20/09/2025
Zakaz sprzedaży alkoholu nocą to oczywiście idiotyzm – tak twierdzą komentatorzy. Możemy sobie wmawiać, że będzie mniej bójek, mniejsze kolejki na SOR, mniej interwencji policji czy straży i inne bajeczki.
Ale prawda jest taka (według nich):
„Jak nie kupisz alkoholu po 20:00, to kupisz do 20:00. Ludzie zrobią zapasy. I tak będą pić, tyle samo. Służby i tak będą jeździć. Kto ma trafić na SOR, trafi”.
No to teraz obalam ten komentarz i 10 podobnych.
---
1. Jak działa mózg
Mózg to 2% masy ciała, ale zżera aż 20% energii. Dlatego zawsze idzie na łatwiznę – żeby oszczędzać energię.
Jak coś jest trudne emocjonalnie – robi shutdown.
Jak ktoś inny myśli – podłączasz się: „skoro profesor tak mówi, to ja nie muszę tracić energii”.
Jak sklep pod domem jest otwarty – kupujesz na impulsie. Jak zamknięty – zdrowy, nieuzależniony mózg mówi: trudno, odpuszczam. Nie będzie szarpał się pół nocy i dzwonił po melinach.
Tak samo jest z jedzeniem:
Masz na stole chipsy i ciastka – będziesz podjadać. Nie masz? Lodówka zamknięta, do żabki daleko – bierzesz jabłko.
---
2. Ograniczenie ≠ zakaz
To nie jest zakaz, tylko nocne ograniczenie sprzedaży. I ono ma sens.
📉 Dane z polskich miast:
Kraków – po wprowadzeniu zakazu nocnej sprzedaży alkoholu (od północy do 5:30) interwencje policji spadły o ~57%, a straży miejskiej o ~34%. W lipcu 2023 roku było o 70% mniej zgłoszeń niż rok wcześniej.
Słupsk – już po dwóch miesiącach zakazu: 30% mniej nocnych zgłoszeń o zakłócenia porządku.
📉 Dane z zagranicy:
Baltimore, USA – skrócenie godzin sprzedaży alkoholu spowodowało spadek przestępstw z użyciem przemocy o 23% rocznie. Liczba zabójstw zmniejszyła się o 51% w pierwszym miesiącu i utrzymywała się na niższym poziomie (o ~40% mniej) w kolejnych latach.
---
3. Ekonomia: kto na tym zyskuje?
Często słyszę: „Państwo zarabia na alkoholu z akcyzy, więc mu się to bilansuje”.
No więc – nie bilansuje się.
Dochody z akcyzy: ~14 mld zł rocznie.
Koszty społeczne i ekonomiczne (leczenie, hospitalizacje, wypadki, interwencje, utrata pracy, przestępczość): od 93 mld zł do nawet 185 mld zł rocznie.
Czyli wpływy to ledwie 1/10 tego, co tracimy.
A kto zarabia? Wąska grupa biznesu alkoholowego, która zgarnia miliardy, nie ponosząc kosztów społecznych. Te koszty przerzucane są na nas wszystkich – na państwo, podatników, rodziny.
---
4. Wniosek
Ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu to:
mniej bójek, mniej pijanych na ulicach, mniej tragedii rodzinnych,
mniej interwencji policji i straży,
ogromne oszczędności dla budżetu państwa i systemu zdrowia.
Dlatego mówię jasno:
TAK dla przerwy nocnej w sprzedaży alkoholu. W każdej dzielnicy.
A zachowanie radnych KO w tej sprawie? Dla mnie – skandal.
Stanąć po stronie tych, którzy zarabiają na sprzedawaniu śmierci w płynie…
Powiem krótko: wstyd.