
02/08/2025
WYJDŹ ZE STREFY KOMFORTU-
często to słyszysz?
🫧 Czy zawsze trzeba wychodzić ze strefy komfortu?
To zdanie powtarza się wszędzie – jakby nie było rozwoju bez skoku na głęboką wodę.
Ale co, jeśli ta woda jest lodowata, a Ty ledwo oddychasz?
Co, jeśli każde „wyjście ze strefy komfortu” jest dla Ciebie powrotem do przemocy – tej, którą kiedyś ktoś nazwał „dla Twojego dobra”?
Gdzie kończy się odwaga, a zaczyna tyrania wobec siebie?
Jak odróżnić wysiłek, który buduje, od tego, który rozrywa stare rany?
A co jeśli prawdziwy rozwój nie zaczyna się w skoku, tylko w czułym „jestem”.
W dostrzeżeniu, że nie zawsze musisz „przekraczać siebie” –
czasem wystarczy siebie wreszcie nie przekraczać.
Najgłębszy krok to nie działanie mimo lęku,
ale bycie z tym lękiem.
Patrzenie na niego bez pogardy, bez przymusu, bez presji.
Z ciekawością. Z szacunkiem. Z oddechem.
Czasem rozwój to zrobienie jednego małego kroku.
Albo zatrzymanie się na chwilę.
Pozostanie w miejscu – nie z lęku, tylko z miłości.
Bo nie tempo świadczy o odwadze,
ale prawda, z jakiej ten ruch wypływa.
Rozwój bez bezpieczeństwa nie jest odwagą.
Jest ucieczką.
Jest powtórką przemocy – tylko tym razem wymierzoną we własne serce.
Nie każdy lęk jest znakiem, by iść dalej.
Czasem to znak, że coś w Tobie nie było jeszcze przyjęte.
Nie każde „wyjście ze strefy komfortu” jest odwagą.
Czasem to akt przemocy, który nosi maskę rozwoju.
Prawdziwa zmiana nie potrzebuje siły.
Potrzebuje obecności.
Miękkiego światła.
I zgody, by zostać chwilę dłużej tam,
gdzie jeszcze drży ciało.
By móc zrobić krok w dojrzałości, miłości i gotowości.