Pedagożka / Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny - Monika Niedzielska

Pedagożka / Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny - Monika Niedzielska Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny/ Pedagożka/Trenerka myślenia krytycznego/Nauczycielka

...
27/09/2025

...

Utrudnia bycie rodzicem:
1. Niezamykanie trudnych sytuacji. Mam na myśli taki wzorzec radzenia sobie z trudnościami w relacji, kiedy konflikt powoduje chwilowe oddalenie się od siebie a potem, kiedy opadną emocje powrót do codzienności. Ludzie nie wyjaśniają sobie, o co się kłócili, nie starają się nawzajem zrozumieć i porozumieć, tylko ignorują różnice i próbują dalej żyć tak, jakby nic się nie stało.To często powoduje, że każdy następny konflikt odkrywa i przypomina nie załatwione kwestie poprzednie. Stopniowo ilość żalu, bólu i nie zrozumiałych, albo źle zrozumianych reakcji partnera staje się tak duża, że trudno jest już być razem.
2. "Czytanie w myślach". Często ludzie zakładają, że skoro są razem, znają się, to na pewno wiedzą i rozumieją, co czuje druga osoba, jakie motywy nią kierują, co miała na myśli mówiąc to, co powiedziała. Czasem w trakcie jakiejś poważnej rozmowy okazuje się, że te założenia były błędne. A czasem nigdy nie dochodzi do takiej rozmowy.
3. Oczekiwanie wzajemnego słuchania się w tym samym momencie. Jeżeli dwie osoby razem przeżywają trudne emocje, obydwie chciałyby się tymi emocjami podzielić z drugą stroną, to próbują często zrobić to w tym samym momencie. Ponieważ jednak człowiek, który opowiada o różnych bolesnych dla siebie kwestiach, nie jest równocześnie w stanie słuchać i wspierać drugiej osoby, taka strategia najczęściej prowadzi do konfliktów i zarzutów o brak dobrej woli. Dużo skuteczniejszym pomysłem na komunikację, jest ustalenie, kto dostaje wsparcie w danym momencie, a kto wspiera. Czasami jest konieczne, żeby najpierw poradzić sobie ze swoim bólem w towarzystwie innego słuchacza, z którym nie tworzy się rodziny i nie ma się wspólnych dzieci.
4. Niezakończona separacja od rodziny pochodzenia. Żeby budować dobry związek z drugim człowiekiem trzeba najpierw opuścić swoich rodziców. Nierzadko stykam się z sytuacją, kiedy rodzice są rozdarci w konflikcie między pragnieniem zaspokojenia potrzeb swoich rodziców, a chęcią troszczenia się o swoje żony, mężów i dzieci.
5. Wymuszanie decyzji. W związku nieustannie pojawiają się sytuacje, kiedy decyzja jednej strony pociąga za sobą konsekwencje dla drugiej . Kiedy pewne ważne życiowe wybory trzeba podejmować razem i obie strony mają w nich pewne zadanie do wykonania. Jednak zbyt często zdarzają się sytuacje, kiedy jedna osoba w związku tak bardzo pragnie czegoś, że naciska swojego partnera tak długo, aż tamten wbrew sobie się zgodzi, albo stawia go przed faktem dokonanym. Przykładem takiej sytuacji jest podejmowanie przez kobietę decyzji o dziecku – pierwszym lub kolejnym – bez zgody i akceptacji ze strony partnera.
6. Proza życia. Czasami tym, co niszczy związek jest po prostu zmaganie się z codziennym życiem i brak umiejętności powrotu do porozumienia i równowagi po różnych trudnych przejściach. Kłopoty finansowe, zagrożenie utratą pracy lub jej brak, choroba dziecka. Trudnych spraw jest za dużo i wspólne życie staje się coraz trudniejsze.
Z prozą życia dużo lepiej radzą sobie osoby, które potrafią dobrze rozpoznawać swoje niezaspokojone potrzeby. Zadają sobie nieustannie pytania typu: o co mi naprawdę chodzi? Jaka moja potrzeba jest niezaspokojona?
7. Zakładanie złych intencji. Czasami, kiedy bólu i żalu jest dużo, przychodzi moment, gdy łatwo jest zacząć traktować różne zachowania drugiego człowieka jako powodowane intencją zranienia. Trudno wtedy zobaczyć w nich wołanie o bliskość, kontakt, pomoc. Nawet sama osoba sprawiająca ból mówi często wtedy o sobie: zależy mi na tym, żeby on/a zobaczył/a jak mnie zabolało to, co robi. Żeby poczuł/a jak mnie to bolało.
8. Oczekiwanie jednomyślności. To, że czasem różne decyzje trzeba podjąć wspólnie nie oznacza, że wszystkie różnice między partnerami powinny zniknąć. Wręcz przeciwnie, jest to raczej niemożliwe i wiązałoby się najczęściej z tym, że jedna strona rezygnuje ze swojego zdania i swoich wartości.
9. Traktowanie partnera jako kolejnego dziecka. To bardzo zakorzeniony w naszej kulturze model. Taki, w którym zadaniem męża lub żony jest kontynuowanie pracy rodziców. To nigdy nie wychodzi i prowadzi do wielu niekorzystnych zjawisk, bo dorosły człowiek, kiedy jest traktowany jak dziecko często zaczyna się w dziecinny sposób przed tym bronić.
10. Próba realizowania wzorca rodzicielstwa niezgodnego z własnymi potrzebami.
Każdy człowiek sam potrzebuje zdecydować jakim chce być rodzicem, jakie wartości chciałby pielęgnować, jakie cele chciałby osiągnąć. Choć bardzo cenię sytuacje, kiedy ludzie komunikują się ze sobą, spotykają, dzielą tym, co dla nich ważne, to jednak dobrze jest, gdy każdy sam wyciąga wnioski z takich rozmów i podejmuje autonomiczną decyzję o tym, jak chce budować swoją relację z dzieckiem.

