Nigdy nie sądziłam, że będę logopedą. Chciałam być prokuratorem i co dzień hasać w szpileczkach i dopasowanej garsonce po eleganckich korytarzach.
Historia nigdy nie była jednak moim konikiem, więc uznałam to za czynnik weryfikujący moje marzenia. To chyba też zbyt duże słowo w tym przypadku, bo łatwo się poddałam. Uznałam więc, że to tylko mrzonki i dałam sobie spokój.
Pierwszy raz na poważnie o logopedii pomyślałam w klasie maturalnej. Uwielbiałam językoznawstwo, lubiłam pisać, dogadywałam się z dziećmi. Spróbowałam, udało się.
Po pięciu latach studiów wyszłam z uczelni z piątką na dyplomie i głową pełną pomysłów. Przez ten czas zdobywałam doświadczenie gdzie się dało - dzwoniłam, pytałam, prosiłam. Szkoły, przedszkola, szkoła specjalna, wolontariaty.
Bałam się jak cholera, ale założyłam gabinet. Dzieci przybywało, a ja widziałam efekty moich oddziaływań. To najlepsza nagroda i motywacja.
Pracuję z dziećmi, nie pracuję z dorosłymi. Dlaczego? Nie mam w tym doświadczenia i dużo lepiej widzę siebie w tej grupie Pacjentów. Mówię to zawsze wprost i otwarcie, nie chcę być logopedą od wszystkiego, ale od tego w czym czuję się dobrze i wiem, że dam radę.
A teraz najlepsze – dlaczego kocham swoją pracę? Jest tak, ponieważ myślę sobie, że będąc logopedą, wykonując należycie swój zawód, najlepiej jak potrafię i przede wszystkim, wkładając w to serce i uśmiech, sprawiam, że życie moich Małych Podopiecznych staje się choć trochę łatwiejsze. Czasami odnosimy kolosalny sukces, czasami mniejszy. Czasami terapia idzie nam szybciej, czasami odwrotnie. Ale każdy sukces, każde osiągnięcie mojego Pacjenta to moja największa nagroda. Uśmiech dziecka, jego niedowierzanie “Pani Madziu ja to umiem, ja już mówię RRRRRR!“, szczęście w oczach mamy, wdzięczność rodziców, to coś, co sprawia, że po całym dniu pracy wracam do domu jak na skrzydłach. I może jest też tak, że lubię ten zawód, bo przez to ja sama czuję się też lepiej – szczęście dzieci udziela mi się i czuję się wtedy jak magiczna wróżka. I nigdy, przenigdy nie zamieniłabym swojej pracy na żadną inną.
Bywają gorsze dni, czasami coś nam nie idzie. Dziecko nie chce pracować. Ja nie wiem co robić. Co wtedy? Uśmiech na twarzy, optymistyczne nastawienie i do boju! Szukam, czytam, dopytuję, działamy. A kiedy kompletnie nie wiem co robić, mówię to szczerze i wskazuję specjalistę, który może pomóc.
Logopedia stała się ogromną częścią mojego życia. Dziś to nie tylko gabinet, ale także blog, profil na Facebooku i Instagramie. Wkładam w to całe serce i cieszę się, że jesteś tu ze mną.