Walczyliśmy o mamy życie 6 miesięcy. Wybudzona ze śpiączki. Dołącz do nas � Teresa, nasza Mama otrzymała drugie życie. Mama wymaga całodobowej opieki.
Każdego dnia walczymy o jej sprawność i pomagamy tez innym w podobnej sytuacji poprzez dzielenie się swoją wiedzą i doświadczeniem. Pragniemy, aby nasza historia pozwoliła uwierzyć wszystkim, że zawsze trzeba mieć nadzieję i walczyć do samego końca, pomimo wszelkich przeciwności. Powyższy wstęp, oraz to co Państwo teraz czytacie, jest efektem wykrycia w 2015 roku u Mamy guza mózgu. Tego co przeżyl
iśmy, tego jak bardzo się temu oddaliśmy oraz jak bardzo bolało i wciąż boli...
Podobno czas leczy rany. Widocznie minęło wciąż zbyt mało czasu...
Jest 11 maja 2015 roku, oddalona od rodzinnego domu o 418 km, Warszawa.
„To był maj... pachniała…” zamiast Saskiej Kępy i spędzania tam wolnego czasu, wśród pięknej zieleni, Mama musiała poddać się operacji. Mijają kolejne godziny...
Operacja trwa...
Do dzisiaj, gdy czasami zamykamy oczy, obrazy i dźwięki są wciąż tak wyraźne jakby to wszystko działo się wczoraj, a to co najbardziej zapadło w pamięci z przeszłości wzmaga na sile...
Nie jesteśmy już dzisiaj tymi samymi osobami, którymi byliśmy wcześniej. Za dużo wiemy...
Za dużo widzieliśmy...
Przed ostateczną decyzją o operacji cały czas poszukiwaliśmy przeróżnych metod leczenia dostępnych w kraju bazujących na wiedzy lekarskiej. W ostateczności tylko operacja neurochirurgiczna okazała się jedyną szansą dla Mamy na dalsze życie, ale jednocześnie też pytaniem: czy ją przeżyje? W trakcie zabiegu nastąpiła bardzo duża ilość komplikacji oraz pojawiły się liczne infekcje. Coraz to nowsze wyniki przeprowadzanych badań ukazywały wielki tragizm sytuacji, a miny i spojrzenia lekarzy mówiły wszystko. Kolejno wystąpiły:
- w trakcie operacji masywny krwotok podpajęczynówkowy,
- następnego dnia rano udar niedokrwienny pnia mózgu,
- co w konsekwencji spowodowało śpiączkę,
- założono dren w głowie,
- rurkę tracheotomijną do oddychania,
- peg w żołądku do karmienia,
- wystąpiły obszary malacji w mózgu,
- stwierdzono odmóżdżenie - ostatni etap przed śmiercią mózgu,
- całkowity brak kontaktu,
- brak ruchu gałek ocznych,
- brak reakcji przy odsysaniu wydzieliny z oskrzeli,
- odruchy ciała świadczące o uszkodzeniach mózgu – sztywność odmóżdżeniowa, prężenia,
- pojawił się wodniak w głowie,
- krwiaki,
- wodogłowie,
- śpiączka przeszła w stan wegetatywny, który trwał prawie 5 miesięcy,
- wystąpiła konieczność przeprowadzenia kolejnych 2 operacji na głowie,
- podwójne widzenie,
- afazja,
- mioklonie
- porażenie czterokończynowe.
Łzy ciekły z policzków prawie w takim samym tempie jak kolejne leki podawane Mamie w formie kroplówek. Wielokrotnie słyszeliśmy opinie, że z Mamy już nic nie będzie, możemy tylko oddać ją do hospicjum, a najlepszym rozwiązaniem byłoby zabrać Mamę ze szpitala, aby chociaż umarła w mieście, gdzie się urodziła...
