15/11/2025
Malta kojarzy mi się z poranną rutyną pisania — jeszcze na granicy snu, zanurzoną w wczesnym słońcu.
proponuje takie tematy i zadaje takie pytania, że zostaje po nich głęboka refleksja. Następuje ciche zatrzymanie i schodzenie w głąb siebie (nie zawsze komfortowe).
Był też dyskurs filozoficzny — totalnie inna perspektywa, niecodzienne tematy, rozmowy o filozofii Nietzschego i jego ujęciu rzeczywistości, w tym człowieka jako życia.
Lubię bycie przy wspólnym stole. Jedzenie, pisanie, rozmowy. Czasami śmiech, a czasami łzy spływające cicho po policzku — tyle się tu wydarzyło, razem i osobno.
Wspaniałe klify, nieograniczona przestrzeń i widoki, którymi wypełniałam się po brzegi. Zachody słońca zatrzymujące w niemym zachwycie. I ciemność o 17, uciekająca w głęboką noc.
Spacer po Valletcie — najmniejszej stolicy Europy, z niezliczoną ilością zabytków. Zachwycające, bogato zdobione barokowe fasady budynków, kolorowe balkony i różnorodne klamki. Górne Ogrody Barrakka z przepięknym tarasem widokowym wychodzącym wprost na Wielki Port.
Piękna Brama Wiktorii.
Sporo urokliwych uliczek, także tych „z góry”, gdzie stoją restauracyjne stoły zatopione w słońcu, z widokiem jak marzenie.
Tatuaże malowane farbką w ulicznym zgiełku, akompaniament polskich melodii granych przez ulicznego grajka.
I lody zjedzone w Tiffany’s Gelateria.
Czy warto było? Zawsze!
Nowe doświadczenia, nowe miejsce, wyjście ze strefy komfortu, nowe pomysły, ludzie… listopadowy czas zanurzony w słońcu.