródła zagrożenia, czyli obiektu zewnętrznego. Tak było najprawdopodobniej w przypadku Jmie'go i jego ataku na Katy. Kiedy obiekt doświadczany jest wewnątrz i zostaje utożsamiony z ciałem, wówczas może dochodzić do samouszkodzeń i aktów samob*jczych. W fantazji agresywny czyn paradoksalnie chroni życie i służy odzyskaniu psychicznej równowagi. Przemoc sadomasochistyczna wywodzi się z samozachowawczej poddanej porocesowi seksualizacji. O dziwo jest ona wyższym poziomem rozwoju bo wymaga nawiązania jakiejś relacji z obiektem i nadawania znaczenia oraz pozostawia obiekt żywy, nie eliminuje go. Wywoływanie fizycznego lub psychicznego cierpienia, kontrola i dominacja służą tutaj odwróceniu roli i zanegowaniu niebezpieczeństwa. Ktoś, kto czuł się wcześniej ofiarą zamienia się ze sprawcą miejscami.
Każdy z nas czerpie przyjemność z destrukcji, natomiast przeżycia z początkowego okresu życia pomagają odpowiednio radzić sobie z tym aspektem siebie i nie poddawać się okrutnym i niszczącym impulsom. Im mniej w rozwoju danej osoby było doznań miłości i międzyludzkiego zaangażowania, tym większą przyjemnosć czerpie z zachowań destrukcyjnych. (Brennman, 2003).
Nie wiemy jakie doświadczenia i przeżycia ukształtowały Jamie'go. Próba doszukiwania się przemocy ze strony ojca wydaje się trochę naciągana. Dopiero ostatni odcinek dostarcza strzępków informacji na temat dzieciństwa ojca Jamie'go w którym najprawdopodobniej dochodziło do zaniedbań.
„Terapeuta często stoi na końcu procesu międzypokoleniowego rozegrania i otrzymuje zaproszenie do wytrzymywania nieznośnych doświadczeń i zaznajamiania się z wiedzą utrzymywaną przez lata w postaci czarnych dziur psychikli.” (Ruszczyński, 2007/2020, s. 21). Tym dziurom przyjrzymy się dokładniej w omówieniu ostatniego odcinka serialu.
Sohn (1997), Hyatt Williams (1995) łączą zachowania agresywne z utratą i niepowodzeniami w procesie symbolizacji czyli nadawania psychologicznego znaczenia faktom (doznaniom fizycznym, wydarzeniom w otoczeniu). Kiedy utrata jako fakt zostaje całkowicie i psychotycznie zanegowana to wywołuje stan w którym totalna nietolerancja jakiegokolwiek depresyjnego doświadczenia prowadzi do potrzeby fizycznego rozgrywania (Sohn, 1997). Tak prawdopodobnie czuła się przyjaciółka zamordowanej Katy kiedy wyładowała swoją wściekłość na koledze Jamie'go. I tak się poczuł Jamie kiedy uzmysłowił sobie, że to ostatnie spotkanie z panią psycholog.
Adolescencja usiana jest stratami.
Młodzi w okresie pokwitania bardzo intensywnie przeżywają utratę obrazu dziecięcego ciała i matki w roli głównego opiekuna. Wcześniej mogli polegać na dorosłych, którzy interweniowali, jeśli ich agresja wymknęła się spod kontroli. Teraz muszą pożegnać się z dziecięcym ciałem, światem i przywilejami oraz relacją z rodzicami w jej dotychczasowym kształcie. Bardziej niż w jakiejkolwiek fazie rozwoju targają nimi emocjonalne poruszenia, zmiany fizyczne zachodzące w ciele i mózgu, a także zewnętrzne wymagania. Podstawowy dylemat sprowadza się tu do tego, czy młody człowiek będzie projektował swoje bolesne uczucia w celu pozbycia się ich (ewakuacji), czy też zdoła przyjąć z zewnątrz coś, co pozwoli mu ukoić nieznośny stan. To „coś” to w najlepszym przypadku pomieszczająca funkcja rodziny, grupy rówieśniczej lub wrażliwy umysł dorosłego. Taki umysł, który słucha i reaguje zachowując powściągliwość oraz świadomość własnych, dziecięcych impulsów i nastoletnich stanów umysłu.
Obcując z nastolatkiem musimy nieustannie pamiętać o istnieniu tych niemowlęcych stanów, które aktywują podobne obszary w nas samych, co często „zaprasza” do rozegrań w postaci kłótni czy destrukcyjnych zachowań.
„(…) myślenie buduje się dzięki słowom. Słowa pochodzą stąd, że kiedyś ktoś je do nas wypowiada (Freud 1923/1994, s.66).
Dlatego rozmawiajmy z naszymi nastolatkami albo pozwólmy, żeby najpierw ktoś czule i troskliwie porozmawiał z nastolatkiem wewnątrz nas.
Dominika Borowska-Stasica
Psycholożka, Certyfikowana psychoterapeutka psychoanalityczna PTPP
Bibliografia
•Brennman, E. (2003). Słowo wstępne w: The Sadomasochistic Perverion by F. Demassi. London. Karnac.
•Freud, Z.(1923/1994). Ja i to. Tłumaczenie: Maria Łapińska, Warszawa, Wydawnictwo PWN
•Gilligan, J. (2000). Violence. Reflections on our Deadliest Epidemic. London: Jessica Kingsley Publishers.
Glasser, M. (1998). On violence: a preliminary comunication. International Journal of Psychoanalysis, 79: 887-902.
•Hale, R. (2003). Setting the scene 1:from common law to statue law. British Journal of Psychoterapy, 20(2):135-139.
•Hyatt Williams, A. (1995). Murderousness in relation to psychotic breakdown (madness). W: J. Ellwood (red.), Psychosis:Understanding and Treatment. London and Bristol/Pennsylvania: Jessica Kingsley.
•Klein, N. (2017). No Is Not Enough: Defeating the New Shock Politics. London: Allen Lane.
•Minnie, C.(2003). Psychoanalytic aspects to the risk containment of dangerous patients tread in high security hospital. W: R. Doctor (red.), Dangerous Patients: A psychodynamic Approach to Risk Assessment and Management. London: Karnac Books.
•Ruszczyński, S. Morgan, D. (2007/2020), Wykłady o przemocy, perwersji i przestępczości. Przekł. K. Okoń, Warszawa, Ingenium.
•Sohn, L.(1997).Unprovoked assults: making sense of apparently random violence. W:D. Bell (red). Reason and Passion: a Celebration of the Work of Hanna Segal. London. Duckworth.
•Waddell, M. (2018/2019), O nastolatkach. Opowieści o światach wewnetrznych. Przekł: A. Pałynyczko-Ćwiklińska, Warszawa, Ingenium.
•Winnicott D.W. (1986/2011). Dom jest punktem wyjścia. Eseje psychoanalityczne. Przekł. A. Czownicka, Gdańsk, Imago
Zdjęcie: Netflix, Adolescence