Agnieszka Stein, Dziecko z bliska idzie w świat
fot Suzi KIm
Pytanie do namysłu: co myslisz o tym tekście?

Psia miłość uzdrawia duszę ❤️ Łagodzi trudne emocje i daje tak wiele dobrego 👇😃
05/09/2025

Psia miłość uzdrawia duszę ❤️
Łagodzi trudne emocje i daje tak wiele dobrego 👇😃

🟨 Czy dogoterapia jest skuteczna? Obecność psa łagodzi ból, lęk i przygnębienie, pomaga też na ADHD.

Pies jest nie tylko najlepszym przyjacielem człowieka. Może też przynieść mu ulgę w cierpieniu i pomóc w łagodzeniu zaburzeń. Wykazały to badania naukowe.

Dogoterapia, zwana też kynoterapią i kanisterapią, to metoda wzmacniająca efektywność rehabilitacji. Zalicza się do tzw. zooterapii. Bierze w niej udział specjalnie przygotowany pies. Choć metoda ta jest powszechnie znana i stosowana, jej skuteczność jest przedmiotem badań i dyskusji.

Wiadomo, że pies potrafi wyczuć, kiedy ktoś jest zestresowany. Badania wykazały również, że klepanie i głaskanie psów powoduje u ludzi wzrost aktywności kory przedczołowej. Czyli tej części mózgu, gdzie skupiają się najważniejsze funkcje kognitywne, specyficzne dla Homo sapiens. Jednak takie dane nie wystarczają, by uznać obecność psa za rodzaj terapii.

Dlatego uczeni z Uniwersytetu Saskatchewan w Kanadzie przeprowadzili kontrolowane badania kliniczne w warunkach szpitalnych. Sprawdzali, czy odpowiednio przygotowane psy-terapeuci mogą pomóc pacjentom, zmagającym się z bólem, lękiem i poczuciem przygnębienia.

Takie uczucia często towarzyszą osobom trafiającym na szpitalną izbę przyjęć. Kanadyjczycy zaprosili do udziału w badaniach blisko 100 takich pacjentów. Stan psychiczny każdego z nich był oceniany za pomocą standardowego kwestionariusza. Pacjentom mierzono też tętno i ciśnienie tętnicze krwi.

Jedna grupa była traktowana standardowo. Pacjenci z drugiej grupy spędzili 10 minut w towarzystwie psa-terapeuty. Mogli go np. głaskać i mówić do niego. Taka interwencja okazała się bardzo skuteczna. Pacjenci z drugiej grupy w porównaniu z grupą kontrolną odczuwali:
• o 43 proc. mniej bólu,
• o 48 proc. mniej lęku,
• o 45 proc. mniej przygnębienia,
• o 41 proc. lepiej oceniali swój dobrostan.

