Our Life Podróż w Głąb Siebie

Our Life Podróż w Głąb Siebie Samorozwój, warsztaty, medytacje grupowe, Ceremonia Oddechu

Dziś mnie wzięło…Na rozmyślanie. Na głębsze spojrzenie w życie – takie prawdziwe, nieupiększane.W tym roku kończę 43 lat...
12/06/2025

Dziś mnie wzięło…Na rozmyślanie. Na głębsze spojrzenie w życie – takie prawdziwe, nieupiększane.
W tym roku kończę 43 lata.
Jeśli los będzie łaskawy – może przede mną jeszcze 37 lat.
Może mniej. Może więcej. Nie wiem. I właśnie to nie wiem staje się coraz bardziej wyraźne,ale i spokojne.
Bo ile to naprawdę jest – 37 lat?
37 razy usiąść do wigilijnego stołu.
37 razy zobaczyć, jak liście złocą się jesienią.
37 razy poczuć zapach lata i zniknąć na chwilę w promieniach słońca.
A jeśli będzie ich mniej?
Może tylko 20 wakacji.
20 jesieni.
20 razy przytulenie kogoś tak, że czas przestaje istnieć. Może jeszcze mniej.
I kiedy patrzę na to z tej perspektywy – zaczynam widzieć wyraźniej. Bo przecież żyjemy często tak, jakbyśmy mieli czas bez końca. Jakbyśmy byli nieśmiertelni. Jakbyśmy zdążyli jeszcze wszystko, powiedzieć wszystko, przeżyć wszystko.
Ale w tym świecie – w tym ciele – nie jesteśmy nieśmiertelni. Tu, na Ziemi, wszystko ma swój początek i koniec. I może właśnie to powinno być naszym największym przebudzeniem, a nie lękiem.
Dlatego dziś zadaję pytanie Wam wszystkim – kobietom i mężczyznom:
Czy żyjesz tak, jakbyś wiedział, że każdy dzień się liczy? Czy Twoje życie wygląda tak, że kiedy przyjdzie ostatni dzień, będziesz mógł/mogła powiedzieć:
„To było dobre życie.
Nie doskonałe, ale moje.
Prawdziwe. Z miłością. Z błędami. Z lekcjami.
Jestem gotowy/a – wszystko jest zamknięte. Mogę odejść z pokojem w sercu.”
Czy raczej przyjdzie Ci do głowy:
„Jeszcze nie teraz…
Jeszcze nie przeprosiłem.
Jeszcze nie wybaczyłam.
Jeszcze nie przytuliłem dzieci bez pośpiechu.
Jeszcze nie byłam naprawdę sobą.”
To nie jest post o śmierci. To jest post o życiu.
O tym, co tu i teraz.
O Twoim oddechu.
O Twoich wyborach.
O tych drobnych chwilach, które mogą być najważniejsze.
O tym, by nie odkładać serca na później.
Więc może… dziś… zmień jedną rzecz.
Nie wszystko. Jedną. Powiedz coś, czego nigdy nie miałeś odwagi powiedzieć. Zatrzymaj się.
Popatrz w oczy. Oddychaj głęboko.I żyj tak, jakbyś miał/miała tylko tę chwilę. Bo może… naprawdę masz tylko tę.
Pięknych momentów ❤️😊

🌿 Our Life – podróż w głąb siebie to nie projekt.To nie plan.To nie marka.Takie posty zwykle pisze się na początku.Kiedy...
05/06/2025

🌿 Our Life – podróż w głąb siebie to nie projekt.
To nie plan.
To nie marka.

Takie posty zwykle pisze się na początku.
Kiedy wszystko jest jeszcze pomysłem. Kiedy dopiero się zaczyna.
Ale ten post powstaje w trakcie.

Powstaje po trzech latach bycia z ludźmi,
którzy weszli z nami do przestrzeni nie po to, by się rozwijać – tylko by wreszcie wrócić do siebie.
Powstaje z doświadczenia.
Z obserwacji.
Z tego, co działo się naprawdę:
w ciałach, w oddechach, w oczach, w milczeniu, które mówiło więcej niż słowa.
To nie opowieść o planach.
To opowieść z drogi.

Zaczęło się cicho.
Od jednej rozmowy. Od jednego „czuję, że trzeba”.
Od jednego warsztatu, który nie miał być wielkim wydarzeniem, tylko bezpiecznym miejscem, gdzie można być sobą. Z czasem ta przestrzeń zaczęła się rozrastać – nie na pokaz, ale do środka.
Przychodzili ludzie. Czasem ostrożnie. Czasem z ogromnym bólem. Czasem ze zmęczeniem. Czasem z nadzieją.
W ciągu tych trzech lat widzieliśmy dużo:
– Łzy, które nigdy wcześniej nie wypłynęły
– Śmiech, który przerywał wieloletnie milczenie
– Krzyk, który przebijał się przez gardła zamknięte od dzieciństwa
– Ciała, które po raz pierwszy zatańczyły bez wstydu
– I Dusze, które powoli zaczęły wracać do siebie

Ale to, co porusza najmocniej – to ludzie, którzy odważyli się być sobą – naprawdę.
W swojej historii. Ze swoją prawdą. Bez roli.

