Dominika Jakubowska Gabinet Psychologiczny Ad Metam

Dominika Jakubowska Gabinet Psychologiczny Ad Metam Pomoc psychologiczna dla dorosłych, młodzieży i dzieci od 10 roku życia. Terapia indywidualna (p

21/06/2025

Wstyd sprawia, że mamy trudności w nawiązywaniu relacji,. Chowamy się za maskami, bojąc się pokazać, kim naprawdę jesteśmy. Wybieramy więc udawanie, aby zasłużyć na akceptację i nie czuć strachu. Wolimy udawać kogoś, niż być sobą.
I choć trudno grać zawsze miłego, silnego, profesjonalnego czy ugodowego, o wydaje nam się, ze prawdziwych nas nikt nie zaakceptuje. Dlatego dajemy innym jedyną według nas samych "wersję nie do przyjęcia" - maskę. Problem w tym, że brak autentyczności (ukrywanie naszej prawdziwej osobowości, cech charakteru, temperamentu) sprawia, że nie jesteśmy w stanie budować prawdziwych bliskich relacji. To zaś nieuchronnie prowadzi nas do wpadania we wcześniej wymienione pułapki.

fragment artykułu Karoliny Malinowskiej "Wstyd nasz powszedni", Newsweek Psychologia 3/2025
fot. Emre Can Acer

20/06/2025

Od kilku już lat obserwuję w końcu czerwca debatę na temat czerwonych pasków na świadectwie. Dla wielu rodziców to wielki zaszczyt, powód do dumy i potwierdzenie, że mają mądre, zdolne dziecko, które pracuje cały rok na to wyróżnienie. Świadectwo z czerwonym paskiem przyznaje się uczniom, którzy osiągnęli średnią ocen powyżej 4,75 i co najmniej bardzo dobrą ocenę z zachowania.

I wszystko byłoby piękne, gdybyśmy nie zapomnieli o jednym: to, co widzimy, to tylko fragment większej psychicznej układanki.

Za czerwonym paskiem mogą stać mechanizmy, które nie zawsze prowadzą do zdrowia psychicznego i zrównoważonego rozwoju. Jakie?

Perfekcjonizm oparty na lęku.
– Muszę mieć pasek, bo inaczej jestem nikim.
Taki nastolatek nie uczy się z ciekawości, lecz ze strachu. Lęk przed zawiedzeniem rodziców, nauczycieli, a czasem siebie – staje się głównym motorem działania.
W dorosłości może się to objawiać nadmiernym analizowaniem własnych błędów; unikaniem wyzwań z lęku przed porażką („jeśli nie jestem pewny sukcesu, wolę nie próbować”), a w konsekwencji chronicznym zmęczeniem czy wypaleniem zawodowym

Potrzeba zasługiwania na miłość.
Dla niektórych czerwony pasek to bilet do akceptacji:
– Tylko jak jestem najlepszy/a, to tata się mną interesuje.
Jeśli pochwały i ciepło emocjonalne pojawiają się tylko przy sukcesach, dziecko uczy się, że musi zasłużyć na miłość. A to przekonanie często ciągnie się przez całe życie. W dorosłości taki człowiek wchodzi w toksyczne relacje, w których „trzeba zasłużyć na miłość”; nadmiernie poświęca się dla partnera lub szefa; brakuje mu/jej asertywności – zgadza się na wszystko, byle być lubianym. A przekonanie jakie może mu towarzyszyć to:
– Jeśli nie jestem użyteczny/a, to jestem zbędny/a.

Tożsamość zbudowana na osiągnięciach.
Jeśli całe „ja” dziecka skupia się na byciu prymusem, to porażka w jednej dziedzinie może zburzyć całą jego wartość. W dorosłości takie osoby często czują się „nikim”, jeśli przestaną być najlepsze, bo nie znają siebie poza rolą ucznia-prymusa.
Często towarzyszy im poczucie pustki po nieudanym projekcie, zmianie pracy, czy urodzeniu dziecka („już nic nie osiągam”); czują silną potrzebę zewnętrznych pochwał, bo uzależniają dużo od opinii innych; towarzyszy im często brak stabilnego poczucia własnej wartości, bo:
– Jeśli mnie nie chwalą, to znaczy że jestem bezwartościowy.

Brak wewnętrznej motywacji.
Nie każdy pasek oznacza pasję. Czasem to efekt spełniania cudzych oczekiwań – rodziców, nauczycieli, środowiska. Taki młody człowiek może w dorosłości nie wiedzieć, czego sam chce od życia, bo przez lata spełniał cudze oczekiwania.
Konsekwencją często jest wybór zawodu niezgodnego z pasją, tylko dlatego, że „to dobrze wygląda”; trudności z podejmowaniem własnych decyzji („nie wiem, co tak naprawdę chcę robić”); wypalenie emocjonalne, brak satysfakcji z życia mimo „sukcesu”; częste zmiany ścieżki życiowej, bo żadna nie daje poczucia sensu

Zamiatanie trudności pod dywan.
Wysokie oceny nie mówią nic o stanie psychicznym dziecka. Czasem uczeń z paskiem cierpi w milczeniu, tłumi emocje, zmaga się z lękami lub depresją, której nikt nie zauważa, bo „przecież dobrze się uczy”.
W życiu dorosłym często towarzyszy mu brak umiejętności radzenia sobie z kryzysami emocjonalnymi; tłumienie złości i frustracji – co prowadzi do nagłych wybuchów, ataków paniki lub depresji; uzależnienia jako forma ucieczki od presji (np. alkohol, kompulsywne jedzenie, pracoholizm), jak również lęk przed byciem ocenionym lub odrzuconym.