Naukowcy podkreślają, że psy-terapeuci pracują w szpitalach Saskatchewan od 2016 r. Od początku obserwowano ich korzystny wpływ na pacjentów na izbach przyjęć. Jednak dopiero w 2022 r. udowodniono to za pomocą kontrolowanych badań klinicznych.

Czytaj dalej - link w komentarzu 🔗

📷 Getty Images/Chris Ware/Newsday RM

To ta trudniejsza droga - ale warto 😉 szukać sposobu na siebie aby radzić sobie ze swoimi emocjami samodzielnie i odpowi...
01/09/2025

To ta trudniejsza droga - ale warto 😉 szukać sposobu na siebie aby radzić sobie ze swoimi emocjami samodzielnie i odpowiedzialnie.

Spójrz, proszę, na poniższe pytania i odpowiedz, czy zgadzasz się z wymienionymi stwierdzeniami:

1. Inni ludzie czasami wyprowadzają mnie z równowagi.
2. Inni ludzie czasami rozczarowują mnie swoim zachowaniem.
3. Inni ludzie powinni widzieć, kiedy jest mi źle, i coś z tym zrobić.

Jeśli na poniższe pytania odpowiedziałeś/odpowiedziałaś „tak, zgadzam się”, to najwyższy czas, aby zweryfikować swoje przekonania w temacie emocji. Co to znaczy, że inni ludzie wyprowadzili Cię z równowagi? Mają moc wpływania na to, co się dzieje w Twojej głowie? Potrafią sprawić bez Twojego udziału, że czujesz się dobrze albo źle? Co to znaczy, że Cię rozczarowali? Nie doświadczałeś/doświadczałaś rozczarowania i nagle ktoś wprowadził je do Twojego krwioobiegu? Co to znaczy, że powinni widzieć, kiedy jest Ci źle? Powinni Cię cały czas obserwować i być w gotowości reagować na Twoje nastroje? A Ty cały czas skanujesz innych i jesteś w pełnej gotowości, by wspierać ich w zarządzaniu ich emocjami?

No właśnie, kluczowe pytanie brzmi: kto jest odpowiedzialny za nasze emocje? My sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje emocje. Inni ludzie mogą robić rzeczy, które nam się nie podobają, przekraczają nasze granice czy nawet nas ranią, ale to są nasze upodobania, nasze granice i nasze odczucia. Bliskie jest mi podejście, że emocje są wywoływane nie tyle przez rzeczywistość, co przez naszą interpretację rzeczywistości, a więc coś, co wkurza jednego, po drugim spłynie jak po kaczce. Jasne, że staramy się nie ranić innych i nie mamy intencji, by kogokolwiek krzywdzić (a przynajmniej ja mam takie podejście do życia), nie zmienia to jednak faktu, że nie możemy brać odpowiedzialności za emocje innych dorosłych ludzi.

Nasze życie ‒ nasze emocje. I nie zrzucajmy na innych winy za to, że coś czujemy albo czegoś nie czujemy. To nie jest tak, że ktoś nas rozczarował. To my mieliśmy jakieś oczekiwania (często nawet niezwerbalizowane) i w momencie, gdy ktoś tych oczekiwań nie spełnił (a nie musiał, bo to były nasze oczekiwania), to my uważamy, że ktoś nas rozczarował. Nie rozczarował nas – to my sami siebie rozczarowaliśmy tym, że mieliśmy jakieś swoje oczekiwania wobec innych. To były nasze oczekiwania, a więc rozczarowanie też jest nasze. I ktoś teraz powie – a co, jak się umówiliśmy na coś i ja miałem/miałam prawo mieć jakieś oczekiwania? Okej, ale rozczarowanie nadal jest Twoje, bo to Ty je czujesz, a więc to Twoja emocja.

