19/11/2025
Jak zachęcać do agresji i uprzedzeń w filmie o szkodliwości agresji i uprzedzeń?
Frankenstein - kim był? Fikcyjnym naukowcem, XVIII- wiecznym eksperymentatorem z książki Mary Shelley, który rzucił wyzwanie śmierci i stworzył z pozszywanych zwłok istotę silniejszą niż człowiek, rozumną, czującą i tragicznie nierozumianą z powodu swej odmienności i strachu, jaki wzbudzała. Nie miała nic - nawet imienia. Postać monstrualnego mężczyzny ze szwami na twarzy, którą znamy z filmów, to nie Frankenstein. To "on". Nie poznamy jego imienia.
Mimo fikcyjności całej historii problem bycia ocenianym, zanim rzesza oceniających i wydających wyrok zada sobie trud poznania odmienności, jest nadal aktualny. Podobnie jak wyjście poza własne wyobrażenia powstałe ze strachu, uprzedzeń i nadawania etykiet. "On" początkowo był istotą, która pragnęła tylko akceptacji. Frankenstein, jego stwórca, okazał się osobą pozbawioną empatii, odpowiedzialności za swoje działania, zżeraną przez strach, ale i ambicję, bez cywilnej odwagi. Kosztem życia bliskich. Za to - w imię podboju natury. Kto jest potworem w takiej sytuacji - to pytanie przewijające się w opowieści.
Tym bardziej przeraża, że w adaptacji Netfliksa (w książce brak tego wątku!!!) jest tylko jeden gatunek tak krwiożerczy i okrutny wg twórców filmu, jak człowiek. Tak straszny, że jedyne wyjście, to strzelać, nie zadając sobie trudu refleksji. Jest to wilk.
Ten wątek strzelił... w stopę przesłaniu filmu. Ironia tego posunięcia skłania co bardziej świadomych widzów ku refleksji - kto jest tym potworem, Frankensteinem dzisiejszych czasów? Kto kazał twórcom filmu wpleść ten biofobiczny zawijas fabuły w miejsce np. miłosnej historii mieszkańców wiejskiej chaty. Komu zależy na podsycaniu bezmyślych uprzedzeń i strachu w filmie o okrucieństwie bezmyślnych uprzedzeń i strachu?
Kto może za chwilę stać się w mediach kolejnym wilkiem? Albo "nim"? Wszak zapamiętano tylko nazwisko Frankensteina.
Zdjęcie kadru filmu Frankenstein 2025 z: Tygodnik Powszechny