Myśleliśmy, że już nigdy nie usłyszymy Mamy głosu, a uśmiech i oczy pełne miłości będziemy wspominać tylko ze zdjęć. Codziennie o 23:00 wychodząc z oddziału szpitalnego marzyliśmy, aby usłyszeć jeszcze raz matczyne: „dobranoc”... Tylko modlitwa i miłość dawały nam siły. Pomimo diagnoz lekarzy nie poddaliśmy się - walczyliśmy! Nasza walka rozgrywała się na oddziałach szpitalnych od 7:00 do 23:00. Niejednokrotnie spędzaliśmy noc śpiąc na szpitalnej podłodze obok łóżka Mamy. Te chwile, gdy się walczy pomimo dostrzegania tej ekstremalnej granicy życia i…
I tak przez 6 miesięcy bodźcując, ćwicząc, odżywiając i pielęgnując. Wielokrotnie, gdy zastosowaliśmy jakiś bodziec, podczas pobudzania mózgu, oczekiwaliśmy na reakcje ze strony organizmu. Nie sądziliśmy, że sekundy mogą trwać godziny...
Byliśmy dla Mamy lekarzami, pielęgniarzami oraz fizjoterapeutami. Kolejne konsultacje w całej Polsce, nieustanne bodźcowanie układu nerwowego i czekanie na chwilę, w której popatrzy na nas, uśmiechnie się, powie choć jedno słowo, ruszy choćby milimetr palcem u ręki lub nogi...
W międzyczasie zaistniała konieczność założenia u Mamy zastawki w związku z wodogłowiem. Pojawił się problem, gdyż Mama przechodziła co chwilę infekcje, które nie pozwalały na przeprowadzenie zabiegu. Po pewnym czasie lekarze zakwalifikowali Mamę do założenia zastawki. Po drugiej próbie jej założenia - organizm przyjął ją i zastawka zaczęła spełniać swoją rolę. Według lekarzy, Mama nie powinna żyć, ale żyje i każdego dnia walczy o powrót do normalności. Dziś często łza spływa po policzku, gdy migawki z okresu walki o jej życie przeplatają się z widokiem Mamy walczącej o zdrowie, nowy ruch ręką lub nogą. Tej radości do łez, nikt nam już nie odbierze, mimo innych łez...
Budujemy wszystko zupełnie od nowa - cegła po cegle. Robimy wszystko, co w naszej mocy by spełnić jej marzenie, aby znowu zaczęła chodzić. Dzięki Bogu, naszej heroicznej walce, miłości, opiekuńczości, tysiącom godzin spędzonych przy łóżku na bodźcowaniu, właściwym odżywianiu, milionom wypowiedzianych słów do Mamy, setkom godzin puszczanej muzyki, czytaniu książek oraz przeróżnym ćwiczeniom - ze śpiączki, odmóżdżenia, porażenia czterokończynowego i pozostałych komplikacji - w chwili obecnej jest w stanie, który można określić słowami: coś nieprawdopodobnego! Mama potrafi już obracać się na boki, posadzona siedzi sama bez podparcia coraz lepiej utrzymując równowagę. Mimo poświęcenia na rzecz walki o jej życie i zdrowie oraz całego uczucia jakie w to wkładamy - nie wszystko jesteśmy w stanie zrobić sami. Zachodzi konieczność stosowania specjalistycznych diet, lekarstw, a przede wszystkim bardzo intensywnej rehabilitacji. Wszystko powyższe nie ma szansy funkcjonować bez tego co tak przyziemne, czyli pieniędzy... Bezwzględnie konieczny i wszechstronny program leczniczy i rehabilitacyjny to 3-4 godzin zajęć dziennie. Realizacja tego przekracza nasze możliwości finansowe, a koszta są bardzo duże. Dlatego z całych serc prosimy o wsparcie. Każda nawet najdrobniejsza pomoc jest bezcenna. Pełni wdzięczności życzymy Państwu, aby dobro, które okażecie, powróciło do Was ze zdwojoną siłą. Będąc wdzięcznymi za otrzymany cud, pragniemy wesprzeć zdobytą wiedzą i doświadczeniem każdego, kto ma w swojej rodzinie osobę po udarze lub w śpiączce i potrzebuje pomocy. Zapraszamy