Podobnie jest z przeświadczeniem, że inni ludzie powinni coś robić z naszymi emocjami. Jak jesteśmy zmartwieni, to nas pocieszać, jak wystraszeni, to dodawać otuchy, a jak mamy focha, to nas udobruchać. Jeśli mamy bliską relację i wiemy, jak wzajemnie się wspierać w regulowaniu emocji, to możemy to robić, ale nie oczekujmy, że to będzie cudza odpowiedzialność. To może być czyjaś dobra wola, odruch serca, pewien dar, ale nie obowiązek czy służba w imię naszego dobrostanu. Każdy z nas bierze odpowiedzialność za siebie i swoje emocje i zrzucanie winy na innych za to, że my jakoś się czujemy, jest w moim odczuciu niedojrzałe.

Niedojrzałe jest także oczekiwanie, że ktoś rozpozna naszą emocję i będzie koło nas chodził, by się nią zaopiekować. Obserwujemy to, gdy ktoś „ma focha”. Jest obrażony na coś, że ktoś coś zrobił albo czegoś nie zrobił. Że ktoś zachował się nie po myśli tego, kto teraz ma focha. A musiał się zachowywać po jego/jej myśli? W odczuciu „sfochowanego” ‒ tak, i co więcej, nasz delikwent oczekuje teraz, że ktoś przeprosi za to, że nie spełnił jego/jej oczekiwań. Często w imię „świętego spokoju” czy „dobry relacji” przepraszamy i liczymy na to, że już będzie dobrze. Cóż, będzie albo nie będzie. Jeśli ktoś używa focha jako narzędzia do manipulowania nami (żebyśmy robili rzeczy po jego/jej myśli), to kiedyś w końcu się nam uleje i uznamy, że focha trzeba po prostu zostawić w spokoju i niech ktoś sam bierze odpowiedzialność za swoje emocje. I w sumie nie wiem, czy to nie jest czasami najlepsza strategia, by ktoś zrozumiał, że nasze emocje to nasza sprawa, a nie kolejne zadanie dla innych.

W najbliższym tygodniu życzę nam wszystkim samych przyjemnych w przeżywaniu emocji. Życzę, abyśmy świadomie i odpowiedzialnie pracowali z własnymi emocjami i abyśmy dodatkowo nie musieli brać odpowiedzialności za emocje innych.

❤️
28/08/2025

❤️

Trochę zmęczona, trochę rozdrażniona wchodzę do pokoju mojej nastoletniej córki i ręce mi opadają na widok porozrzucanych tam rzeczy. Rzucam zdecydowanym tonem:

- Rety, Wiki, ale tu jest bałagan! Serio? Co tu się dzieje! Weź to ogarnij!
W tym momencie córka spina się i krzyczy:

- Świetnie, mama. Naprawdę super. Możesz już sobie stąd iść!

Zatrzymałam się. Wzięłam spokojny oddech. I jeszcze jeden.
Córka powtórzyła, żebym wyszła i zamknęła za sobą drzwi - wyraźnie poirytowana.
Stanęłam na przedpokoju, policzyłam spokojnie do pięciu i uświadomiłam sobie: coś tu się wydarzyło. Przerzuciłam swoje zmęczenie na córkę i zareagowałam automatycznie.

Wracam i mówię:
- Wiktoria, przepraszam. Zareagowałam z automatu, a nie chciałam. Jak ty zrozumiałaś moje słowa?
- No, były chamskie… Wchodzisz i krzyczysz, że jestem brudasem.

Wow.
Usłyszała: „jestem brudasem”.
Choć ja mówiłam tylko o bałaganie.

Usiadłam spokojnie i powiedziałam:

- Widzę, że usłyszałaś mnie inaczej, niż chciałam. Mogę ci opowiedzieć, jak to wygląda z mojej perspektywy?
- Okej.
- Kochanie, powiedziałam, że widzę bałagan. Ale to nie znaczy, że ty jesteś bałaganiarą, a tym bardziej brudasem. To tylko kawałek twojego pokoju, fragment rzeczywistości. Ty jesteś dla mnie zawsze wspaniała, ważna i kochana. To, jak wygląda pokój, to nie jesteś ty. To coś, co może dziać się wokół ciebie, co można uporządkować, zmienić. Ale to nie definiuje ciebie jako osoby.Bałagan czy nieporządek - to jedno. A ty - to zupełnie inna sprawa.