Chcę z całą mocą podkreślić:
To nie znaczy, że czerwony pasek to coś złego.
To może być efekt pasji, ciekawości świata, systematyczności – i wtedy to piękne, bo szczere i autentyczne.

Warto jednak przy okazji samemu sobie zadać pytania:

Czy moje dziecko czuje się kochane także wtedy, gdy nie błyszczy?
Czy zna swoją wartość poza osiągnięciami?
Czy umie odpoczywać, odpuszczać, zawieść – i nadal czuć się wystarczająco dobre?

Świętujmy więc osiągnięcia, ale nie zapominajmy o tym, co niewidoczne. Bo czasem największą „piątką z plusem” jest wewnętrzny spokój, zdrowe poczucie własnej wartości i prawo do bycia sobą. Bez względu na wyniki.

Świętujmy również sam fakt zakończenia roku szkolnego. Bo to było naprawdę wymagające 10 miesięcy. I to wystarczy do celebrowania zwieńczenia wysiłków Waszych dzieci i nastolatków.

By za kilka-kilkaście lat, dorosły człowiek wiedział, kim jest, czego pragnie i że nie musi być idealny, by zasługiwać na miłość.


Obraz AI z Freepik
___________________________________
Jacek Wolszczak
psycholog, pedagog, terapeuta EMDR
pracujący z młodzieżą i dorosłymi.
e-mail: jacek@depresjanastolatkow.pl

14/06/2025

Oskar - chłopiec, który udawał, że nic się nie stało

Oskar miał wtedy trzynaście lat. Zamieszkiwał z mamą, tatą i siostrą w jednym z warszawskich blokowisk. Rodzice wykształceni - oboje byli lekarzami. Jako, że mieszkanie było trzypokojowe - dzielił sypialnię z siostrą. Spali rzecz jasna na oddzielnych łóżkach, mieli oddzielne regały, szafy z zabawkami.

Chłopiec zaczął dojrzewać w wieku 13 lat i jak to we wczesnym męskim świecie prawie codziennie rano miewał niekontrolowane wzwody. I nie przeszkadzałoby mu to zbytnio - spał wprawdzie w koszulce i majtkach, przykrywał się kołdrą, jednak tata Oskara miał pewien dziwny i krępujący zwyczaj budzenia syna. Rano po wejściu do pokoju, zrywał z niego kołdrę i ciągnął go za rękę do pozycji siedzącej, po czym wychodził. Jeśli Oskar nie wstawał, po kilku minutach przychodził ponownie powtarzając „rytuał” budzenia…

Chłopak nigdy nie powiedział ojcu, że ręce i kołdra potrzebne mu są, aby zasłonić krocze przed wzrokiem ojca, a czasem budzącej się siostry. Że nie chciałby, aby ktokolwiek go takiego widział. Po prostu bał się na to zwrócić uwagę tacie, bo musiałby odpowiedzieć na pytania „a dlaczego”?

Ukrywał przed rodzicami fakt, że dojrzewa, że w jego ciele następują zmiany. Rytuał budzenia trwał kilka lat. Chłopak zaczął spać rankami bardzo czujnie i nerwowo. Każdy szelest na korytarzu oznaczający, że ojciec już się krząta, aby obudzić syna był dla niego wystrzałem adrenaliny. Oznaczał przygotowanie. Chcąc uniknąć krępującej sytuacji - w momencie gdy tata otwierał drzwi - chłopak podrywał się błyskawicznie do pozycji siedzącej. Po pewnym czasie słyszał już nawet budzik w pokoju, w którym spali rodzice - mocno bijące serce wyrywało go z okowów snu na długo przed wejściem ojca, zaczął sypiać bardzo czujnie. W końcu chodziło o jego ciało, intymność i bezpieczeństwo.

Oskar zaczął przewidywać zachowania ojca - kiedy się zbliża do jego sypialni, toalety, łazienki. Nie ufał. Zawsze się zamykał. Z czasem - każdej zmiany ubrania dokonywał w zamkniętej na klucz łazience - nawet jeśli zmieniał jedynie koszulkę lub spodnie. Nie chciał, aby ktokolwiek z domowników widział jego kształty, rosnące w nowych miejscach włosy, pryszcze i goliznę. Wiele razy widział, jak tata chcąc go zawołać na kolację gdy syn się kąpał - zerkał przez mleczną szybę łazienki. Nie podobało mu się to - nawet bardzo.