do kontaktu z nami. Z wielką chęcią podzielimy się tym co wiemy i potrafimy, bo tutaj „czas” odgrywa najważniejszą rolę i choć jest ciężko i często beznadziejnie, to mimo tego trzeba działać! Pomimo potężnych nakładów wszelkiego rodzaju sił i czasu w codziennej walce o zdrowie Mamy jesteśmy do Waszej dyspozycji, a jeżeli będziemy w stanie zmienić Wasze łzy rozpaczy w łzy radości to uraduje to nasze serca. Pamiętajcie - nie wolno Wam tracić nadziei, musicie walczyć i nie poddawać się mimo wielu przeciwności. Pragniemy podziękować Bogu, najbliższej rodzinie oraz wszystkim, których spotkaliśmy do tej pory na swojej drodze. Szczególne wyrazy uznania przekazujemy wszystkim dotychczasowym oraz obecnym fizjoterapeutom. Dziękujemy naprawdę z całego serca wszystkim za to, że jesteście z nami i staliście się częścią składową naszej siły do walki, którą mamy na co dzień. Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy wspierają naszą walkę! Jeśli chcesz z nami porozmawiać, dowiedzieć się czegoś więcej napisz:
e-mail: kolejnykrokteresy@gmail.com
Tel: 570336219
25/02/2025
Drodzy,
jak każdego roku zapraszamy, aby dołączyć do naszej walki o zdrowie i sprawność naszej Mamy - Teresy.
Osoba z naszej rodziny, która jest certyfikowaną księgową rozlicza PIT całkowicie BEZPŁATNIE uwzględniając maksymalnie przysługujące ulgi.
Wystarczy tylko przekazać swój 1,5% podatku.
Jeżeli nie wychodzi możliwość wyliczenia 1,5% podatku to wtedy prosimy o przekazanie darowizny na subkonto mamy w fundacji DOLFROZ.
To 7 rok z rzędu kiedy zbieramy w ten sposób środki na leczenie i rehabilitację naszej chorej Mamy - Teresy Cywilis.
Wystarczy zadzwonić i umówić się na dogodny termin.
Istnieje, również możliwość rozliczenia PIT u Pani księgowej drogą e-mail.
Można przesłać zdjęcia lub skan dokumentów PIT na adres e-mail, a księgowa odeśle rozliczony PIT w formacie PDF.
Poniżej podajemy link do strony naszej Mamy - na Facebooku.
Jeżeli ktoś z Państwa chciałby po prostu przekazać swój 1,5% podatku to wtedy w zeznaniu podatkowym PIT należy koniecznie wpisać:
- w rubryce dotyczącej organizacji pożytku publicznego wpisujemy numer
KRS: 0000050135
- oraz koniecznie w rubryce "cel szczegółowy 1,5%" wpisujemy słowo: GEST
Dziękujemy z całego serca,
Teresa Cywilis z rodziną.
Czasami jest tak, że życie staje się dla Was bardziej trudne i czujesz się gorzej - to wtedy pamiętaj, że jesteście dla kogoś całym światem, a ta osoba nazywa Was MAMA i TATA…🍀
12/04/2024
Do przemyśleń na dziś…
Kiedy indyjski miliarder Ratanji Tata został zapytany przez prezentera radiowego w wywiadzie telefonicznym:
Proszę pana, co pan pamięta, kiedy był pan najszczęśliwszy w życiu?
Ratanji Tata odpowiedział:
Przeszedłem przez cztery etapy szczęścia w życiu i w końcu zrozumiałem znaczenie prawdziwego szczęścia.
Pierwszym etapem było gromadzenie bogactwa i zasobów.
Ale na tym etapie nie uzyskałem szczęścia, którego pragnąłem.
Potem przyszedł drugi etap gromadzenia kosztowności i przedmiotów.
Ale zrozumiałem, że efekt tej rzeczy jest również tymczasowy, a blask cennych rzeczy nie trwa długo.
Potem przyszedł trzeci etap zdobywania dużego projektu. To było wtedy, gdy miałem 95% dostaw oleju napędowego w Indiach i Afryce.
Byłem też właścicielem największej fabryki stali w Indiach i Azji.
Ale nawet tutaj nie osiągnąłem szczęścia, które sobie wyobrażałem.