Widziałam, jak z niej schodzi napięcie. Ramiona opadają. Twarz łagodnieje.

- To nie wchodź i nie mów do mnie takim niemiłym tonem.
- Masz rację. Najpierw powinnam się wyregulować, a dopiero potem spokojnie pogadać o tym, że widzę chaos i że zależy mi, żeby rzeczy wróciły na swoje miejsce. Zwykle tak robię, ale dziś wpadłam w stare schematy. Nie udało się. Przepraszam.
- Ok.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.

Przez chwilę milczała, ale już z lekkością.
Po czym zupełnie swobodnie zmieniła temat:
- „Mamo, myślę, żeby zrobić sobie maseczkę na twarz z siemienia lnianego.”
- „Świetny pomysł! Ja też chcę, możemy razem!”
I tak poszłyśmy zrobić domowe SPA.

To sytuacja, która przypomina mi po raz kolejny, jak bardzo dzieci utożsamiają nasze słowa ze sobą.

Kiedy mówimy o bałaganie - mogą usłyszeć, że same są bałaganem.
Kiedy mówimy o błędzie - mogą usłyszeć, że same są błędem, złe, niewystarczające.

Dlatego tak ważne jest, by oddzielać zachowanie od osoby:
👉 Dziecko to nie jego zachowanie.
👉 Pokój to nie jego wartość.
👉 Bałagan nie oznacza, że „człowiek jest do naprawienia”.

Warto zatrzymać się, wziąć oddech i mówić w sposób, który opisuje sytuację, a nie definiuje człowieka. A gdy już zdarzy nam się zranić słowami - zawsze możemy wrócić, wyjaśnić i pokazać: to, co zrobiłaś, to jedno, a ty sama jesteś w porządku i kochana.

Bo dziecko potrzebuje wiedzieć, że jest dobre i ważne - niezależnie od tego, co zrobiło albo czego nie zrobiło.
Słowa, które do niego kierujemy, mogą stać się jego wewnętrznym głosem. Mogą podnosić albo przygniatać. Mogą sprawiać, że czuje się wystarczające – albo że całe życie będzie szukało potwierdzenia swojej wartości.
Dlatego warto wybierać je uważnie.

Tak, by dziecko słyszało: „twoje zachowania się zmieniają, ale ty - w swojej wartości – jesteś nienaruszalny”.

Niech to w Was wybrzmiewa i wspiera w każdej chwili codzienności. 🥹❤️❤️❤️

23/08/2025

😍
19/08/2025

😍

Ernest Hemingway napisał, że
w najtrudniejszych chwilach
nie potrzebujemy rad, ani rozwiązań ,ale zwykłego ludzkiego ciepła - cichej obecności i delikatnego dotyku.
Te małe gesty pomagają nam utrzymać się na powierzchni, gdy życie wydaje się przytłaczające.

Nie naprawiaj mnie, nie bierz na siebie mojego bólu ani nie ignoruj moich lęków.
Po prostu siedź przy mnie, gdy walczę
z własnymi burzami. Bądź wsparciem, do którego mogę się zwrócić, gdy znajdę równowagę.

Moje trudności są moimi trudnościami.
Muszę przezwyciężyć je samodzielnie.
Ale Twoja obecność pokazuje mi, że nie jestem sam w tym wielkim i czasami zimnym świecie. Twoje milczenie przypomina mi, że jestem wart miłości, nawet gdy wydaje się, że wszystko stracone.

Gdy zgubię się w ciemności, czy zostaniesz przy mnie? Nie jako bohater, ale jako przyjaciel. Trzymając mnie za rękę, przypominajac mi, że świt jest blisko.

Twoje ciche wsparcie mówi więcej, niż słowa. To miłość przywraca wiarę w siebie, nawet w najgorszych chwilach.

…
19/08/2025

Zwykle zaczyna się od „zwyczajnego” wyśmiewania, potem tworzone są na komunikatorach grupki – np. „Besties bez Kasi”. Przemoc wśród dziewczynek to wciąż tabu.

😍
12/08/2025

😍

Daj radość tym, którzy jej potrzebują 😊

Adres

Czestochowa
42-200

Telefon

+48514666246

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Pedagożka / Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny - Monika Niedzielska umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Pedagożka / Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny - Monika Niedzielska:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram