18/08/2025
Buddyzm mówi o sześciu poziomach egzystencji, a ja odniosę się do nich w temacie niejedzenia mięsa.
W którym świecie aktualnie urzędujesz Ty?😃
Świat Piekieł
Nie jem mięsa, bo każde włókno jest krzykiem. Słyszę rzeźnię w ustach, gdy próbuję przełknąć. Widzę oczy zwierząt, które umierały w lęku, i nie chcę mieć ich strachu w sobie. Odwracam się od mięsa jak od ognia, który parzy.
A jednak bywa, że w chwili gniewu czy rozpaczy jem mięso – jakby jego ciężar potwierdzał, że cały świat jest pełen bólu. I potem jeszcze mocniej siebie karzę.
Patrzę na tych, którzy jedzą, jak na tych, co dolewają oliwy do pożaru – nie rozumieją, że dokarmiają piekło na ziemi.
⸻
Świat Głodnych Duchów
Nie jem mięsa, bo chcę być czysta. Mięso jest brudem, ciężarem, zakwaszeniem, gęstą energią, której boję się jak trucizny. Odrzucam je, ale głód czystości nigdy się nie kończy. Zawsze znajdzie się coś jeszcze do wykluczenia, coś, co „zanieczyszcza”.
Czasem jednak ulegam – jem mięso i od razu czuję się winny, jakbym zhańbił własne ciało. Potem oczyszczam się surowymi dietami, postami, wyrzeczeniami.
Patrzę na tych, którzy jedzą mięso, i czuję zazdrość – oni pozwalają sobie, ja muszę odmawiać. Czasem potępiam ich, bo jeśli ja się ograniczam, to dlaczego oni nie?
⸻
Świat Zwierząt
Nie jem mięsa, bo wiem, że ja też jestem ciałem. Gdyby ktoś chciał mnie zjeść, broniłabym się. Czuję w sobie solidarność ze zwierzęciem, które chce żyć. Mój instynkt mówi: „nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”.
A jednak czasem jem mięso – wtedy, gdy mój instynkt przetrwania jest silniejszy, gdy ciało domaga się siły, jak drapieżnik w głodzie. I nie mam z tym wielkiego problemu, bo wiem, że natura zna swój łańcuch.
Patrzę na tych, którzy jedzą, trochę z lękiem – są drapieżnikami. Ale też z akceptacją – tak bywa w lesie, gdzie każdy walczy o życie.
⸻
Świat Ludzi
Nie jem mięsa, bo to moja decyzja. Wiem, że inaczej funkcjonuje moje ciało, serce, planeta. Czytałam badania, słuchałam lekarzy, sprawdziłam na sobie. Czuję się lżej, zdrowiej, bardziej w zgodzie z naturą.
Ale czasem, gdy moje ciało poprosi, jem mięso. Bez poczucia winy, bo wiem, że ciało należy do świata zwierząt i ma swoje prawa. Czasem potrzebuje składników odżywczych ukrytych w tkankach innych istot. To nie jest słabość, to jest mądrość ciała, które uczy mnie słuchania i elastyczności.
Patrzę na tych, którzy jedzą, z ciekawością, nie z potępieniem. Wiem, że nie muszę być doskonała – że człowieczeństwo to sztuka równowagi, a nie zakazów. Jeśli mogę – inspiruję, ale wiem, że każdy ma swój czas.
⸻
Świat Półbogów
Nie jem mięsa, bo jestem ponad to. Mięso to niska wibracja, a ja już jestem wyżej. Moje ciało jest czystsze, mój umysł jaśniejszy, moja energia potężniejsza. Niejedzenie mięsa jest znakiem, że mam moc nad sobą, że nie potrzebuję tego, co karmią zwierzęcymi resztkami.
Czasem jednak jem mięso – ale tylko po to, by udowodnić sobie, że mam nad tym pełną kontrolę. To pokaz siły, nie słabości.
Patrzę na tych, którzy jedzą, z pogardą. Oni jeszcze tkwią w ciemności, a ja już wiem. To moja przewaga.
⸻
Świat Bogów
Nie jem mięsa, bo nie mam takiej potrzeby. Moje ciało cieszy się owocem, ziarnem, światłem słońca zamkniętym w liściu. Wszystko, co jem, jest błogosławieństwem, a nie walką.
Czasem jednak sięgam po mięso – nie dlatego, że muszę, lecz by doświadczyć świata w pełni, by pamiętać, że boskość obejmuje wszystko, także gęstość materii. I nawet wtedy nie czuję ciężaru, bo jem w wdzięczności i bez winy.
Nie potępiam tych, którzy jedzą mięso – każdy ma swoje tempo, swoją wędrówkę. Ja wybieram lekkość i wdzięczność, bo czuję, że życie samo mnie syci.
⸻
✨ I tak, choć każdy świat odrzuca mięso, każdy czyni to z innej motywacji i inaczej odnosi się do tych, którzy jeszcze je jedzą. Piekło ucieka od bólu, głodne duchy od brudu, zwierzęta z empatii, ludzie z rozumu, półbogowie z dumy, a bogowie z lekkości. Ale w każdym świecie bywają chwile, w których mięso wraca – jako kara, jako wyjątek, jako instynkt, jako potrzeba ciała, jako pokaz siły czy jako pełnia doświadczenia.