Ale nigdy o tym nie powiedział ani tacie, ani mamie. Nie chciał, aby wnikali w temat. Nie chciał aby zastanawiali się co się dzieje z jego ciałem. Nie chciał aby pytali, czy dojrzewa. Przez lata - aż do momentu wyprowadzki udawał wyluzowanego chłopca, który nie ma ze sobą problemów. Ani z tatą, ani mamą… Oczywiście jak każde dziecko wychowywane w pozabezpiecznym stylu przywiązania - zapłacił za to cenę wiele lat później.

Rodzice Oskara nigdy nie dowiedzieli się, co robili synowi w dzieciństwie…

Co powinien robić rodzic, aby uniknąć przypadku Oskara? Odpowiedzi są chyba oczywiste - nie patrzymy, nie wchodzimy bez pukania, unikamy krępującego kontaktu fizycznego z dzieckiem, które sobie tego nie życzy, zwłaszcza w obrębie okolic intymnych, nagości. Unikamy patrzenia, wykukiwania przez okno łazienki podczas załatwiania czynności intymnych. Kiedy? Jak najwcześniej - kiedy tylko dziecko osiąga samodzielność w codziennych czynnościach higienicznych i sygnalizuje nie słowami, ale swoim zachowaniem, że pragnie zamknięcia, spokoju i samotności podczas snu czy higieny.

Ponadto nastolatek/nastolatka może udawać, że zachowanie rodzica nie jest dla niego problemem. Że nie czuje się z tym źle. Dziecko może tak robić, aby udawać, że wciąż jest dzieckiem, że jeszcze nie dojrzewa. Robi to po to, aby nie musieć z Tobą rozmawiać o swojej intymności, delikatności i rosnącej wrażliwości w sferach i dziedzinach, które są dla niego nowe i krępujące…

Lekcje o „se*su*lności powinni odbywać przede wszystkim rodzice, którzy bez względu na wykształcenie mogą nie mieć pojęcia o tym jak prowadzić dojrzewającego nastolatka i pomimo najszczerszych chęci pozbawią go/jej poczucia zaufania do… własnego rodzica. Ryzykują w ten sposób u dziecka nie tylko poczucie bycia skrzywdzonym, ale i trwały brak zaspokojenia podstawowych potrzeb prowadzący do znacznie poważniejszych skutków, niż się komukolwiek wydaje…

💔💔 Jest to tylko jedna z wielu sytuacji, które będą omawiane na szkoleniu „Se*s*alność bez tabu u dzieci i młodzieży w spektrum”, które odbędzie się w formie online 21 czerwca. Bilety są dostępne na moim Facebooku. Polecam nie tylko ja, ale i liczne grono moich stałych uczestników. ☺️🥰

🔔 Jeżeli tekst Wam się podobał - zachęcam do komentowania i udostępniania. Miłego dnia! ☺️

25/05/2025

"Ponieważ granice wewnętrzne zostają gruntownie naruszone, ważne jest to, by chociaż granice zewnętrzne pozostały stabilne, w przeciwnym razie nastolatek utraci wszelkie oparcie i zostanie pozbawiony jakichkolwiek punktów orientacyjnych. Uwaga ta odnosi się w pierwszym rzędzie do jego rodziny, ale szerzej - również do całego społeczeństwa. Chodzi o to, by rodzice nie myśleli, że mają zmieniać się wraz z dziećmi, które stają się nastolatkami. Granice międzypokoleniowe powinny być wyraźnie potwierdzone, nie mogą być rozmyte, tworząc jakiś artystyczny nieład. Reguły i zasady, które cechują każdą strukturę społeczną, mają zastosowanie do wszystkich, nie wyłączając młodzieży. Fakt, że nastolatkowie tych zasad nie przestrzegają i muszą ponieść tego konsekwencje, to już inna sprawa. Najważniejsze, by nie udawać, nie podtrzymywać złudzenia, że te granice młodych nie obowiązują. W końcowym efekcie, znacznie bardziej szkodliwe dla rozwoju nastolatków jest odgrywanie przez dorosłych roli wspólnika, kumpla współodpowiedzialnego za brak granic, aniżeli pogodzenie się z faktem, że jest się przez jakiś czas postrzeganym jako ten niedobry dorosły."

Francois Ladame
Wieczne nastolatki
Dojrzewanie, dorosłość, tożsamość
Wydawnictwo Imago
fot Nima Saram

18/05/2025

„Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”
- cyt Krzysztof Zanussi

ŻAŁOBA : temat jest ważny i trudny, ale takie na tym profilu poruszam, bo śmierć w Polsce jest nadal tematem TABU.

A to źle. Bo w krajach cywilizowanych ludzie zdecydowanie lepiej sobie z nią radzą niż w zabobonnych ciemnogrodach.

No to po kolei.

Śmierć bliskiej osoby – w dodatku nagła, niespodziewana, np. udar, zawał, wypadek czy w czasie zabiegu medycznego, który miał ratować zdrowie, a nie zabrać życie – to coś, na co nikt nie potrafi się przygotować.

Nawet lekarze, którzy znają ryzyko, przeżyli wiele śmierci, nie są na takie chwile gotowi, kiedy tragedia dotyczy ich bliskich.

Jeśli Ty lub ktoś z Twoich przyjaciół właśnie przeżywacie stratę kogoś bliskiego - to warto rozumieć co oznacza STAN ŻAŁOBY.

Zapamiętaj:
Nie ma niczego dziwnego w tym, co teraz czujesz. Nawet jeśli te uczucia się zmieniają z godziny na godzinę – wszystko jest normalne. Choć nie jest łatwe dla Ciebie i Twojego otoczenia i ty sam czujesz że tracisz zmysły z rozpaczy - to jest ok. Wszystko z Tobą w porządku.

Twoi bliscy próbują Cię (i siebie!) wspierać, mówiąc:

– „Nie płacz, wszystko będzie dobrze, wszystko się poukłada, czas wyleczy rany…”

I poza odmawianiem Ci prawa do płaczu - czyli DO CZUCIA (!) - mają trochę racji: tak - poukłada się i tak - z czasem będzie co raz mniej ciężko, tak - „wszystko mija nawet najdłuższa żmija”

Tymczasem gdybyśmy wszyscy, cały naród, byli po rzetelnej psychoedukacji w szkole podstawowej i liceum w ramach Edukacji Zdrowotnej - wówczas nie mówilibyśmy NIE PŁACZ. Zamiast tego powiedzielibyśmy:

– WIDZĘ, że jest Ci teraz bardzo ciężko, ale chcę, żebyś wiedział/a, że wszystko, co teraz czujesz, jest w porządku. To oczywiste, że nie chcesz tak się czuć ale to normalne że tak się czujesz. Masz prawo się tak czuć.

Jeśli czujesz, że chcesz płakać – PŁACZ.
Nie hamuj tego. Tu jest moje ramię. Nie wiem jak Ci pomóc ale posiedzę z Tobą.

Nie boję się Twoich emocji i akceptuję Cię razem z nimi o ile mnie nie krzywdzisz.

Mam swoje problemy ale mam miejsce w sobie na przytulenie Ciebie nie-radosnej, nie-uśmiechniętego i nie będę Cię oceniać.

Po prostu będę przy Tobie.
Płacz jeśli tego potrzebujesz.
Nie wstydź się

Zapamiętaj:
ŁZY TO NIE KRWOTOK - NIE TRZEBA ICH HAMOWAĆ.

Łzy to WENTYL bezpieczeństwa.
Łzy to nie wstyd, ani nie słabość.

Jeśli ktoś Ci kiedyś powiedział:
„Nie płacz”
„Nie mazgaj się”
„Nie rycz jak baba”
„Nie płacz, faceci nie płaczą”
„Nie płacz jesteś już duży, duże dzieci nie płaczą”
„Nie płacz, nie rób wstydu, zobacz wszyscy na ciebie patrzą, ogarnij się”

To wiedz, że ten człowiek zrobił ŹLE, bo nie miał ŻADNEJ wiedzy o działaniu ludzkiego mózgu i psychiki.

Miał tylko swój chłopski rozum i przekazywane z pokolenia na pokolenie błędne przekonania na temat emocji. Dlatego nie rozumiał znaczenia emocji i znaczenia łez.

Kiedyś bowiem uważano, że żeby wychować twarde odporne na ciężkie życie dziecko - trzeba być dla niego twardym i oschłym. Trzeba szybko dyscyplinować, „walić po nerach” żeby się ogarnęło. Straszyć go, żeby przestało czuć cokolwiek. Nauczyć go zaciskać zęby i „panować” nad emocjami czyli je TŁUMIĆ.

Straszne to były czasy ciemnogrodu i zabobonów. Mitów z mchu i paproci. I straszne ma konsekwencje do dzisiaj.
TAK POWSTAJĄ LUDZIE KTÓRZY PRZESTALI CZUĆ COKOLWIEK.

Do dzisiaj jeszcze można usłyszeć „OJCIEC MNIE LAŁ PASEM I WYROSŁEM NA LUDZI” - a potem sam bije a przemoc przechodzi z pokolenia na pokolenie.

Dzisiaj już na szczęście mamy XXI wiek i wiemy, że najtwardsze dzieci wychowuje się ciepłem, serdecznością, życzliwością, miłością, obecnością, uwaznoscią, wyznaczeniem jasnych, mądrych granic, dawaniem im prawa do negocjowania, złoszczenia się, płakania, bania się i cieszenia „jak dziecko”. Dobre mocne dzieci wychowuje się mówieniem prawdy w sposób dostosowany do wieku i możliwości poznawczych dziecka. Odpowiadaniem mądrze na każde pozornie najgłupsze pytanie dziecka. Ale nade wszystko OKAZYWANĄ MIŁOŚCIĄ

ZIMNY CHÓW

Do dzisiaj można jeszcze usłyszeć

- „nie muszę mówić że cię kocham bo to oczywiste” , „ja nie jestem wylewna”,
- „nie muszę mówić że cię kocham bo to co robię świadczy o tym, że cię kocham”

A po latach, zwykle podczas psychoterapii ludzi powtarzają to zdanie : „ojciec nigdy mi nie powiedział, że mnie kocha… niby wiedziałam, że matka mnie kocha ale nigdy tego nie okazywała…głównie wymagała dla mojego dobra”

ZAPAMIĘTAJ:
To, że zablokujesz swoje łzy, nie oznacza, że twoje emocje znikną. One jedynie się utkną w tobie i zmienią swoją postać - jak woda - Twoje zablokowane łzy, które nie popłynęły zamienią się w „ostre zimne kryształki lodu”, które poranią Twój umysł i wszystkich dookoła.

Biliardy cząsteczek substancji chemicznych wydzielonych przez Twoje neurony, będą musiały zostać jakoś „zużyte” – nie tak, to inaczej.

Nie rozumiemy jeszcze dokładnie jak to się dzieje, ale wiemy już, że zablokowane, nieprzeżyte, zignorowane, niezaopiekowane emocje – odezwą się prędzej czy później: w bólu głowy, barków, brzucha, w zaburzeniach miesiączkowania, w zaburzeniach erekcji, w kołataniu serca, w tachykardii, w nadciśnieniu, w spięciu mięśni, zaburzeniach snu, w wybuchach wściekłości, w agresji, a nawet w przemocy – wobec siebie, obcych ludzi lub tych najważniejszych – bliskich.

Istnieją mocne hipotezy, intensywnie obecnie badane, że nieprzeżyte, zablokowane emocje – które są mieszaniną impulsów nerwowych i substancji chemicznych: hormonów, neurotransmitterów mózgu – mogą z czasem (zapewne w sposób pośredni), powodować zaburzenia układu hormonalnego i odpornościowego, a z czasem rozwój przewlekłych chorób autoimmunologicznych i nowotworów.

Są poważne podejrzenia, że niektóre choroby sa PSYCHO-SOMATYCZNE np:

• łysienie plackowate
• atopowe zapalenie skóry
• łuszczyca
• choroba wrzodowa żołądka
• zespół jelita drażliwego
• endometrioza
• zespół policystycznych jajników
• niektóre nowotwory
• niepłodność
• otyłość (kompulsywne objadanie na skutek wydzielenia GRELINY - pod wpływem głodu i stresu)
• anoreksja i bulimia
• nadciśnienie tętnicze

- mają niemal zawsze silną komponentę emocjonalną i korelują z silnymi, zwykle przewlekłymi napięciami emocjonalnymi choć emocje nie są ich jedyną przyczyną.

Uwaga w tym momencie: BARDZO BĄDŹCIE OSTROŻNI na wszelkich „czarodziejów”, którzy Wam powiedzą, że „ból lewej nerki to na pewno złe relacje z tatą”, a „ból kręgosłupa to na pewno złe relacje z mamą” itd.

To tak nie działa.

To mega skomplikowane zjawiska, które nie są tak łatwo wyjaśnialne, jakby chcieli tego domorośli magicy-terapeuci, którzy nauczyli się paru „knifów” z internetu.

Mimo, że pewne schematy mogą się powtarzać i że czasem „uda im się trafić”, pamiętajcie, że wiele zaburzeń ma podobne objawy.

Dlatego kiedy wy będziecie „leczyć” relacje z mamą - tymczasem w żołądku będzie się rozwijał rak. Dlatego najpierw gastroskopia a potem psychologia.

Zasada jest prosta:
Najpierw lekarz musi wykluczyć przyczyny organiczne dolegliwość, a potem (lub równolegle) – wkracza uniwersytecka psychologia i psychoterapia.
I to załatwia 99% zaburzeń.

Pozostaje ok. 1% zaburzeń, gdzie medycyna i psychologia rozkładają ręce

Tam - najczęściej okazuje się po czasie, że to jednak jest jakaś choroba, tylko nikt nie wpadł na to jaka, albo była w fazie utajonej, która się długo wykluwa, lub ma atypowy przebieg zmodyfikowany jakimś nieoczywistym czynnikiem – i dlatego nie w badaniach nie pojawiają się żadne odchylenia (jeszcze).

Wiele osób zanim zakończą rzetelną diagnostykę zaczyna poszukiwać pomocy gdziekolwiek.

Często trafiają w ręce hochsztaplerów, którzy leczą wodą, snem, uspokojeniem, relaksacją, witaminą C – ale nie byle jaką, tylko taką za 2000 zł.
„No ku… za tyle kasy to musi działać”

No i działa, bo placebo ma nawet 20-30% skuteczność a poza tym naprawdę faktycznie najczęściej lekarstwem jest to czego nam brakuje:

1. Wody – 2–3 litry dziennie
2. Snu – 8–9 godzin dziennie
3. Spokoju – ale takiego naprawdę świętego spokoju, jaki uzyskujemy po wyrzuceniu telefonu komórkowego w 3. tygodniu urlopu
4. Zdrowej diety – zgodnej z BMR, o niskim indeksie glikemicznym, warzywno-białkowej, z małą ilością węglowodanów prostych
5. Ruchu – 45 minut dziennie, w tym 15 min spaceru
6. Witaminy – najczęściej K, D, B12, B9, B6, B1
7. Spełnienia potrzeb i marzeń – Indianie tak mówili: „Ludzie chorują z powodu niespełnionych marzeń”
8. Miłości (uwagi, czułości, zaangażowania we mnie i mój problem, obecności, życzliwości, uśmiechu, nadziei, bliskości, seksu)

Jeśli to przeczytałeś to właśnie zaoszczedziles kilkanaście tysięcy złotych, które wydałbyś u hochsztaplera 🙂

Niech podniesie rękę ten, kto ma wszystkie punkty z tej listy spełnione – i jest chory…

Konia z rzędem temu kto w wieku ponad 40 lat ma wszystkie punkty z tej listy spełnione – jeśli jest ktoś taki - proszę niech zdradzi wszystkim, jak się to osiąga…

ŻAŁOBA PO LUDZKU

Chciałbym wyjaśnić Ci teraz – prosto i po ludzku – czym jest żałoba, jak można ją rozumieć, co się w niej dzieje, dlaczego bywa dzielona na etapy i jak rozpoznać, w którym z nich jesteś.

Nie po to, żebyś siebie oceniał tylko po to, byś siebie lepiej rozumiał i był dla siebie wyrozumiały w sytuacji ciężkiej straty.

To może być śmierć kogoś bliskiego.
To może być bolesne rozstanie po wieloletnim związku.
To może być utrata pracy, firmy, przyjaciela, majątku, zdrowia, ważnej funkcji, pozycji w grupie itd.

KAŻDA STRATA wymaga przeżycia żałoby, a czas jej trwania zależy od ważności tej straty.

Żałoba po chomiku potrwa krócej, po ukochanym psie dłużej, a po ukochanym małżonku, rodzicu czy dziecku – najdłużej.

DEFINICJA ŻAŁOBY :

To proces psychiczny i emocjonalny, który zaczyna się po ważnej stracie. Organizm – ciało i umysł – próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości, w której tej utraconej osoby/idei/wizji/marzenia - już nie ma.

Przeżywanie żałoby to nie „słabość”, tylko forma zdrowego reagowania na coś, co rozdziera serce.

To nie choroba – choć czasem boli jak choroba i może się stać chorobą i powodować choroby organiczne i psychiczne – jeśli (!) jest niedomknięta i nieprzepracowana.

ŻAŁOBA to proces przystosowywania się do życia bez kogoś kogo kochałaś lub czegoś co było dla Ciebie fundamentalnie ważne.

W tym procesie możliwe są różne zachowania: można się w wściekać, płakać, milczeć, śmiać się ze wspomnień, nie spać po nocach – i wszystko to może być częścią żałoby.

Jesli ktoś całe życie był uczony NIE CZUĆ i robił wszystko żeby nie przeżywać emocji tylko je tłumić - no to teraz ma jazdę bez trzymanki.

ETAPY ŻAŁOBY – po co są?

Psychologowie dzielą żałobę na „etapy”, żeby ją uporządkować i żeby pomóc ludziom zrozumieć, co się z nimi dzieje.

Najczęściej mówi się o 4 lub 5 etapach, które mogą się przeplatać, cofać, wracać.

Nie każda osoba przechodzi je wszystkie, i nie zawsze w tej samej kolejności, ale są przydatnym drogowskazem:

ETAP 1. Szok i zaprzeczenie

„To niemożliwe.”
„To się nie dzieje.”

Pierwsze godziny, dni, a czasem tygodnie po śmierci bliskiej osoby. Człowiek funkcjonuje „na autopilocie”.
Wszystko wydaje się nierzeczywiste. Odrealnione. Możesz czuć pustkę, przymulenie, otepienie, ogłuszenie jak po uderzeniu w głowę, albo po prostu robić wszystko mechanicznie.

Jak to rozpoznać?

• Czujesz się, jakbyś była w filmie.
• Nie dochodzi do Ciebie, że np Mamy już nie ma.
• Wciąż masz odruch, by do niej zadzwonić.
• Nie chce Ci się płakać, bo „jeszcze nie dotarło”.

ETAP 2. Gniew i bunt

„Dlaczego ona?
„Dlaczego ja?”
„Dlaczego tak?”
„Dlaczego to akurat mnie się wydarzyło?”
„Dlaczego mnie to spotkało?”

Gdy zaczynasz rozumieć, że to naprawdę się stało, pojawia się poczucie niesprawiedliwości, które wywołuje złość i bunt.

Stąd się bierze wściekłość – na lekarzy, na los, na Boga, na siebie, nawet na osobę zmarłą:

- „cholera! czemu nie zadbała o siebie wcześniej?”

- „Tyle razy mu mówiłem: nie pal, nie pij, śpij po nocach, nie pracuj tyle… ale mnie, d***l, nie słuchał!”

Jak to rozpoznać?

- dominuje w Tobie poczucie NIESPRAWIEDLIWOŚCI, która objawia się w formie złości, irytacji zmieszanej ze smutkiem
- czujesz nieuzasadnioną złość na innych ludzi, którzy „żyją normalnie” ale rozbieżnie wydaje że robiącą za wolno, za szybko, za głośno, za cicho itd.
- wszystko Cię irytuje, drażni, mała iskra i wybuch

- pojawia się żal (złość+smutek) do świata, że zabrał Ci tę osobę tak wcześnie, nie zdążyłaś się przygotować, to NIESPRAWIEDLIWE!”.

• zaczynasz obwiniać siebie albo szukać winnych.

ETAP 3. Targowanie się

„A może gdyby…”
„A MOŻE GDYBYM…”
„A mogłam…”
„Może jeszcze się obudzę i to się nie wydarzyło…”

Czasem to tylko myśli. Szukanie „luki”, która mogłaby cofnąć czas.
„Gdyby zabieg przesunęli o jeden dzień…”
„Gdybym jej nie namawiała”
„Gdybym go wygoniła na te badania”

Jak to rozpoznać?

• Ciągle analizujesz, co można było zrobić inaczej.
• Wracasz myślami do dnia zabiegu/wypadku.
• Szukasz magicznego „GDYBYM”, które zmieniłoby bieg wydarzeń.
• Pojawia się myślenie magiczne i życzeniowe: „Jak się będę gorliwie modlić, to Bóg/Kosmos/Matka Natura - cofnie czas”.

ETAP 4. Smutek i depresja

To najgłębszy i najtrudniejszy moment żałoby. Pojawia się bezsilność, często przygnębienie, czasem osamotnienie, zmęczenie, apatia, odrętwienie, anhedonia.

Czasem płaczesz, czasem po prostu siedzisz bez ruchu i bez celu, nic Cię nie cieszy. Zawalasz pracę, własne zdrowie, relacje z najbliższymi. Przestajesz pilnować ważnych spraw.

To nie jest jeszcze depresja kliniczna, ale może w nią przejść, a to wymaga czułości – wobec siebie i uważności oraz gotowości to poproszenia o pomoc.

ZACZYNA do Ciebie DOCIERAĆ, że to prawda, że jest jak jest i już nie będzie tak, jak było.

Pojawia się lęk przed zmianami, które teraz nastąpią.

Dochodzi często w tym etapie do wyolbrzymiania problemów i idealizacji osoby, która odeszła.

„Nie dam sobie bez niej/niego rady.”
„Już nic nie ma sensu.”
„Wszędzie ją/go widzę.”
„Wszystko mi się z nim/nią kojarzy.”

Jak to rozpoznać?
• Masz ochotę się wycofać z życia, zapaść się pod ziemię, życie towarzyskie nie istnieje
• Płaczesz nagle bez uchwytnego powodu lub nie masz siły wstać.
• Wszystko wydaje się „bez koloru”, „nic nie ma sensu”, jest wielka pustka i bezradność.

ETAP 5. Akceptacja i integracja

„To wciąż boli… ale uczę się żyć z tą pustką.”

To nie znaczy, że „już nie boli”.
To znaczy, że ból jest oswojony, że pamięć zostaje, ale nie przytłacza.

Zaczynasz układać świat na nowo, wiedząc, że utracona osoba jest w nim już tylko wspomnieniem – ale ważnym, Twoim.

Jak to rozpoznać?

• Potrafisz mówić o nim/niej normalnie, spokojnie, bez rozpadania się i wybuchania płaczem, bez drżenia całego ciała, bez łamania się głosu, bez czerwonego noska.

• Wspomnienia stają się źródłem czułości, czasem radości a nie tylko bólu.

• Coraz częściej pojawiają się radosne wspomnienia: „A pamiętasz, jak Tata puścił bąka tak, że kot skoczył na telewizor i go rozwalił? – i zaraz potem myśl, że to nie wypada się śmiać… Otóż wypada!

Skoro taka myśl przyszła, to znaczy, że proces żałoby przebiega prawidłowo.

Twój tata/mama/syn/corka - zapewne bardzo by chciał/a, żebyś się śmiał/a, a nie załamywał/a.

• Zaczynasz wracać do codzienności, zaczynasz czuć, że wraca sens, zaczynasz czuć że utracona osoba jest blisko Ciebie i się do Ciebie uśmiecha.

Możesz z nią/nim porozmawiać sobie nie tylko ze łzami w oczach na cmentarzu, ale wszędzie – na łące, w lesie, w górach, nad jeziorem. „Zabierasz tę osobę ze sobą”.

Utracony partner nie był jednak taki idealny, ale był ważną lekcją - za którą jesteś mu wdzięczna a wolność, którą teraz czujesz ma swoje plusy.

Z czasem zaczynasz już funkcjonować dobrze bez niej - uwalniasz, puszczasz wolno. Powoli emocje z nią związane zaczynają blednąć.

Na myśl o niej już nie płaczesz – tylko się uśmiechasz i cieszysz, że była w Twoim życiu.

Skąd mam wiedzieć, w którym jestem etapie?

Nie musisz tego wiedzieć precyzyjnie.
Ale warto się na chwilę zatrzymać i zadać sobie pytania:

1) Czy wciąż mam wrażenie, że to nierealne? (szok, FAZA 1)

2) Czy jestem wściekła/y na wszystko i wszystkich? (gniew, FAZA 2)

3) Czy zadręczam się pytaniami: „co by było, gdyby”? (targowanie, FAZA 3)

4) Czy tonę w smutku i nie mam siły? (subdepresja, głęboki smutek, FAZA 4)

5) Czy potrafię mówić o Mamie bez rozsypywania się? (akceptacja, FAZA 5)

Jak poznać, że etap się zamknął?

No nie po kalendarzu.
Nie po tym, że „minęło pół roku”.
„Żałoba musi trwać rok” – nie, nie musi.
To zależy od wielu czynników.

Możesz to rozpoznać

1) po co raz dłuższych okresach spokoju, które zaczynają pojawiać się między kolejnymi falami rozpaczy.

2) Gdy pierwszy raz się uśmiechniesz na myśl o tej osobie

3) Gdy poczujesz, że jesteś w stanie iść dalej – nadal ją/go kochając, ale już nie tonąc w rozpaczy z powodu tej utraconej miłości.

ZAPAMIĘTAJ: To Twoja żałoba i możesz ją przeżywać jak chcesz.

Nie musisz się spieszyć, bo ktoś od ciebie tego oczekuje. Nie musisz „być dzielna/y” a- bo tak ci wszyscy mówią dookoła w dobrej wierze. Nie musisz się ogarniać szybciej, niż Twoje serce potrafi.

Nie musisz słuchać ludzi, którzy mówią: „NIE PŁACZ” – oni zwykle mówią tak, bo sami nie radzą sobie ze swoimi emocjami i nie dźwigają Twoich.

Wtedy powiedz im:

„Odpierdol się od moich emocji” (dziękuję Mirela :*) Nie próbuj ich za mnie dźwigać – to niemożliwe. Nikt nie może mi pomóc dźwigać moich emocji. One są MOJE i muszę je sam odblokować, przeżyć i przepracować, bo jak nie, to być może się rozchoruję. Więc po prostu bądź przy mnie. A jak nie dajesz rady – idź odpocząć i wróć, jak nabierzesz sił. Daj mi to przeżyć po mojemu, w moim własnym tempie.”

Daj sobie czas. Daj sobie prawo do wszystkich uczuć.

Daj sobie prawo do żałoby.

Nie oceniaj siebie NIGDY za to co CZUJESZ.

Oceniaj tylko za to co ROBISZ.

Nigdy nie złość się na siebie - to bez sensu i tylko potęguje cierpienie, a nie rozwiazuje żadnych problemów. Ślepa uliczka.

A jeśli czujesz, że jest Ci ZBYT trudno, że nie dajesz rady – to jest OK. Możesz tak się czuć.

Nie obwiniaj się. Nie wstydź się. Nie myśl o sobie negatywnie, że jesteś zbyt słaby/a – tylko zrozum, że to moment, w którym NALEŻY POPROSIĆ SPECJALISTĘ O POMOC.

Tak. Ty MOZESZ POPROSIĆ O POMOC.
Nie musisz przechodzić całej drogi sam/a.

Mamy XXI wiek, znakomitych psychoterapeutów, świetnych psychiatrów, nowoczesne leki psychotropowe, które nie uzależniają, a pomagają przetrwać najtrudniejsze momenty. Zacznij od psychoterapeuty on Ci szybko podpowie czy potrzebujesz leków czy nie.

Proszenie o pomoc jest trudne, ale zawsze warto wybrać drogę dobrą a nie łatwą.

Cierpienie nie uszlachetnia, ale istnieje naprawdę i każdy dorosły człowiek będzie musiał się z nim zmierzyć.

Nie jesteś sama.
Nie jesteś sam.
Nie jesteś samo.

Pozdrawiam i tulę
Dr Maciej Jędrzejko Tata Ginekolog

PS.
Jeśli JESTEŚ psychiatrą lub psychoterapeutą i zajmujesz się tematem żałoby po stracie lub masz do polecenia kogoś cudownego, proszę – napisz komentarz z hasłem:

„PSYCHOTERAPEUTA / PSYCHIATRA
nazwa miasta
link do Twojej strony, gdzie można się do Ciebie umówić na wizytę lub online”



Obraz: twórczość własna z użyciem ArtistAI


Adres

Brzeg

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 08:00 - 20:00
Wtorek 08:00 - 20:00
Środa 08:00 - 20:00
Czwartek 08:00 - 20:00

Telefon

+48508153827

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Dominika Jakubowska Gabinet Psychologiczny Ad Metam umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij