
21/08/2025
Czasem mamy piękny plan. Wszystko rozpisane: punkt A, punkt B, termin, sposób, efekt. A potem przychodzi życie i pokazuje, że ono ma dla nas… zupełnie inną mapę. I nagle okazuje się, że plan to tylko początek, a droga do celu wygląda zupełnie inaczej, niż zakładaliśmy.
Może właśnie o to chodzi?
Żeby nie świętować samych „fajerwerków na końcu”, ale cieszyć się samą podróżą. Bo jeśli skupimy się tylko na tym, żeby wybudować wielki dom, możemy nie dostrzec szczęścia w małym, ale pełnym miłości miejscu, które już mamy.
Cele dojrzewają razem z nami. Czasem się zmieniają, czasem przestają być nasze. I to nie znaczy, że coś zawaliliśmy – to znaczy, że rośniemy.
Może więc najlepszym planem bywa… brak planu? Bycie tu i teraz. Otworzenie się na spontaniczność. Zaufanie, że życie wie więcej, niż nasz kalendarz.
Dajcie znać czy kiedyś mieliście w życiu taki moment, że brak planu był najlepszym planem…
✨ Cudowności dla Was, Maja
A jeśli chcecie nauczyć się radości z drogi i odrobiny spontaniczności – zapraszam Was na grupę Radość i Wdzięczność.