Tworzymy warsztaty, które nie idą na ilość tylko jakość i bezpieczeństwo pracy. Grupy kameralne dają możliwość podarowania czasu każdej osobie bez pośpiechu. Tworzą klimat.
Tworzymy warsztaty, które nie są „kopiuj-wklej”.
Każdy z nich rodzi się z serca – i dlatego każda medytacja, którą wprowadzamy, też taka jest.

Nie korzystamy z gotowców. Czasem te medytacje przychodzą we śnie.
Czasem siadam w ciszy i po prostu piszę.
Z miejsca, którego nie da się zaplanować.
One same przychodzą – i wiem, kiedy są gotowe, bo ciało to czuje.
To nie są medytacje „do odsłuchania” choć zapewne zostaną kiedyś nagrane 🙂
To są wewnętrzne podróże, pisane dla tych, którzy właśnie wtedy ich potrzebują.
Jest też taniec.
Ale nie „choreografia”. To taniec intuicyjny – język ciała, który pamięta więcej niż umysł. Język uwolnienia usztywnień i kotwic które trzymają w miejscu.
Jest ceremonia oddechu,
która porusza pamięć zapisaną w kościach.
Oddech, który nie tylko relaksuje, ale czasem rozsadza mur, który stał latami.
Są też rozmowy, ćwiczenia.
Nie wykłady. Nie nauki.
Rozmowy między ludźmi, którzy chcą widzieć siebie nawzajem naprawdę.
A kiedy ktoś raz do nas przyjdzie – drzwi nie zamykają się po warsztacie.
Tworzymy zamkniętą grupę na Facebooku:
Our Life – podróż w głąb siebie
Nie dla każdego.
Nie dla obserwatorów.
Dla tych, którzy weszli na ścieżkę i chcą być w kontakcie – nie tylko ze sobą, ale też z innymi.
Tam znajdziesz:
– materiały i nagrania po warsztatach
– praktyki i ćwiczenia
– inspiracje, które poruszają wtedy, kiedy są potrzebne
– miejsce, gdzie możesz po prostu być – i nikt nie zapyta „co osiągnęłaś?”

Nie obiecujemy transformacji w weekend.
Nie mamy gotowych rozwiązań.
Nie będziemy Ci mówić, jaka masz być.
Ale możemy usiąść obok Ciebie. Opowiedzieć ci nasza historię, pokazać ci nasza perspektywę.
Zostać, kiedy będzie cicho.
I pójść z Tobą, kiedy ruszysz.
Możesz być kobietą, która od lat wszystko ogarnia – i dopiero teraz pozwala sobie się zatrzymać.
Możesz być mężczyzną, który zawsze miał być silny – i właśnie zaczyna czuć.
Możesz być kimś, kto myśli, że już nic nie pomoże.
Albo kimś, kto właśnie poczuł, że może wszystko się zmienić – tylko jeszcze nie wie, jak.
Nie potrzebujesz deklaracji.
Nie musisz mieć planu.
Wystarczy, że coś w Tobie powie:
„Chcę. Ale tym razem chcę naprawdę.”
Nie dla kogoś. Nie na chwilę.
Dla siebie.
Tak po prostu.
Bo nie musisz się naprawiać.
Może wystarczy, że zobaczysz siebie z czułością.
I pozwolisz, by ktoś inny też Cię tak zobaczył.

Jesteśmy tu.
Nie przed Tobą.
Nie nad Tobą.
Obok.

I jeśli to czujesz – zostań. Albo wróć, kiedy będziesz gotowa/y. Ta przestrzeń nie znika.
Ona czeka.
Our Life – podróż w głąb siebie
Nie przyciąga.
Ona przyjmuje.

Beata, Darek i Sylwia

„Twoje życie nie potrzebuje perfekcji. Potrzebuje obecności.”Znasz ten stan, gdy robisz wszystko, żeby „już było dobrze”...
02/06/2025

„Twoje życie nie potrzebuje perfekcji. Potrzebuje obecności.”

Znasz ten stan, gdy robisz wszystko, żeby „już było dobrze”?
Czytasz. Pracujesz nad sobą. Praktykujesz. Uzdrawiasz. Szukasz. Odpuszczasz. Wracasz. Oddychasz głęboko. Potem znów analizujesz.
I masz poczucie, że… nadal coś nie działa.
Że nadal nie jesteś tam, gdzie powinnaś / powinieneś być.
Że jeszcze coś trzeba „zrobić”, „uwolnić”, „zintegrować”.
I wiesz co?
Ja też tak miałam.
Znam to uczucie...
Bycia projektem do naprawy.
Ale prawda jest taka, że to nie Ty jesteś do poprawki.
To świat Ci wmówił, że nie możesz po prostu być.
Może nikt Ci nigdy nie powiedział, że: nie musisz być doskonała, by zasługiwać na miłość.
Nie musisz być idealny, by mieć prawo do odpoczynku.
Nie musisz być oświecona, by być prawdziwa.
I że możesz nie wiedzieć. Możesz się pogubić. Możesz przestać na chwilę „rozwijać się”.
I to nie zatrzyma Twojej drogi.
Wręcz przeciwnie — może pierwszy raz naprawdę na niej staniesz.
Twoje życie nie czeka na idealną wersję Ciebie.
Twoje życie chce Cię taką/takim, jaka/jaki jesteś — teraz.
Zmęczona, pogubiona, z wahaniem w głosie, z ciałem, które czasem boli, i z emocjami, które nie mieszczą się w żadnym „programie rozwojowym”.
Obecność.
To jest to, czego naprawdę potrzebujesz.
By być. Przy sobie. Z czułością, nie z krytyką.
Z oddechem, nie z kontrolą.
Z uznaniem, nie z ciągłym poprawianiem siebie.
Może to dziś warto zrobić jedną rzecz:
Odłożyć doskonalenie. I przyjąć się — w całości.
Nie musisz naprawiać wszystkiego, zanim nazwiesz siebie godną.
Nie musisz znać odpowiedzi, by zasługiwać na spokój.
Wystarczy, że jesteś.
I to naprawdę — jest więcej niż dość.
💛
Piszę to, bo sama kiedyś wpadłam w pułapkę perfekcyjnego uzdrawiania.
I dziś wiem, że największym uzdrowieniem było… zatrzymanie się. I uznanie siebie dokładnie takiej, jaką byłam.
Jeśli czujesz, że już nie chcesz niczego udowadniać — jesteś gotowa. Jesteś gotowy.
Nie na kolejny krok. Nie na rewolucję.
Tylko na powrót. Do siebie. Do ciała. Do ciszy.
I właśnie tam — w tej cichej decyzji, by już się nie spinać — zaczyna się coś najprawdziwszego.
Na naszych warsztatach nie będziemy Cię naprawiać.
Nie nauczymy Cię technik, które obiecują, że „będziesz kimś więcej”. Bo już jesteś.
Bo czasem największym aktem odwagi
jest po prostu pozwolić sobie być.
Nie gotową. Nie idealnym. Nie „w drodze do”.
Tylko… tu.
I jeśli Twoje serce bije dziś trochę szybciej —
jeśli coś w Tobie zadrżało przy tych słowach —
to może to już czas.
Nie na zmianę.
Tylko na spotkanie.
Z Tobą. Z nami. Z tym, co prawdziwe.
Zapraszamy Cię do naszej przestrzeni.
Nie musisz wiedzieć, od czego zacząć.
Wystarczy, że jesteś.

„Ciche TAK, które miało być NIE.”Ile razy w życiu powiedziało się „tak”, choć wszystko w środku krzyczało „nie”?Ile razy...
01/06/2025

„Ciche TAK, które miało być NIE.”

Ile razy w życiu powiedziało się „tak”, choć wszystko w środku krzyczało „nie”?
Ile razy ciało się spinało, gardło zamykało, serce milknęło — a jednak padło „w porządku”, „zrobię to”, „jasne, nie ma sprawy”?
Nie dlatego, że się chciało.
Nie dlatego, że to było prawdziwe.
Ale dlatego, że tak było łatwiej. Bezpieczniej.
Bo tak nauczyło życie — nie przeszkadzać, nie robić problemu, być miłym, wyrozumiałym, elastycznym. Tylko że… w tym wszystkim gdzieś po drodze zniknęło się samemu sobie z oczu.
To „tak”, którego nie było się gotowym powiedzieć.
To „tak”, które miało chronić relacje kosztem własnych granic.
To „tak”, które było próbą zasłużenia na miłość, spokój, obecność drugiego człowieka.
A potem przychodziła cisza. I coś bolało.
Nie wiadomo co, ale coś się zaciskało w ciele.
Coś w środku płakało bez łez.
I nie dało się już dłużej tego nie czuć.
Piszę to jako ktoś, kto zna to wszystko od środka.
Kto przez lata zdradzał siebie z lęku przed odrzuceniem. Kto wybierał innych, zanim nauczył się wybierać siebie. Kto przytakiwał, milczał, zaciskał zęby — by nie być „zbyt”.
Dziś wiem, że to nie było słabością.
To była strategia przetrwania.
Tak działa człowiek, który za długo musiał się dopasowywać, by nie zostać sam.
Ale dziś… już nie trzeba.
Dziś można inaczej.
Można powiedzieć „nie” — bez winy.
Bez tłumaczenia się.
Bez strachu, że ktoś odejdzie.
Można położyć dłoń na sercu i wyszeptać:
„Już nie zostawię siebie dla niczyjego komfortu.”
Nie trzeba już udowadniać, że ma się prawo istnieć.
Nie trzeba już zasługiwać na miłość kosztem siebie.

