
16/07/2025
Pisane z maty✍🏻🧘🏻♀️ – o jedzeniu czy nie jedzeniu mięsa i ahimsie.
Czy osoba praktykująca jogę może jeść mięso? A może nie wolno jej tego robić?
Od wieków w tradycji jogi funkcjonuje przekonanie, że mięso niesie w sobie energię cierpienia, szczególnie jeśli zwierzę zostało zabite w lęku i stresie. Tę wibrację jogini uważali za coś, co przenika ciało i umysł spożywającego. Nie chodziło tu wyłącznie o etyczne podejście do zwierząt, ale o wpływ tej energii na system energetyczny człowieka – o pranę, o czystość kanałów energetycznych i klarowność umysłu.
W starożytnych tekstach jogicznych, takich jak Joga Sutry Patańdżalego, temat jedzenia mięsa nie jest bezpośrednio zakazany, ale wskazuje się na życie w zgodzie z zasadami etycznymi – zwłaszcza pierwszą zasadą jogi: ahimsa, czyli niekrzywdzenie siebie i innych.
Ahimsa to coś więcej niż „nie zabijaj”. To postawa wewnętrznej łagodności, szacunku i współczucia – zarówno wobec innych, jak i wobec siebie. I tu dochodzimy do punktu, który często bywa pomijany: czy odmawianie sobie mięsa, jeśli moje ciało fizycznie go potrzebuje, nie jest krzywdzeniem samej siebie?🤔
Piszę ten post bardzo szczerze.
Jestem po operacjach jelit. Z wielu warzyw i owoców musiałam zrezygnować, bo powodują u mnie silne fermentacje i przewlekłe stany zapalne. Kiedy jem z pozoru „zdrowe” rzeczy – jak surowe warzywa, sałaty, pomidory itp– moje ciało choruje. Jelita nie wchłaniają witamin, energia spada, pojawiają się bóle stawów i mięśni. Natomiast dobrze przygotowane, dobrej jakości mięso – nie powoduje u mnie takich reakcji. Wręcz przeciwnie – odżywia mnie.
Czy mam zatem jeść tak czy inaczej , tylko dlatego, że „wypada” tak w środowisku jogowym? czy może jednak mam praktykować prawdziwą ahimsę – i nie krzywdzić swojego ciała? Kiedyś próbowałam na siłę dostosować się właśnie do tego co „ wypada” jogince. Teraz przyznaję szczerze i otwarcie, że jadam mięso zwłaszcza kiedy gorzej się czuję . Zwracam uwagę na jego pochodzenie a posiłek traktuję jako praktykę wdzięczności, ale przede wszystkim słucham siebie.
Joga to nie zasady wykute w kamieniu. Joga to droga poznania i uczciwości wobec siebie. Już wiele razy pisałam, ze nie jestem zwolenniczką skrajności. I w tym wypadku też nie będę udawała, że żywię się tylko smoothie i kiełkami. Bo nie o to chodzi w jodze.
Dla mnie prawdziwa joga to również uznanie, że to, co dobre dla innych – nie musi być dobre dla mnie.
A jak jest u Was?
Czy kiedykolwiek czuliście presję, by nie jeść mięsa tylko dlatego, że „w jodze tak wypada”?
Fot. Ewa Gerwatowska