Czwarty krok nastąpił, gdy mój przyjaciel poprosił mnie o zakup wózków inwalidzkich dla kilku niepełnosprawnych dzieci.
Około 200 dzieci.
Na polecenie przyjaciela natychmiast kupiłem wózki.
Ale przyjaciel nalegał, abym poszedł z nim i przekazał wózki dzieciom. Przygotowałem się i pojechałem z nim.
Tam własnoręcznie przekazałem tym dzieciom wózki inwalidzkie. Na twarzach tych dzieci zobaczyłem dziwny blask szczęścia. Widziałem je wszystkie siedzące na wózkach, poruszające się i bawiące.
Było to tak, jakby dotarły na miejsce pikniku, gdzie dzieliły się zwycięskim prezentem.
Czułem w sobie prawdziwe szczęście.
Kiedy postanowiłem odejść, jedno z dzieci złapało mnie za nogę.
Próbowałem powoli puścić nogi, ale dziecko spojrzało na moją twarz i mocno trzymało moje nogi. Pochyliłam się i zapytałam dziecko: czy potrzebujesz czegoś jeszcze?
Odpowiedź, jakiej udzieliło to dziecko, nie tylko mnie zszokowała, ale także całkowicie zmieniła moje spojrzenie na życie
To dziecko powiedziało:
"Chcę zapamiętać Twoją Twarz, aby kiedy spotkam Cię w Niebie, móc Cię rozpoznać i jeszcze raz podziękować....!!!
- Worth Reading groupies
05/04/2024
Do przemyśleń na dziś…
Chcielibyśmy dać naszemu synowi cztery rzeczy:
- przekazać nasz wiarę, aby patrzył i kochał świat oraz ludzi oczami dobra i miłości,
- pewność poznania jego własnej wartości,
- moc do podążania za marzeniami,
- umiejętność poznania, jak głęboko, naprawdę jest kochany.
Okazywać miłość można na 1000 sposobów.
Czasami w życiu bywa tak, ze fizycznie jest to bardziej ograniczone ze względu na niepełnosprawność…
20/03/2024
Do przemyśleń na dziś…
Myslisz, że życiu chodzi tylko o pieniadze?
Powiedz mi…
Gdzie sprzedaja zaufanie?
Gdzie można kupić lojalnosc? ,
Ile kosztuje dobry przyjaciel?
Na którym targu znajdziesz dobrą osobę, która Cię pokocha szczerze?
Gdzie mozna kupić tych, którzy odeszli, rodzine i przyjaciół?
W którym centrum handlowym możesz zwrócić smutki, które nosisz?
Doceniajmy. ❤️
Obowiązki Uczuć
07/03/2024
Do przemyśleń na dziś…
"Bądź uśmiechnięta mimo, że miałaś ciężki dzień.
Przytulaj innych, mimo że sama potrzebujesz dotyku.
Słuchaj zawsze, mimo że masz coś do powiedzenia.
Dziękuj za to co masz, mimo że marzysz o czymś więcej.
Pomagaj innym, mimo że sama potrzebujesz pomocy.
Bądź w ciszy, mimo że ktoś oczekuje że będziesz krzyczała.
Wybaczaj, mimo że ludzie Cię skrzywdzili.
Bądź przykładem, mimo że sama nie jesteś idealna.
Bo w życiu nie chodzi o ideał, ale o to, by być dobrym człowiekiem."
~ Maciej Wiszniewski
(Na zdjęciu Teresa z wnuczkiem Miłoszkiem)
08/02/2024
Ja Ci życzę dziś smacznego, zjedz pączka chociażby jednego.
Do pączka smaczna kawa, to dopiero jest zabawa!
Dziś nie liczymy Teresie kalorii 😉
Dziś nie szukamy zdrowych zamienników 😎
Dziś rządzi pączek 🍩
Jak pączkę to i obowiązkowo kawa ☕️
Smacznego mamo ❤️☺️
Smacznego dla wszystkich ❤️
15/01/2024
Do przemyśleń na dziś…
„Czy on w ogóle zdaje sobie sprawę, że jesteś jego synem?
- Wiem, że to mój ojciec..”
Źródło: obowiązki uczuć
10/09/2023
Do przemyśleń na dziś...
Co miesiąc rodzice Marka wybierali się na wycieczkę do babci i następnego dnia wracali do domu tym samym pociągiem. Pewnego dnia dziecko powiedziało do rodziców:
′′ Już jestem dorosły. Czy mogę jechać do babci sam?"
Po krótkiej dyskusji jego rodzice się zgodzili. Stali z nim, gdy czekał na odjazd pociągu. Pożegnali syna i dali mu kilka wskazówek przez okno. Marek powtórzył im:
′′ Wiem. Powiedzieliście mi to więcej niż tysiąc razy."
Gdy pociąg miał już odjechać, jego ojciec wyszeptał mu do ucha:
′′ Synu, jeżeli poczujesz się źle lub niepewnie, to jest dla Ciebie!"
I schował coś do kieszeni.
Teraz Marek był sam, siedział w pociągu, jak chciał, bez rodziców po raz pierwszy.
Podziwiał krajobraz przez okno. W jego otoczeniu kilka nieznanych osób się przewinęło. Zrobili dużo hałasu. Wsiadali i wysiadali z pociągu. Ktoś z pasażerów spojrzał na chłopca i wypowiedział się na jego temat, że jest sam. Druga osoba spojrzała na niego z politowaniem i smutnymi oczami..
Marek czuł się coraz bardziej zaniepokojony z każdą minutą, która minęła. W pewnym momencie ogarnął go lęk i strach i zacząć się bać. Poczuł się bardzo opuszczony i samotny. Pochylił głowę, ze łzami w oczach i przypomniał sobie, że tata schował coś do kieszeni. Drżąc, szukał tego, co dał mu ojciec. Po znalezieniu kartki papieru przeczytał:
′′ Synu, jestem w ostatnim wagonie".
Takie jest życie, musimy pozwolić naszym dzieciom odejść. Musimy pozwolić im spróbować nowych rzeczy. Ale my zawsze lubimy być w ostatnim wagonie, oglądać, na wszelki wypadek gdy będą potrzebować wsparcia i pomocy. Kiedy napotkają przeszkody i nie będą wiedzieć jak sobie z nimi poradzić i co robić. Chcemy być blisko nich, dopóki wciąż żyjemy. Dla rodziców zawsze będziesz ich dzieckiem.
~ Feniks z popiołów - Motywacja
19/06/2023
Do przemyśleń na dziś...
„Podjęcie decyzji o posiadaniu dziecka jest doniosłe.
To decyzja na zawsze, że Twoje serce będzie chodzić poza Twoim ciałem"
Elizabeth Stone
20/04/2023
Do przemyśleń...
„Nigdy nie jest za późno na włączenie światła. Twoja zdolność do przełamania niezdrowego nawyku lub wyłączenia starej taśmy nie zależy
od tego, jak długo trwała.
Zmiana perspektywy nie zależy od tego, jak długo trzymałeś się starego widoku.
Kiedy przełączysz przełącznik na strychu,
nie ma znaczenia, czy było ciemno przez dziesięć minut, dziesięć lat czy dziesięć dekad.
Światło wciąż oświetla pomieszczenie i eliminuje mętność, pozwalając Ci zobaczyć rzeczy,
których wcześniej nie widziałeś.
Nigdy nie jest za późno na nowe spojrzenie.”
Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Kolejny krok Teresy umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.
Dzień dobry,
Teresa, nasza Mama otrzymała drugie życie.
Pragniemy, aby nasza historia pozwoliła uwierzyć wszystkim, że zawsze trzeba mieć nadzieję i walczyć do samego końca, mimo wszelkich przeciwności.
Powyższy wstęp, oraz to co Państwo teraz czytacie, jest efektem wykrycia u naszej Mamy guza mózgu w maju 2015 roku, 2 bardzo ciężkich udarów, kilkumiesięcznej śpiączki oraz heroicznej walki o życie i zdrowie Mamy.
Tego co przeżyliśmy, tego jak bardzo się temu oddaliśmy oraz jak bardzo bolało i wciąż boli...
Podobno czas leczy rany. Widocznie minęło wciąż zbyt mało czasu...
Jest 11 maja 2015 roku, oddalona od rodzinnego domu o 418 km, Warszawa.
„To był maj... pachniała…” zamiast Saskiej Kępy i spędzania tam wolnego czasu, wśród pięknej zieleni, Mama musiała poddać się operacji.
Mijają kolejne godziny...
Operacja trwa...
Do dzisiaj, gdy czasami zamykamy oczy, obrazy i dźwięki są wciąż tak wyraźne jakby to wszystko działo się wczoraj, a to co najbardziej zapadło w pamięci z przeszłości wzmaga na sile...
Nie jesteśmy już dzisiaj tymi samymi osobami, którymi byliśmy wcześniej. Za dużo wiemy... Za dużo widzieliśmy...
Przed ostateczną decyzją o operacji cały czas poszukiwaliśmy różnych metod leczenia. W ostateczności tylko operacja neurochirurgiczna okazała się jedyną szansą dla Mamy na dalsze życie, ale też pytaniem: czy ją przeżyje?
W trakcie zabiegu nastąpiła bardzo duża ilość komplikacji oraz pojawiły się liczne infekcje.
Coraz to nowsze wyniki przeprowadzanych badań ukazywały wielki tragizm sytuacji, a miny i spojrzenia lekarzy mówiły wszystko.
Kolejno wystąpiły:
- w trakcie operacji masywny krwotok podpajęczynówkowy,
- następnego dnia rano udar niedokrwienny pnia mózgu,
- co w konsekwencji spowodowało śpiączkę,
- założono dren w głowie,
- rurkę tracheotomijną do oddychania,
- peg w żołądku do karmienia,
- wystąpiły obszary malacji w mózgu,
- stwierdzono odmóżdżenie - ostatni etap przed śmiercią mózgu,
- całkowity brak kontaktu,
- brak ruchu gałek ocznych,
- brak reakcji przy odsysaniu wydzieliny z oskrzeli,
- odruchy ciała świadczące o uszkodzeniach mózgu – sztywność odmóżdżeniowa, prężenia,
- pojawił się wodniak w głowie,
- krwiaki,
- wodogłowie,
- śpiączka przeszła w stan wegetatywny, który trwał prawie 5 miesięcy,
- wystąpiła konieczność przeprowadzenia kolejnych 2 operacji na głowie,
- podwójne widzenie,
- afazja,
- mioklonie
- porażenie czterokończynowe.
Łzy ciekły z policzków prawie w takim samym tempie jak kolejne leki podawane Mamie w formie kroplówek. Wielokrotnie słyszeliśmy opinie, że z Mamy już nic nie będzie, możemy tylko oddać ją do hospicjum, a najlepszym rozwiązaniem byłoby zabrać Mamę ze szpitala, aby chociaż umarła w mieście, gdzie się urodziła...
Myśleliśmy, że już nigdy nie usłyszymy Mamy głosu, a uśmiech i oczy pełne miłości będziemy wspominać tylko ze zdjęć.
Codziennie o 22:00 wychodząc z oddziału szpitalnego marzyliśmy, aby usłyszeć jeszcze raz matczyne: „dobranoc”... Tylko modlitwa i miłość dawały nam siły.
Pomimo diagnoz lekarzy nie poddaliśmy się - walczyliśmy!
Nasza heroiczna walka rozgrywała się na oddziałach szpitalnych od 8:00 do 22:00. Niejednokrotnie spędzaliśmy noc śpiąc na szpitalnej podłodze obok łóżka Mamy.
Te chwile, gdy się walczy pomimo dostrzegania tej ekstremalnej granicy życia i…
I tak przez 5 miesięcy bodźcując, ćwicząc, odżywiając i pielęgnując. Dzień w dzień - bez nawet jednego dnia przerwy. Wielokrotnie, gdy zastosowaliśmy jakiś bodziec, podczas pobudzania mózgu, oczekiwaliśmy na reakcje ze strony organizmu. Nie sądziliśmy, że sekundy mogą trwać godziny...
Byliśmy dla Mamy lekarzami, pielęgniarzami oraz fizjoterapeutami.