Twoje „nie” jest święte.
Twoje „nie” chroni Twoje „tak”.
Twoje „nie” nie musi być wyjaśniane. Wystarczy, że jest prawdziwe.
I wiem, jak trudno jest wrócić do siebie po latach stawiania innych na pierwszym miejscu.
Ale właśnie od tego zaczyna się prawdziwa wolność.
Nie od krzyku.
Nie od walki.
Ale od cichego, wyraźnego „nie” wypowiedzianego z szacunkiem do siebie.💛
Nie musisz już siebie opuszczać.
Nie musisz udawać, że nie boli.
Możesz być sobą. I to wystarczy.
Jeśli nie wiesz, od czego zacząć…
zapraszamy Cię do naszej przestrzeni — na warsztaty, gdzie spotkasz ludzi, którzy kiedyś też stali w tym samym miejscu.
Ludzi, którzy kiedyś bali się powiedzieć „nie”.
Którzy zaczynali od drżącego głosu i pierwszego kroku.
Przyjdź.
Zobacz.
Doświadcz.
Poczuj, jak to jest wracać do siebie — nie sam_a, ale w polu, które naprawdę widzi.
Tu wszystko może zacząć się na nowo.

Regulacja to akt miłości do siebieCzasami zapominamy, jak wiele zależy od nas samych. Codziennie życie pędzi, zewnętrzny...
01/06/2025

Regulacja to akt miłości do siebie

Czasami zapominamy, jak wiele zależy od nas samych. Codziennie życie pędzi, zewnętrzny świat głośno woła o naszą uwagę, a my… zapominamy, by usłyszeć siebie.
A ciało – nasze wierne, towarzyszące – daje nam ciche sygnały, że jest z nami coś nie tak. Napięcie, lęk, zaciśnięte zęby, duszący oddech. Codziennie. Wiemy, że coś jest nie tak, ale nie mamy odwagi zatrzymać się, by zrozumieć, że nasz układ nerwowy woła o pomoc. I nie mówi to cicho. Mówi to poprzez symptomy – stres, bezsenność, napięcie w ciele.
Właśnie wtedy potrzebujemy regulacji. To nie tylko sposób na uspokojenie ciała, to akt miłości do siebie, na który każdy z nas zasługuje. Przypominasz sobie wtedy, że nie jesteś maszyną, że nie jesteś do wykorzystania, że masz prawo czuć się dobrze, w pełni, w swoim ciele. Ciało, które jest naszym domem, od zawsze zna odpowiedzi – tylko trzeba je usłyszeć.
Regulacja nie jest chwilową ulgą, to proces, który buduje naszą siłę. Siłę, która nie polega na twardym oporze, ale na otwartości. Siłę, która nie rani, ale która pozwala być w pełni sobą – z każdą emocją, z każdym oddechem. I to w niej jest prawdziwa moc.
Z każdym głębszym oddechem wracasz do siebie, do swojej przestrzeni. Z każdą chwilą regulacji odzyskujesz swoją jasność, swoje „tak” wobec życia. Ciało powraca do równowagi, a układ nerwowy zyskuje przestrzeń na odpoczynek. To pozwala Ci znów poczuć, że masz moc, by być sobą. W pełni.
Regulacja to powroty. Powroty do siebie. Powroty do wewnętrznej siły. I za każdym razem, gdy ją wykonujesz, dostajesz więcej siebie. Bez wstydu. Bez lęku. Bez przepraszania.
To jest miłość. Miłość, która nie polega na unikaniu, ale na objęciu samego siebie w całej swojej pełni.

Zatrzymaj się. Oddychaj. Kochaj siebie w tej chwili. Regeneruj. Ulecz. I pozwól sobie być.
🌿💛

„Jeśli nie Ty… to kto? Jeśli nie teraz… to kiedy?”Ile razy już czułaś to wołanie?Nie takie głośne. Raczej to ciche szarp...
20/05/2025

„Jeśli nie Ty… to kto? Jeśli nie teraz… to kiedy?”

Ile razy już czułaś to wołanie?
Nie takie głośne. Raczej to ciche szarpnięcie pod sercem. Ten moment, kiedy wszystko w Tobie wie, że trzeba coś zmienić… ale życie, obowiązki, lęk przed tym, co nieznane – znowu wygrały.
Tylko że…
ile jeszcze razy masz się zdradzić?
Ile jeszcze razy masz przełożyć siebie na później, które nigdy nie przychodzi?
Bo prawda jest taka:
„Pewnego dnia” nie istnieje.
Jest tylko dzisiaj. Jest tylko Ty.
Nie jesteś tutaj przypadkiem.
To nie algorytm.
To nie zbieg okoliczności.
To Twoja dusza zawiodła Cię do tych słów.
I teraz albo jej zaufasz… albo znowu ją wyciszysz.
Znasz ten scenariusz:
Dajesz z siebie wszystko. Dla innych.
Jesteś silna, zaradna, ogarniasz. Ale w środku czujesz… że sama siebie nie słyszysz już od lat.
A co jeśli powiem Ci, że nie musisz dłużej udawać, że wszystko gra? Że właśnie teraz jest ten przełomowy moment, na który czekałaś całe życie?
Niech to nie będzie kolejny post, który tylko przeczytasz i zapiszesz „na później”.
Niech to będzie ta iskra, która podpala pod Tobą ogień odwagi.
Bo nikt nie zrobi tego za Ciebie.
Nikt nie usłyszy Twojego ciała tak, jak Ty.
Nikt nie przeżyje Twojego życia lepiej.
Jeśli nie Ty… to kto?
Jeśli nie teraz… to kiedy?
Nie czekaj, aż świat Cię zmieni.
Znajdź drogę do siebie. A zmieni się wszystko.

„Jednym z największych lęków na świecie jest lęk przed opinią innych. Dopiero w momencie, kiedy nie odczuwasz strachu pr...
11/04/2025

„Jednym z największych lęków na świecie jest lęk przed opinią innych. Dopiero w momencie, kiedy nie odczuwasz strachu przed tłumem, przestajesz być owcą. Stajesz się lwem. Wówczas w twym sercu rodzi się potężny ryk – to zew wolności.”
– Osho

Czy masz świadomość, jak wiele rzeczy w twoim życiu zrobiłeś nie z miłości, tylko ze strachu?
Jak wiele razy mówiłaś „tak”, choć całe ciało krzyczało „nie”?
Jak wiele razy zagryzłeś zęby, bo ważniejsze było to, co oni pomyślą, niż to, co ty czujesz?

Lęk przed oceną to cichy złodziej życia.
Nie robi hałasu. On zakłada maski.
I przez lata wmawia ci, że jesteś nimi.
Maską grzecznej. Mądrej. Silnej. Dobrej.
Maską, która nie płacze, nie krzyczy, nie pragnie za dużo.
Maską, która pasuje.
Ale to nie ty.

W środku dusza więdnie.
Ciało sztywnieje.
Serce zamyka się na siebie.
Bo ile razy można zdradzać siebie w imię cudzych oczekiwań?

A przecież wszystko, czego tak naprawdę pragniesz, leży po drugiej stronie tego lęku.

Twoje prawdziwe „ja”.
Twoja prawda.
Twoja dzikość, którą przykryto normą.
Twoja wolność, którą oddałaś w zamian za akceptację.

Nie, to nie ty jesteś zbyt wrażliwa.
To świat nauczył cię, że wrażliwość trzeba chować.
Nie, to nie ty jesteś zbyt intensywny.
To inni bali się twojego światła.

Prawda jest taka, że to nie opinia innych nas niszczy.
Tylko to, że uznaliśmy ją za ważniejszą niż własne serce.
Że daliśmy jej prawo mówić nam, kim mamy być.

Ale wiesz co? Można inaczej.
Można iść ze ściśniętym gardłem, drżącym ciałem i mimo to powiedzieć: „Dość.” To pierwszy krok.
To właśnie wtedy – w samym środku strachu – budzi się lew.
Nie ten, który ryczy, by zagłuszyć.
Ale ten, który stoi w swojej prawdzie – spokojny, obecny, nie do ruszenia.

Nie musisz nikomu nic udowadniać.
Wystarczy, że przestaniesz udawać przed sobą.

Prawdziwa wolność nie zaczyna się od wielkich manifestów.
Zaczyna się od szeptu: „Mam prawo być sobą.”

Ciało wie.Zanim wypowiesz słowo.Zanim zdecydujesz, co zrobić.Zanim pomyślisz: “czy to właściwe?”Twoje ciało już wie.Czy ...
08/04/2025

Ciało wie.
Zanim wypowiesz słowo.
Zanim zdecydujesz, co zrobić.
Zanim pomyślisz: “czy to właściwe?”

Twoje ciało już wie.
Czy jest w trybie walki, ucieczki, czy zamrożenia.
I to nie jest przypadek. To jest opowieść. Głęboka. Prawdziwa. I twoja.

Tryb walki:
Kiedy zęby są zaciśnięte, a serce bije jak bęben wojenny.
Kiedy wszystko w tobie krzyczy: “Nie dam się! Muszę się obronić!”
Ale pod spodem……jest mała, zmęczona część ciebie, która tak bardzo pragnie miękkości.