Kolejne konsultacje w całej Polsce, nieustanne bodźcowanie układu nerwowego i czekanie na chwilę, w której popatrzy na nas, uśmiechnie się, powie choć jedno słowo, ruszy choćby milimetr palcem u ręki lub nogi...
W międzyczasie zaistniała konieczność zastosowania u Mamy zastawki w związku z wodogłowiem. Pojawił się problem, gdyż Mama przechodziła co chwilę infekcje, które nie pozwalały na przeprowadzenie zabiegu. Po pewnym czasie lekarze zakwalifikowali Mamę do założenia zastawki. Po drugiej próbie jej założenia - organizm przyjął ją i zastawka zaczęła spełniać swoją rolę. Według lekarzy - Mama nie powinna żyć, ale żyje i każdego dnia walczy o powrót do normalności. Dziś często łza spływa po policzku, gdy migawki z okresu walki o jej życie przeplatają się z widokiem Mamy walczącej o zdrowie, nowy ruch ręką lub nogą.
Tej radości do łez, nikt nam już nie odbierze, mimo innych łez...
Budujemy wszystko zupełnie od nowa - cegła po cegle. Robimy wszystko, co w naszej mocy by spełnić jej marzenie, aby znowu zaczęła samodzielnie stać i chodzić.
Dzięki Bogu, naszej heroicznej walce, miłości, opiekuńczości, tysiącom godzin spędzonych przy łóżku na bodźcowaniu, właściwym odżywianiu, milionom wypowiedzianych słów do Mamy, setkom godzin puszczanej muzyki, czytaniu książek oraz przeróżnym ćwiczeniom - ze śpiączki, odmóżdżenia, porażenia czterokończynowego i pozostałych komplikacji - w chwili obecnej jest w stanie, który można określić słowami: coś nieprawdopodobnego! Cud!
6-letni Alanek - jedyny i ukochany wnuczek Mamy - często zadaje nam pytanie: „a czy Babcia jutro pójdzie ze mną do szkoły”? Walczymy o Mamy zdrowie aby tak się stało.
Codzienna całodobowa opieka nad Mamą pochłania wiele wysiłku fizycznego oraz psychicznego. Pomimo miłości i poświęcenia na rzecz walki o jej życie i zdrowie, nie wszystko jesteśmy w stanie zrobić sami. Zachodzi konieczność stosowania specjalistycznych diet, lekarstw, a przede wszystkim bardzo intensywnej rehabilitacji.
Wszystko powyższe nie ma szansy funkcjonować bez tego co tak przyziemne, czyli pieniędzy... Bezwzględnie konieczny i wszechstronny program leczniczy i rehabilitacyjny to 5-7 godzin zajęć dziennie. Realizacja tego przekracza nasze możliwości finansowe, a koszta są ogromne.
Dlatego z całych serc prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie.
Każda nawet najdrobniejsza pomoc jest bezcenna.
Będąc wdzięcznymi za otrzymany cud, pragniemy wesprzeć zdobytą wiedzą i doświadczeniem każdego, kto ma w swojej rodzinie osobę po udarze lub w śpiączce i potrzebuje pomocy.
Zapraszamy do kontaktu z nami.
Z wielką chęcią podzielimy się tym co wiemy i potrafimy, bo tutaj „czas” odgrywa najważniejszą rolę i choć jest ciężko i często beznadziejnie, to mimo tego trzeba działać!
Pomimo potężnych nakładów wszelkiego rodzaju sił i czasu w codziennej walce o zdrowie Mamy jesteśmy do Waszej dyspozycji, a jeżeli będziemy w stanie zmienić Wasze łzy rozpaczy w łzy radości to uraduje to nasze serca.
Pragniemy podziękować za wszelkie dobro Bogu, najbliższej rodzinie, przyjaciołom i znajomym, fizjoterapeutom oraz wszystkim, których spotkaliśmy do tej pory na swojej drodze.
Dziękujemy z całego serca wszystkim - za to, że kibicujecie Mamie, jesteście z nami i staliście się częścią składową naszej heroicznej siły do walki.
Po prostu… na całym świecie nie ma słowa, które wyraziłoby naszą wdzięczność!