Tryb ucieczki:
Kiedy jesteś szybka, sprawna, zapracowana… i tak bardzo niewidoczna. Uciekasz w działanie, bo czucie boli. Ale gdzieś głęboko – dusza tęskni za zatrzymaniem.

Tryb zamrożenia:
Kiedy ciało jest, ale jakby go nie było.
Kiedy czujesz „nic” – a przecież to „nic” czasem boli najbardziej. Ale twoja dusza nadal tam jest. Czeka. Cicho. Z otwartymi ramionami.

To nie są etykiety. To nie są błędy.
To mądrość, którą twoje ciało nosi jak kronikę.
To mechanizmy, które kiedyś cię uratowały.
Ale czy dzisiaj… nadal chcesz w nich trwać?

Bo jest jeszcze coś.
Czwarty stan.

Stan obecności.

Ten, w którym możesz powiedzieć:
„Już nie muszę się chronić.
Już mogę być.
Już mogę czuć.”

To nie dzieje się w głowie.
To nie dzieje się przez zrozumienie.
To dzieje się w ciele, kiedy dostaje ono zgodę, by znów oddychać pełnią.
By puścić. By popłakać. By zadrżeć.
By wrócić do rytmu, który był w tobie zawsze – zanim świat cię nauczył inaczej.

Na warsztatach nie dajemy gotowych recept.
Nie wkładamy cię w nową ramę.
My otwieramy przestrzeń, w której możesz usłyszeć siebie tak wyraźnie, jakbyś wracała do domu po długiej podróży.

Bez wstydu.
Bez napięcia.
Bez udawania, że wszystko jest w porządku, kiedy serce milczy.

To nie post. To zaproszenie.
Do rozpuszczenia pancerzy.
Do spotkania z prawdą, która nie rani – ale uwalnia.
Do głębokiego westchnienia ulgi:
„Już nie muszę być dzielna. Już mogę być sobą.”

Jeśli w tobie coś zadrżało –
to nie przypadek.
To twoje ciało odpowiada. A ty?

Są takie dni……kiedy coś we mnie nie daje spokoju.Nie wiem, dlaczego. Nie wiem, skąd się bierze ten wewnętrzny przymus — ...
07/04/2025

Są takie dni…
…kiedy coś we mnie nie daje spokoju.
Nie wiem, dlaczego. Nie wiem, skąd się bierze ten wewnętrzny przymus — ten tekst, który krąży mi pod skórą, jakby chciał się przebić przez serce, przez gardło, przez słowa.
Czasem próbuję go uciszyć, zająć się czymś innym. Ale on wraca. I z każdym powrotem mówi wyraźniej: „Napisz mnie.” Są takie dni, że słowa same układają się w ciąg… ja nie mam w głowie o dziś napisze o… tematy same się zbierają jakby chciały wypłynąć, wybrzmieć…

Nie wiem, czy ten tekst będzie łatwy.
Nie wiem, czy komuś się spodoba.
Może kogoś dotknie, może nawet wkurzy.
Ale wiem jedno — jest szczery.
Jest prawdziwy.
I potrzebuje być wyrażony.
Więc piszę. Dla siebie. Dla Ciebie. Dla nas.
Bo często szczerość to jedyne, co naprawdę uzdrawia.

To nie jest atak. To nie jest ocena. To prawda. Delikatna. Czasem bolesna. Zawsze uwalniająca.

Piszę ten post nie z pozycji kogoś, kto wie lepiej. Piszę jako człowiek, który przez wiele lat uciekał od siebie. Który szukał winnych wszędzie – tylko nie we własnym sercu. Z pozycji niegdyś upadku i łez.
Bo ja też kiedyś mówiłam:
„To przez niego nie potrafię ufać”
„To przez nią tak się zamknąłem”
„To przez nich czuję się nieważna, niezauważony, zraniona”
I może to wszystko było prawdą…
Ale na pewno nie całą.
Prawda, którą najtrudniej było mi przyjąć, brzmiała:
To ja siebie opuściłam.
To ja nie chciałam widzieć.
To ja wybierałam iluzje, bo prawda wydawała się zbyt bolesna.
To mi wygodnie było w roli ofiary.

Znasz to uczucie?
Kiedy serce mówi, że coś jest nie tak – ale umysł znajduje tysiąc usprawiedliwień.
Kiedy reagujesz z lęku, z nawyku, z cienia – i udajesz, że to „intuicja” albo „ochrona”.
Kiedy zamykasz się na innych – ale wmawiasz sobie, że po prostu „potrzebujesz przestrzeni”.
Czasem to, czego najbardziej nie chcemy zobaczyć, to my sami. Nasze rany. Nasze mechanizmy. Nasze wybory, które nas niszczą, a które ubieramy w piękne słowa, żeby tylko nie musieć czuć tego, co naprawdę w nas woła.
Mówisz, że ktoś cię nie rozumie – ale sami nie słuchamy siebie.
Mówisz, że świat ci nie daje, ale trzymasz drzwi zamknięte na cztery spusty, nie dając mu dojść do swojego serca.

Ale świat nieustannie daje nam lustra.
Nie po to, by karać. Po to, by nas obudzić.
Bo dopóki uciekamy – życie goni.
Dopóki wypieramy – relacje pokazują nam to mocniej.
Dopóki kłamiemy – nie ma przestrzeni na prawdziwą miłość.

Ja też cierpiałam, kiedy to wszystko zaczęło wychodzić na powierzchnię.
Pękały iluzje, opadały maski, traciłam kontrolę.
Ale w tym chaosie pojawiło się coś nowego.
Prawda.
I z nią – wolność.
Nie ta na pokaz.
Nie ta, którą się opisuje cytatami.
Ale ta cicha, głęboka.
W ciele. W spojrzeniu. W decyzjach.
Bo zobaczyć to wszystko to trochę jak umrzeć w sobie.
Ale tylko po to by odrodzić się prawdziwa.

Bo transformacja nie zaczyna się tam, gdzie jest miło i jasno.
Zaczyna się tam, gdzie odważysz się zajrzeć w cień i powiedzieć:
„To też ja. I nie odrzucę siebie więcej.”

To nie są proste pytania:
– Gdzie się okłamuję?
– Gdzie odgrywam rolę, której nie chcę już grać?
– Gdzie ranię siebie, choć mówię, że mnie ranią inni?

Ale jeśli teraz coś w Tobie drga, łamie się, rozpada – nie uciekaj. Nawet jeżeli cię coś wkurza w związku z tym co czytasz.
Zostań.
W ciszy. W prawdzie. W obecności.
Bo może właśnie dziś Twoja dusza powiedziała:
„Wystarczy udawania. Chcę żyć prawdziwie.”
Nie musisz być gotowa na wszystko.
Nie musisz być gotowy na wielkie zmiany.
Wystarczy, że przestaniesz przed sobą uciekać.
Reszta wydarzy się… w swoim czasie.
W Tobie.
Z miłością.

Piszę to nie po to by cię naprawiać, ale by pokazać inną perspektywę zazwyczaj tą, którą pragniesz ukryć.
Prawda boli tylko przez chwilę. Ale wiesz co? daje wolność na całe życie.

Dlaczego nie potrafisz odpoczywać?Psychosomatyka napiętego trybu życia – opowieść o ciele, które przez lata uczyło się p...
07/04/2025

Dlaczego nie potrafisz odpoczywać?
Psychosomatyka napiętego trybu życia – opowieść o ciele, które przez lata uczyło się przetrwania zamiast spokoju 🙂

“Zatrzymaj się.”
“Połóż się na chwilę.”
“Odpocznij.”
Brzmi prosto. Ale w środku… wszystko się napina.

Nie chodzi o lenistwo. Ani brak organizacji.
Nie chodzi o to, że jesteś “za bardzo w głowie”, czy że nie potrafisz się wyciszyć.
Chodzi o to, że Twój układ nerwowy przez lata był w stanie czuwania. I nie wie, jak inaczej.

Ja mam ADHD.
Dla mnie ruch, tworzenie, działanie – to jak otwarcie wentyla. Mój system potrzebuje aktywności, żeby w ogóle poczuć ulgę.
Dopiero po ruchu przychodzi spokój.
Dopiero kiedy pozwolę sobie „pobiec”, potrafię się zatrzymać.

Ale nie każdy tak ma.
Znam kobiety i mężczyzn, którzy nie mają ADHD,
a ich ciało też nie umie odpoczywać.
Tylko że w ich przypadku to nie neurotypowość.
To psychosomatyka napięcia.

Bo jeśli przez lata Twoje ciało żyło w napięciu…..to cisza może być zagrażająca...zatrzymanie może kojarzyć się z bezradnością...spokój może wywoływać niepokój.

I tak właśnie działa ciało, które:
– musiało być silne, choć w środku pękało,
– nie mogło przestać, bo „coś się zawali”,
– nauczyło się, że tylko działając, zasługuje na uwagę i istnienie.

To nie Twoja wina, że nie potrafisz odpocząć.
To skutek tego, że przez wiele lat odpoczynek nie był bezpieczny.
Bo kiedyś, jako dziecko czy młody człowiek, usiadłeś – i właśnie wtedy coś się wydarzyło.
Zostawiło ślad.
Ciało zapamiętało: „Spokój jest zagrożeniem.”
I dziś nie pozwala Ci usiąść bez telefonu.
Nie pozwala Ci poczuć oddechu w ciszy.
Nie pozwala Ci "nic nie robić" – bo to budzi stare lęki, które kiedyś trzeba było schować pod dywan.

Z punktu widzenia psychosomatyki:
Twój układ autonomiczny działa jak wewnętrzny radar.
Nie rozpoznaje, czy to stres z pracy, trudne dzieciństwo czy samotność – on widzi jedno: zagrożenie.
I uruchamia tryb przetrwania.

Dopóki nie nauczysz się, jak wrócić do ciała z miłością, odpoczynek będzie Cię niepokoił.
Zawsze znajdziesz coś do zrobienia. Albo się rozpadniesz w bezruchu.

Ale jest droga powrotna.
Dla każdej i każdego z nas.
I zaczyna się nie od radykalnych zmian, tylko od najmniejszych gestów.

Jak uczyć ciało odpoczynku?

1. Oddech zauważony, nie wymuszony.
Zamknij oczy na 30 sekund. Połóż rękę na sercu. Oddychaj. Tyle wystarczy.

2. Przestań wymagać.
Nie musisz zasłużyć na odpoczynek. To nie nagroda. To biologiczna konieczność.

3. Daj sobie zgodę.
Zacznij mówić do siebie: „Wolno mi nic nie robić. Jestem bezpieczny, kiedy się zatrzymuję.”

4. Uziem się.
Ciepło, dotyk, chodzenie boso, patrzenie w niebo – to mówi Twojemu ciału: „Tu i teraz jest OK.”

5. Bądź czuły/a dla siebie.
Jeśli nie potrafisz odpocząć – to nie powód do wstydu. To informacja. To zaproszenie do łagodności.

Nie każdy, kto nie potrafi odpoczywać, ma ADHD.
Nie każdy, kto działa – ma spokój.
I nie każdy, kto leży – naprawdę odpoczywa.

Ale każdy z nas ma ciało.
Ciało, które można ukochać.
Zrozumieć. Uregulować.
Bez presji. Z obecnością.

Jeśli coś w Tobie dziś powiedziało: „To o mnie” –
to zatrzymaj się tu, na chwilę. Nie po to, żeby coś zmienić. Po to, żeby zobaczyć, że Twoje ciało nie jest Twoim wrogiem.

Po prostu długo nie czuło się bezpieczne.
Ale możesz mu to dać. Od nowa.
Z troską. Z łagodnością. Z miłością.

Znasz to uczucie, gdy wszystko w Tobie wiruje – myśli, emocje, bodźce?Kiedy Twoja głowa działa jak centrum dowodzenia NA...
05/04/2025

Znasz to uczucie, gdy wszystko w Tobie wiruje – myśli, emocje, bodźce?
Kiedy Twoja głowa działa jak centrum dowodzenia NASA, a ciało błaga o choćby chwilę ciszy?

Witaj w moim świecie ADHD – świecie intensywności, rozkojarzenia, błyskotliwych myśli i… totalnego zmęczenia gdy zapomnę się i wpadnę w rytm tworzenia.

I właśnie w tym świecie…
muzyka 8D jest dla mnie jak dotyk światła.
Nie tylko ją słyszysz – Ty ją czujesz. Ona nie gra w tle.
Ona krąży wokół Ciebie, porusza się dookoła głowy, jakby znała Twoje wewnętrzne tempo.
Jest jak czułe objęcie dźwiękiem.

I teraz najpiękniejsze…
Kiedy połączysz to z synchronizacją półkul mózgowych, dzieje się coś niezwykłego.

Zamiast rozbieżności, pojawia się harmonia.
Zamiast chaosu – skupienie.
Zamiast napięcia – ulga.

Jak dołączyć synchronizację półkul mózgowych?

1. Słuchaj w słuchawkach stereo – tylko wtedy dźwięki mają szansę dotrzeć osobno do każdej półkuli.

2. Wybierz nagrania z efektami binauralnymi lub beatami synchronizującymi – znajdziesz je np. pod hasłami „binaural beats”, „brain hemisphere synchronization”, „whole brain activation”.

3. Zamknij oczy. Oddychaj świadomie. Daj sobie 10–15 minut, by wejść głębiej.

4. Pozwól, by dźwięk Cię prowadził – nie kontroluj, nie oceniaj. To ma być podróż.

5. Wybieraj nagrania dobrane do celu – np. relaks, skupienie, sen, uspokojenie ADHD czy pobudzenie kreatywności.

To jest moja codzienna praktyka.
W chwilach, gdy mój mózg gna, ciało się spina i zostaje w tyle, a świat za bardzo przytłacza…
sięgam po muzykę 8D z binauralnymi tonami.
Czasem tylko po to, by wyciszyć się na kilka minut.
Czasem, by zasnąć.
Czasem, by wrócić do siebie.

I zawsze działa.

To jakby ktoś mówił bez słów:
„Nie musisz nic robić. Wystarczy, że jesteś. I że czujesz.”

Jeśli tego potrzebujesz – sięgnij po to.
To nie kosztuje nic… a może dać znacznie więcej niż myślisz....

27/03/2025

Adres

Handlowa 17
Bielsko-Biała
43-382

Telefon

+48502549014

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Our Life Podróż w Głąb Siebie umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij